Mirosław:
-
Jestem sama. Nic nie widzę... pamiętam jak zwiadowca wszedł do karczmy i po chwili padł martwy... i taki osiłek pobiegł na zewnątrz, a ja... nie pamiętam. Piwnica karczmy - chyba to ostatnie co pomyślałam. Obudziłam się w ciemności ze złamaną nogą, ale czuję pod dłońmi złamanie, ale właściwie chyba powinno bardziej boleć. Nie rozumiem do końca tego co tu się dzieje. - powiedziała, teoretycznie powinna widzieć światło pochodni.
Sprecyzowanie: to jest klapa w podłodze, pod którą są drewniane schody w dół.
Podobnie jak w Martwym Złu.
Gwybed:
Scena w budynku żabich wyglądała jakby ten mężczyzna z innego świata zauroczył wszystkich i mówili na temat, który on wybrał.
Po przemieszczeniu się na powrót do ruin karczmy zastałeś jedynie dwóch żabich i mężczyznę w dziwnym ubraniu z zakrzywionym mieczem (Mirosław), którzy nachylają się z pochodniami nad dziurą w ziemi (stoją w ruinach). Z kimś rozmawia, ale nie słyszysz odpowiedzi, a tylko to co on mówi, czyli:
-
Gdzie pani jest? - zawołał na progu -
Krwawi pani? Jest pani sama?