Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-02-2021, 23:34   #251
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 111 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; podziemia
Warunki: na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Law, Dunkierka, Junior, Maxi



- Przynanajmniej tu atmosfera jest lepsza niż tam w podziemiach. - rzuciła Maxi tonem dla rozluźnienia atmosfery właśnie. Chyba instynktownie wszyscy poczuli się lepiej gdy opuścili te mroczne trzewia podziemii piramidy i wrócili na światło dzienne. Niby już wieczór się zbliżał ale w ten letni miesiąc wciąż było jasno i ciepło jak w dzień. Tylko ta mgła ograniczała widoczność do może pół setki kroków i gdzieś drugie tyle co wszystko stopiniowo robiło się zamglone i zamazane aż nikło w tej mgle kompletnie. I tak wydawało się to przyjemniejsze niż ten podziemny grobowiec. Jakby na pocieszenie zanim Maxi schowała do plecaka to pudełko z naszywkami X-COM każdemu z nich rozdała po jednej więc mogli ją schować po kieszeniach.

- Rzeka jest. Nic tylko moczyć kija w wodzie. - Junior co szedł pierwszy odwrócił się i machnął ręką w lewo gdzie jak się okazało było tyle wody, że mógł to być już brzeg rzeki. Chociaż czy główny nurt czy jakieś zakole czy jeszcze inna woda to przez tą mgłę nie było za bardzo widać. No ale woda była. Jak się patrzyło na samą wodę i udawało się, że za plecami nie ma tego zmiecionego z orbity miasta to nawet wydawało się to cichym miejscem w sam raz by się zrelaksować łowieniem ryb czy podobnymi aktywnościami.

- Może tam coś być z tym wejściem. - powiedziała Dunkierka jaka zamykała ten luźny pochód. Skoro wyszli na otwartą przestrzeń to schowała pistolet do kabury i znów dzierżyła swój karabin wyborowy. Wskazała głową na jakąś niewielką bryłę przy samym brzegu rzeki. Była regularna i mogła to być kopułka wyjścia z podziemnej budowli.

- Dobra sprawdzimy to. Ale tak by była przy samej rzece? Może być zalana. - Junior skinął głową i skierował się w tą stronę. Wyszli z piramidy mniej więcej od południowej strony i ustalili, że będą sprawdzać teren dookoła. Była nadzieja, że jak to awaryjne wyjście ze schronu jest gdzieś na zewnątrz to powinni móc je odnaleźć jeśli zachowało sie do dnia dzisiejszego. Więc ruszyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara i tak właśnie kończyli pierwszą ćwiartkę zbliżając się do rzeki.

- Mississippi dostała szału. Często wylewa i nikt jej nie pilnuje. Wiele wałów przeciwpowodziowych zostało zniszczonych i teraz mamy powodzie. U nas regularnie część miasta jest zalana. - Maxi podzieliła się swoim przypuszczeniem dając znać jak to wygląda u nich w delcie Mississippi. Zresztą w St. Louis było podobnie, ta część miasta położona najbliżej miasta była zalana na stałe. Ale powierzchniowo to było niewiele w skali całej metropolii. Chociaż od browaru Lempa do tych zalanych podtopionych sektorów wcale nie było tak daleko. Po części dlatego nie były one tak atrakcyjne do zamieszkania.

- Tacy potężni i mądrzy ci kosmici a z ziemksą rzeką nie mogą sobie poradzić. - mruknął Junior rozglądając się na boki. Byli już dość blisko tej kopułki i faktycznie to mogło być to o co im chodziło. Ale błota i kałuż było coraz więcej więc obawa przed potopieniem też wydawała się uzasadniona.

- Raczej im nie zależy. Albo nie są aż tak silni jak nam wmawia ich propaganda. - prychnęła pogardliwie Maxi. Ale umilkła bo brodacz zatrzymał się przy tej kopułce. Miała zakratowane ścianki zamknięte zasuwą i kłódką. Ale przez pręty chociaż częściowo można było zajrzeć do środka.

- To chyba może być to. Wrzuć lighstick do środka. - poradziła Dunkierka gdy też z innymi zajrzała do środka. Coś tam było. Może i tunel prowadzący do albo raczej od schronu. Brodacz wyjął jeden z lighsticków i wrzucił. Blade, błękitne światło spadło gdzieś tam na dół i plusnęło w wodę. Ale dawało jakąś poświatę z głębi szybo chociaż nie było widać jego dna.

- Może z jedno piętro w dół. Pewnie ze 3 - 4 metry. Nie wiadomo ile tej wody tam jest. - oceniła dziewczyna z Nowego Orleanu. Nie sposób było się z nią nie zgodzić.

- No ale najpierw trzeba się pozbyć tego. - Junior kopnął kratę zamykajacą dostęp do wejścia. Póki była na swoim miejscu nie było co marzyć o dostaniu czy chociaż zajrzeniu do środka. Co prawda krata wydawała się błacha w stosunku do pancernych drzwi schronu ale jednak nadal nie była taka prosta do sforsowania.

- Mamy jakieś narzędzia do cięcia w samochodzie? Albo wy? - Dunkierka popatrzyła pytająco na Lawa a potem na Maxi. Krata wyglądała solidnie. A wewnątrz była zasuwa i kłódka. Zamykano ją od wewnątrz. Przydałby się więc sprzęt do cięcia metalu.

- Chyba mamy. Ale pozwólcie, że ja spróbuje. - Maxi uklękła przy tym wejściu, wyjęła z kieszeni jakieś wytrychy i w skupieniu zaczęła majstrować przy kłódce. Nie było jej wygodnie bo umieszczona przy samym brzegu kłódka nie była tak łatwo dostępna. A i ona musiała przeciskać dłonie przez oczka krat. Ale w końcu coś szczęknęło metalicznie i Maxi triumfalnie wyprostowała się trzymając w dłoni brudną, zaśniedziałą kłódkę. Wyglądało na to, że polała ją jakimś kwasem bo pałąk cicho syczał zżerany przez pieniącą się ciecz.

- Ale nie mogę odsunąć zasuwy. - przyznała po kilku próbach. Więc spróbował Junior ale były te same problemy co z otwieraniem kłódki. Czyli nawet jak udało mu się przełożyć dłonie przez pręty to było zbyt niewygodnie by porządnie złapać i szarpnąć na tyle mocno by ruszyć zaśniedziały mechanizm. W końcu więc Maxi ponownie użyła kwasu i po przerwie na symbolicznego papierosa można było wreszcie otworzyć zaśniedziałą kratę. Pierwszy zajrzał do środka Junior.

- Widzę tunel. Sufit jest chyba ze 3 metry od powierzchni. Jest woda. Ale chyba da się przejść. Będzie sięgać może do połowy łydek albo kolan. - ocenił jak to wygląda tam na dole. No a potem odsunął się aby pozostali też mogli puścić żurawia. Było jak mówił i korytarz był dość wąski, wygodnie by się szło gęsiego. Ale wydawał się być skierowany w stronę piramidy.




Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; okolice piramidy
Warunki: zrujnowana ulica na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Kirk, Talbot, Over, Sofia



- Chyba by było. Spróbuj teraz szefie. - Talbot jakoś przezwyciężył obrzydzenie i spuścił ten hamulec z osobówki. Potem więc razem z kolegą ze zbrojnego ramienia xcomowców z Nowego Orleanu dali radę odepchnąć osobówkę na tyle aby przestała zagradzać wylot tego pokręconego korytarza. No więc wreszcie obie furgonetki mogły powoli wjechać w ten slalom.

Pierwsza jechała furgonetka nowoorleańczyków. Kirk dość wprawnie omijał gruzy i wraki jakie poszatkowały ten pierwotnie prosty kawałek drogi. W końcu przejechał na drugą stronę cało i bez przygód udowadniając, że droga wolna. Przyszła więc kolej na Portugalkę kierującą drugim wozem.

- Dawaj, jeszcze kawałek i tutaj już będzie prosto. - Talbot zachęcił drugiego kierowcę jaka kierowała pomiędzy wrakami, dziurami i gruzem jaki zawalał ten kawałek drogi. Kirk czekał przy wylocie w swoim vanie, Talbot stał blisko tego wylotu a Over mniej więcej w połowie gdy gestami pomagał najpierw jednemu a potem drugiegmu kierowcy ominąć te czy inne przygody.

- Jak tam coś pod kołami to mów bo tego nie widzę. - poprosiła Sofia zdajac sobie sprawę, że z szoferki nie widać tego co już zniknęło z widoku i jest tuż przed albo pod przednim zderzakiem.

- Dobra, na razie czysto. Trochę w tamtą bardziej skręć. - Over uspokoił ją dając gestem znać w którą stronę powinna nieco bardziej skierować wóz. Frugonetka z St. Louis właśnie go mijała i skręciła nieco w bok odsłaniając widok na kierunek z jakiego przyjechała.

- O cholera… - mruknął zdziwiony tak bardzo, że w pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo czym.

- Co? Wjeżdżam w coś? - zaniepokoiła się Sofia na wszelki wypadek prawie zatrzymując pojazd. Wjeżdżała na jakiegoś gwoździa albo w dziurę której nie było widać z kabiny?

- Kontakt! - Over otrząsnął się z zaskoczenia, zeskoczył z dachu na jakim do tej pory stał i schował się za nim.

- Co?! Gdzie?! - teraz Portugalka była zaskoczona i rozglądała się zdezorienowana po oknach i lusterkach by zorientować się o co chodzi.

- Melduj Over. - Kirk zachował spokój i chociaż sam też nic nie widział ze swojej szoferki to poprosił by kolega doprecyzował co właściwie dostrzegł.

- Nie jestem pewien. Chyba jakiś człowiek. Za nami. Tam skąd przyjechaliśmy. - Over powiedział sam nie będąc pewny co właściwie widzi. Odruchowo schował się za wrak osobówki i teraz zza niego wyglądał. Z dachu miał lepszy widok i łatwiej mu było także nawigować najpierw jedną a potem drugą furgonetką. Ale też i sam był jak na widelcu. Teraz więc schował się tak na wszelki wypadek.

- Też go widzę. Po mojej prawej. Mniej więcej tam gdzie staliśmy poprzednio. Chyba nie ma broni. Nie w rękach. - Sofia wychyliła się mocno ku przedniej szybie ale jak spojrzała przez okno pasażera to teraz też dostrzegła to co przed chwilą Over. Ale Kirk i Talbot byli z dobre kilkadziesiąt kroków dalej to widzieli ich oboje ale mgła i gruzy nie pozwalały im dojrzeć wjazdu w ten slalom byli zdani więc na tą dwójkę co byli na półmetku.

- Cholera jakiś dziwny… Chudy i łysy… Chwieje się trochę… Dziwnie idzie… - z całej czwórki Over miał najlepszy punkt widokowy na tą sylwetkę. Do tego jak ustawił ckm na masce mógł spojrzeć przez kolimator jaki dawał niewielkie ale jednak zbliżenie. Mimo to sylwetka jeszcze nie była zbyt wyraźnie widoczna. Ale wydawała się człapać w ich stronę tym swoim chwiejnym krokiem. Ręce miał chyba puste. Żadnych plecaków ani broni długiej. Właściwie był już w zasięgu ckm i mógł go ostrzelać. No ale...
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online  
Stary 20-02-2021, 10:21   #252
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis, wejście do tunelu, zachód od piramidy

Law obejrzał przedsionek tunelu, który potencjalnie miał prowadzić do drugiego wyjścia schronu. Ciasny, ciemny, zalany tunel to nie było coś, co chciał badać lekkomyślnie i bez sprzętu oraz wsparcia. Właściwie to zastanawiał się, czy w takiej sytuacji nie rozsądniej będzie zaryzykować odpalenie generatorów piramidy, o ile te wciąż działały.

- Ciemno to widzę - mruknął „Junior”.

- Myślałam, że faceci lubią ciemne i mokre dziurki - odburknęła wesoło „Dunkierka”, być może zadowolona z faktu, że jej rokowania co do drugiego wyjścia ze schronu okazały się prawdziwe.

- Możemy spróbować - zaczął Japończyk, w skupieniu przyglądając się tunelowi. - ale… - nie skończył, kiedy w słuchawkach rozbrzmiało gwałtowne zawołanie.

- Szefie!


Ruiny Memphis, ruiny, wschód od piramidy

Sofie odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie udało im się znaleźć przejazd przez to rumowisko. Zdecydowanie za długo błądzili, kiedy Law i reszta bawili się w najlepsze. Droga do piramidy stała otworem. Pierwszy pojazd przejechał bez problemu. Ostrożnie dociskała pedał gazu, starając się na nic nie najechać. Już prawie ominęła zastawiające drogę wraki, kiedy rozległo się ostrzeżenie o kontakcie.

Szlag by to, miała rację, że coś dostrzegła!

- Szefie! - rzuciła do słuchawki, wywołując Lawa. W panice postanowiła się odezwać do swojego przełożonego, zamiast polegać na Kirku, który był tuż obok. - Mamy tu jakiś kontakt. Człowiek. Idzie w naszym kierunku. Over melduje, że jakiś dziwny. Nie widać na nim broni. Co robimy?

Cóż, przed chwilą narzekała na brak rozrywki, toteż doczekała się.


Ruiny Memphis, wejście do tunelu, zachód od piramidy

Law wysłuchał komunikatu, odwracając się instynktownie na wschód, gdzie jak się spodziewał, nadal była reszta grupy.

Człowiek w tej okolicy? Nikt normalny nie mógł tu mieszkać. Może poza szabrownikami, gangsterami czy nomadami. Nikt jednak nie zawędrowałby tu z przypadku. Kim był i co tutaj robił?

- Kirk - kierownik skanu odezwał się już bezpośrednio do Nowo Orleańczyka. - Przegrupujcie się i obstawcie perymetr. Sprawdźcie kim jest, ale nie pozwólcie mu się za bardzo zbliżyć. Może nie być sam. Strzały ostrzegawcze, jak nie będzie chciał słuchać.

- Chcesz strzelać do przypadkowych ludzi? - rzucił zaskoczony Kirk.

- Walcie po nogach, jak nadal nie będzie współpracował - Law, nawykły do podejmowania ciężkich decyzji postanowił się nie wahać. - My zawracamy i biegniemy do was. Jesteśmy na zachód od piramidy, więc trochę to zajmie. Trzymajcie się.

To mówiąc, popędził swój zespół. Byli tutaj zdani tylko na siebie i nie chciał zbytnio ryzykować. Sam przyjazd do Memphis i rozdzielenie się było już wystarczającym ryzykiem.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 20-02-2021, 14:37   #253
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 112 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:10
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; okolice piramidy
Warunki: zrujnowana ulica na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Kirk, Talbot, Over, Sofia



- Stój! Cofnij się! Cofnij się bo strzelam! - w słuchawkach obie grupy słyszały ostrzegawczy krzyk Overa. I ci co stali czy siedzieli i ci co biegli. Ale w tej chwili ci co biegli nie widzieli w ogóle samochodowej grupy a z tych od samochodów tylko Talbot co był najbliżej widział głowę i plecy kolegi który został aby osłonić odwrót drugiego wozu.

- Dawaj Sofia, jeszcze kawałek, zaraz wyjedziesz na prostą. - Kirk widząc co się dzieje odjechał nieco dalej aby druga furgonetka miała chociaż swobodny wyjazd. Kierowca drugiego wozu wyraźnie przyspieszyła jakby była na kursie dynamicznej jazdy i musiała zaliczyć slalom na czas.

- Nie reaguje! Dalej idzie w moją stronę! Co mam robić? - presja jaka działała na samotnego cekaemistę była wyraźnie słyszalna w jego głosie. Nie chciał mieć na sumieniu niewinnego człowieka. Ale też nie chciał aby ktoś z zespołu został narażony na jakieś bliżej nieokreślone niebezpieczeństwo.

- Strzał ostrzegawczy. Ostrzelaj teren przed nim. To każdy powinien zrozumieć. - Kirk posłuchał sugestii Lawa i zatwierdził ten strzał ostrzegawczy jaki ten zasugerował.

- Dobra, zaraz wyjadę. - nie było wiadomo czy Portugalka uspokaja samą siebie czy kolegów. Jeszcze ze trzy wiraże, jeszcze, ze dwa… Przecież nic się nie działo prawda? Over został i miał na oku tamtego typa. Nawet nie strzelał to chyba dobrze prawda? Jeszcze ostatni wiraż… I akurat w tym momencie przez zdewastowane miasto przeszła krótka seria z ckm-u.

- Przeszła! Dobra, chłopaki, mamy ją! - zawołał Talbot który zajął pozycję przy wyjeździe z tego slalomu. Oznajmił oficjalnie, że drugi wóz go minął dołączając do pierwszego.

- Cholera, dalej idzie! Nie reaguje! Mam mu rozwalić nogi! Cholera nawet jakby przyspieszył! Strzelam! - Over miał widocznie trudność ze zrozumieniem motywów tego co tam człapał. Zwłaszcza jak ku swojemu zdumieniu zorientował się, że tamten zamiast się zatrzymać, zawrócić, paść na ziemię czy schować się gdzieś to jakby się ożywił i zaczął jakiś pokraczny bieg. Tego było już zbyt wiele i cekaemista pociągnął krótką serią. Pociski rozpruły zakurzony asfalt, rozerwały jakąś blachę pobliskiego wraku ale też i nogi tego biegacza. Pociski miały na tyle mocy, że bryzgnęło coś z tych jego nóg a on sam upadł na ten zakurzony asfalt.

- Leży. - zameldował ckm-ista widząc, że trafił w cel. Otarł rękawem czoło bo jakoś mimo wszystko mu ulżyło.

- Świetnie. Over zrywaj się stamtąd do nas. Law z resztą zaraz tu będą. Chyba już ich widzę. - Kirk nie tracił spokoju w głosie. Chociaż sytuacja była niepewna. Znów mieli w jednym miejscu obie furgonetki ale do ich pilnowania był tylko Talbot. Ale widział już nadbiegające sylwetki. Na piechotę to mieli jeszcze kawałek do przebiegnięcia no ale jakoś podnosiło to na duchu.

- Jasne, spadam. Talbot osłaniaj mnie. - Over bardzo chętnie zostawił postrzeleńca, odwrócił się i zaczął truchtać tą samą trasą jaką niedawno przejechała Sofia. Widział już jak przy wylocie technik z automatem przybrał podobną pozycję jak on do tej pory i osłaniał jego odwrót. Zbliżał się z każdym krokiem aż minął linię mety i dobiegł do obu czekających furgonetek. Tam klepnął łapą w blachy pierwszego wozu dając znać, że już jest na miejscu.

- Talbot dawaj do nas, Over już jest. Over, osłaniaj go. - Kirk komenderował dalej. Cekaemista sknął głową i przyklęknął przy kawałku oderwanej ściany wycelowując w stronę skąd przybiegł aby teraz osłaniać odwrót kolegi.

- Jasne, spadam stąd. - Talbot potiwrdził rozkaz, oderwał się od wraku za jakim celował w kierunku slalomu i zaczął truchtać w stronę furgonetek. Ale nagle niespodziewanie zatrzymał się jak wryty. - O kurwa… - szepnął cicho wycelowując automat gdzieś w bok.

- Co jest? - Over też tam wycelował ale widział tylko wylot jakiejś alejki. Technik stał bliżej to musiał widzieć co jest w jej głębi ale od strony furgonetek nie było tego widać.

- Law miał rację. Jest ich więcej. - mruknął cicho Talbot gdy zobaczył kolejne sylwetki. Ale tym razem znacznie bliżej niż wcześniej Over więc mógł im się lepiej przyjrzeć.



https://www.fortressofsolitude.co.za...7/07/wotc2.jpg



Law, Dunkierka, Junior, Maxi



Czwórka z piramidy nie odzywała się zbyt wiele. Bieg nie bardzo sprzyjał prowadzeniu dialogów. Truchtali więc na ten średni dystans aby obiec zrujnowaną piramidę i dobiec do obsady obu wozów. Z początku ich nie widzieli więc co tam się dzieje słyszeli tylko z rozmów w słuchawkach. Wybiegali już przed front czworościennej budowli gdy padła pierwsza seria. Ale z eteru wiedzieli, że to poszła seria ostrzegawcza Overa.

Gdyby nie ta mgła to już by pewnie widzieli te furgonetki. A tak mogli się posługiwać tylko wskaźnikami na ekranie o ile ktoś miał czas na nie zerkać w trakcie biegu. Zostało ostatnie kilkaset metrów prostej od głównego wejścia piramidy do zgrupowania dwóch kropek oznaczających Sofię i Kirka więc pewnie i pojazdy. Padła kolejna seria gdy Over strzelił do tego o jakim mówił. Kropki zrobiły się trzy gdy Over dobiegł do pozycji pierwszej dwójki. Z kłębów mgły już biegacze widzieli zarys obu furgonetek. Zostało im może z ostatnia setka metrów, może trochę więcej gdy Talbot zameldował o kolejnym kontakcie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online  
Stary 26-02-2021, 18:13   #254
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis

Law przeklął w duchu, kiedy usłyszeli pierwsze strzały. Over wykonał jego polecenie, więc nie mógł się na niego złościć; kierownik skanu miał jednak nadzieję, że CKM’ista nie będzie musiał go wykonywać. Cóż, stało się. Wszyscy w odległości paru kilometrów mogli się dowiedzieć o obecności strzelca. To jednak nie było tak martwiące jak fakt, że na jednej salwie się nie skończyło.

Kimkolwiek był ten człowiek (czy jakakolwiek inna istota), nie reagował strachem na bezpośredni ostrzał bronią palną. Skutek jakiś narkotyków?

- Wszyscy, przegrupować się - zakomenderował Japończyk, dobiegający do samochodów. Czuł uderzającą adrenalinę. Skoro nieznajomych było więcej, to szykowała się jatka. Negocjacje raczej nie wchodziły w grę - Kierowcy, podstawcie wozy jak najbliżej wejścia do piramidy. Reszta, cofamy. Osłaniać się nawzajem. Bronimy się dopiero pod piramidą.

Haker nie miał pojęcia, z czym się mierzą. Nie wyglądało na to, że wróg posiadał broń palną. To jednak nie umniejszało jego zaciekłości. Jeśli X-COM’owcy mieli walczyć, Law wolał, żeby to zrobili w miejscu, które zapewniało jakąkolwiek osłonę. Odruchowo pomyślał o podziemnym bunkrze. Może gdyby udało się im odpalić generatory albo znaleźć drugie wejście, mogliby się tam schronić?

Póki co musieli jednak wycofać się pod samą piramidę.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 02-03-2021, 18:11   #255
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 113 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 20:25
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; główne wejście
Warunki: zrujnowana ulica na zewnątrz ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła


Law, Dunkierka, Junior, Maxi, Kirk, Talbot, Over, Sofia



Samochodem ten kawałek do piramidy jechało się znacznie pewniej i spokojniej niż niedawno połowa z nich musiała przebiec. Obie furgonetki ten ostatni, w miarę czysty od wraków i gruzów kawałek przejechały w parę chwil, bez większych przeszkód. Oba pojazdy zgodnie z sugestią Lawa zatrzymały się tuż przed głównym wejściem i z obu wysypały się piesze sylwetki. Tym razem już każdy dzierżył jakąś broń w ręku.

- To ja pójdę na górę. - oznajmiła Dunkierka biorąc ze sobą swój karabin wyborowy. Po chwili zastanowienia dołączyła do niej Maxi jako obserwator. Obie weszły na jakieś rusztowanie schodów i pomostów na wysokości drugiego, może i trzeciego standardowego piętra. Stąd miały niezły widok na bezpośrednią okolicę.

- Ta mgła przeszkadza. I niedługo zacznie zmierzchać. - w słuchawkach usłyszeli głos Maxi która oglądała przez lornetkę okolice. Dzień chociaż całkiem ciepły i pogodny miał się jednak ku końcowi. Jeszcze z pół godziny powinno być jasno jak w dzień. Potem zacznie zmierzchać aż za jakieś 2 godziny zrobi się ciemno jak w nocy.

Grupka xcomowców z obu baz miała czas aby się zastanowić co robić dalej. Bezpośrednio nie byli atakowani. Ale jednak jak tak trochę czasu minęło to dziewczyny z góry meldowały o kolejnych sylwetkach jakie dostrzegały na zewnątrz piramidy. Kręciły się bez większego ładu i składu. Ale były. Nie wydawało się, że podążają śladem xcomowców albo ku piramidzie. Ale nawet takim przypadkowym chodem w końcu mogli się spotkać. Wydawało się, że z każdą kolejną minutą jakby ich przybywa a nie ubywa. Dało się już naliczyć z kilka sylwetek od frontu piramidy.

- Nie możemy tu tak sterczeć bez sensu i czekać co się stanie. Albo się stąd zwijamy albo próbujemy coś zdziałać. Znaleźliście coś ciekawego w tej piramidzie? - zagaił Kirk co pierwszy raz był w tej piramidzie i nie miał okazji jej dotąd zwiedzać jak grupka co poszła z Lawem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online  
Stary 06-03-2021, 00:29   #256
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis, piramida

Law odetchnął z ulgą, widząc, że zespoły z New St. Louis i Nowego Orleanu się przegrupowały. Jak to mawiają, w kupie siła, a siły prawdopodobnie będą za niedługo potrzebować.

- Masz rację, nie możemy tu tak sterczeć - odparł zamyślony Japończyk, zwracając się do Kirka. - Piramida ewidentnie służyła swego czasu za sztab X-COM. Pośród porzuconego sprzętu i poległego w wyniku bombardowania personelu znaleźliśmy wejście do schronu. Wrota są szczelnie zamknięte i brak im zasilania - przedstawił, drapiąc się po brodzie. - Są tam też generatory, które być może udało by się odpalić. Przy odrobinie szczęścia zasilimy schron i będziemy w stanie się do niego dostać.

- Można by tam przeczekać bezpiecznie noc - wtrąciła przechodząca obok Sofie.

- O ile schron nadaje się do użytku - zauważył podążający za dziewczyną „Junior”.

- Tak czy tak potrzebujemy światła, by przetrwać noc, o ile nie mamy zamiaru chować się po ciemnych kątach. Nie ryzykowałbym drogi powrotnej, kiedy za niedługo będzie zmierzchać - skomentował Law-Tao. - Spróbujmy przynajmniej odpalić te generatory. Wezmę Talbota i Sofie. Reszta zostańcie na czatach, w razie gdyby tamci pomyleńcy postanowili przypuścić szturm.

Na wspomnienie „pomyleńców” wszyscy spojrzeli w stronę mgły. Niejednego X-COM’owca przeszły ciarki na myśl o dziwnych ludziach zachowujących się jak bezrozumne bestie.

- Okopiemy się przy wejściu. Sprawdzę, czy mamy jakieś ładunki wybuchowe. Przygotuję miny, które powinny pomóc przy zmasowanym ataku. Być może będziemy musieli oddawać im ziemię po kawałku, także dobrze, jeśli szybko ogarniecie dla nas schron - wypowiedział się „Junior”.

- Doskonale. Nie marnujmy czasu - odpowiedział haker i ruszył do piramidy.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 06-03-2021, 23:31   #257
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 114 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 21:45
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; drzwi schronu
Warunki: światło latarek i lightsticków, stęchlizna na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Law, Talbot i Sofia



Chyba już z godzinę pracowali w podziemiach piramidy przyświecając sobie światłami lighsticków i latarek. Z początku należało postawić diagnozę czy chociaż jeden z sześciu generatorów rokuje nadzieję na ponowny rozruch. I jak tak spędzili z kwadrans na samym oglądaniu i zdejmowaniu pokryw aby odsłonić wnętrze mechanizmó to wyszło im, że przynajmniej trzy dają na to nadzieję.

Więc przystąpili do pracy. Cięli, szorowali, stukali młotkami, cięli palnikiem, borowali wiertarką i tak im zeszło z tą godzinę. Ale wreszcie gdy tym razem Sofia pociągnęła za dźwignię rozruchy ten wreszcie zaskoczył i w pomieszczeniu rozległ się miarowy pomruk generatora. Rozległy się śmiechy i przybijane piątki.

- A czemu światła dalej nie ma? - Portugalka zorientowała się pierwsza, że nadal stoją tylko przy świetle chemicznego i przenośnego światła jakie ze sobą przynieśli. Pozostałe twarze też spojrzały w górę. Akurat tutaj sprawa się wyjaśniła, coś wybuchło wszystkie sufitowe lampy. A może ktoś je potem rozbił.

- Nie wiem jak ale zrobiliście światłość. - w komunikatorach usłyszeli głos Kirka jaki gdzieś tam był na wyższym poziomie.

- Dużo? - zapytała Sofia bo tutaj na dole na razie coś nie było widać zmian. Dalej tu w piwnicy i na korytarzu było ciemno.

- Trochę. Tam i tu. No świeci się. Pewnie tam gdzie ocalały kable i żarówki. A u nas leje. Dobrze, że nie jesteśmy już na zewnątrz. Chociaż dziewczyny na górze jęczą, że im wieje i przecieka. - szef zespołu południowców odpowiedział jak to wygląda na powierzchni gruntu i w ogóle na powierzchni. Nie tylko z tym światłem. Tej ulewy tutaj w piwnicy w ogóle nie było czuć ani słychać. Tak samo jak tego światła.

- Czyli generator działa. A tu lokalnie może są jakieś przerwy w kablach albo bezpiecznikach dlatego nie ma światła. - uznał w końcu Talbot gdy tak dumał dlaczego na górze jest światło a tutaj nie.

- Chodźmy zobaczyć ten bunkier czy coś się zmieniło. Jeszcze go nie widziałam. - brunetka wskazała na wejście na mroczny korytarz licząc, że Law który jako jedyny z ich trójki był tu wcześniej, zaprowadzi ich do miejsca o jakim mówił wcześniej.

Więc ruszyli. Raczej niewiele się zmieniło od ostatniej wizyty poprzedniej grupki sprzed dwóch albo trzech godzin. Ale była pewna pozytywna niespodzianka. Tam i tu jak się pstryknęło światłem to nawet się paliło. Większość się nie paliła bo po żarówkach albo neonówkach zostały tylko puste wnęki. Ale jak Talbot niektóre z nich sprawdzał detektorem to prąd w nich był. Tak dotarli do tych pancernych drzwi jakie Law widział po raz drugi. Ale dalej były tak samo zamknięte jak poprzednio. Trójka techników stanęła przy nich zastanawiając się co dalej zrobić.

- Tu prąd jest. Może tylko bezpiecznik poszedł. - oznajmił w końcu Talbot gdy znów czujnikiem sprawdził ciemny, brudny i poplamiony panel sterujący. I ucieszył się nie tylko on bo jak wymienił ten spalony na swój nowy to nagle ekran rozbłysł seledynowym światłem.

- No to Law teraz to chyba twoja działka. - kobieta odsunęła się od panelu aby zrobić miejsce dla kolegi skanera. Talbot też wstał z kolan i postąpił podobnie.

Początek był dość prosty bo haker musiał tylko podpiąć swój panel do tego antyku sprzed dwóch dekad. Schody zaczęły się jednak zaraz potem. Potrzebna była karta dostępu aby wsadzić ją w czytnik. Idealnie by było znaleźć taką. Gdyby ją miał mógłby się legalnie zalogować i spróbować swoich sztuczek. Bez tego zostawało się po chamsku włamać czyli zalać programy defensywne własnymi ofensywnymi. Tyle, że jakby się nie udało to system mógł się zablokować na godzinę, dwie czy dobę do następnej próby. Albo do zgłoszenia legalnego operatora. No z kartą by było łatwiej ale w tej chwili jej nie mieli.

- Ciekawe co tam jest. O rany, wyobrażacie to sobie? Prawdziwa baza X-COM nie ruszana od czasów wojny! Ale by było! - Talbot czekając aż Law upora się ze swoim zadaniem już przeżywał co może znajdować się po drugiej stronie pancernych drzwi.



Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 21:45
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; główne wejście
Warunki: światło latarek i lightsticków na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Kirk, Dunkierka, Junior, Maxi i Over



Gdy trójka technicznych z obu grup zniknęła im z oczu za jakimś zakrętem pozostała trójka zaczęła przygotowywać pozycje obronne do ewentualnego starcia. Właściwie to spadło to na panów bo panie pozostały na swoim piętrowym posterunku mając baczenie na okolicę. Ostatecznie Kirk zdecydował się wjechać swoim wozem do środka a wóz z St. Louis ustawić jako główny element barykady głównego wejścia. Panowie zaś przygotowywali improwizowaną barykadę z granatów użytych jako miny przeciwpiechotne i to czego udało się znieść do zablokowania przejścia.

- To my się rozdzielimy. Każda pójdzie do narożnika. To razem będziemy miały 3 z 4 stron na oku. - zdecydowała specjalistka od strzelań na dalekie dystanse. Obie z Maxi rozeszły się po tej nieco chwiejnym podeście i chociaż raz Max musiała przeskoczyć przez wyrwę a Dunkierka wspiąć się przez jakieś stalowe gruzowisko to obie dotarły na swoje miejsce.

- To duże miejsce do upilnowania na parę osób. - mruknęła Dunkierka zerkając z góry na wnętrze pełne mrocznych i tajemniczych kształtów. Tylko tam gdzie chłopaki pracowali przy wejściu jaśniały chemiczne patyczki i latarki.

- Świetnie. Zaczyna padać. - chwilę potem wywiadowca z Nowego Orleanu sapnęła na tą nową niedogodność.

- Jak deszcz przegoni mgłę to nawet niezła zamiana. - uznała jej koleżanka z północy widząc, że może przyjść coś dobrego z takiej zmiany pogody jaka przyszła wraz z letnim zmierzchem. Na zewnątrz dzień się kończył i z każdym kwadransem mrok robił się coraz wyraźniejszy.

- Hej! Zobaczcie co znalazłem! - w słuchawkach i a także osobiście usłyszeli uradowany głos Juniora. Trzymał w jednej dłoni jakiś czarny, podłuzny przedmiot.

- Co to? - Over zmrużył oczy próbując dojrzeć co też zwiadowca z St. Louis trzyma.

- To M 4! Prawdziwy, amerykański, oryginalny M 4! - zawołał radośnie Junior podchodząc bliżej w krąg światła lighsticków i latarek kolegów. Rzeczywiście teraz było widać to wyraźniej.




https://upload.wikimedia.org/wikiped.../M4A1_ACOG.jpg


- Nieźle. Gdzie to znalazłeś? Jest tam tego więcej? - Kirk przejął karabinek i z ciekawością zaczął go oglądać. Wypiął magazynek i zobaczył, że wciaż są w nim naboje. Tak do połowy. Broń chociaż brudna, mokra i zakurzona wydawała się w niezłym stanie. Tylko pasek był rozerwany więc nie można było jej zawiesić na ramieniu czy podobnie. Aż korciło aby pociągnąć za spust i sprawdzić czy działa. Na początek szef nowoorleańczyków wycelował przez kolimator jakby składał się do takiego strzału.

- Ee… Brudny. Nic nie widać. Trzeba wyczyścić. - mruknął nieco zniechęcony ale mimo wszystko znalezisko wyglądało obiecująco. Zwłaszcza jakby znaleźć więcej magazynków niż ta połówka co została w broni.

- Chodź pokażę ci. Tam jest chyba jakiś tunel. - obaj zostawili Overa na straży głównego wejścia i ruszyli tam gdzie zwiadowca znalazł tego klasyka. Może nie była już zbyt skuteczna do starć z ciężko opancerzonymi, nowoczesnymi jednostkami ADVENT-u albo rządowymi. Ale poza tym dalej mogła razić skutecznie inne cele zupełnie jak przed wojną. Poza tym wciąż dla wielu osób miała wartość kolekcjonerską. Podobnie jak niektórzy kolekcjonowali colty albo kałasznikowy.

- Jak znajdziecie jakieś ammo to ja mogę wziąć. Bo mam tylko pistolet. - w słuchawkach usłyszeli Maxi. A w międzyczasie Junior zaprowadził Kirka tam gdzie znalazł tą broń.

- O zobacz, tutaj leżała. - pokazał palcem na podłogę która nie wydawała się wyróżniać niczym od tej po jakiej chodzili do tej pory.

- A zobacz tu. Tu jest jakaś krata. Niedomknięta. I szyb. - powiedział świecąc latarką ze dwa kroki dalej. Rzeczywiście wyglądało jak wejście do jakiegoś szybu roboczego. Jak stanęli bezpośrednio nad nim to było kilka metrów metalowych szczebli wpuszczonych w cembrowinę. A potem dno szybu. Na tym dnie leżało coś trochę podłużnego a trochę łukowatego. Mogły to być dwa magazynki do tego M 4. Ale mogły być dwie wygięte, stare puszki albo inne przypadkowe śmieci. Z tej perspektywy te leżące w błocie przedmioty trudno było rozpoznać co to może być.

- O… - Over zdziwił się gdy tam i tu za jego plecami i w ogóle gdzieś w głębi nagle rozbłysły światła. Za to umilkły odgłosy stukania i wiercenia jakie w ciszy wieczoru bezludnego miasta dało się słyszeć z dołu. Tam gdzie trójka w piwnicy próbowała postawić na nogi te generatory jakie znaleźli wcześniej.

- Chyba im się udało. - uśmiechnął się Kirk. Z tym światłem jakoś zrobiło się od razu jaśniej także w duszy. Nawet jak świeciły przypadkowo tam gdzie elektryka ocalała na tyle aby wciąż działać po latach. Zaraz też połączył się z tymi z dołu i uzyskał potwierdzenie, że to ich sprawka. Teraz poszli zobaczyć czy te pancerne drzwi coś drgnął.

- Chłopaki. Nie chcę wam psuć humoru. Ale chyba sąsiedzi chcą nam się wbić na chatę. - w komunikatorach usłyszeli ostrzegawczy głos Maxi.

- Potwierdzam. U mnie też się ruszyli. Zbliżają się. Z pół tuzina od północy. 200 - 250 m. Ze czterech od wschodu. 200 m. Maxi tych chyba powinnaś widzieć. - Dunkierka dodała swój meldunek.

- Ja widzę ze trzech albo czterech. Na wprost tam skąd przyjechaliśmy. Innych nie widzę. To znaczy kręcili się cały czas ale teraz coś zaczęli walić prosto na mnie. Jakieś 200 metrów. Zbliżają się. - Over jaki oparł ckm o jakieś stare biurko przysunięte do zaparkowanej furgonetki też dostrzegł zmianę w zachowaniu dziwnych tubylców.

- Widzę tych na głównej co Over mówi. Potwierdzam. Chyba czterech, 200 metrów. I od południa jeszcze ze trzech. Też jakoś tak 200 metrów. Ale tam jest dużo gruzu to chyba nie tak szybko. Macie ten karabin? - Maxi doprecyzowała swój meldunek z lekkim niepokojem w głosie. Na takie dystanse broń krótka była bezużyteczna. Musiałaby czekać z otwarciem ognia aż przeciwnik znajdzie się znacznie bliżej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online  
Stary 12-03-2021, 21:09   #258
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis, piramida, wejście do schronu

Narastająca ekscytacja udzieliła się trójce operatorów X-COM przed wejściem do zapieczętowanego schronu. Jedne wrota dzieliły ich od odkrycia tajemnicy bunkra. Niestety te jedne wrota stanowiły ciężką do sforsowania przeszkodę.

- Przydałaby się drobna pomoc - mruknął Law, przyglądając się panelowi dostępowemu. - Jeśli nie chcemy ryzykować zablokowania tych drzwi, potrzebujemy karty dostępu - odezwał się do reszty, poprawiając swój pistolet maszynowy przewieszony przez plecy.

- Karty dostępu? - powtórzyła Sofie, rozglądając się niepewnie.

- Ta. Może jakimś cudem jakaś ocalała. Rozejrzyjmy się. Może zapodziała się jedna w jakimś biurku czy przy któryś zwłokach.

- Bez tego nie wejdziemy? - zapytał rozczarowany Talbot.

- Jest taka szansa, ale wolałbym ułatwić sobie robotę. No dalej.

To była wrażliwa operacja. Bardzo zależało im na wejściu do tego bunkra. Jeden błąd mógł sprawić, że utkną przed zamkniętymi wrotami na długie godziny a może i na zawsze. Karta dostępu zwiększyłaby ich szanse.


Ruiny Memphis, piramida, barykady

- Junior, zanieść tę emkę Maxi i wracaj na barykadę. Ja zejdę do szybu i rozejrzę się za ammo. Pomóż mi tylko z tą kratą. - Kirk szybko przekalkulował, że dodatkowa sztuka broni długiej mogła znacznie im pomóc w nadchodzącej walce. Co prawda jeszcze nie byli szturmowani, ale tamte świry z ruiny mogły na nich ruszyć w każdej chwili.

- Jasna sprawa - odparł żołnierz z New St. Louis.

- Pozostali, zostańcie na swoich pozycjach. Jak tylko Law otworzy bunkier, wycofujemy się. Póki co siedźcie cicho - dodał szef Nowo Orleańczyków przez radio.

Sytuacja robiła się nerwowa. Kirk najchętniej zabrałby swoich ludzi jak najdalej stąd. Niestety jak na złość ich los został teraz w głównej mierze złożony na ręce kierownika skanu przyjaznej jednostki. Oby tylko okazała się tak dobrym hakerem, jak o nim mówią.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 14-03-2021, 07:39   #259
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 115 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 21:55
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; piwnice generatorów
Warunki: światło latarek i lightsticków, stęchlizna na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Law, Talbot i Sofia



- Law, mamy tu bardzo interesującą sytuację. Więc jakbyście dali znać co tam u was to by nam pomogło. Sąsiedzi walą do nas drzwiami i oknami. - Kirk widząc i słysząc co się dzieje na podejściu do piramidy odezwał się do trójki buszującej w podziemiach.

- To chodź tu i sam poszukaj tej karty cwaniaku. - mruknęła cicho Sofia. Nie wiedzieli co tam na górze się dzieje ale na razie nie było słychać strzelaniny. Ale z rozmów jakie słyszeli pomiędzy tymi na górze wynikało, że coś tam zaczyna się dziać. Sami też nie byli tu na spacerze. Te podziemia z chlupoczącą pod butami wodą i ciemnością rozświetlaną tylko snopami latarek przyprawiały o gęsią skórkę.

- O. Zobaczcie tutaj. - Talbot spojrzał w kolejną odnogę korytarza. Ale zatrzymał snop latarki na drzwiach z napisem “Security Room”.

- Spróbujmy. - śniada Portugalka wzruszyła ramionami i podeszli do tych drzwi. Te okazały się tylko przymknięte. Pchnięte dłonią otworzyły się może do połowy nim coś je zablokowało od wewnątrz. Okazało się, że leży tam jakaś przewrócona szafka blokująca ten ruch.

- Ale jatka. - rzekł technik nieco kwaśnym tonem. Rzeczywiście wyglądało jakby ktoś przemielił ty kogoś wielkim mikserem zostawiając krwawy ochłap. Ten ochłap znaleźli przy jednej ze ścian. Częściowo był to już tylko szkielet. Górna połowa. Ale o tyle przykre, że wciąż dało się rozpoznać mundur i emblematy X-COM na rękawie.

- A tu jest druga część. - Sofia odkryła nogi i dolną połowę tego dawnego xcomowca. Przy drugiej ścianie, za biurkiem. Jakby ktoś rozerwał tego człowieka w pół i oddzielnie cisnął obie połówki.

- Ale chyba ma kartę. - zauważył Talbot gdy przyjrzał się dokładniej ludzkim szczątkom. Rzeczywiście z kieszeni na piersi wystawał zestaw identyfikatorów w tym także coś co wyglądało na kartę magnetyczną. Po chwili wewnętrznej walki ze sobą schylił się i odpiął tą kartę, wytarł ją o spodnie i obejrzał w świetle latarki.

- To chyba to. Law, zobacz. - stwierdził po chwili i podał oczyszczoną kartę szefowi skanerów z północnej bazy.

- Pospieszmy się. Ciarki mnie przechodzą od tego miejsca. I na górze coś tam się chyba zaczyna dziać. - Sofia przyznała, że niechętna jest do przedłużania wizyty w tym zdemolowanym biurze ochrony.



Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 21:45
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; główne wejście
Warunki: światło latarek i lightsticków na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Kirk, Dunkierka, Junior, Maxi i Over



- Okey. - Junior pokiwał głową i pobiegł z odnalezionym karabinkiem w stronę narożnika i schodów na górę gdzie swój posterunek miała nowoorleański wywiadowca.

- O, dzięki. - Maxi ucieszyła się z solidnego wzmocnienia swoich możliwości bojowych. Ale zaraz jak sprawdziła broń odkryła pewien defekt.

- Hej! Tu jest tylko pół magazynka! - odkryła z niezadowoleniem. Rzeczywiście pół magu to można było przy intensywnym ogniu wystrzelać w parę chwil. Szybkostrzelny, wojskowy karabinek zapewniał niesamowitą siłę mocnego ognia no ale pochłaniał magazynki momentalnie.

- Spokojnie mam coś jeszcze. - Kirk zdążył w tym czasie odsunąć tą kratę. Była dosć ciężka i zrobiła się oporna od nadmiaru wilgoci i wielu lat nie używania. Ale dał radę. Opadła na zewnątrz a on sam mógł zejść po stopniach pionowego szybu na dół.

Na dole było ciasno, ciemno i mokro. Woda ledwo chlupotała pod podeszwami butów ale jak zauważył w świetle latarki i lighsticka korytarz był nieco niżej. Prowadziło tam kilka schodków. Tam woda musiałaby sięgać już pewnie do kolan albo podobnie. Sam korytarz pozwalał iść jednak swobodnie wyprostowanej osobie. Ale wyglądał nieprzyjemnie mroczno i groźnie. Na szczęście nie musiał tam wchodzić. Swoje fanty znalazł na tym podwyższeniu niedaleko najniższego stopnia wmurowanego w ścianę szybu. Dwa, łukowe magazynki kalibru 5,56. Oby działały po leżeniu tak długo w tej wilgoci. Ale w tej sytuacji nie mógł być zbyt wybredny. Najwyżej nie zadziałają. Ale odkrył też coś znacznie mniej przyjemnego.



https://thumbs.dreamstime.com/b/bloo...-147272810.jpg

Krwawe ślady na ścianie i najniższym stopniu. Jakby ktoś próbował się złapać zakrwawionymi dłońmi. Były też stare ślady wyryte w betonie. Po trzy równoległe rysy. Jak po jakichś szponach.

- Skracają odległość. Góra 25 metrów. Właściwie są już przy piramidzie. Na moje oko walą prosto do nas. - w eterze poprzez słuchawki komunikatorów dał się słyszeć spięty głos Dunkierki. Xcomowcy na razie nie otwierali ognia. Ale wydawało się, że nieproszeni goście walą do nich drzwiami i oknami. Wydawało się, że tych dziwnych, pokracznych tubylców ściąga tu coraz więcej. Z tego początkowego tuzina w ciągu paru minut zrobiło się ze dwa razy tyle. Szli i biegli luźno i w małych grupkach. Wydawało się, że brakuje im jakiejkolwiek organizacji. Pędzili ku piramidzie niczym jakieś stado ściągające do jednego punktu.

- U mnie też są dość blisko. - potwierdził Over nerwowo zaciskając i rozkurczając dłonie na swoim ckm. Te pół setki metra to był żaden zasięg dla jego potężnej broni projektowanej z myślą o polewaniu ołowiem terenu na pół kilometra i dalej. Gdyby miało dojść do walki to jasne było, że strzelcom sprzyja utrzymanie dystansu nad przeciwnikiem który bronią zasięgową nie dysponował. Ale do końca nie było wiadomo czy do tej walki dojdzie i jakie właściwie są zamiary tubylców.

- Albo walczymy albo się wycofujemy. - Junior co trzymał pozycję obok cekaemisty pozwolił sobie na swój komentarz. Ta niejasna sytuacja denerwowała go tak samo jak innych. Ale dyscyplina i wyszkolenie pozwalało im utrzymać nerwy na wodzy i wstrzymać się z otwarciem ognia.

- Law, mamy tu bardzo interesującą sytuację. Więc jakbyście dali znać co tam u was to by nam pomogło. Sąsiedzi walą do nas drzwiami i oknami. - Kirk widząc i słysząc co się dzieje na podejściu do piramidy odezwał się do trójki buszującej w podziemiach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online  
Stary 19-03-2021, 19:05   #260
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis, piramida, wejście do schronu

- Wracajcie pod wrota - zakomenderował Law, kiedy Talbot dał komunikat o znalezionej karcie dostępu. Teraz mieli szansę dostać się do środka – nadal nie stuprocentową, ale na pewno większą niż bez przepustki.

- Kirk, tu Law, wytrzymajcie jeszcze trochę. Mamy zasilone wrota schronu, będę próbował je otwierać - odpowiedział na komunikat dowódcy Nowo Orleańczyków.

- Law, nie damy rady przeciągać tego w nieskończoność. Uporaj się z tym jak najszybciej - skaner usłyszał w odpowiedzi.

- Przyjąłem. Dajcie nam jeszcze kilka minut. Bez odbioru.

Wyglądało na to, że kończył im się czas. Gdyby Japończyk nie zdecydował się szukać tej karty dostępowej, być może zdążyłby już uporać się z wrotami bez niej. Oby te kilka straconych minut nie zaważyło o ich misji.


Ruiny Memphis, piramida, barykady

- Słyszeliście Lawa - zaczął Kirk, zwracając się do ludzi na barykadach. - Musimy wytrzymać tylko trochę. Odeprzemy pierwszą falę i jak dostaniemy halo to zawijamy.

Mówiąc to, biegł już do Maxi, by podrzucić jej dodatkowe magi do emki. Mogły się bardzo przydać w nadchodzącej potyczce.

- No to co, zaczynamy imprezę? Są już na wyciągnięcie ręki - palec na spuście km’a świerzbił Overa, który był już gotowy do oddania strzału. Zerkał też w kierunku zastawionych potykaczy z granatów.

Żołnierz miał rację. Jeśli mieli zamiar wszcząć walkę, teraz była na to ostatnia chwila. Jeśli będą dalej zwlekać, goście zwalą im się na barykady, a wtedy będzie już za późno.

Kirk wahał się co do wydania rozkazu. Koniec końców nie wiedzieli z czym mieli do czynienia. Może to byli jacyś ćpuni? Gdyby udzielić im pomocy, mogłoby się obejść bez walki. Czy X-COM’owcy byli gotowi strzelać do cywili?

- Wszyscy... strzelać bez rozkazu - padło hasło w eterze.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172