Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2021, 01:58   #510
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
"Welcome Country Road's"

May odżył, może to za sprawą coraz większej szansy na przeżycie- przynajmniej w obecnej sytuacji albo za pomocą edytora bólu, który sprawiał, że bolączki ciała były dalekie, lekkie jak dym z ogniska na horyzoncie w czasie patrzenia na nie z wysokiego wzgórza. Sprzedał kuksańca czarnemu, i pogładził jego głowę, cieszył się, iż medyk przeżył. Kurwa cieszył się, że każdy przeżył. Mustang Arms Ars-5c, był mocno przez niego trzymany w brudnych, okaleczonych dłoniach. Prawdziwy cud techniki. Budowa z pełnego nanokompozytu mogąca kolbą z łatwością ogłuszyć nawet zawodowego wrestlera, magazynek na 35 nabojów, zamek i lufa zrobiona z najlepszego rodzaju nowoczesnego stopu stali. Kompensator wylotowy łączący w sobie również rolę tłumika, błękitny celownik holograficzny z opcją oznaczania celów i wspomaganie przeładowywania. To się nazywa dar od cholernego losu.

Lee głośno wybełkotał, że przed nimi stoi van. I faktycznie stał. Niebieski, rosły z bocznymi przesuwnymi drzwiami, dużą przestrzenią ładunkową, potężnymi sześcioma kołami z podwójnym napędem na tył Ford Thurston ‘18. Sid odkrył, że trzyma już dłoń na paczce Cameli, ale spojrzał na nie i postanowił dokonać obietnicy z stanu bliskiej śmierci.

-Łap Vadim!- krzyknął rzucając zmiętą papierową paczkę żółtych papierosów- Obiecałem sobie, że jeśli przeżyje to gówno to nic mnie nie zabije, w tym rak płuc.- ronin zaśmiał się wyjątkowo radośnie, kiedy zdziwiony fixer złapał raczkę szlug.

Po chwili zajęli już miejsca w pozostawionym na chwilę Thurstonie. A może nie na chwilę. Kierowca słysząc dantejskie sceny musiał się obsrać i wziąć. Kiedy Sid zobaczył zawartość kartonowych pudeł o mało nie padł jak cegła. Zawartością ładunku była jego ulubione puszkowanie żarcie, którym tak niedawno raczył kompanów w chińskim motelu. Mr.Beans Chilli i Mr.Beans Wasabi. Druga partia była zdecydowanie za mocna, ale jeśli ktoś miał potrzebę wyrzucić zawartość jelita grubego w wibracjach ostrego pieczenia to Mr.Beans Wasabi sprawdzał się sztos. Po chwili wyciszony Nordiciem i naturalną choć nieco warunkowaną w wirtualu spostrzegawczością zobaczył dość, teoretycznie czystą ścierkę. Sidney przyłożył ją czym prędzej do ucha, ale i tak krwawienie przestawało już praktycznie lecieć.

Spojrzał po wszystkich. Dał jasno do zrozumienia, że nie chcę prowadzić. Dodatkowo niebieski dostawczak Forda posiadał naprawdę dużo przestrzeni pomimo resztek, dwóch pak puszek z jedzeniem. Spojrzał na Vadima. Tak jak patrzy się, gdy dwie tęgie głowy muszą załatwić uliczny deal.

-Mam… miałem dawnego kumpla. Nomada z Lost Greasers. Obozują się w Sandy Shores. Wiecie ta zapupiała barakowa mieścina nad sztucznym jeziorkiem Mellow Ink. Nie mamy najlepszych stosunków. Po prostu kontakt się urwał a bujałem się z nimi góra dwa tygodnie. Dużo tetrametu, hot-rodów, chopperów i spluw. To ostre skurwiele. Ale kiedy wyjechaliśmy w góry na mały piknik uratowałem mu dupę. Grizzly prawie go nie rozdarł, ale cudem, nie wiem jak podszedłem na tyle blisko, że załadowałem celny strzał z dubeltówki w czaszkę tego potwora. Thur Łapa powinien nie przywitać Nas solą i wódką, ale może jakoś to załatwimy. Przeczekamy z tydzień wśród nomadów, w razie czego skryjemy się w chatce myśliwskiej w górach, znam te okolice jak mówiłem. Powiemy Łapie, że po prostu zrobiliśmy chujowy napad i goni Nas psiarnia. On to zrozumie to dla niego dobry powód. Jeśli powiemy prawdę… dostaniemy kulkę w łeb albo każą nam spierdalać w podskokach. Lost Greasers straciło sporo ludzi w jakiejś toczącej się wojence narkotykowej z Meksykanami i raczej nie szukają kłopotów.- Sid usiadł na ziemi wspierając się o pakunek z Mr.Beansem i odjął szmatę od ucha. Faktycznie przestał krwawić a ciągły szum tysiąca Stuk znikł. Czuł się zmęczony, ale czekał na reakcję drużyny na jego pomysł. Należało również znaleźć bezpieczne łącze lub po prostu przyjechać w “przyjacielskie nagłe odwiedziny”. Psy pewnie zrobiły blokady drogowe i wypuściły drony, ale jeżdżąc crossami po okolicach Sandy Shores i ich lasach znał skróty.

Nagle z głośnika radia poleciała, nie wiadomo przez kogo włączona relaksująca muzyka elektroniczna. Jakże chciało mu się zakopcić fajka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=-ctgPLe5bk4&ab_channel=StateAzure[/media]

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 23-02-2021 o 02:00.
Pinn jest offline