Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2021, 11:42   #317
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Leiko Maruiken była teraz jak rozstrojony shamisen. Z pozoru piękna i wyniosła, ale wewnętrznie rozstrojona.


Shimoda niewątpliwie wywarła mocne i nieprzyjemne piętno na łowczyni. I opuszczenie tego miejsca przyjmie z ulgą. Byle dalej od koszmarów jakie to miejsce przyniosło.
Sytuacja Leiko była nie do pozazdroszczenia. Mnisi z pewnością podejmą kolejne próby by ją złapać, jej siostrzyczka nadal była w niewoli ( i to z jej powodu), a duszę zatruwały wizje i słowa martwego już Gozaemnona, a choć Kogucik przeżył to jego kariera łowcy Oni zaległa w grobie.
Teraz czekała zaś na Sakusei, a ta wróciła wyraźnie wzburzona i gniewna.
I zarządziła zebranie.

Mała miko i jej yojimbo, Leiko i jej tygrys, oraz sama Pajęczyca.
Niewielkie było grono tych, którzy stawili opór Hachisuka, mnichom i potworom. Brakowało tu wielu innych, choćby Daikuna... który z pewnością wiedział więcej niż mówił. Ale też miał talent do pojawiania się znienacka i znikania gdy tylko robiło się gorąco.
Pajęczyca wyjaśniła sytuację starając się panować nad buzującym w niej gniewem.
-Starszyzna zadecydowała. Tsuchigumo zakończyły swoją misję i rozejdą się. - rzekła na początku zebrania. Opierając się o katanę wydawała się być wodzem pokonanym nie przez wrogą armię, a bunt we własnych szeregach. Frustracja wręcz wylewała się ruchów, postawy i tonu.
- A twoja obietnica?- zapytał ją Sasaki Kojiro.
- Zostanie uszanowana. Żona daimyo ukryta zostanie w bezpiecznym miejscu. To się nie zmieniło. Tyle że my już się w wasze sprawy nie będziemy angażować… w całości przynajmniej.- odparła Sakusei i wzruszyła ramionami dodając.- Udało mi się przekonać Starszych bym mogła zająć się tym problemem. Przydzielono mi też eskortę. To niewiele, ale lepsze niż nic.
Następnie zadecydowała za wszystkich. - Jak tylko ranny dojdzie do siebie wyruszamy wszyscy na północ. Niedaleko stąd jest karczma w której możemy się zatrzymać. Z dobrym jadłem i nawet gorącymi źródełkami. Przyda nam się porządny odpoczynek po bitwie. Należy to nam wszystkim.
Westchnęła ciężko. -A potem.. pomyślimy.

Sakusei niewątpliwie dobrze czuła się w roli kapryśnej władczyni i przywódczyni. Cóż… miała ku temu powody. Była najstarsza w grupie, miała doświadczenie w przewodzeniu innym. I miała eskortę. Na większość tej eskorty składały się różnej wielkości pająki, o inteligencji dorównującej psom. Oprócz nich był jeszcze znany łowczyni Sofun oraz ktoś nowy: Maohiko, osobista służka Sakusei, której ciało pięknej niewiasty naznaczone było cechami pająka, takimi jak dodatkowa para pajęczych oczu, długie pazury (na szczęście je potrafiła schować) oraz długie i liczne kończyny stawonoga wyrastające jej z pleców. Wedle słów Sakusei, Maohiko dojrzewała i za stulecie lub dwa zyska zdolność pełnej zmiany postaci w pajęczą i ludzką. Póki co jednak… rzucała się w oczy, ale też... hodowała i dostarczała te pajączki, które Leiko miała okazję wykorzystywać w swoich misjach ostatnio.
Więc eskorta Sakusei, choć mała, mogła być uznana za elitarną. A już na pewno Sofun którego sylwetka budziła respekt.

Ostatnie rozmowy przed wyruszeniem… Żona daimyo ruszyła inną niż ich drogą. Kirisu zaś po rozmowie z łowczynią otrzymał do wypicia napar. Po to by dodać mu sił, a także by go zmorzył go sen… głównie po to, by zmorzył go sen. Ponieważ podróż do karczmy miała odbyć się “konno”... tyle że Sakusei nie miała koni. Tylko pająki. Duże i ułożone pod jeźdźców.


Leiko spodziewała się wielu niezwykłych zdarzeń podczas tej misji. W końcu miała podszywać się pod łowczynię Oni. Nie mogła jednak przewidzieć, że będzie z jednym z tych potworów paktować… a tym bardziej, że przyjdzie jej jednego ujeżdżać. Mała dziewczynka w jej sercu piszczała w zachwycie, gdy pędziła na ośmionogim “rumaku” pędzącym szybciej niż koń i reagującym błyskawicznie na każdy ruch lejców. Ciężko było Maruiken utrzymać maskę obojętności, gdy z ust chciał się wyrwać pisk ekscytacji.

Jadąca na ośmionogich wierzchowcach drużyna w mig pokonywała kolejne ken* błyskawicznymi skokami. Przywiązany do pająka i uśpiony kogucik nie miał okazji poczuć przyjemności jazdy. No cóż… choć Kirisu nie był bystry, to jednak ciężko byłoby mu wytłumaczyć współpracę z tsuchigumo. Nawet dla srebrnego języka łowczyni byłoby to wzywaniem i to mimo okręcenia sobie kogucika wokół palca. Łowca po prostu był prostaczkiem i niuanse intryg w jakie wplątała się Maruiken mogłyby go po prostu przytłoczyć. Lepiej było trzymać młodzieńca w nieświadomości.

Do karczmy dotarli późnym popołudniem. Zasnuty mgłami zwiastującymi nadchodzący górski wieczór przybytek prezentował się obiecująco.


Duży i jasno oświetlony. Drogi… acz Sakusei z pewnością wzięła pod uwagę. Do samego przybytku dotarli na piechotę. Wierzchowce pod opieką Maohiko zostały w lesie. Sofun niósł Kirisu w ramionach eskortowany przez małą miko oraz Furoku pilnującym jej. Sasaki Kojiro zaś trzymał się blisko zarówno Sakusei jak i łowczyni.

Wyglądali podejrzanie… bo cóż tak mieszana grupka mogła robić wysoko w górach. I to bez koni? Palankinów? Służby? W strojach które na górską wędrówkę się niezbyt nadawały.
Podejrzenia może i pojawiły się w głowach karczmarza i jego służby. Ale nigdy nie uformowały się w jego ustach w postaci pytań. Wystarczył błysk złota, by skupił się on tylko na zachwalaniu swojego przybytku i proponowaniu kolejnych atrakcji. Masaż, obfity posiłek, kąpiel w gorących źródłach… wystarczyło tylko zapłacić. Na szczęście ni Sakusei, ni Leiko nie brakowało monet. Chociaż pod tym względem służenie Hachisuka pomogło łowczyni.

* 1 ken = ok. 1,8 m
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem