Nicollo widząc paszczę pełną zębów już się witał z Morrem, ale najwyraźniej władcy podziemnego świata wcale się tak nie śpieszyło by poznać Karalucha. Gdy zębiska stwora zsunęły się po niewidzialnej zbroi, łowca czarownic przybrał najpaskudniejszy i najwredniejszy wyraz twarzy, zarezerwowany tylko dla magów i nieludzkich wynaturzeń. Włochata kula, zwłaszcza gdy kłapała szczęką była brzydka jak noc, ale naznaczona bliznami gęba Nicollo mogła śmiało stawać z nim szranki. Teslau wydał z siebie nieludzki ryk, próbując przerazić bestię, lub chociaż odebrać część zapału do walki. Rzucił się z tasakiem na potwora zamierzając przepołowić jego łeb na dwie równe części.