Podróż dla Victora była wyjątkowo parszywa. Ledwie mieścił się w siedzeniach przeznaczonych dla młodych, wysportowanych żołnierzy przyzwyczajonych do niewygody. Nie starszego, bardziej okrągłego mieszczucha który nie jeździł zimą samochodami bez podgrzewanych siedzeń. Do tego rana się odzywała i element podparcia non stop na nią naciskał.
- Wszystko w porządku, doktorze Heisenberg? - zapytał podporucznik gdy staruszek jęknął przy jednym z mocniejszych wstrząsów, gdy ten element wbił mu się w tłuszczyk o dwa cele od szwów.
- Tak, tak… - stęknął starając się jak mógł przyjąć neutralny wyraz twarzy…
- Doktorze Heisenberg, jeśli szwy się otworzyły…
- Nie, nie… to nie to.
- Doktorze? - podporucznik pogonił Victora który przedłużał milczenie
- Macie tu jakieś stymulanty? Albo chociaż środki przeciwbólowe? Postrzał zaczyna dawać się we znaki
- Znajdzie się coś.
~ * ~
Podróż w samochodach Victor spędził… śpiąc. Był wykończony tym wszystkim. Bezwiednie z czasem oparł głowę o ramię Hadriana i tak spał. Dano mu, bo czemu nie? A potrzebował tego.