Gdzieś w głębi Leśnej Drogi
Rozglądając się bacznie wokół siebie, el Kethrys dociągnął szkielet Draugdina do szlachetnego uruka, uniósł pozostałości wielkiego człowieka wyżej demonstrując w całej okazałości swe znalezisko tanowi Ingdanu.
- O wspaniały - powiedział skinąwszy szlachcicowi głową - Ów żarłacz, którego przepędziłem mocą swej magicznej sztuki zdążył oporządzić do cna człowieka zwącego się Draugdinem. Tyle się jeno z niego ostało. Czy pozwolisz, abym zachował jego czaszkę? Trudno dziś znaleźć równie pięknie grubokościste czaszki.
Spojrzenie półorka ześlizgnęło się z oblicza tana Ingdanu, spoczęło na twarzach obu wciąż żywych więźniów.
- Ale ich czaszkami też nie pogardzę, jeśli wciąż będą wzbraniać się przed rozwiązaniem języków - warknął groźnie - Mówcie psie syny jak możny pan pyta!