Rhevir de Valiron
Rhevir ze spokojem patrzył jak Gerard wychodzi do trzech zdrajców. Gdy wypowiedział swoją kwestię, pogarda w jego głosie była prawie namacalna, a zabójca posłał w kierunku towarzysza myśl, której nie mógł usłyszeć. Obyś nikogo nie zlekceważył-pomyślał i przyjął dogodną pozycję, z której mógł operować ze swobodą zarówno sztyletami jak i mieczem oraz przemieścić się w prawie każdą znaną mu "figurę" bojową.
-Jak ja nie cierpię takich misji. Nie łatwiej byłoby poderżnąć gardła dwóm, a jednego ranić w górną część uda i rozorać go do łydki całym ciężarem ciała? No cóż... zadanie jest inne, a przynajmniej pierwsza część jest inna, zaś druga...-myślał-...można by go otworzyć...-szybko odrzucił myśli czekając w pełnej gotowości. |