Po sekundzie, wywołanej szokiem w trampkach, a właściwie to porucznikiem padającym po strzale w łeb, Jadźka zaczęła drzeć mordę.
- Snaaaaaajjjjppppeeeeeerrrrr!!!! - Wrzeszczała na całego, a mimo, że co niektórzy zaczęli już strzelać, i tak dodała - Napierdalamy z karabinków!! Ogień zaporowyyyy! Pep padalcu, gdzie kurwa strzelasz po chmurach??
Po czym zaczęła dokładniej patrzać, gdzie niby ten pieprzony snajper był.
- Pocisk nie żyje, co robimy?? - Spytała czornego(Ndonga) - Trza obrócić Rzubra bokiem, żeby była osłona? Mamy granaty dymne? Ja pierdolę...
.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |