Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2021, 09:34   #96
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Daniel:
[czekamy na Bartosza]

Miras:

Po dość krótkim pogaduszkach na przystani zdecydowałeś się pomóc grupie ratunkowej, której towarzysze zaginęli gdzieś w północnych lasach. Aleksander jakby naćpany całą tą wizytą w innym świecie postanowił "sprzedać" miejscowym kilka pomysłów wypatrzonych w reklamach Mango Gdynia. Brakowało jedynie, żeby wyciągnął kilka pudeł i zaczął handlować na poważnie. W każdym razie pozostał na miejscu, gdy ty ruszyłeś na północ.

Rheoli przyjął ofertę twojej pomocy ze szczerą wdzięcznością. W około dziesięcioosobowej grupie uczucia wobec ciebie były mieszane. Większości była obojętna twoja obecność (w sensie: im więcej tym lepiej), ale kilku wyraźnie nie chciało mieć z tobą do czynienia. Ogólnie trzymałeś się Rheoliego.

Do karczmy dotarliście wydeptaną ścieżką przez dość przerzedzony las. Karczma stała przy północnym skraju leśnego traktu wschód-zachód, o którym już wcześniej słyszałeś. Przy samej karczmie droga została w prymitywny sposób utwardzona - w pozostałej części aktualnie po deszczach zrobiło się dość błotniście. Na miejscu zastaliście ruiny. Wybuchy zdmuchnęły drewnianą stodołą po prawej stronie i poważnie zniszczyły kamienno-drewnianą konstrukcję samej karczmy. Wydaje się, że to była raczej jakaś warownia niż budynek cywilny, ale tak czy inaczej - zawalił się. Najpotężniejszy wybuch nastąpił przy północnej ścianie tworząc przy okazji krater w ziemi.

To nie była jedyna eksplozja. Prawdopodobnie zniszczenie tamtej ściany naruszyło również belki podtrzymujące centralną salę i wszystko zawaliło się do środka. Sądząc po śladach ktoś już przeprowadził szybką akcję ratunkową. Nie było widać żadnych rannych, ani trupów (przynajmniej korpusów, bo tu i ówdzie dało się dostrzec oderwane kończyny).

Większość ryboludzi zdecydowało się wkroczyć w gęstszy las na północ i podążyć tropem Morgrugyna. Krótka dyskusja w ruinach doszła uszu kogoś wciąż żywego ukrytego w piwnicy. Kobiecy głos krzyczał:
- Ratunku! Ratunku! Jestem w piwnicy! Nie mogę stąd wyjść! Jestem ranna!

Rheoli polecił dwóm swoim kolegom, żeby pomogli odkopać wejście do piwnicy po czym zwrócił się do ciebie:
- Mógłbyś tu pomóc? Na wypadek jakby... no, gdyby uwięziona kobieta źle zareagowała na widok takich jak my. Jakby pojawiły się jakieś kłopoty to przynajmniej jeden z nas ucieknie do Hoer powiadomić o tym co zobaczymy... jakbyśmy do niczego nie dotarli to pewnie o poranku zawrócimy. Te zniszczenia... to przekracza nasze możliwości. Po tym co tu zobaczyłem mam jednak nadzieję, że przyjedzie wojsko albo chociaż ci z Taumary zainteresują się sprawą tak jak wcześniej zainteresowali się zniknięciem jednego ze swoich, tego waszego towarzysza.

Niezależnie co wybierzesz kolejne odpisy dla Mirasa będą serią krótkich odpisów. Coś jak w Kapitanie Bombie.



Aleksander:
[dziś później zeedytuję]
 
Anonim jest offline