Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2021, 23:34   #251
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 111 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; podziemia
Warunki: na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Law, Dunkierka, Junior, Maxi



- Przynanajmniej tu atmosfera jest lepsza niż tam w podziemiach. - rzuciła Maxi tonem dla rozluźnienia atmosfery właśnie. Chyba instynktownie wszyscy poczuli się lepiej gdy opuścili te mroczne trzewia podziemii piramidy i wrócili na światło dzienne. Niby już wieczór się zbliżał ale w ten letni miesiąc wciąż było jasno i ciepło jak w dzień. Tylko ta mgła ograniczała widoczność do może pół setki kroków i gdzieś drugie tyle co wszystko stopiniowo robiło się zamglone i zamazane aż nikło w tej mgle kompletnie. I tak wydawało się to przyjemniejsze niż ten podziemny grobowiec. Jakby na pocieszenie zanim Maxi schowała do plecaka to pudełko z naszywkami X-COM każdemu z nich rozdała po jednej więc mogli ją schować po kieszeniach.

- Rzeka jest. Nic tylko moczyć kija w wodzie. - Junior co szedł pierwszy odwrócił się i machnął ręką w lewo gdzie jak się okazało było tyle wody, że mógł to być już brzeg rzeki. Chociaż czy główny nurt czy jakieś zakole czy jeszcze inna woda to przez tą mgłę nie było za bardzo widać. No ale woda była. Jak się patrzyło na samą wodę i udawało się, że za plecami nie ma tego zmiecionego z orbity miasta to nawet wydawało się to cichym miejscem w sam raz by się zrelaksować łowieniem ryb czy podobnymi aktywnościami.

- Może tam coś być z tym wejściem. - powiedziała Dunkierka jaka zamykała ten luźny pochód. Skoro wyszli na otwartą przestrzeń to schowała pistolet do kabury i znów dzierżyła swój karabin wyborowy. Wskazała głową na jakąś niewielką bryłę przy samym brzegu rzeki. Była regularna i mogła to być kopułka wyjścia z podziemnej budowli.

- Dobra sprawdzimy to. Ale tak by była przy samej rzece? Może być zalana. - Junior skinął głową i skierował się w tą stronę. Wyszli z piramidy mniej więcej od południowej strony i ustalili, że będą sprawdzać teren dookoła. Była nadzieja, że jak to awaryjne wyjście ze schronu jest gdzieś na zewnątrz to powinni móc je odnaleźć jeśli zachowało sie do dnia dzisiejszego. Więc ruszyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara i tak właśnie kończyli pierwszą ćwiartkę zbliżając się do rzeki.

- Mississippi dostała szału. Często wylewa i nikt jej nie pilnuje. Wiele wałów przeciwpowodziowych zostało zniszczonych i teraz mamy powodzie. U nas regularnie część miasta jest zalana. - Maxi podzieliła się swoim przypuszczeniem dając znać jak to wygląda u nich w delcie Mississippi. Zresztą w St. Louis było podobnie, ta część miasta położona najbliżej miasta była zalana na stałe. Ale powierzchniowo to było niewiele w skali całej metropolii. Chociaż od browaru Lempa do tych zalanych podtopionych sektorów wcale nie było tak daleko. Po części dlatego nie były one tak atrakcyjne do zamieszkania.

- Tacy potężni i mądrzy ci kosmici a z ziemksą rzeką nie mogą sobie poradzić. - mruknął Junior rozglądając się na boki. Byli już dość blisko tej kopułki i faktycznie to mogło być to o co im chodziło. Ale błota i kałuż było coraz więcej więc obawa przed potopieniem też wydawała się uzasadniona.

- Raczej im nie zależy. Albo nie są aż tak silni jak nam wmawia ich propaganda. - prychnęła pogardliwie Maxi. Ale umilkła bo brodacz zatrzymał się przy tej kopułce. Miała zakratowane ścianki zamknięte zasuwą i kłódką. Ale przez pręty chociaż częściowo można było zajrzeć do środka.

- To chyba może być to. Wrzuć lighstick do środka. - poradziła Dunkierka gdy też z innymi zajrzała do środka. Coś tam było. Może i tunel prowadzący do albo raczej od schronu. Brodacz wyjął jeden z lighsticków i wrzucił. Blade, błękitne światło spadło gdzieś tam na dół i plusnęło w wodę. Ale dawało jakąś poświatę z głębi szybo chociaż nie było widać jego dna.

- Może z jedno piętro w dół. Pewnie ze 3 - 4 metry. Nie wiadomo ile tej wody tam jest. - oceniła dziewczyna z Nowego Orleanu. Nie sposób było się z nią nie zgodzić.

- No ale najpierw trzeba się pozbyć tego. - Junior kopnął kratę zamykajacą dostęp do wejścia. Póki była na swoim miejscu nie było co marzyć o dostaniu czy chociaż zajrzeniu do środka. Co prawda krata wydawała się błacha w stosunku do pancernych drzwi schronu ale jednak nadal nie była taka prosta do sforsowania.

- Mamy jakieś narzędzia do cięcia w samochodzie? Albo wy? - Dunkierka popatrzyła pytająco na Lawa a potem na Maxi. Krata wyglądała solidnie. A wewnątrz była zasuwa i kłódka. Zamykano ją od wewnątrz. Przydałby się więc sprzęt do cięcia metalu.

- Chyba mamy. Ale pozwólcie, że ja spróbuje. - Maxi uklękła przy tym wejściu, wyjęła z kieszeni jakieś wytrychy i w skupieniu zaczęła majstrować przy kłódce. Nie było jej wygodnie bo umieszczona przy samym brzegu kłódka nie była tak łatwo dostępna. A i ona musiała przeciskać dłonie przez oczka krat. Ale w końcu coś szczęknęło metalicznie i Maxi triumfalnie wyprostowała się trzymając w dłoni brudną, zaśniedziałą kłódkę. Wyglądało na to, że polała ją jakimś kwasem bo pałąk cicho syczał zżerany przez pieniącą się ciecz.

- Ale nie mogę odsunąć zasuwy. - przyznała po kilku próbach. Więc spróbował Junior ale były te same problemy co z otwieraniem kłódki. Czyli nawet jak udało mu się przełożyć dłonie przez pręty to było zbyt niewygodnie by porządnie złapać i szarpnąć na tyle mocno by ruszyć zaśniedziały mechanizm. W końcu więc Maxi ponownie użyła kwasu i po przerwie na symbolicznego papierosa można było wreszcie otworzyć zaśniedziałą kratę. Pierwszy zajrzał do środka Junior.

- Widzę tunel. Sufit jest chyba ze 3 metry od powierzchni. Jest woda. Ale chyba da się przejść. Będzie sięgać może do połowy łydek albo kolan. - ocenił jak to wygląda tam na dole. No a potem odsunął się aby pozostali też mogli puścić żurawia. Było jak mówił i korytarz był dość wąski, wygodnie by się szło gęsiego. Ale wydawał się być skierowany w stronę piramidy.




Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; okolice piramidy
Warunki: zrujnowana ulica na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Kirk, Talbot, Over, Sofia



- Chyba by było. Spróbuj teraz szefie. - Talbot jakoś przezwyciężył obrzydzenie i spuścił ten hamulec z osobówki. Potem więc razem z kolegą ze zbrojnego ramienia xcomowców z Nowego Orleanu dali radę odepchnąć osobówkę na tyle aby przestała zagradzać wylot tego pokręconego korytarza. No więc wreszcie obie furgonetki mogły powoli wjechać w ten slalom.

Pierwsza jechała furgonetka nowoorleańczyków. Kirk dość wprawnie omijał gruzy i wraki jakie poszatkowały ten pierwotnie prosty kawałek drogi. W końcu przejechał na drugą stronę cało i bez przygód udowadniając, że droga wolna. Przyszła więc kolej na Portugalkę kierującą drugim wozem.

- Dawaj, jeszcze kawałek i tutaj już będzie prosto. - Talbot zachęcił drugiego kierowcę jaka kierowała pomiędzy wrakami, dziurami i gruzem jaki zawalał ten kawałek drogi. Kirk czekał przy wylocie w swoim vanie, Talbot stał blisko tego wylotu a Over mniej więcej w połowie gdy gestami pomagał najpierw jednemu a potem drugiegmu kierowcy ominąć te czy inne przygody.

- Jak tam coś pod kołami to mów bo tego nie widzę. - poprosiła Sofia zdajac sobie sprawę, że z szoferki nie widać tego co już zniknęło z widoku i jest tuż przed albo pod przednim zderzakiem.

- Dobra, na razie czysto. Trochę w tamtą bardziej skręć. - Over uspokoił ją dając gestem znać w którą stronę powinna nieco bardziej skierować wóz. Frugonetka z St. Louis właśnie go mijała i skręciła nieco w bok odsłaniając widok na kierunek z jakiego przyjechała.

- O cholera… - mruknął zdziwiony tak bardzo, że w pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo czym.

- Co? Wjeżdżam w coś? - zaniepokoiła się Sofia na wszelki wypadek prawie zatrzymując pojazd. Wjeżdżała na jakiegoś gwoździa albo w dziurę której nie było widać z kabiny?

- Kontakt! - Over otrząsnął się z zaskoczenia, zeskoczył z dachu na jakim do tej pory stał i schował się za nim.

- Co?! Gdzie?! - teraz Portugalka była zaskoczona i rozglądała się zdezorienowana po oknach i lusterkach by zorientować się o co chodzi.

- Melduj Over. - Kirk zachował spokój i chociaż sam też nic nie widział ze swojej szoferki to poprosił by kolega doprecyzował co właściwie dostrzegł.

- Nie jestem pewien. Chyba jakiś człowiek. Za nami. Tam skąd przyjechaliśmy. - Over powiedział sam nie będąc pewny co właściwie widzi. Odruchowo schował się za wrak osobówki i teraz zza niego wyglądał. Z dachu miał lepszy widok i łatwiej mu było także nawigować najpierw jedną a potem drugą furgonetką. Ale też i sam był jak na widelcu. Teraz więc schował się tak na wszelki wypadek.

- Też go widzę. Po mojej prawej. Mniej więcej tam gdzie staliśmy poprzednio. Chyba nie ma broni. Nie w rękach. - Sofia wychyliła się mocno ku przedniej szybie ale jak spojrzała przez okno pasażera to teraz też dostrzegła to co przed chwilą Over. Ale Kirk i Talbot byli z dobre kilkadziesiąt kroków dalej to widzieli ich oboje ale mgła i gruzy nie pozwalały im dojrzeć wjazdu w ten slalom byli zdani więc na tą dwójkę co byli na półmetku.

- Cholera jakiś dziwny… Chudy i łysy… Chwieje się trochę… Dziwnie idzie… - z całej czwórki Over miał najlepszy punkt widokowy na tą sylwetkę. Do tego jak ustawił ckm na masce mógł spojrzeć przez kolimator jaki dawał niewielkie ale jednak zbliżenie. Mimo to sylwetka jeszcze nie była zbyt wyraźnie widoczna. Ale wydawała się człapać w ich stronę tym swoim chwiejnym krokiem. Ręce miał chyba puste. Żadnych plecaków ani broni długiej. Właściwie był już w zasięgu ckm i mógł go ostrzelać. No ale...
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline