Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2021, 21:12   #24
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Pilot był niezły. Pilotował maszynę z gracją, leciał szybko jednak umiejętnie unikał przeciążeń i niepotrzebnych gwałtownych manewrów. MacKinley był pierwszą osobą, która potrafiła przybliżyć sytuację na frontach, przynajmniej według swojego stanu wiedzy. W maszynie siedziała jeszcze jedna osoba, policjantka ze SHWAT. Iroshizuku przedstawiła się jej, kiedy zajmowała miejsce i zapinała pasy.
Lot skończył się i musieli się przesiąść do terenówek. Podczas opuszczania maszyny, Iroshizuku klepnęła pilota w ramię. -Niezły lot, kolego! - krzyknęła, starając się być głośniejsza do huczących łopat wirnika.

W ukrytej bazie zaczęli od kolejnej obdukcji lekarskiej. Asagao podała lekarzowi wypis ze szpitala w Newport. Rzucił okiem, następnie skierował spojrzenie na pilot, potem znowu na kobietę. - I już chodzisz po czymś takim? Następnie wyjął małą latarkę i błysnął w oczy Iroshizuku. - No tak. Powinienem był się domyślić. Ręce przed siebie. Zamknij oczy i wytrzymaj w tej pozycji. - lekarz zaczął badanie neurologiczne.
Po wizycie u lekarza micha, doprowadzenie na kwatery a potem były… testy wydolnościowe. Dla Iroshizuku nieco okrojone, z powodu szwów i połamanych żeber, ale i tak wymagające. Stymulanty bojowe wciąż trzymały, więc z niczym nie miała problemu.
Na zakończenie porcja prochów i spać.

Iroshizuku obudził ból. Ostry, kłujący w podbrzuszu i tępy w płucach, nasilający się przy każdym oddechu. Z trudem zsunęła się z pryczy i leżąc na podłodze starała się zapanować nad obolałym ciałem. Zeszło jej dobrą chwilę, zanim wojskowa dyscyplina wzięła górę i przekonała samą siebie, że czuje się wystarczająco dobrze, żeby kontynuować zadanie. Założyła mundur polowy, wojskowe buty. Na nic innego nie miała czasu, gdyż rozbrzmiał alarm, wzywający ją do sali odpraw.

+++

Wspólny doc.
Scena: pierwsze spotkanie z Ishidą w sali odpraw.


- To zaszczyt móc pana poznać Panie Ishida. - wyrwało się Julianowi.

By nie robić dziwnej gimnastyki z powodu niedyspozycyjności starego człowieka skłonił lekko głowę przykładając dłoń do piersi. Sekundę ciszy przerwał po chwili.

- Pewnie pan już wie o nas wszystko, ale by uprzejmości stało się zadość… jestem Julian Jackson, a to Iroshizuku Asagao, Sarah Kane, Jane Doe, Victor Heisenberg i Hadrian Spencer. - mówił kiwając głową do każdego z ich grupy - Panie Ishida… czy może nam pan powiedzieć po co tutaj nas sprowadzono?

- Miło mi Pana poznać - wtrącił tylko Hadrian słysząc swoje imię próbując przy tym wykonać ukłon wygrzebując technikę wykonania go z ktòrejś lekcji dobrego wychowania.

Iroshizuku nic nie powiedziała, ale kiedy Julian ją przedstawił wystąpiła krok naprzód i wykonała sztywny, formalny ukłon.

Heisenberg też nic nie powiedział, tylko skinął głową Ishidzie na przywitanie.

Kane wyprostowała się, strzelając obcasami i stanęła na baczność. Zabolało, bo skrzywiła się, ale trzymała przepisową, poważną minę. Nie znała starszego jegomościa, kojarzył się jednoznacznie i przez to krew odeszła jej z twarzy.
- Sir - wypowiedziała zduszonym głosem.

- Powiedz, kurwa, że macie jakikolwiek pomysł - Doe zachrypiała, trzymając na gębie ponurą minę. Stała z założonymi na piersi rękami, wpatrując się w wózkowego dziada spode łba i bębniąc palcami o przedramię. Nie wyglądała na nastrojoną do savoir vivre, tudzież spijania sobie z dzióbków.
- Sensowny pomysł - doprecyzowała kwaśno.

Ishida przez chwilę wpatrywał się w Doe, po czym powiedział, zachowując ciągle tą samą poważną, grobową wręcz minę.

- Oczywiście. Mamy BattleMechy należące kiedyś do Minutemanów. Mój i moich braci i sióstr, tych bushi, którzy walczyli o tą planetę. Nadszedł czas, by je odkurzyć i raz jeszcze posłać w bój. A wy będziecie je pilotować.

Pozwolił sobie na lekki uśmiech.

- Macie już podstawowe przeszkolenie i umiejętności pilotażu mechów przemysłowych i policyjnych. Jesteście jedynymi kandydatami na tej skale zdolnymi siąść za sterami starych samurajskich maszyn. Musimy was owszem doszkolić, ale mamy nawet do tego specjalną metodę. Nie spodoba się wam, więc każde z was podejmie indywidualną decyzję. Implant pamięciowy. LosTech z czasów, kiedy jeszcze funkcjonowala Gwiezdna Liga, a konkretnie wielka wojna domowa. Potrzeba było pilotów, więc wymyślono taki wynalazek. Zawierał imprinty pomagające szybciej załapać, a raczej “przypomnieć” mózgowi i mięśniom, co mają robić.

Westchnął.

- Szkolenie z takim implantem jest bardzo krótkie, ale silnie stresujące. Trzeba mieć do tego wcale nie słabe ciało czy psychikę. Ale możemy też spróbować przez te kilka dni próbować was bardzo intensywnie szkolić w sposób tradycyjny, bez implantu. Podejmę się tego osobiście.

- Panie Ishida - wtrącił podporucznik, który przerwał pracę jak tylko starzec wspomniał o BattleMechach, a potem przy wzmiance o implancie zerknął z pewnym przejęciem ekipę, a dokładniej na jedną osobę - Czy oni to wytrzymają? Niektórzy są mocno poobijani.

- Zawsze mogą zrezygnować, zaszyć się w dżungli i patrzeć, jak nasza cywilizacja zostaje podbita przez barbarzyńców. - stwierdził lekkim, nieco szyderczym tonem starzec - Albo mogą pokazać, że Nowy Vermont to nie Rzym za Wandalów.

Spojrzał na Asagao.

- Młoda krajanko, zastanawiasz się pewnie, czemu tu jesteś. Nie była szkolona w pilotażu BattleMecha, nie masz nawet podstaw, moglibyśmy ciebie wytrenować dopiero w dwa miesiące co najmniej. Nie zasiądziesz więc za sterami mecha. Nie, twoje ogniwo jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze od twoich towarzyszy. Będziesz pilotować Leoparda i dowodzić jego załogą.

Uśmiechnął się garniturem dobrze utrzymanego uzębienia, jak na ten wiek.

- Ktoś musi tych narwańców i ich zabawki wozić po świecie… i wspierać lotniczo. W Leopardzie mamy bowiem dla ciebie jeszcze jedną, małą niespodziankę.

Popatrzył po wszystkich. McKinley przetarł twarz dłonią i też to zrobił, ogniskując na końcu wzrok na Kane.

Victor szczerze się zdziwił i… bardzo zaniepokoił gdy usłyszał, że to ONI są tu główną linią obrony. To zła wiadomość, to bardzo zła wiadomość… liczył, że będą jakimiś konsultantami. Ich rola ograniczy się do doradzania “co zrobić jak w mechu kolano dziwnie strzyka podczas kroku w tył?” i jakiś pełnoprawny pilot będzie się tym zajmował.

- W jaki sposób są stresujące te chipy? - zapytał w końcu - Zostałem postrzelony po drodze i młody już nie jestem. To mnie dyskwalifikuje? I ważniejsze… z kim mam rozmawiać w sprawie informacji o mojej rodzinie? To jest kluczowa sprawa i w znacznej mierze determinuje moja gotowość do… dedykacji temu spektakularnemu samobójstwu które nam tu proponujecie...

- W skrajnych przypadkach powodują stres ogólnoustrojowy i skracają życie o pięć lat maksimum. Jeśli się zdecydujesz, to otrzymasz odpowiednie stymulanty, tak samo reszta. Kiedy nabierzecie wprawy, znowu traficie na zabieg i wyjmiemy wam implanty. Ale najpierw sytuacja musi się uspokoić. Za waszym udziałem.

Na pytanie o rodzinie kiwnął głową uspokajająco.

- Wasze rodziny, wy, byliście monitorowani od czasu kiedy siedliście za sterami IndustrialMechów. Udało nam, to jest naszym przyjaciołom z policji, wyłuskać wasze rodziny i ewakuować wraz z priorytetowymi transportami do Vergennes. Pracujemy nad ustanowieniem kontaktu telefonicznego i powinniśmy go mieć jutro w południe.

Znów przybrał twardy wyraz twarzy.

- Do tego czasu dostaniecie wstępne materiały szkoleniowe i obejrzycie sobie swoje maszyny. Od momentu jak skończymy tą odprawę aż do późnej nocy, z przerwami na jedzenie.

Iroshizuku z zadowoleniem przyjęła swoją rolę w przedsięwzięciu. Miała być pilotem i nie musiała instalować sobie żadnych chipów pamięciowych. Była tylko jedna kwestia, którą chciała poruszyć i jedna drobnostka do doprecyzowania.
- Ishida-sama, kto zawiódł i w jaki sposób wrogowie przeniknęli do struktur wojskowych i policyjnych? Czy to wywiad niedostatecznie lustrował kandydatów, czy decyzjami politycznymi złagodzono procedury dostępu do stanowisk dla miejscowych? - chciała wiedzieć, komu będzie mogła ufać podczas wojny a na kogo uważać. Pomimo tego, że wróg już się ujawnił, zawsze trzeba było uważać na zdradę.
- Chciałabym też wiedzieć co to za usprawnienie znajduje się w Leopardzie?

Dla Kane propozycja Ishidy była niczym wybawienie: światełko na końcu długiego tunelu wypełnionego mrokiem. Wpierw nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Nowy mech mimo straty poprzedniego. Szansa na rehabilitację i zmycie hańby…
Drgnęła, bo przypomniała sobie ostatnią rozmowę ze stojącym dwa metry dalej Jacksonem i to co próbował jej wbić do głowy. Odetchnęła jakoś tak lżej.
Oczywiście, że musieli dać z siebie wszystko i nie wahać przed niedogodnościami. Nie tylko starzec na wózku na nich liczył. Słuchała z powagą jego słów i starała się na niego patrzeć, bez okazywania zbędnych emocji mimo że prawie kipiały jej uszami. Nie została skreślona, jeszcze lepiej! Wróci do walki, odpłaci tym wszystkim skurwysynom zmieniającym właśnie ich dom w perymetr piekła.
Pozwolą jej służyć dalej, była potrzebna. Przynajmniej póki się nie zakończy się wojna… do tego czasu wszystko jeszcze mogło się zdarzyć.

Gdy podporucznik wtrącał swoje trzy grosze, już bez podejrzeń i zbędnej sensacji mogła go obserwować. Dziwił ją ten widok. Jake wyglądał na zmartwionego, chyba zdarzyło mu się łypnąć na sierżant. Wtedy ona też na niego patrzyła, zachodząc w głowę czym się martwi. Pięć lat ujęte z życia to i tak więcej niż po masakrze na placu Fundacji pozwoliliby jej przeżyć najbliżsi. W tej perspektywie i perspektywie zbrojnego konfliktu we wnętrzu którego właśnie się znajdowali, pięć lat wyglądało banalnie. A dzięki temu implantowi ma szansę zrobić coś dobrego, komuś pomóc. Choć odrobinę ulżyć społeczności Amerigo, a zwłaszcza ludności cywilnej. Nawet nerwobóle nie były tak straszne, istniały przecież tabletki wygłuszające niepotrzebne cierpienie aby żołnierz mógł się skupić na zadaniu i zbędny dyskomfort nie rozpraszał jego uwagi. A że siądą nerki, serce, lub wątroba? Skracając życie do tych paru lat odpadał problem długofalowego dbania o organizm - to pozwalało śrubować wyniki i siebie.
- W gotowości, sir - szczeknęła, zaciskając mocno dłonie za plecami żeby się nie
trzęsły - Proszę o ustalenie terminu zabiegu i dalsze instrukcje.

-[i] Również godzę się na przeprowadzenie zabiegu.[/]- wydukał dziwnie Hadrian. Widać, iż dogłębnie nad czymś rozmyślał.

Dla blondyny w czarnej, uwalanej drobinami tynku czapce sprawa wyglądała jasno.
- Chyba was tu, do chuja, wszystkich trzymają na ostrym kwasie. Jeśli myślicie że dam sobie bardziej grzebać we łbie ot tak, łykając wasze ssanie z dupy, to do reszty straciliście kontakt z bazą - zmrużyła oczy, gdy gapiła się bez mrugania na starego Azjatę. Lewa brew podjechała jej na pozycję krytyczną u góry czoła, praktycznie znikając pod czarną bawełną - Udostępniacie badania poprzedniej grupy królików doświadczalnych, na pewno monitorowaliście cały proces. Jak prócz tego gówna o którym mówisz nie przejdziemy na weganizm i nie zaczniemy się ciąć w rytm reggae, to nie macie co ukrywać. Typa znającego tajniki medycyny dorzucacie w gratisie, aby nam to wyjaśnił prosto i bez zbędnego pierdolenia, językiem zrozumiałym dla przeciętnego wpierdalacza ryżu czy kartofli. - zrobiła krótką przerwę aby wyciągnac skądś papierosa i go odpalić. Dwa sztachnięcia później kontynuowała.
- Nie pakuję się w nic w ciemno, zanim cokolwiek ode mnie dostaniecie chcę porozmawiać z kumplem. AT nas rozdzieliło. Ma być cały, zdrowy, bezpieczny i chodzić wolno. Inaczej od razu możecie mnie wyjebać na śmietnik bo nie będziemy mieć o czym gadać.

Julian czekał aż wypowiedzą się wszyscy i podejmą decyzję. Gdy przyszła jego kolej skierował wzrok na wiekowego wojownika, wystąpił krok do przodu.

- Honor szermierza nie pozwala mi iść łatwą ścieżką. Przyjmę ofertę nauki pod waszym okiem… sensei. - wypowiedział z wielkim szacunkiem skłaniając się przed Ishidą, przykładająć pięść do piersi.

Starzec cierpliwie słuchał wywodów swoich gości. Na słowa Juliana nieco zbystrzał, potem jakby… odleciał. Zalewały go wspomnienia. Wreszcie zogniskował na nim wzrok i skinął lekko głową… z szacunkiem? Zaraz potem spojrzał na Asagao i westchnął ciężko.

- Przede wszystkim punkt drugi, Asagao-san. Nowy Vermont nigdy nie miał specjalnej troski dla kwestii wywiadowczych. Polegaliśmy na naszej izolacji i wspólnocie poglądów. Akademia wywiadu wojskowego to w zasadzie spychany na margines kierunek studiów oficerskich. Ciepła posadka. Był, bo ci idioci nawet nie traktowali serio prikazów bezpieki, aby się nie zbierać całą kupą w jednym miejscu. Podobnie policyjni, ale ich zadania były inne i nikt ich nie szkolił do prowadzenia wojny, więc są… minimalnie mniej winni.

Na pytanie o niespodziankę na Leopardzie uśmiechnął się półgębkiem.

- Później, Asagao-san. Najpierw odprawa. Pani Kane, panie Spencer, zabieg odbędzie się jutro po południu, jak zakończycie rozmowy ze swoimi rodzinami i innymi wybranymi osobami. Mam nadzieję, że taka odpowiedź panią też satysfakcjonuje, pani Doe. Dotrzemy do pani kolegi i porozmawia z nim pani jutro. A teraz przejdźmy do rzeczy.
 

Ostatnio edytowane przez Micas : 21-02-2021 o 10:10. Powód: wrzut pierwszej połowy doca
Azrael1022 jest offline