Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2021, 11:41   #158
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Noc zbliżała się ku końcowi.

Jednak Heroldzi mieli jeszcze sporo planów.

Qwerty wysiadł z taksówki, za którą zapłacił i której kazał odjechać. Dzielnica magazynowa przy rzece zdawała się zupełnie nie zmieniona po poprzedniej nocy. Zbliżał się ostrożnie. W okolicy nie było dużego ruchu. Próżno tu o lokale mieszkalne czy choćby o całodobowe sklepy. Po drodze nie widział nikogo. Dopiero przed samym zjazdem do magazynu stał zaparkowany samochód. Czarny sedan.

Wampir wewnątrz zobaczył dwie osoby. Ktoś prowadził obserwacje okolicy. Cóż, ponoć przestępca najchętniej wraca na miejsce zbrodni. Ale mężczyzna nie chciał odpuścić. Zresztą co z tego, że dwie osoby siedzą i obserwują. On umiał działać tak, żeby nie było go widać.

Ponad trzydzieści minut zmarnował szukając odpowiedniej drogi. W końcu udało mu się przemknąć szerokim łukiem. Teren przy magazynie był ogrodzony. Przy głównym wejściu rozciągnięto żółte taśmy z wiele mówiącym napisem “do not cross” na przemian z napisem “Police”.

Qwerty nie przekroczył taśmy. Obszedł ogrodzenie z drugiej strony budynku i tam przeskoczył ogrodzenie. Budynek się nie spalił, choć wyraźnie był odymiony od strony biura Shiraziego.

Drzwi do magazynu były zamknięte, a na nich wisiała plomba z napisem “Policja”. Podobnie było z drzwiami bocznymi. Wejście frontowe było natomiast pod obserwacją ludzi z sedana.

Jedno z okien było wybite i zaklejone na krzyż żółtą taśmą. To tamtędy Malkavianin dostał się do środka.

W głowie cały czas słyszał strzały. Serie z karabinów. Odgłosy walki. Przypominał sobie wizję, w której kolejne wampiry padały w błocie u stóp policjantów.

W magazynie było ciemno. A jednak wspomnienie błyskających latarek było całkiem realne. Nie mógł wyzbyć się przeświadczenia, że w tym miejscu czeka śmierć. Był jak rozbitek na tratwie obserwujący płetwy rekinów krążące wokół.

Jego martwe serce niemal podskoczyło, gdy wchodząc na piętro usłyszał metaliczny odgłos na przemysłowych schodach. To on sam na moment nieostrożnie postawił stopę. Po chwili był już na piętrze.

Tu nadal widać było pozostałość piany gaśniczej. Wszystko było nadpalone. W końcu dotarł do biura Shiraziego, które blokowały kolejne taśmy policyjne. Tym razem zerwał jedną z nich przez nieostrożność. Ale biuro było kompletnie puste. Osmolone ściany i ślady zwęglonej tapety ziały rozpaczą. Nie było niczego. Biurka, szafy z dokumentami… nie było nawet śladów spalenizny. Choć na podłodze widać było odymione odciski po szafce i biurku. Ktokolwiek tu był baaardzo dokładnie wysprzątał pomieszczenie. Wszystko zabezpieczył i wywiózł. Qwerty nie mógł ocenić ile spłonęło, a ile nie zdążyło. Nie znał też współczesnej technologii na tyle, żeby dowiedzieć się ile da się odzyskać ze spalonych dokumentów. Czy w ogóle można coś odzyskać?

Szybko sprawdził jeszcze pomieszczenie z zakładnikami. Tam prawdopodobnie ogień nie dotarł, jednak na podłodze znajdował się narysowany kredą kształt ciała. Tyle musiało mu wystarczyć. Jeśli chciał wyjść niezauważony to powinien już się zbierać. I tak zajęło mu na miejscu więcej czasu niż zakładał.

***


Słowa Carth połaskotały ego Darii.
- Gdy już sprowadzicie McDarron do mnie to chętnie zdejmę wymiar. Suknia wieczorowa? A może coś smart-casual? Możemy umówić się na całą serię kreacji.

Głos zdawał się teraz dochodzić ze ściany tuż obok Catheriny.
- Tymczasem na znak przyjaźni, jesteście moimi gośćmi. Jeśli wyrażacie chęć, to możecie się pożywić na gościach. Jednak nikt nie może zginąć. Wybaczcie, mam swoje zajęcia.

- A co do twojej propozycji - głos zabrzmiał po drugiej stronie pokoju. W ścianie obok Tonego. - Nikt jeszcze mnie nie pytał o to co wy. Jesteście pierwsi. Ale nikt mi nie zapewni, że sprowadzicie Sheenę. Jeśli ktoś jeszcze przyjdzie w tej sprawie, to usłyszy to co wy.

Po tych słowach zapadła cisza. Heroldzi postanowili więc wrócić na dół, do klubu.

***


Co ciekawe Spoon zdał się rozluźniony. Czyżby poczucie poczynionych postępów w kwestii Brusilli? Tak czy inaczej postanowili z Cath spędzić więcej czasu w Mortlake. Zwłaszcza, gdy Daria - właścicielka domeny pozwoliła im zaspokoić głód.

***


Yufus, Utamkeeus i Tony postanowili opuścić przybytek. Jak się okazało zorganizowanie transportu nie nastręczało większego problemu. Niestety droga z przedmieścia do centrum pochłonęła część zapasów finansowych. Zwłaszcza, że przewóz psa kosztował ekstra.

Cetin wysiadł pod klubem Electric, a taksówka jechała dalej. Electric był przebudowanym starym magazynem. Styl industrialny dobrze pasował do muzyki w stylu techno, której bas roznosił się po ścianach. Ledwie Yusuf minął drzwi, natychmiast poczuł na sobie wzrok jednego z tutejszych. Wysoki czarnoskóry w dredach zmierzył sędziego od stóp do głów.

***


Tony tym razem trafił na zupełnie inną ekipę obsługującą całodobowy punkt pobrań. Jednak jak się okazało dwaj panowie z nocnej zmiany zdawali się dobrze wiedzieć czego potrzebuje wampir. Zostawił resztę swojej gotówki zdobywając w zamian trzy worki z krwią. Panowie nie chcieli dać więcej, bo jak się okazało ktoś zgubił poprzedniej nocy za dużo worków i teraz kombinowali jak wyrównać straty. Cóż… interes się kręcił z tego co Tony zdążył się zorientować.

***


Utamkeeus stał przy ulicy bez ruchu z wiernym towarzyszem u boku. Nie chciał się rzucać w oczy obok całodobowego punktu krwiodawstwa. Obserwował coś dziwnego. Po drugiej stronie ulicy kobieta w piżamie, na którą narzuciła kurtkę schodziła zejściem pożarowym ze swojego mieszkania w zaułek obok koszy na śmieci. Dopiero po chwili indianin zauważył, że leżał tam pies. Był za daleko, żeby ocenić co się stało. Kobieta niosąc kundelka na dłoniach ruszyła do drzwi budynku i weszła przez główne wejście. Nadal zostawiła otwarte na drugim piętrze okno przy schodach pożarowych.

***


Qwerty siedząc bezpiecznie w taksówce zadzwonił do towarzyszy. Wypełnił misję ukrycia kielicha. Zdobył informacje o Shard. Zdobył informacje o magazynie Shiraziego. W końcu fakt, że nic nie było na miejscu był bardzo ważny. Musiał się tylko dowiedzieć gdzie spędzą dzień przed nocną imprezą u Królowej.

***


Dzień upływał spokojnie. Nikt już nie mówił o spektakularnej akcji odbicia zakładników, choć nadal można było spotkać się z głosami ludzi ostrzegającymi przed atakami terrorystycznymi. Pojawiły się spekulacje z czym związane są owe ataki. Jake nawet zażartował na jednej z grup dyskusyjnych w Internecie, że można być spokojnym o Shard, bo jest w nim tak duży udział islamskiego kapitału, że jedynie grupa bojówek katolickich mogłaby zagrozić temu budynkowi.

***


Rozpoczęła się kolejna noc. W nowym hotelu. Noc przyjęcia w Shard. Noc spotkania Heroldów z Królową Londynu.

Bestie heroldów domagały się trybutu. Catherine oraz Utamkeeus wyraźnie poczuli narastający głód.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline