Eiliandis z uwagą przysłuchiwała się wypowiedziom królewskich gości.
Gdy Cadoc skończył mówić uzdrowicielka uznał, że teraz ona zabierze głos. Zwilżyła gardło winem i odezwała się tymi słowy:
- Pytasz panie o najważniejszą cnotę. Taką, która będzie solidnym wsparciem. Na której zbudować będzie można coś solidnego. Odwrócić zatem można to zagadnienie. Która z cnót jest najmniej ważna? Bez której tak władca, wojownik czy zwykły człek obejść się może ? Tu ci od razu odpowiem, że bez żadnej. Czyż odważny wódz, ale taki pozbawiony mądrości nie powiedzie swych wojów na pewną zgubę? A mędrzec, który nie ma w sobie prawość nie zbłądzi? - Tu Gondoryjka zrobiła krótką przerwę i spojrzał po swych towarzyszach z bractwa, panią Yaraldiel i Cadoca zwanego Rogaczem. - W swej pogoni za bestią mój pani - swój wzrok przeniósła ponownie na królewskiego syna - widzieliśmy aż nadto, że pozbawione choć jednej, nawet tej najsilniejszej podpory domostwa poddanych tego ojca nie wytrzymywały i zawalały się.
Człek roztropny swe życie na wielu cnotach opierać powinien, gdyż równomiernie rozłożony ciężar, a takowy wszak jest władza, lepiej jest dzigać.