Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2007, 08:21   #32
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
-Ziomek weź te ręce! Bo ci je w d[iesel] wkręcę!- Odparł dość frywolnie Bartłomiej jeżąc ostrzegawczo puch na karku i grzbiecie, wszakże jak to wygląda aby jakiś toster na kółkach z czapką czarodzieja jakiś tam obciachowy kapelutek nakładał na główkę, taki który nosi jego własna babka.
-Błąd! Opór jest bezcelowy, wroga jednostka stawia czynny opór. Rozpoczynam procedurę wczesnego ostrzeżenia. Dalej, dalej majtki Gadżeta!-Zainicjował uruchomienie syntezatora głosowego Marlin, a ręka w której miał widelec zakręciła się z 3 razy wokół własnej osi, po czym widelec schował się wewnątrz nadgarstka, a w jego miejsce wyrósł wieszak, a na nim zręcznie zawieszone czerwone figi. A z drugiej wyłonił się śliczny biały różaniec, jeszcze z komunii Marlina.
-Miau..... dlaczego mi takie przygody się nie zdarzają?-Odparł z smutkiem w głosie Kotecek.
-Kyrie eleison.Chryste eleison. Kyrie eleison.Chryste, usłysz nas.Chryste, wysłuchaj nas.- Zaczął się gorliwie modlić, przekładając co jakiś czas koralik w różańcu, a majtasy sobie najzwyczajniej w świecie... nałożył na łeb.
Bohaterowie oszołomieni tym zdarzeniem, spojrzeli się na Szefa Tadeusza, mając w oczach iście studencką żądzę wiedzy, bynajmniej o ile chodzi w kwestii wyjaśnienia owego zdarzenia.
-ARGH!!! Jestem zewsząd otoczony niekompetentnym sługusami! Marlina znalazłem, kiedy szambo wylało, a on zatkał całą studzienkę-w tym miejscu Szef Ojciec przeżegnał się za duszę Marlina, i te 5kg heroiny, które spuścił do kibla, podczas nalotu CBŚ, w zeszłym tygodniu- Chłopina ciężko wyglądał, połamane ręce, łuki brwiowe, wyrwana wątroba, porażenie prądem i odmrożenie stóp. Ale ja go poskładałem do kupy i nafaszerowałem go takimi samymi chipami, jakie są moherach!!-podniósł rękę do góry, by skupić uwagę na swoją zaciśniętą pięść tłumnie zgromadzonych, i korzystając z okazji, drugą ręką uszczypnął Jezusa w pośladek. A ten tylko cicho syknął, i policzył ile już siniaków może mieć w miejscu, gdzie plecy już tracą swą szlachetną nazwę.

-Dobra, nakładaj to na łysy czerep myszo!-Warknął Szef Ojciec, i rzucił niczym dyskiem moherem, który ten zgrabnie wsunął się na szlachetne rysy twarzy Bartłomieja, ten jednak nie pozostał dłużny Ojcowi, gdyż próbował wyrazić swą opinię na temat jego roli w hierarchii ekosystemu leśnego, i oznajmić że miejsce Ojca Szefa jest na samym dole w łańcuchu pokarmowym, ale nim doczekał sie niewątpliwie błyskotliwej riposty moher już wylądował mu na łbie.
-O nie przesadziłeś kiecolu i teraz Cię...-głos Chomika zamarł, a usta pozostawił otwarte na wszerz, co znacznie zaczęło niepokoić jego towarzyszy, z czubka główki wyłoniła się mała antenka, z czerwonym migającym czerwoną barwą punkcikiem. Oczy Bartłomieja zanikły i pozostało same białko oczu.
-O, widzisz Bartłomiej zawsze chciałeś być wyższy od Filonka, w sumie o antenkę teraz jesteś wyższy ale lepsze to niż nic, a mówiłem i cały czas że obcasy to lepsze rozwiązanie!-Próbował Kotecek rozładować i tak już do granic możliwości napiętą atmosferę. Bartłomiej zaś przeżegnał się, ukląkł i patrząc na wielki krzyż w holu zaczął śpiewać.
-Hosanna na wysokości pana...
- Święty, Święty, Święty, Święty!!- Z gracją wszedł w c-dur Robomarlin, dzierżąc ciągle różaniec i figi na robołbie.

-Buahahaha! I tak wszyscy będą wyglądać, widzisz moja żono?-Tu ścisnął Joszkę z całych sił, tuląc się do swej wybranki. - Chciałem zostać Katechetą... naprawdę bardzo chciałem, od dziecka marzyłem o tym, ale... oni...-zaczął szlochać, kładąc swoją główkę na ramieniu Jezusa- oni powiedzieli że nie mogę zostać katechetą, bo lubię małych chłopców... uwierzycie?!! Ja i mali chłopcy?!!-szybko otarł łzy rękawami, a chwilę później wymachiwać agresywnie pięści przed brodatą facjatą Chrystusa- Poprzysiągłem że zostanę księdzem, i nie ja będę chodzić do małych chłopców o nie, to DUZI chłopcy będą do mnie przychodzić! buahha!
-Nie..póki my jesteśmy-Odparł pod nosem Filonek, miętoląc w płetwie gwiazdę sowiecką - Natychmiast oddaj nam Jezusa i Bartłomieja!!- I żółwik przyjął gardę bokserską.
-Dokładnie tak, po[gięty] jesteś- w ślad za Filonkiem poszedł Ambroży Klex, również przyjmując postawę równie agresywną co pierwszy
-A ja chcę takie same figi- Tu palcem wskazał na majtasy RoboMarlina.

Nagle czasoprzestrzeń została zachwiana i znikąd pojawiła się czarna dziura, która zaczęła wszystko wsysać do środka, , Filonek, Klex i Kotecek robili wszystko aby nie dać się wciągnąć przez siły wyższe, jednak przeciw tak potężnym siłom, niema ucieczki.
Bohaterowie, zaczęli przemieszczać w strumieniu czasowym, wszystko mieniło się czerwienią, żółcią, zielenią, i portretami Beckhama.
-O żesz... chyba tak wygląda śmierć, miło było z wami podróżować panowie-Z przykrością musiał stwierdzić Filonek, spadając ciągle w nieznane.
-Nie... tak nie może być, ja muszę wrócić na planetę mango i odnaleźć Alojzego Bąbla!!
Po jakże dramatycznym wyznaniu, na szerokości całego strumienia, pojawiła się główka, ale nie byle jaka, bo to była główka, jej wiśniowej mości, główka księżnej Almeniny.
-Nie umieracie głupole!! Resztkami sił zabrałam was z tamtego przeklętego miejsca, szef ojciec to sługa, mojego odwiecznego wroga... Lorda Andree, ale o tym kiedy indziej, moja moc jako MG słabnie...musicie powstrzymać szefa Ojca, zanim wszystko będzie stracone!-Rzekła figlarnie wiśniowa główka, z wiśniową koroną, z wysadzanymi również wiśniami.
-Ale jak o Wielka Księżno mamy powstrzymać Szefa Ojca?-Spytał się zadręczony o los swej Pani Filonek.
-Musicie przedostać się przez siedlisko zła, musicie zabić matkę, za nią znajdziecie portal do wymiaru, skąd pochodzi Szef Ojciec, tam znajdziecie nadajnik, z którego jego chipy czerpią moc, musicie to zniszczyć, a wszystko znów będzie pod moją kontrolą, i śpieszcie się. Lepiej uratujcie Jezusa i Bartłomieja, bo jeśli się wam nie powiedzie, będę musiała otworzyć rekrutację na nowe postacie.- i wnet strumień czasowy znikł, a przed oczyma Filonka, Klexa i Kotecka prezentował się mur, a za nim ogromna, wszakże piękny klasztor.



-No panowie... nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo-Zagadnął filozoficznie Kotecek.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 26-08-2007 o 08:22. Powód: Choclik ortograficzny
Extremal jest offline