Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2021, 18:52   #11
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Pomijając dziwny sms w nocy Akane po medytacji miała czysty umysł - na tyle na ile się tego nauczyła. Zaproponowała aby się spotkać w wynajętym przez nią mieszkaniu. Znajdowało się przy brzegu i miało widok na morze. Gdy tylko godzina została ustalona japonka zabrała się do roboty. Szare chmury i wiatr niosący zapach morza pobudził dziewczynę dodatkowo do działania. Widok fal zaś na chwilę zabrał jej świat pozwalając się zgubić w ich hipnotyzujących ruchach.
Kiedy reszta się pojawiła, przywitał ich zapach świeżo zaparzonej herbaty i ciasta z jabłkiem. Samo mieszkanie nie było duże i na cztery osoby wydawało się już nieco ciasne. Azjatka aż zachłysnęła się powietrzem kiedy zobaczyła Patrica. Jemu zrobiła zieloną herbatę. Co zaś się tyczyło zielonych włosów… cóż przeliczała. Jedyne co wymagała od swoich gości, aby nie wchodzili mimo wszystko w butach.
Kiedy Samuel mówił, po cichu rozdawała chętnym ciasto i napar.

Healy siedział opierając się obiema dłońmi na lasce i jakby nieobecny myślami. Wydawał się cieniem mężczyzny z wczoraj i niewątpliwie nie istniał żaden alkohol czy narkotyk, który mógłby dokonać takiego spustoszenia w jedną noc. Powody więc musiały być inne… nadnaturalne. Ale Irlandczyk nie wydawał się chętny nimi dzielić.
Milczał długo, z przymkniętymi oczami… spał może?
- Więc… jest pięciu… informacja dobra na później. Dziedzina… tam ich chyba nie ma. Nadal więc…. Afryka tak? Nowe wieści… nic nie zmieniają w naszych… planach. - rzekł w końcu.
- Dają nam wgląd - Samuel stwierdził formalnie - ale masz rację, aktualnie nie wpływają na decyzje.
- Znaczy… w zasadzie to mogą nawet nie być oni. Duch wspomniał, że umowa jest dziedziczna - japonka dodała.
- To są oni - Samuel powiedział pewnie - tego typu umowy działają na zasadzie kaskadowych zależności. Nigdy podmiotem nie jest cała grupa, zaczyna się od sygnatariuszy i schodzi to coraz niżej w organizacji. Dodatkowo, umowa jest całkiem stara. Dziedziczeniem jest wejście w struktury organizacji. Załóżmy - druid uśmiechnął się krzywo - że dołączamy do elitarnego klubu dżentelmenów. Automatycznie dostajemy łatkę snoba oraz potrzebę pudrowania nosa z racji kiły… - druid zapatrzył się za okno - ...nie o tym chciałem. W każdym razie jest to normalna droga. Na tym się akurat dość dobrze znam, nie chciałem - zakręcił rękami w powietrzu pętlę - komplikować wszystkiego wyjaśnieniami.
Healy machnął dłonią niemrawo.
- I tak… nie słuchałem… uważnie… to wszystko ładna teoria i ciekawa… dla akademików. Ale dla nas… nic z tego praktycznie nie wynika.
- Może ich grupa być większa… albo może być dodatkowa osoba która będzie przeszkadzać. To nie kwestia pewności ale wzięcia niepewnej pod uwagę aby nie stracić czujności - Akane zabrzmiała mądrzej i poważniej niż chciała. Odchrząknęła i wróciła do swojego ciasta.
- A tak przy okazji - Samuel spojrzał na Patricka czujnie - wyglądacie jak śmierć.
- Może… a nawet na pewno. Z kałachami… grupa. - stwierdził sarkastycznie Irlandczyk ignorując oczywiste stwierdzenie Samuela. Bo nie tylko wyglądał, ale i czuł się martwy. - Magów… pomińmy, chyba że… zakładacie, że siłą będziemy… ich ratować. I wbrew ich woli. Dotychczas myślałem, że my… z pomocą ruszamy i po dobroci. Spodziewam się… oporu miejscowych… ale nie samych magów. Czy coś mi umknęło… zmieniło się?
- Nie wiemy do czego nas tak naprawdę wysyłają. Równie dobrze mogą nie chcieć ani naszej pomocy ani pójść po dobroci… pytanie co my będziemy wtedy chcieli z tym zrobić - japonka dodała cicho.
- No właśnie… co wy… będziecie chcieli? - Healy uniósł nieco głowę i spojrzał to na Akane to na Samuela, a na końcu na Mervi. - Co jeśli nie przyjmą pomocy… co wy… chcecie zrobić?
- Trzeba więcej informacji - Samuel powiedział pewnie - trudno wyrokować w tak niejasnej sprawie. Na pewno trzeba z nimi porozmawiać, jak powiedzą, że mamy spadać i się nie odezwą, to dopiero jest problem, nie wcześniej.
- Dużo słów… niejasna odpowiedź. - uśmiechnął się krzywo Irlandczyk. - Dla mnie sprawa… jest prosta. Mamy pomóc... nie porwać.
- Hmm - Akane mruknęła tylko ze smutną miną.
- Rzeczywistość nie jest jasna - druid pokręcił głową - mam szczerą nadzieję, że jedną opcją będzie pomoc. Gorzej gdy trafimy na zakapiorów co sprzedali swoich. Mam szczerą nadzieję, że tak nie jest, cała sprawa śmierdzi jeszcze bardziej i tak - stwierdził poważnie.
Mervi była zirytowana i niewyspana. Mogła tyle odkryć jeszcze, ale nie-e... Musiała się tu stawić! Nie przeszkodziło jej to oczywiście zarwać noc na poszukiwaniu informacji o napotkanych pająkach. Było jej jednak ryzykować...
Co stało się Patrickowi? Magiczny kac? I co kombinuje Samuel?
Gdy Werbena skończył mówić Mervi posłała mu spojrzenie "kręcisz", ale na razie nie podejmowała tematu.
- Informacji zawsze trzeba więcej. - mruknęła - A jeżeli będzie znaczny opór... Cóż... Albo ich uratujemy opcją szokową, albo wyrolujemy Radę, choć ja bym bardziej skłaniała się ku drugiej opcji. Pierwsza, jak nie będą chcieli nam dać informacji. - zastanowiła się - A staruchów z Rady zawsze ciekawie wyruchać. - przeniosła uwagę - A z tobą co? - odezwała się do Patricka znad otwartego laptopa, którego miała przed sobą od początku i coś w nim gmerała, teraz podłączając słuchawki - Za dużo piłeś wczoraj marnując czas, który wydarłeś? - zapytała dość znużonym tonem.
- Ze mną… nic… ale w kwestii obrony schodzę na drugą linię… jako snajper i Q. - odparł enigmatycznie Healy. - A czym ma być ta opcja szokowa ?
- A jak sądzisz? - Mervi mruknęła - Najwyżej ich... - powoli słowa dobierała -... shackuję... Jeżeli nie będzie innej opcji.
- Jak szlachetnie... z naszej strony, że planujemy… zachować się wobec kolegów… magów… jak Unia… wobec Śpiących. - stwierdził sarkastycznie Healy. - Dowodzi… to… że Tradycje stoją moralnie… wyżej… od adwersarzy… prawda?
Spojrzał na druida. - Przypomnij… mi… czy w papierach są dowody… jakiejś zbrodni Białego… Domu? Czy… duch… z którym… rozmawia… liście… taki dowód dał?
Druid podczas rozmowy dwójki technomantów uważnie śledził ich gesty i mimikę, niemal nachalnie. Wyglądało na to, iż maniera bacznej obserwacji rozmówców jest silniejsza u niego niż dobre maniery.
- Wyjaśnijmy sobie coś - Samuel powiedział cierpko - to, że dany mag w danej chwili deklarował się lub był uznawany za członka Tradycji, nie oznacza, że nie może popełnić błędu. Mało to mamy zdrajców i skurwysynów w Tradycjach? Ale uważam - druid wahał się dobierając słowa - że przynależność do Tradycji to też obowiązki, w tym poinformowanie co stało się z ich kolegami i resztą naszym członków. Jeśli Biały Dom faktycznie został zgładzony, to nie tylko uciekinierzy, ale i Tradycje są winne ich pamięci dojść co się stało. Zatem nie chcę nikogo ścigać, ale naszym obowiązkiem jest dojść do prawdy, a jeśli uciekinierzy nam nie pomogą, to świadczy o tym, że oni nie wywiązują się ze swoich powinności. Pytaniem jest dlaczego - powiedział twardo - zatem Prawda.
Pozwolił aby dość żywiołowo powiedziane słowa przebrzmiały. I nagle zaczął bez patosu, jak przygaszona świeca zaczął.
- W papierach nie… ale… - spojrzał przelotnie na Japonkę, pytając - ...duch dał nam jedną rzecz do zrozumienia. To wymaga trochę kompleksowych wyjaśnień… - przerwał.
- Płacili swoimi ludźmi za usługi duchów - Akane nawet się nie zająknęła. - W sumie było wspomniane, też, że współpracowali z Yamą. Te duchy… nie należą do najlepszych.
- I tych ludzi... mamy ratować? - sarknął gniewnie Healy i potarł czoło w zamyśleniu. - Zakładam, że ty… będziesz… robiła za kata? Zabójca… Akashic?
- Może… - Samuel zaczął delikatnie - ...właśnie to mogło doprowadzić ich do zagłady. Zemsta młodych magów. Gdy starzy zapłacili o raz za dużo nowicjuszem to wpuścili do dziedziny jakieś zewnętrzne coś… To są moje domysły, ale daleki jestem od wydawania sądów. Są brudniejsze rzeczy w historii czynione przez… nieważne..
Mervi obdarzyła Patricka ziryrowanym wzrokiem, jednak nic nie powiedziała.
- Zaczynam się zastanawiać czy powinnam sugerować więcej, żeby znowu mi nie przywalono wspomnieniem o technokracji. - zamilkła na chwilę - Ale chyba wiem jak wyciągnąć informacje o domku zaglądając w sektor weba.
Akane tylko spojrzała wyczekująco na kobietę póki co zostawiając pytanie Patrica bez odpowiedzi.
- To nie… był przy...tyk tylko do ciebie.- odparł dobrodusznie Irlandczyk zwracając się do Mervi, a potem spojrzał na pozostałych członków. - Chyba… rozumiem… czemu… nie chcieli… pomocy. Jeśli spodziewałbym… się… takiego wsparcia od… strony Tradycji. Też bym… go nie chciał… Pytanie tylko… czy mamy dość… sił, na te zamiary… Czterech… magów… z czego… dwójka może… przeszkolona bojowo? Na nieznanym… terenie… to może być… za mało, by szpanować. W Lillehammer… było więcej… i ledwo...
- Jak chcesz możesz zostać. - odparła krótko technomantka.
- Nie kuś. - odparł żartem Irlandczyk.
Akane westchnęła.
- Nie jestem zabójcą panie Healy. Jestem obrońcą i taką miałam rolę w swojej tradycji. Cała ta rozmowa też nie ma na zadaniu postawić naszych poszukiwanych w jakimkolwiek świetle. Jedyne co staramy się pokazać, to że ciężko nam cokolwiek teraz stwierdzić. Być może faktycznie potrzebują pomocy, być może nie. To do nas należy być czujnym. Zapewniam pana również, że dokonam wszelkich starań aby im pomóc. Nie mam jednak ochoty zostać podstępnie magyą gdyby sytuacja malowała się inaczej. A teraz zostawmy ten temat, to prowadzi tylko do niepotrzebnie krzywdzących słów. Panno Laajarinne wspomniałaś o informacjach do wyciągnięcia?
- Myślicie, że skąd wzięłam to zdjęcie, które przesłałam? Z sektora Białego Domu.
- To było od ciebie? Och - Akane mruknęła zapominając się.
- Co oni, zaprosili na kolację Dogmę? - Samuel z uśmiechem zażartował odwołując się do jednej z trzech manifestacji Tkacza, któremu służyły wszystkie pająki wzorca.
- To tylko jeden z większych pajączków wzorca, które są w gnieździe, jakie uplotły. Znaczy, na pewno jest tam jeden gigant, ale to był też jakiś duży. Mniejszych jest masa. Chciałam dalej eksplorować, ale przez to spotkanie musiałam przerwać... - zamarudziła - W sumie ktoś słyszał o takich pająkach polujących jak ptaszniki?
- Ja coś tam wiem - druid powiedział od niechcenia i zagłębił się przyjemność pałaszowania drugiego kawałka ciasta.
- To powiedz. - mruknęła Mervi próbując opanować ekscytację - Takich w Webie nie widziałam jeszcze.
- Też się dziwię jak zawędrował aż do Pajęczyny - powiedział między gryzami - i dlaczego jest… taki mały. To trochę prehistoryczny pająk można powiedzieć. Hipotezy powstania znam dwie. Pierwsza mówi o tym, że pająki wzorca pierwotnie nie tkały sieci gdyż nic by to nie dało, szał kreacji Dzikuna był zbyt wielki. Kryły się po norach w ziemi i polowały na duchy dynamiki aby osłabiać jej wpływ na świat. Większość z tych pokoleń padło, współcześnie mamy te pająki wzorca które znamy, ale jeśli któryś przetrwałby, byłby stary, a co za tym idzie, ogromny. Druga historia sięga rozłamu w Metafizycznej Trójcy. Jak wiemy, pająki wzorca nie są szczególnie bojowymi istotami, raczej od niechcenia atakują. Gdy Tkacz chciał opleść... i tu zależnie od wersji historii - druid uśmiechnął się i na chwilę zamyślił się - … dynamikę lub entropię, te nie pozostały mu dłużne. Te pająki wzorca powołał wtedy do życia, aby z ziemi zastawiały pułapki na duchy jego przeciwników oraz, w razie niepowodzenia, ukryły się tam. I znowu, te co przetrwały, byłyby stare, a zatem duże. Ten jest kilka razy mniejszy niż bym się spodziewał… I co do diaska on robi w Pajęczynie?
- Były tam też takie paproszki, a gdzieś w gnieździe jest ogromny... czy więcej ich. - zamyśliła się - Chcę wykonać Kompleksowe Algorytmy Rekonstrukcji Sytuacji, ale ze względu na ich strukturę, potrzeba mi osób, które zabezpieczą teren badania, gdy będę to przeprowadzała. - odparła.
- Wyrobimy się do czasu wylotu...? Em w sumie czy mamy już bilety? Umawialiśmy się aby jutro polecieć? Czy ja źle zrozumiałam? - Akane nagle zasypała finkę masą pytań.
- Mamy bilety, jutro lecimy. Wyrobimy się... bo dziś do Pajęczyny. Nie byłaś nigdy?
Irlandczyk nie wtrącał się do tej rozmowy zostawiając kuszenie Fince. Sam był tylko raz w Pajęczynie i jakoś wizja ponownego jej odwiedzenia nie kusiła go specjalnie.
- Nie byłam - japonka przyznała się szczerze. - Ale jeśli potrzebujesz pomocy to jak najbardziej pójdę.
- Słaby to pierwszy raz będzie, bo sektor ocieka statyką. No i... żadne z was nie zna tak korespondencji by wejść normalnie do Weba, co? - spojrzała na Samuela.
- Mógłbym wejść przez bramy Ducha, tak też się da - Samuel podniósł brwi dumnie - ale nie, nie na tyle sądzę aby było wygodnie, chociaż trochę Korespondencji znam. Niestety mam znowu pracowitą noc przed wylotem - stwierdził z autentycznym żalem.
- Czyli nie masz zamiaru pomóc? - Mervi zmarszczyła brwi.
- Możemy to zrobić już na miejscu w jakiś spokojniejszy dzień - druid powiedział bez poczucia winy - muszę załatwić jedną rzecz, niestety ale niektórzy nie lubią jak nie stawia się na spotkania.
- Na Necie satelitarnym?! - oburzyła się wirtualna.
- No tak, złej baletnicy to i rąbek - druid zaśmiał się i mrugnął do wirtualnej - rozumiem. Chciałbym - skrzywił się - ale dupę mi urwą.
Technomantka prychnęła.
- Chyba we dwie sobie poradzimy, ale czy ty z kolei nie potrzebujesz pomocy? - japonka zapytała jeszcze na Samuela.
- Z chęcią przyjąłbym, ale nie za bardzo mogę - druid powiedział szczerze.
Akane kiwnęła tylko głową przytakując. Spojrzała na Patrica.
- Panie Healy, a wy czegoś nie potrzebujecie jeszcze przed wylotem zrobić?
- Nie. Nic…. mi już nie… zostało… Co mi… przypomi… na…- Healy sięgnął do kieszeni i wyciągnął komórki. Dość zaawansowane techniczne smartfony, acz pozbawione nazwy producenta. - Przed Unią zabezpieczyć… magyicznym softwarem… i można rozdać. Ja tego nie… mogę… to jest szczyt tego… co da się… bez Korespondencji.
- Załatwione. - Mervi schowała telefony do torby - Jeżeli wolisz to możesz zostać tutaj, popilnujesz nas czy znowu popijesz, co tam wolisz…
- Mogę… popilnować… ewentualnie… zmajstruję sobie zestaw do wejścia. - zadumał się Irlandczyk.
- To dobrze, sama mam tylko dla jednej dodatkowej osoby.
- Em, teraz się tym zajmujemy? - japonka zaskoczona spojrzała na obu technomatów.
- Chyba - stwierdził krótko Irlandczyk wzruszając ramionami.
- Wieczorem wejdziemy to do tej pory Patrick niech sobie hełm VR zrobi. Dla ciebie mam. - odezwała się do Akane.
- Hełm?… myślałem o bardziej… interfejsie wygodniejszym… niż hełm.- zadumał się Healy.
- Gogle nawet lepsze. Myślałam, że będziesz wolał iść full retro.
- Cóż… kwestia techniczna… to elektrody do odczytu… bezpośrednio… z mózgu.- stwierdził Irlandczyk.
- Pamiętaj, że to się podłącza do mojego kompa.
Spojrzała nagle na Samuela... a zaraz na Akane krytycznym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że wiecie jak niepoważny jest wasz wygląd, prawda? Nie możecie tak przyciągać uwagi na lotnisku, a tym bardziej wyglądać w Afryce... - zmarszczyła brwi - Trochę dorosłości proszę.
Japonka spojrzała na finkę mniej przyjaźnie.
- Jeśli nie będę odgrywać swojej roli, to nasza przykrywka będzie mniej wiarygodna. A pomysł z teledyskiem ma większą szansę się przyjąć jeśli ludzie będą widzieć dokładnie to co zakładają. Inaczej zamiast tego można w ogóle porzucić taką zabawę i zwyczajnie wmówię wszystkim, że cokolwiek będzie wiózł pan Healy jest niewarte uwagi. Ale to może zrobić więcej problemów niż zabawa w teatr. Magya może mieć swoje konsekwencje, a ja nie dotrę do wszystkich, którzy mogą mieć kontakt z walizką.
- Po co oszukać ludzi, jak wystarczy zawirować sprawę walizki? - zapytała zaskoczona - I ta szopka to tak naprawdę? Serio chcecie być oświetleni reflektorami? - potarła skronie - Jak tak, to mnie nie wliczajcie, sama o siebie zadbam. Może pod latarnią najciemniej, ale gdy jesteście jedyną latarnią w okolicy...
- Co z moim stylem jest nie tak - druid uśmiechnął się - nie lubisz garniturów?
Zapytał Mervi dziwnie poważnie.
- Garnitury są dobre, ale nie z kiczowatymi czaszkami i kimś kto ma zielone włosy z irokezem. Co ty, robisz za Opustoszałego? - skrzyżowała ręce na piersi.
- Opustoszałych nie stać na canaliego - druid powiedział wesoło - ten wątek chyba możemy zamknąć?
Japonka memlała coś w ustach przygryzając wargi. W końcu skonfundowana dołączyła do tej niefortunnej rozmowy.
- Przepraszam, ale nie mogę - zaczęła kłaniając się lekko - ale w sumie czemu zielony? Jak rozumiem potrzebę odreagowania… to ten kolor nijak ci nie pasuje.
Druid wyszczerzył się diabelsko.
- Właśnie, czy nawet dokładnie, z tego powodu - odpowiedział poważnie.
Akane przez moment milczała trawiąc odpowiedź.
- No dobrze - w końcu powiedziała nie mając nic na taką odpowiedź.
- To nie jest zakończony wątek. - fuknęła - Możesz mieć zjebany gust czy sądzić, że to śmiesznie, ale ja nie mam zamiaru przystawać na coś, co wystawi mnie by proxy na uwagę Tosterów czy innych przyjemniaczków w Afryce.
Druid z uwagą wsłuchiwał się w słowa Mervi.
- Nie-czarni i tak zwracają na siebie uwagę - stwierdził chłodno - a polecam obejrzeć profile turystów którzy odwiedzają tego typu rejony. Połowa ludzi którzy nie pchają się w typowe miejsca wycieczek, tylko do różnych dziur, wygląda nieco… - zamyślił się poprawiając binokle - ...tunele w uszach, tatuaże i inne atrakcje. Trochę zakręceni ludzie.
- Właśnie… warto mieć więc... jakieś alibi. Nie możemy... rzucać uroków... na prawo i lewo. - dodał cicho Irlandczyk popijając napar.
- Więc wygląda na to, że zostaje mi praca zdalna. - mruknęła.
- Albo przyznać się, że możesz kiedyś się mylić - druid stwierdził z lekkim, krzywym uśmiechem.
- Nie powiedziałam, że ten styl jest choć w połowie godny rozważenia. - prychnęła.
- Prosze przastańcie - Akane podniosła ręce w geście uspokojenia. - Rozumiem, że dla ciebie to nie jest coś co lubisz, ale zapewniam cię, że tylko dlatego że inaczej się ubieramy niż tego sobie życzysz nie sprawi od razu, że mamy na głowie celownik.
- To twoje zdanie. Oni tam też mają swoje oddziały szturmowe. - burknęła zakładając słuchawki - Chodzić z cyrkiem... do czego to doszło…
- Wszędzie jest tak samo - Akane mruknęła i poszła pozbierać rzeczy do wyjścia.
- Idę do sklepu. Możecie tutaj posiedzieć. Jak coś zadzwońcie gdyby wam się zachciało zebrać. Nie chcę mieć problemów z kluczami.
- Chyba nie skończyliśmy - Samuel spojrzał na Akane zdziwiony.
- Nie, ale możecie mi przekazać co ustalicie, o ile cokolwiek ustalicie. - dziewczyna rzuciła czując rosnący gniew. - Długo mi nie zajmie.
Po tych słowach wyszła.
- Przedstawiłem… wizję lotu… prywatnym samolotem… odrzuciliście. Przygotowałem… pomysł na… przykrywkę… znowu słyszę... narzekania. Teraz… czekam na… kontrpropozycję… coś więcej niż tylko… będziemy… improwizować na lotnisku.- rzekł w końcu Healy spoglądając na Mervi.
- Po co więcej? - Mervi spojrzała niepewnie - Czy nie możesz zmienić wyglądu rzeczy na czas podróży, a ja ustawię odpowiednią wartość prawdopodobieństwa, aby przeszły przeprawę bez problemów?
- Dla mnie przykrywka jest ok - Samuel stwierdził szczerze - kiedyś nawet pomagałem przy filmie przyrodniczym. Większość ujęć kręciliśmy w zoo, z masą lamp. Dopiero montaż wkładał to między przebitki z pleneru - zaśmiał się kwaśno - to dopiero jest magia.
- Obstajesz za tym, aby na złość zrobić. - technomantka przewróciła oczami.
- Tak, bo wszystko co robię to aby uprzykrzyć innym życie - druid westchnął - nie zauważyłaś, że… - francuz rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukając czegoś - ...przez ten twój wysryw Akane aż musiała się przewietrzyć? Dokładnie - lekko odchylił się, od nich jakby czegoś słuchał. Wyglądał na zainteresowanego czymś… nie wiadomo czym.
- Przepraszam - dodał po chwili pewnie, patrząc Mervi w oczy i kiwając głową - ale pohamuj jad. Nikt nie chce tu nikomu na złość robić, a każdy z nas ma swoją historię i doświadczenia. Byle dzieciaki nie biorą takiej fuchy.
- Przepraszam, że nie mam dobrego zdania o tym, jak się ubieracie, ale deal with it. - Mervi skrzywiła się, zdjęła słuchawki i podeszła do Samuela - Musimy pogadać. - zerknęła na Patricka - Bądź miły i poczekaj chwilę, może Akane ma tutaj jakieś piwo.
Druid westchnął idąc za Mervi. Nie wyglądał tym razem na zadowolonego.
 
Asderuki jest offline