Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2021, 19:14   #514
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Mocno zdezorientowany fikser próbował wyłapywać skrawki mocno zdynamizowanej serii zdarzeń, próbując niczym z puzzli poukładać sobie choć trochę w głowie i na nowo odzyskać kontrolę. Tylko trudno było mu się skoncentrować, gdy łapa bolała jak skurwysyn, po tym jak czarny powyginał mu ją niczym drut, a wcześniej inny ciul przetransferował przez jego ciało kilka milionów voltów, nie mówiąc już o tym kutafonie, który prawie rozerwał jego pół-truchło granatem. Miał ochotę legnąć gdzieś, zwinąć się w kłębek i obudzić się na następny dzień. W sumie jego umysł usilnie nalegał na taką opcję, przez co w panicznej ucieczce do vana kilka razy odwiedzał krainę zapomnienia, by po chwili ocknąć się kilka metrów dalej i w tej samej chujowej sytuacji.

W pewnym momencie zorientował się, że w sumie ukradli komuś samochód. Przez myśl przeszło mu, że przy ich ostatnim szczęściu, pewnie był to jakiś samochód operacyjny tutejszego gangu. Kolejnego o jakiejś śmiesznej nazwie i nieco mniej śmiesznych metodach odzyskiwania skradzionej własności. Ale chuj z tym, bo tracił powoli rachubę w tym komu podpadł w ostatnim miesiącu. Kolejka hitmanów po jego głowę była już tak długa, że kolejni mogliby rezygnować z tego właśnie powodu. Jedyny ironiczny dość uśmiech losu był taki, że ich potencjalni egzekutorzy wpadali na siebie i wymordowywali się nawzajem, podczas gdy Vadim i spółka wychodzili ukradkiem z takiej imprezy i podziewali się gdzieś indziej.

W pewnym momencie Arthur wręczył mu resztę papierów z drukarki ś.p. Pływaka. Dopiero teraz doszło do Vadima, że jest jakaś nadzieja na odratowanie zdeptanej ciężkim, wojskowym buciorem dumy. Westchnął głęboko i bez słowa zabrał wydruki. Nie miał wcale ochoty na jakiekolwiek uprzejmości, ale wymógł na sobie lekkie pokiwanie głową w ramach podziękowania i aprobaty. Siedząc w skradzionym co vanie, poczuł przez moment nostalgię. Stała się nieco drażniąca, gdy zdał sobie sprawę, że daleko temu do "Bestii", która również nie uniknęła parszywego losu, który ostatkiem wlókł się za nimi jak smród kupy w gaciach. Zagryzł wargi prawie do krwi, po czym gwałtownie szarpnął kluczykami w stacyjce. W ostatniej chwili słysząc ostrzeżenie towarzysza, spostrzegł dwa agresywnie zbliżające się samochody. Dzięki wrodzonemu opanowaniu, wiedział że nie może ruszyć gwałtownie. Nieważne kto prowadził samochody - taki ruch zwróciłby uwagę, czy to algorytmu, czy ludzkiej percepcji. Odjechał więc spokojnie, bacznie jednak obserwując czy nie jadą przypadkiem na czołówkę.

- Głowy nisko, nie mogą nas rozpoznać przez szybę - zwrócił się do towarzyszy.

Dopiero gdy znaleźli się w bezpiecznej strefie z dala od miejsca masakry, zatrzymał się i drażliwym tonem zaproponował jakieś rozwiązanie:

- Musimy się znowu gdzieś schować. Nie uratujemy niestety nikogo stamtąd, za duże ryzyko. Przykro mi Arti. Gdy byłem w Gharialu, dostałem kilka kontaktów na prywatne, tajne kliniki ciał. Możemy się w jednej nieco przechować i poudawać klientów. Myślę, że naszym stanie to sami będą się rzucą na nas, jak na najlepszych klientów...

Po chwili jednak dodał:

-Ale jeśli ktoś ma inny, LEPSZY pomysł, to ma 15 sekund by mnie przekonać...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline