Daniel:
[czekamy na Bartosza]
Miras:
Po dość krótkim pogaduszkach na przystani zdecydowałeś się pomóc grupie ratunkowej, której towarzysze zaginęli gdzieś w północnych lasach. Aleksander jakby naćpany całą tą wizytą w innym świecie postanowił "sprzedać" miejscowym kilka pomysłów wypatrzonych w reklamach Mango Gdynia. Brakowało jedynie, żeby wyciągnął kilka pudeł i zaczął handlować na poważnie. W każdym razie pozostał na miejscu, gdy ty ruszyłeś na północ.
Rheoli przyjął ofertę twojej pomocy ze szczerą wdzięcznością. W około dziesięcioosobowej grupie uczucia wobec ciebie były mieszane. Większości była obojętna twoja obecność (w sensie: im więcej tym lepiej), ale kilku wyraźnie nie chciało mieć z tobą do czynienia. Ogólnie trzymałeś się Rheoliego.
Do karczmy dotarliście wydeptaną ścieżką przez dość przerzedzony las. Karczma stała przy północnym skraju leśnego traktu wschód-zachód, o którym już wcześniej słyszałeś. Przy samej karczmie droga została w prymitywny sposób utwardzona - w pozostałej części aktualnie po deszczach zrobiło się dość błotniście. Na miejscu zastaliście ruiny. Wybuchy zdmuchnęły drewnianą stodołą po prawej stronie i poważnie zniszczyły kamienno-drewnianą konstrukcję samej karczmy. Wydaje się, że to była raczej jakaś warownia niż budynek cywilny, ale tak czy inaczej - zawalił się. Najpotężniejszy wybuch nastąpił przy północnej ścianie tworząc przy okazji krater w ziemi.
To nie była jedyna eksplozja. Prawdopodobnie zniszczenie tamtej ściany naruszyło również belki podtrzymujące centralną salę i wszystko zawaliło się do środka. Sądząc po śladach ktoś już przeprowadził szybką akcję ratunkową. Nie było widać żadnych rannych, ani trupów (przynajmniej korpusów, bo tu i ówdzie dało się dostrzec oderwane kończyny).
Większość ryboludzi zdecydowało się wkroczyć w gęstszy las na północ i podążyć tropem Morgrugyna. Krótka dyskusja w ruinach doszła uszu kogoś wciąż żywego ukrytego w piwnicy. Kobiecy głos krzyczał:
-
Ratunku! Ratunku! Jestem w piwnicy! Nie mogę stąd wyjść! Jestem ranna!
Rheoli polecił dwóm swoim kolegom, żeby pomogli odkopać wejście do piwnicy po czym zwrócił się do ciebie:
-
Mógłbyś tu pomóc? Na wypadek jakby... no, gdyby uwięziona kobieta źle zareagowała na widok takich jak my. Jakby pojawiły się jakieś kłopoty to przynajmniej jeden z nas ucieknie do Hoer powiadomić o tym co zobaczymy... jakbyśmy do niczego nie dotarli to pewnie o poranku zawrócimy. Te zniszczenia... to przekracza nasze możliwości. Po tym co tu zobaczyłem mam jednak nadzieję, że przyjedzie wojsko albo chociaż ci z Taumary zainteresują się sprawą tak jak wcześniej zainteresowali się zniknięciem jednego ze swoich, tego waszego towarzysza.