Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2021, 02:12   #37
Makao
 
Makao's Avatar
 
Reputacja: 1 Makao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputacjęMakao ma wspaniałą reputację
Zawsze przychodził taki moment, w którym podejmuje się decyzję wpływającą na przyszły los (nie tylko swój), kiedy na skrzyżowaniu wielu dróg musi się wybrać jedną z nich, nie wiedząc, dokąd ona prowadzi. Ile to razy Kane słyszała, że nie wolno przekreślać nikogo z rodziny, niezależnie od tego, jak ten ktoś się o to stara. Nie ważne, jak bardzo cię nienawidzą, jak cię zawstydzają albo po prostu nie doceniają twojego geniuszu,mimo że wynalazłeś lek na raka…

Nie wolno jej było tylu rzeczy, że traciła rachubę, a gdy tak się działo, siedziała otępiała i wpatrywała w punkt przed sobą. Współczuła tym mającym w atakowanym porcie swoich najbliższych, jednak rozkazy były jasne: stabilizacja rejonu Middlebury i pomoc w zapewnieniu uchodźcom bezpieczeństwa podczas odwrotu z terenów zajętych przez wroga. To był ich cel, priorytet.

Słuchając sprzeczki młodszych załogantów z Jake’iem i Barensem, sierżant czuła wyrzuty sumienia. W tym przypadku doskonale wiedziała co kazałby zrobić pułkownik Kane. W stosunkach międzyludzkich, inaczej niż w armii, skuteczniejsza jest prośba niż rozkaz. Załogę Leoparda dało się podciągnąć pod jednostkę militarną, musieli słuchać. Musieli słuchać tym bardziej, że tak wiele od nich zależało. Ciężar tej odpowiedzialności wciskał sierżant Kane w fotel Commando. Przelatywała wzrokiem po całej masie guzików, wajch i ekranów oklejonych kartkami typu post-it. Żeby pamiętać, móc powtarzać póki jeszcze nie wyskoczyli. Ostatni raz wbić do głowy wiedzę aby później nie opierać się jedynie na odruchach zaprogramowanych w chipie. Trik pomagał również na odegnaniu innego rodzaju lęku: ci na których jej najbardziej zależało znajdowali się na pokładzie Leoparda, mknąc prosto w paszczę otwartego konfliktu.

Nagły harmider dochodzący z Craba na moment przyprawił na bladej twarzy rudzielca krzywy uśmieszek. Ona piekielnego jazgotu nie nazwałaby muzyką, ale dyskusja o gustach była w złym tonie.

- Musimy myśleć o przyszłości tak, jakbyśmy wiedzieli, jaka ma być. Bo inaczej upośledzamy naszą teraźniejszość i odbieramy jej sens… - mruknęła do siebie, łapiąc spojrzeniem wpierw kabinę Warhammera, a następnie profil McKinleya. O dziwo ledwo zaczęła mówić, ten ostatni odwrócił się w jej stronę. Zamrugała, a rzut oka na konsolety odkrył, że nie wyciszyła mikrofonu.

- W gotowości - odchrząknęła i zamknęła gębę, zaciskając szczęki tym mocniej, im mniej czasu zostało do zrzutu. Zeskakując na ziemię miała w głowie wspomnienie zdradzieckiego kapitana. Czymkolwiek się stał, cokolwiek nie zrobił na koniec, to on wbijał oddziałowi SHWAT aby nigdy bez sensu nie narażali niepotrzebnie życia. Uczył ich, że to nie sztuka zginąć. Sztuką było przeżyć i wykonać rozkaz.

Wstrząs, huk i zaraz wokół Commando zaroiło się od rozgrzanych ołowianych pocisków, rykoszetujących po pancerzu. Kane rzuciła się w bok, biegnąc w bok i klucząc aby utrudnić wrogowi namierzenie. Neurohełm pogłębiał wrażenie biegu w deszczu złotych iskier, jakby przestała być człowiekiem, a stała olbrzymem w płytowej zbroi.
Diabelnie zwinnym, szybkim i uzbrojonym po zęby.

- Cel: Laser Carriers. Wchodzę w zasięg - szczeknęła krótko do reszty lancy, zaczynając flankować przeciwnika. Do niej należała obrona molochów za plecami. Należało dbać o ludzi, którym oddałoby się własną nerkę. Nie pozwoli im odejść, wykona zadanie.

Strach, podobnie jak niepewność zostały gdzieś w powietrzu. Nie należało przecież patrzeć na całość. Należało zrobić pierwszy krok, potem następny i następny...
I tak aż do osiągnięcia celu.
 
__________________
Po makale
Makao jest offline