-
Aj, aj drogi panie – tylko przekupka coś wiedziała. Pozostałych dwoje zaczepionych przez Berniego okazało się przypadkowymi przechodniami. –
Inkwizycja – wyszeptała, rozglądając się teatralnie. –
Któż by się spodziewał? Wszystkich zabrali. Pana Römme, któren był właścicielem kamienicy i miał warsztat zabrali wraz z rodziną. I jego lokatorów, którym wynajmował pokoje na piętrze. Jednego nawet znałam… Kwiaty kupował… Taki pryszczaty młodzian, na imię miał Rigmund. Wszystkich wzięli i nikt nie wrócił. Dom na cztery spusty zamknęli… Taka tragedia…
*
Lothar wraz z Axelem zastawili pułapkę, ale nikt w nią nie wpadł. Przebrany za posłańca von Essing długą chwilę siedział w karczmie, a nieopodal na ulicy Axel obserwował otoczenie. Po jakimś czasie, kiedy nic podejrzanego nie zaobserwował, wszedł do gospody i dał znak Lotharowi, że jest czysto. Razem opuścili lokal, żeby spotkać się z Bernim, który zasięgnął języka.