Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2021, 00:12   #36
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Rodzina jest przestrzenią przejawiania się sprzeczności i zjawisk, których źródła znajdują się gdzie indziej – w sferze pracy, procesach gospodarczych, uwarunkowaniach politycznych, rosnących nierównościach społecznych, czy niepokojach z okazji wszelkiej maści konfliktów zbrojnych. Zewnętrzna rzeczywistość stawia rodzinę przed wieloma wyzwaniami, zmuszając do poszukiwania nowych sposobów radzenia sobie z nimi. Wycofanie się państwa z odpowiedzialności za system zabezpieczeń społecznych i funkcji opiekuńczych podkopuje fundamenty egzystencji. Procesy demokratyzacji i indywidualizacji przyznając prawa jednostce, wymagają znalezienia nowych podstaw dla relacji rodzinnych. Choć pozostają one jedną z najważniejszych, deklarowanych, wartości, to pojawiają się kontrowersje co do znaczenia nowych form życia rodzinnego, a rozmaite praktyki społeczne w tym obszarze różnią się co do stopnia ich społecznej aprobaty. Implikacje gwałtownych transformacji społecznych są często niejasne i dezorganizujące. Z jednej strony zmiany społeczne powodują, że rodzina może wydawać się obciążeniem i przeszkodą na drodze własnego rozwoju. Z drugiej – pozostaje ona niezastąpiona w rozwiązywaniu wielu codziennych problemów, stając się podstawową siecią umożliwiającą radzenie sobie z wyzwaniami współczesnego życia.

Ciężar odpowiedzialności, bagaż emocjonalnego przywiązania… rodzina to przereklamowana wartość podczas wojny. Załoga Leoparda przekonała się o tym jeszcze nim dotarli do punktu zrzutu. Wystarczyła krótka wiadomość, że miejsce przebywania bliskich większości z nich zostało zaatakowane. Parę prostych słów zburzyło nerwowy, pozorowany spokój, zaczynając festiwal wzajemnego przekonywania do swoich racji z dupy.
Doe słuchała tego zamknięta w swoim mechu i z każdym kolejnym zdaniem krzywiła się coraz mocniej. Obszar wokół niej wypełniała mleczna mgiełka z palonych papierosów, siedziała z nogami wyłożonymi na konsoletę łapiąc ostatnie chwile spokoju przed sieczką… a ci jej, kurwa, truli za uszami do tego stopnia, że ledwo co słyszała puszczaną rekreacyjnie muzykę.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=9QNByE7AE0w[/media]

Zrobiła więc głośniej, następnie jeszcze głośniej. Niestety krzyki zaczęły dochodzić nie tylko przez komunikator, ale również z ładowni. Niby mogła się odłączyć, zamknąć kanał pośrednio wykładając lachę na całokształt problemu, lecz nie uśmiechało się jej zostawianie Asagao z bandą młodych jeleni którym nagle upierdoli się w bani wizja buntu na rzecz bliskich którzy prawdopodobnie zostawali właśnie szlachtowani.

Wreszcie Jane przechyliła się w lewo, wciskając przyciski na bocznej konsolecie. Otworzyła kanał ogólny.
- Czy wam, do chuja ciężkiego, już kompletnie jebło na dekiel? - spytała uprzejmie, przekazując wiadomość do całej załogi. Syczała przy tym jakby wewnątrz Craba zamknięto wybitnie wkurwioną i zdegustowaną żmiję. W tle zaś pobrzmiewały subtelne dźwięki ciężkiego metalu oraz wpleciony weń ochrypły growl.
- Sklejcie pizdy, bo się zaraz zesram z wrażenia. Rzut beretem od miejsca zrzutu się wam bierze na lamenty i ssanie? Już nas widzą, teraz tylko pizdy podwijają ogony wkurwiając poza planszę. To robota, nie pakowanie kolegi w kakao. Skończymy tu, jebniemy do Vergennes być troskliwymi misiami. Teraz i tak, do kurwy nędzy, nic nie zmienimy, bo dolot zajmie. Więc… sklejcie te pizdy bo bezsensowne ssanie mi muzykę zakłóca.

Rzadko Doe czuła niesmak, nie lubiła tych chwil. Z jednej strony rozumiała strach młodych i ich chęć zwrotu o sto osiemdziesiąt stopni by pognać na ratunek rodzinom. Z drugiej wiedziała że gówno to w tej chwili zmieni, a co gorsza - zawalą powierzoną im robotę.
Robota rzecz święta.

Na szczęście czasu na martwienie nie dano im wiele. Jeden po drugim mechaniczne olbrzymy wyskakiwały z luków, aby z hukiem i lekkim wstrząsem ziemi wylądować na polu bitwy… ich pojawienia nie dało się nie zauważyć, nie dało przeoczyć. Wróg wziął ich na cel, każdego po kolei. Nie dał im czasu na rozejrzenie i złapanie perspektywy. Wewnątrz Craba Jane czuła wstrząsy wywołane serią eksplozji. LRM, SRM, erpegi, granaty…

A potem z Manula dało się słyszeć złowieszczy wrzask.
- Jedziesz z kurwami! - blondyna poprawiła czapkę, rechocząc we własnej maszynie gdy ujrzała Julsa robiącego z atakujących ją piechociarzy zawartość wychodka. Dzięki temu zyskała wolne pole, obierając za cel jadące na przełaj ciężarówki naszpikowane bronią.
Śmiejąc się opętańczo puściła Craba pędem do przodu.

Dookoła trwało piekło, ziemia robiła się coraz bardziej czerwona, a ona, paradoksalnie, wreszcie odetchnęła pełną piersią. Zniknęła kwadratowa mara siedząca jej w głowie niczym niechciany wyrzut sumienia.

Na wojnie sumienie nie było nikomu potrzebne, liczył się efekt.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline