Franko podniósł się zszokowany i odrzucił apteczkę na bok, ta uderzyła w ścianę, rozwalając się na drobne kawałki... Przez chwilę nic nie mówił, patrząc na doktorka wzrokiem przepełnionym niezrozumieniem, pomału przeradzającym się we frustrację.
- Czemu nic nie powiedziałeś!? - warknął... - Skoro wiedziałeś!?? Czemu? - dodał głosem przepełnionym czymś na kształt zawodu, rzadko uderzał w te tony, może dlatego głos wydał się nieco piskliwy i nienaturalny. - Ufałem ci... - dodał już całkiem cicho... |