- Nawet nie wiesz co robisz głupcze - naukowiec wysyczał krzywiąc się z bólu. Spojrzenie zaczęło mu się robić nieobecne. Sprawiał wrażenie, że nie słuchał dalszych słów Duncana, co muzyka zaczęło bardziej nakręcać. -
Jesteś… tylko… efektem.. uboc….
Więcej nie dał rady powiedzieć, złapały go drgawki, oddech zaczął się rwać.
Ale Duncan nie zdołał nic powiedzieć, bo Tae z wrzaskiem skoczyła mu na plecy.
“Wyrwała się Franko” przemknęło mu przez myśl. Jej palce zacisnęły się na jego szyi.
Franko przepchnał się obok dziewczyny, ta z piskiem skulił aisę pod ścianą. Włoch wpadł do sali, gdzie zastał widok niczym po wybuchu bomby. Wszędzie walały się ciała zahipnotyzowanych. Z ulgą zorientował się, że z połowa z nich nie ma ran. Ale za to kilkanaście osób jest przebitych betonowymi kolcami. Szybko odszukał wzrokiem towarzyszy. Tommy klęczał nad Maxem. Maxem leżącym w wielkiej kałuży krwi. Zały przód kombinezonu był nasiąknięty krwią.
- Spokojnie Tommy - Frako usłyszał głos Maxa -
Wszystko jest ok. Uspokój się.
Olbrzym nie wiedział co też ma na myśli ich mózgowiec, ale za żadną cholerę nie było ok. Z doświadczenia wiedział, że taki upływ krwi nie oznaczał nic dobrego.
- Niestety to nie podchodzi pod samoobronę mój synu. Ale jeśli cię to uspokoi cały czas żywię nadzieję, iż Bóg mi wybaczy to co uczyniłem. A jeśli nie odejdziesz Sierżancie, ty też obciążysz moje sumienie… - głos faktycznie zdawał się wyrażać żal.
- Odejdź teraz by ratować bezbronnych w innym miejscu, albo pozbaw ich swej przyszłej ochrony pozostając tu na zawsze... Duncan wciągnął gwałtownie powietrze. Boogeyman ściągnął dziewczynę z muzyka i rzucił nią o ścianę. Ale to jej nie powstrzymało, z wrzaskiem zerwała się by znowu ruszyć na Boogeymana. Ten nie miał tyle skrupułów do Franko, potężny cios zginął Tae w pół. Poprawił jej z góry posyłając na ziemię, potem poprawił raz i drugi.
- Nic jej nie jest - mruknął Boogeyman.
Duncan z otwartymi szeroko oczami patrzył na popękaną betonową podłogę wokół wręcz wbitej w nią dziewczyny. Dłoń dziewczyny powoli zaciskała się w pięść.
Doktorek wydawał właśnie na podłodze swój ostatni oddech...