W sumie nawet ucieszyła go śmierć porucznika, bo go wkurwiał już, zwłaszcza z tym sądem. Oloj zachował zimną krew i spokojnie rozejrzał się po tych, których miał w zasięgu wzroku. Ndong wydawał się zestresowany, Wpier szedł na wroga z dobrym planem, a Wons... no cóż... Następnie na około pół sekundy z pozycji leżącej przyjął pozycję klęczącą, rozejrzał się po dalszej okolicy wypatrując potencjalnych wrogów będących po ich stronie, znów padł na ziemię do pozycji leżącej i popatrzył jeszcze kilka sekund.
Postanowił kryć Wpiera strzelając w stronę wroga, aby się na nim nie skupiali. W tym celu przeczołgał się kilka metrów stronę, gdzie nawiązała się walka (no chyba, że dostrzegł coś po ich własnej, prawej stronie), rozejrzał się, przeanalizował sytuację i strzelał powoli pojedynczymi strzałami w kierunku, z którego nadchodziły strzały, jednak trochę unosząc lufę do góry, coby niechcący nie zranić kogoś ze swoich, albo co. Próbował też dostrzec cokolwiek, co byłoby jakąś wskazówką dla pozostałych. Wszak jedyne w czym był niezrównany to pilotowanie i patrzenie, miał znośne panowanie nad nerwami i pomyślunek, ale na umiejętnościach typowo bojowych nie znał się niemal kompletnie. |