Kier stał z lewą dłonią trzymającą za plecami nadgarstek prawej obserwując całe zajście. Był tu już dość długo i nie, nie był zadowolony. Praktycznie był od początku. Nic jednak nie mówił. Stał na platformie nieco z lewej mając na oku całe pomieszczenie i pracujących ludzi... oraz wymianę zdań i komunikację Longa z nieszczęśliwym kapitanem jachtu.
Jego mina była totalnie bez wyrazu. Kamienna i obojętna. Oczy nieprzejednane i oceniające. Był niczym wysoki rangą egzaminator zewnętrzny oceniający działania rekrutów na okręcie wojennym w czasie intensywnych manewrów. Wyszukujący najmniejszych objawów samowoli i złamania protokołów, procedur i najbardziej ukrywanych oznak niesubordynacji.
Jego broń była ustawiona na tryb ogłuszania, a kiedy Webster dał rozkaz do wymarszu dołączył do niego równym wojskowym, sztywnym krokiem. Tylko jedne zdawałoby się wyzute z emocji pytanie opuściło jego usta.
- Jaki plan i cele Kapitanie?