Beheldor
Stanąłeś przy samej ścianie, za drzwiami. Ustało grzebanie w zamku i drzwi się leciutko otworzyły. Do środka weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy niski i chudy miał młodą może dwudziestoletnią szczurowatą twarz. W ręku trzymał dage (długi nóż). Podszedł ostrożnie do łóżka. Drugi był przeciętnego wzrostu miał podłużną twarz i kozią bródkę. W ręku trzymał gabriela (mała kusza) a przy pasie miał pałkę. Pierwszy podszedł do łóżka. Po chylił się i nagle odwrócił się w stronę towarzysza i pokręcił głową.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |