Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2021, 12:26   #122
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Bestia rzuciła się na ciało Jonasa, jak wygłodniały ogar rzuca się na ciśnięty mu gnat. Tyle, że interesowała się nim ledwie chwil kilka. Na tyle, by Sven zdołał się z synem przepchnąć na tyły. By zdążył do nich dołączyć Hans, który ewidentnie nie chciał mieć z maszkarą nic wspólnego. I by krasnolud zdołał się wysforować ruszając ku poczwarze z toporem kislevity w garści. Jego śladem ruszył Jorg i Semen. Bombastus cofając się ku Hansowi i Svenowi obserwował starcie. Zastanawiając się cały czas nad tym skąd w takim miejscu pojawić się mogła żywa istota? Wszak musiała się czymś żywić i choć wyglądała na solidnie niedożywioną, to jednak funkcjonowała. Jeśli była żywa. Jeśli… Do uszu skupionego i zamyślonego Hohensteina doleciał odległy, dochodzący jakby ze studni dźwięk. Coś jakby odgłos śpiewu?

Bigdebin dopadł bestii w kilku krokach. Zamach jaki wziął możliwy był tylko dzięki temu, że walka toczyła się już w skąpanej w półmroku komnacie. Tu nie zapalały się żadne kryształy, ale krasnolud widział swój cel doskonale. Topór zatoczył łuk i z rozmachem…

Susu, jakim bestia oderwała się od Jonasa, nie powstydził by się nawet kot. Topór, który niechybnie roztrzaskał by grzbiet maszkarze przeciął jedynie kosmyk jej długich, siwych włosów i z trzaskiem huknął o posadzkę.

I żeleziec pękł. Zostawiając krasnoluda z gołym trzonkiem.

Bestia doskoczyła do karasnoluda nim ten zdołał wyjść ze zdumienia. Choć i tu zadziałały odruchy. Krasnolud odbił cios szponiastej łapy drzewcem w bok po czym wraził jej drewniany trzon w paszczę powstrzymując kły, którymi zakłapała o kilka centymetrów od jego brody. Poczuł smród rozkładu, zgnilizny, ale nad tym nie zastanawiał się w tej chwili. Teraz odepchnął obórącz pysk z zatrzaśniętymi na trzonku kłami. I odrywając się od szkarady dobył miecza. Ciosu od dołu, w udo, nawet nie poczuł. Dopiero gorąc w nodze uzmysłowił mu, że kolczuga puściła a szkarada ma tak samo długie pazury na łapach rąk i nóg.

Jorg dopadł bestii na równi z Semenem. W chwili, kiedy skupiona na krasnoludzie, niebacznie odsłoniła im swój profil. Cios jego miecza nie miał prawa chybić. I nie chybił. Miecz wszedł w muskularne ramię, lecz szkody jakie poczynił były zdumiewająco liche. Czy to była sprawa jakości oręża czy umiejętności samego Jorga, trudno było osądzić. Maszkara zasyczała odskakując w tył. Pewnie pod wpływem ciosu szabli Semena, który zaatakował z właściwą sobie determinacją. I wyrachowaniem. Pod kolano. W ścięgna.

Bombastus stał obserwując pojedynek, ale jego myśli błądziły wokół dźwięku, który przez szczęk oręża i odgłosy wydawane przez walczących docierał do niego z coraz większa mocą. Dźwięku, który przypominał mu dawno słyszaną pieśń. Jej słowa miał gdzieś na granicy percepcji, na końcu języka, tuż tuż. Garard, który stał z tyłu, trzymając Svena za rękę, odezwał się w tej właśnie chwili - Tete? To ta piosnka, co to nam ten pan kazał w jaskini śpiewać!! To ona!! Słyszysz? - Sven naraz też usłyszał dziwny, monotonny zaśpiew. Tak jak i Hans. Spojrzeli na siebie starając się namierzyć źródło. Dźwięk niósł się z jaskini, gdzie Bigdebin, Semen i Jorg toczyli nierówny bój z bestią, która zdawała się większa od każdego z nich. I szybsza. I po stokroć bardziej zdeterminowana…

O tym pierwszy przekonał się Jorg. Stwora jeszcze przed chwilą cofała się próbując utrzymać ciężar ciała na ciętej przez Semena nodze gdy naraz skoczyła do przodu mocnym susem wybijając się do przodu, wysoko, nad głowę człeka. Tym bardziej, że aż skulił się nieco przestraszony wizją zderzenia z masą mięśni, szponów i nienawiści.

Jorg poczuł siłę pędu przeskakującej nad nim bestii. Tego, że jej szpony rozszarpały mu szyję już nie poczuł. Krew trysnęła z rozciętej tętnicy w jednej chwili posyłając człeka na ziemię. Upuszczona na ziemię, oliwna latarnia, stuknęła niebezpiecznie na kamiennej płycie, ale na szczęście jej solidna konstrukcja wytrzymała. Mięcz szczęknął upuszczony przez słabnącą dłoń. Bigdebin pierwszy skoczył w ślad za maszkarą wyprzedzając Semena tylko o włos. Bestia zaś wylądowała na wprost przed przerażonym Bombastusem. Który nie spodziewał się takiego spotkania. A jedyną osobą z bronią w ręku, która mogła by go osłonić, był Hans. Kryjący się za plecami medyka…


***

Proszę Quantuma o nie postowanie [formalność, rzecz jasna]
A kto nie chce, żebym za niego rzucał, niech pod postem wstawi 5K100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon

Ostatnio edytowane przez Bielon : 15-02-2021 o 15:05.
Bielon jest offline