Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2021, 09:04   #151
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Po słowach Spoona gdzieś ze ścian doleciał głos:

- Brusilla - głos zdawał się smakować to słowo - Po śmierci Zawadhi Locke tylko ona została w osobistej gwardii Arwyn. Pewnie wiecie, że znalezienie jej doprowadzi do znalezienia Galijki, prawda? Galijki szuka wielu ludzi. To cenna informacja

To imię w ustach Darii brzmiało zajebiście znajomo dla Tonego.
"Chun Hei"
Przez głowę Brujah przeszedł krótki przebłysk ulotnego wspomnienia:
"Eleganckie ubranie. Tony ma melonik. Obok stał wysoki czarnoskóry mężczyzna z laską. O smukłej twarzy i wyraźnych kościach policzkowych.

"Ah, Tony Tony - klepie cię po twarzy - nie znam drugiego takiego jak ty. Arwyn umie dobierać sobie ludzi. Jakbyś czegoś potrzebował to wal do mnie jak w dym. Albo do niej"

Czarnoskóry wskazał palcem na niewysoką dziewczynę o azjatyckich rysach twarzy. Stała na zewnątrz przy czarnym samochodzie. Ubrana co najmniej niestosownie. Luźne spodnie, biała koszula kiepskiej jakości z oberwanymi rękawami. Kaszkiet. A w lewej dłoni trzymała wygięty miecz ukryty w zdobionej pochwie.

- Stary Locke ostrożnie dobiera swych potomków. Ale ta dziewczyna... Ty Tony jesteś jak woda. Wślizgniesz się wszędzie, wypłuczesz wszystko. Nieuchwytny jak nurt rzeki w sitku. Ona? Ona jest jak hartowana stal. Tam gdzie ty problem omijasz, czy opływasz Chun Hei wchodzi z mieczem i problemowi ścina głowę. Jeśli będziesz potrzebować pomocy, to wal do niej jak w dym."
A więc Brusilla była ważniejsza niż się to Castellemu wydawało. Teraz jej odnalezienie nie było już tylko prywatą Spoona, ale jednym ze sposobów dotarcia do posiadaczki Frygijskiej Czapki wspomnianej w liście od Thomasa, Patera Słońca. A jeśli mogli upiec dwie pieczenie na jadnym ogniu, to gra była tym bardziej warta świeczki. Wampir nie miał zamiaru wyjawiać motywu jaki od teraz nim kierował, to że chciał odnaleźć ją Spoon było wystarczająco dobrym oficjalnym powodem, ale teraz zarówno Spoon jak i Daria zyskali jego uwagę.
 
8art jest offline  
Stary 19-02-2021, 16:16   #152
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
- Świetna robota, przyjacielu.

Nie były to do końca słowa szczere, a w głowie Navaho przez chwilę rozgrywał się dylemat moralny, czy można okłamać psa? Z jednej strony to nie był zwykły wilczur, ale związany krwią kompan na śmierć i życie. Rozumieli się wzajemnie bez słów. Czy zwierzę będzie w stanie wyczuć i zrozumieć coś takiego jak kłamstwo? Aby więcej nie roztrząsać tematu, indianin po prostu wziął winę na siebie: mógł się domyślić, że wytropienie Nosferatu to zadanie trudne nawet dla najznakomitszych traperów i najlepiej wyszkolonych psów.

Utamukeeus uspokoił Hok'ee, klepiąc go po grzbiecie. Słowa Spoona kompletnie zignorował. Brujah niewątpliwie był zdolny do wykonania swoich pogróżek, ale kontrolę nad jego umysłem w większości miała obsesja na punkcie osoby Brusilla, niż wybuchowość. Nie mniej, jakby przyszło co do czego i Hiena postanowiłaby spełnić swoje groźby... Dość powiedzieć, że resztki po kulcie Mitry straciłyby jednego Herolda.

Zawadhi Locke. Utamukeeus zaczął się zastanawiać, czy to imię, kolejne w kolekcji zapomnianych przez niego, powinno coś mu powiedzieć.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 23-02-2021, 09:56   #153
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
W pomieszczeniu ponownie rozległ się głos niewidzialnej kobiety.

-Sprowadźcie mi tu Sheene McDarron. Ah, jakaż ona będzie śliczna w mojej kolekcji.

Odnieśliście wrażenie, że ktoś się przy tym oblizał.

-Aktorkę. Chcę ją mieć w moim teatrze. Jak najszybciej. Potem powiem wam gdzie znaleźć Arwyn i Brusilę.

Spoon nerwowym, szybkim krokiem obszedł uważnie całe pomieszczenie cal po calu. Niby dla rozładowania napięcia jednak liczył na to, że jeśli jest tu Nosferatu to siłą rzeczy na nią trafi. W końcu musiał przyznać, że Darii najprawdopodobniej w ogóle tu nie było.

Pokiwał głową.

-Dobra niech będzie aktoreczka. Gdzie ją znaleźć? I gdzie ją dostarczyć? Czy tu będzie okey? Mam wóz to mogę ją przytrzymać w bagażniku żeby nie rzucała się w oczy. I dasz do siebie teraz jakiś kontakt, żebyś na pewno tu była jak wrócę?

Ponownie rozległ się głos niewidzialnej kobiety.

-McDarron pracuje w Double Theatre Company. Tam ją znajdziecie. Sprowadźcie ją jak najszybciej. Wtedy dostaniecie Arwyn. I Brusillę. McDarron musi dołączyć do mojego teatru. Nie wiem czy będzie chciała to zrobić związana i zakneblowana.

Głos dochodził ze ściany... i się przemieszczał.

Spoon zatrzymał się w końcu i wbił wzrok w ścianę. Zaczął wodzić wzrokiem za głosem. To tam mogła być Daria...

-Jasne. Zrozumiałem. - powiedział starając się ją namierzyć.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 24-02-2021 o 21:10.
Rot jest offline  
Stary 23-02-2021, 12:20   #154
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty nie czuł się zbyt dobrze. W jego głowie wirowały najróżniejsze emocje, ale żadna z nich nie była pozytywna. Gniewał się na Trzy Wiedźmy. Pokazały mu się i spróbowały namieszać mu w głowie. Nie miał powodu, aby wierzyć im słowom. Bez wątpienia pragnęły skłócić go z Mitrą, zniszczyć ich piękną relację. Bo czy czarownice nie robiły wciąż tylko tego? Niszczyły wszystko co piękne i dobre. Na pewno czuły się zazdrosne o jego miłość do antycznego Kainity. Chciały ją zniszczyć, podważyć jej fundamenty. I z tego powodu Uiop czuł wściekłość, rozgoryczenie... ale także niedowierzenie. Nie spodziewał się ujrzeć albo usłyszeć swoich Matek już nigdy więcej. A może tylko tak sobie życzył. A tu niespodzianka. I pojawiły się z najgorszymi możliwymi słowami. Wręcz skrojonymi na wymiar, aby tylko wyprowadzić go z równowagi. Choć nie oszukujmy się, Qwerty nigdy do końca w tym stanie równowagi nie był.

Qwerty czuł również strach, bo czy naprawdę powinien tak kompletnie zignorować wypowiedź staruch? A co, jeśli choć jeden raz w jego życiu pojawiły się w dobrej wierze? Uiop poczuł się naiwny w momencie, kiedy to pomyślał... Ale nie chciał być również naiwny względem Mitry. Być może niekiedy oślepiała go miłość do Kainity. Być może były różne znaki, zachowania, których nie dostrzegł... Wypowiedzi, plany, o jakich nie usłyszał... Malkavian czuł się rozdarty. Miał wrażenie, że Trzy Wiedźmy pociągają za jedną półkulę jego mózgu, a Mitrą za drugą. W rezultacie rozdzierając jego umysł na dwie równe połowy. To bolało. Serce krwawiło.


Uiop uznał, że wniosek jest tylko jeden. Musi mieć oczy szeroko otwarte. Nie spoglądać na świat przez różowe okulary, podbarwione miłością do Mitry. Jeszcze nie zdecydował, czy uwierzyć Matkom, czy też nie... Ale postanowił się nad tym zastanowić. Należało prowadzić śledztwo w śledztwie. Od samego początku Qwerty wiedział, że musieli zebrać artefakty. Nie było tylko jasne, co takiego powinni z nimi zrobić, jak już zdobędą. O ile je zdobędą. Kult chciał ich wykorzystać, a Uiop do tej pory nie miał nic przeciwko. Teraz jednak pragnął więcej informacji.

- Dzisiaj pojedziemy dłuższą trasą - powiedział do taksówkarza. - Chciałbym odwiedzić wpierw pewien magazyn przy Tamizie - mruknął i zaczął podawać dokładniejszą lokalizację.

Chciał przekonać się, czy magazyn wciąż tam stał, czy może rzeczywiście cały się spalił. I choć zdawało się to mało prawdopodobne, to Qwerty liczył na to, że odnajdzie w popiołach szczątki kroniki. Może nie wszystko zmieniło się w proch. Wciąż miał też przy sobie tę garść kartek, które poprzedniej nocy zmiął i schował, licząc na to, że poszczęści mu się i znajdzie tam ważne informacje. Wyjął je właśnie teraz i zaczął czytać. Teren wokół magazynu nie był szczególnie bezpieczny, bo mogli czaić się tam komandosi. Dlatego też Qwerty nie chciał od razu wychodzić z taksówki, tylko wpierw poczekać w niej chwilę w dobrym strategicznie miejscu. Zdawał sobie sprawę z tego, że rozdrabnianie się było niemądre, ale po słowach Trzech Wiedźm łaknął dodatkowych informacji o Mitrze. Czy kiedykolwiek w jakiś sposób zdradził Qwerty'ego? Nieznośne Malkavianki zasiały w jego sercu ziarno zwątpienia, a że Uiop z natury był paranoikiem, to musiało zacząć kiełkować. Pragnął jednak tego, aby to uczucie kompletnie go nie pochłonęło.
 
Ombrose jest offline  
Stary 23-02-2021, 14:40   #155
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
- Fair trade love... - mruknął cicho Tony. Miał wrażenie, podparte niedawnym przebłyskiem pamięci, że już niejednokrtonie zajmował się szeroko rozumian human trafficing. Nie oczekaiwał od samego początku, że Szczurzyca wyskoczy z cennych informacji za garść paciorków i lusterko. Albo, że da się zastraszyć czy w inny sposób zmusić do uległości. Jeszcze w dodatku na swoim terenie. Dlatego od razu na wejściu zadał proste i jednoznaczne pytanie czego chce w zamian. Teraz targ został dobity i pozostawało mieć tylko nadzieje, że aktoreczka nie będzie zbyt trudna do pokojowej zachęty do odwiedzin w Mortlake Theathre. Nosferatu wyraźnie zastrzegła, że siłowe rozwiązanie nie wchodzi w rachubę, ale warto było zadać kilka pytań, które mogły ułatwić wydawało się zbliżające kolejne negocjacje w Double Theatre.

- A dlaczego miałą by nie chcieć tu przyjść? To śmiertelniczka? Czego pożąda? - spytał w pustkę Castelli. Zastanawiał się gdzie jest haczyk, że sama Daria nie mogła dostać w swe łapska Sheene.

Widział siebie i Cath najbardziej w tym zadaniu. Zarówno on jak i Ventrue dysponowali najlepszym repertuartem zdolności. Tony był cwaniakiem, ale potrafił oczarowywać swoją osobą, a Cath prawdziwą damą. No i Ventrue. Nie trzeba było mówić, bo nie było żadną tajemnicą, jakimi sztuczkami dysponował ten klan. Miał jeszcze spytać, gdzie jest teatr wspomniany przez Darie, ale zdecydował się wykorzystać niesamowite cudo techniki jakie miał w kieszeni. Wszedł w ikonkę podpisaną Google i wpisał pożądane przez niego wyrażenie z dodatkiem Londyn.
 
8art jest offline  
Stary 24-02-2021, 12:41   #156
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Czysty zachwyt.

Już bardzo dawno nie doświadczała tego uczucia, a teraz pojawiało się ono i ogarnęło jej ciało. Nieco przypominało głód, ale bez tej drażniącej bolesnością. Pożądanie. Tak… zachwyt i pożądanie, jak to, co czuła kiedyś do Angeliqe, tylko… bardziej? Czy to w ogóle było możliwe?

Skłoniła się przed niewidzialnym głosem, pozostają w ukłonie nieco dłużej, niż wymagała tego etykieta.
- Podziwiałam Twoje dzieło, Pani . – powiedziała głosem pełnym szacunku. – Bez wątpienia jesteś mistrzynią w swoim fachu, precyzja ściegu, dobór materiałów, krój… jestem pod głębokim wrażeniem Twojego kunsztu.
- Usłyszałam, czego potrzebujesz. Obiecuję ci to dostarczyć. Czy w zamian mogę liczyć na zaszczyt… sama się dziwię mojej odwadze… czy przygotujesz dla mnie suknię?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 25-02-2021, 09:11   #157
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Easy peasy lemon squeezy - pomyślał Tony, słysząc głos Darii. Spodziewał się, że Mc Darron będzie albo innym wampirem, albo chociaż czyimś ghulem. Sprawa wyglądała jednak duzo prościej i niemożnośc jej rozwiązania przez samą Darię wynikała jedynie z tego co było słabosciami Nosferatu. Nie było łatwo być przekonującym, śmierdząc kanałem i wyglądając jak zwłoki.

Jedynym problemem jaki widział Tony były terminy. Sprawdziwszy gdzie jest poszukiwany przez nich teatr ocenił, że nie będą w stanie wskórać niczego dziś. Jutro priorytetową kwestią był bankiet u Lady Anne Bowseley, a rozdzielanie sił nie wchodziło zdaniem Tonego w grę, tak więc prośba Darii wiązała się z przymusowym odłożeniem na kolejną dostępną noc.

Wydarzenie w The Shard wiązało się jeszcze z czymś istotnym. Królowa wedle słów Shirazziego miała ogłosić jutro Krwawe Łowy na Gwen Arwyn i być może na Brusillę, co oznaczało, że nagle mogło pojawić się wielu innych kandydatów do odnalezienia Galijki. Ilu z nich mogło wiedzieć, gdzie przebywa Arwyn? A jeśli nie wiedieli, to do kogo mogli się udać po taką wiedzę? Tony wiedząc co może przynieśc kolejna noc, wolał zabezpieczyć się od ewentualnej konkurencji, lub przynajmniej utrudnić polowanie na swą niegdysiejszą przełożoną, dlatego przemówił do Darii raz jeszcze:

- Zgoda Dario! To dobra umowa. MCDarron za Brusillę i Gwen. Ale chcemy twojej części umowy na wyłączność. Nikomu innemu nie zdradzisz tego gdzie przebywa Gwen i Brusilla.
 
8art jest offline  
Stary 02-03-2021, 11:41   #158
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Noc zbliżała się ku końcowi.

Jednak Heroldzi mieli jeszcze sporo planów.

Qwerty wysiadł z taksówki, za którą zapłacił i której kazał odjechać. Dzielnica magazynowa przy rzece zdawała się zupełnie nie zmieniona po poprzedniej nocy. Zbliżał się ostrożnie. W okolicy nie było dużego ruchu. Próżno tu o lokale mieszkalne czy choćby o całodobowe sklepy. Po drodze nie widział nikogo. Dopiero przed samym zjazdem do magazynu stał zaparkowany samochód. Czarny sedan.

Wampir wewnątrz zobaczył dwie osoby. Ktoś prowadził obserwacje okolicy. Cóż, ponoć przestępca najchętniej wraca na miejsce zbrodni. Ale mężczyzna nie chciał odpuścić. Zresztą co z tego, że dwie osoby siedzą i obserwują. On umiał działać tak, żeby nie było go widać.

Ponad trzydzieści minut zmarnował szukając odpowiedniej drogi. W końcu udało mu się przemknąć szerokim łukiem. Teren przy magazynie był ogrodzony. Przy głównym wejściu rozciągnięto żółte taśmy z wiele mówiącym napisem “do not cross” na przemian z napisem “Police”.

Qwerty nie przekroczył taśmy. Obszedł ogrodzenie z drugiej strony budynku i tam przeskoczył ogrodzenie. Budynek się nie spalił, choć wyraźnie był odymiony od strony biura Shiraziego.

Drzwi do magazynu były zamknięte, a na nich wisiała plomba z napisem “Policja”. Podobnie było z drzwiami bocznymi. Wejście frontowe było natomiast pod obserwacją ludzi z sedana.

Jedno z okien było wybite i zaklejone na krzyż żółtą taśmą. To tamtędy Malkavianin dostał się do środka.

W głowie cały czas słyszał strzały. Serie z karabinów. Odgłosy walki. Przypominał sobie wizję, w której kolejne wampiry padały w błocie u stóp policjantów.

W magazynie było ciemno. A jednak wspomnienie błyskających latarek było całkiem realne. Nie mógł wyzbyć się przeświadczenia, że w tym miejscu czeka śmierć. Był jak rozbitek na tratwie obserwujący płetwy rekinów krążące wokół.

Jego martwe serce niemal podskoczyło, gdy wchodząc na piętro usłyszał metaliczny odgłos na przemysłowych schodach. To on sam na moment nieostrożnie postawił stopę. Po chwili był już na piętrze.

Tu nadal widać było pozostałość piany gaśniczej. Wszystko było nadpalone. W końcu dotarł do biura Shiraziego, które blokowały kolejne taśmy policyjne. Tym razem zerwał jedną z nich przez nieostrożność. Ale biuro było kompletnie puste. Osmolone ściany i ślady zwęglonej tapety ziały rozpaczą. Nie było niczego. Biurka, szafy z dokumentami… nie było nawet śladów spalenizny. Choć na podłodze widać było odymione odciski po szafce i biurku. Ktokolwiek tu był baaardzo dokładnie wysprzątał pomieszczenie. Wszystko zabezpieczył i wywiózł. Qwerty nie mógł ocenić ile spłonęło, a ile nie zdążyło. Nie znał też współczesnej technologii na tyle, żeby dowiedzieć się ile da się odzyskać ze spalonych dokumentów. Czy w ogóle można coś odzyskać?

Szybko sprawdził jeszcze pomieszczenie z zakładnikami. Tam prawdopodobnie ogień nie dotarł, jednak na podłodze znajdował się narysowany kredą kształt ciała. Tyle musiało mu wystarczyć. Jeśli chciał wyjść niezauważony to powinien już się zbierać. I tak zajęło mu na miejscu więcej czasu niż zakładał.

***


Słowa Carth połaskotały ego Darii.
- Gdy już sprowadzicie McDarron do mnie to chętnie zdejmę wymiar. Suknia wieczorowa? A może coś smart-casual? Możemy umówić się na całą serię kreacji.

Głos zdawał się teraz dochodzić ze ściany tuż obok Catheriny.
- Tymczasem na znak przyjaźni, jesteście moimi gośćmi. Jeśli wyrażacie chęć, to możecie się pożywić na gościach. Jednak nikt nie może zginąć. Wybaczcie, mam swoje zajęcia.

- A co do twojej propozycji - głos zabrzmiał po drugiej stronie pokoju. W ścianie obok Tonego. - Nikt jeszcze mnie nie pytał o to co wy. Jesteście pierwsi. Ale nikt mi nie zapewni, że sprowadzicie Sheenę. Jeśli ktoś jeszcze przyjdzie w tej sprawie, to usłyszy to co wy.

Po tych słowach zapadła cisza. Heroldzi postanowili więc wrócić na dół, do klubu.

***


Co ciekawe Spoon zdał się rozluźniony. Czyżby poczucie poczynionych postępów w kwestii Brusilli? Tak czy inaczej postanowili z Cath spędzić więcej czasu w Mortlake. Zwłaszcza, gdy Daria - właścicielka domeny pozwoliła im zaspokoić głód.

***


Yufus, Utamkeeus i Tony postanowili opuścić przybytek. Jak się okazało zorganizowanie transportu nie nastręczało większego problemu. Niestety droga z przedmieścia do centrum pochłonęła część zapasów finansowych. Zwłaszcza, że przewóz psa kosztował ekstra.

Cetin wysiadł pod klubem Electric, a taksówka jechała dalej. Electric był przebudowanym starym magazynem. Styl industrialny dobrze pasował do muzyki w stylu techno, której bas roznosił się po ścianach. Ledwie Yusuf minął drzwi, natychmiast poczuł na sobie wzrok jednego z tutejszych. Wysoki czarnoskóry w dredach zmierzył sędziego od stóp do głów.

***


Tony tym razem trafił na zupełnie inną ekipę obsługującą całodobowy punkt pobrań. Jednak jak się okazało dwaj panowie z nocnej zmiany zdawali się dobrze wiedzieć czego potrzebuje wampir. Zostawił resztę swojej gotówki zdobywając w zamian trzy worki z krwią. Panowie nie chcieli dać więcej, bo jak się okazało ktoś zgubił poprzedniej nocy za dużo worków i teraz kombinowali jak wyrównać straty. Cóż… interes się kręcił z tego co Tony zdążył się zorientować.

***


Utamkeeus stał przy ulicy bez ruchu z wiernym towarzyszem u boku. Nie chciał się rzucać w oczy obok całodobowego punktu krwiodawstwa. Obserwował coś dziwnego. Po drugiej stronie ulicy kobieta w piżamie, na którą narzuciła kurtkę schodziła zejściem pożarowym ze swojego mieszkania w zaułek obok koszy na śmieci. Dopiero po chwili indianin zauważył, że leżał tam pies. Był za daleko, żeby ocenić co się stało. Kobieta niosąc kundelka na dłoniach ruszyła do drzwi budynku i weszła przez główne wejście. Nadal zostawiła otwarte na drugim piętrze okno przy schodach pożarowych.

***


Qwerty siedząc bezpiecznie w taksówce zadzwonił do towarzyszy. Wypełnił misję ukrycia kielicha. Zdobył informacje o Shard. Zdobył informacje o magazynie Shiraziego. W końcu fakt, że nic nie było na miejscu był bardzo ważny. Musiał się tylko dowiedzieć gdzie spędzą dzień przed nocną imprezą u Królowej.

***


Dzień upływał spokojnie. Nikt już nie mówił o spektakularnej akcji odbicia zakładników, choć nadal można było spotkać się z głosami ludzi ostrzegającymi przed atakami terrorystycznymi. Pojawiły się spekulacje z czym związane są owe ataki. Jake nawet zażartował na jednej z grup dyskusyjnych w Internecie, że można być spokojnym o Shard, bo jest w nim tak duży udział islamskiego kapitału, że jedynie grupa bojówek katolickich mogłaby zagrozić temu budynkowi.

***


Rozpoczęła się kolejna noc. W nowym hotelu. Noc przyjęcia w Shard. Noc spotkania Heroldów z Królową Londynu.

Bestie heroldów domagały się trybutu. Catherine oraz Utamkeeus wyraźnie poczuli narastający głód.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-03-2021, 21:41   #159
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
With a palm full of stars
I throw them like dice
On the table
I shake them like dice
And throw them on the table
Repeatedly
Until the desired constellation appears

How am I going to make it right?


[media]http://www.youtube.com/watch?v=Xbcez9PnEXM[/media]

Qwerty nie był do końca pewny, jak powinien się czuć. Co myśleć. Co robić. Stał w pokoju, w którym niegdyś przebywał ze wszystkimi innymi heroldami. Rozmawiali z innymi Kainitami i niestety nie wszyscy przeżyli tamtą noc. Teraz po tym wydarzeniu pozostała jedynie pustka. Popioły. Wspomnienia. Uiop, podobnie jak jego współpracownicy, wiedzieli najlepiej, jak niepewną wartością były. W końcu utracili je wszystkie. Teraz próbowali je odzyskać, choć tak właściwie nawet nie było to ich priorytetem. Uiop miał coraz gorsze przeczucia. Wszystko przez jego Matki. Trzy Czarownice. Zawsze pojawiały się po to, aby komplikować i niszczyć mu życie. Czyż nie było tak tym razem?

Dlaczego mieliby chcieć przed latami utracić wszystkie swoje wspomnienia?
A co jeśli nie chcieli? Odkryli, że Mirta wcale nie był kimś, kogo należało wspierać? Co, jeśli próbowali właśnie wskrzesić potwora, tylko o tym po prostu nie pamiętali? Co, jeśli wymazano im wspomnienia wbrew ich woli? Co, jeśli poznanie ich wszystkich sprawiłoby, że wcale nie czuliby żadnej miłości do wampira, którego nawet tak naprawdę nie pamiętali? Qwerty miał niejako przeczucie, że niegdyś kogoś kochał i myślał, że również był kochany. Po czym okazało się, że tylko jego uczucie było prawdziwe. W rezultacie popadł w wielki smutek, który się nie kończył. Może chodziło o Mirtę. A może o jakieś fatalne zauroczenie, kiedy miał czternaście lat. Nie wiedział. Skąd miał kurwa wiedzieć.

Stał w oknie i pozwolił sobie na kilka sekund odpoczynku. Czuł się przybity. Pomyślał, że nie może wspomnieć o tych rozterkach innym heroldom. To byłby względem nich wielki brak szacunku. Zwłaszcza, że to wszystko mogło być jednym wielkim urojeniem Malkaviana.

Czy to moja klanowa demencja? Czy też może przebłysk geniuszu? Skąd mam wiedzieć, kiedy jestem geniuszem? A kiedy jestem szalonym głupcem? To… to okropne. Nie da się tak żyć.

Qwerty czuł się po prostu źle. Chciało mu się płakać. Czuł się tak bardzo sam. Bez miłości Mirty był pusty. Nie miał kompasu, celu w życiu. Wartości, dla której mógłby walczyć. Przeklęte wiedźmy! Przeklęte Trzy Wiedźmy!

Uiop nie miał pojęcia, jak wygrać tę grę.
 A to był tak naprawdę dopiero jej początek. Dopiero przed nim ogromny bal. Jak miał na niego pójść i próbować przekonać do siebie Księżną Annę, skoro sam był mentalnym wrakiem? I to większym niż nawet na standardy jego braci Malkavian? Przypomniał sobie to, co powiedział Jake’owi. Nie przejmować się. Jesteśmy jedynie drobinkami na małej kruszynce zwanej Ziemią i mkniemy bez końca po połaciach kosmosu, dla którego nie mamy znaczenia. Nic, co się tu dzieje, tak naprawdę się nie liczy. To po prostu opowieść. To nie jest naprawdę. Spokojnie. To tylko gra.



Ale nie chciał przegrać.



Kilka razy trzasnął zapalniczką. Lubił płomienie. Sprawiały, że Bestia w jego wnętrzu poruszała się, budziła do życia. Wreszcie coś go wypełniało. Nawet jeśli to był strach, to taki czysty. Pierwotny. Niezbyt skomplikowany. Nie jak rozmyślania na temat tego, czy Mirta był jego przyjacielem i miłością. Rotschreck, strach przed ogniem, zdawał się czysty i dobry. Był w stanie przytłumić niepokój związany z życiem w Londynie, który zdawał się dużo gorszy.

Qwerty westchnął i przesunął nieco Vitae do opuszków palców. Odblokował telefon. Napisał do Jake’a.

Cytat:
Hej, co słychać?
Poczuł się minimalnie lepiej. Przebywanie w swojej własnej głowie było diabelnie niebezpiecznie. Musiał wyjść z rozmową do innych ludzi. Tylko to mogło uratować Malkaviana. Poza tym Qwerty miał jeszcze drugi powód, dlaczego chciał skorzystać z komórki. Wykradł się z budynku i zrobił zdjęcie obcemu samochodowi. Ludziom, którzy znajdowali się w środku. Tablicom rejestracyjnym. To się mogło przydać. Albo i nie.

Skąd miał wiedzieć? Qwerty niczego przecież nie wiedział.

***

Sen był niezwykle przyjemny. Głównie dlatego, bo tłumił świadomość oraz złe myśli. Kiedy Qwerty przebudził się, czuł się dużo lepiej. Prawie nie pamiętał o rozterkach poprzedniej nocy. Oczywiście łatwo mógłby po nie sięgnąć, więc zrobił to samo, co wtedy. Ratował się rozmową. Wczoraj SMSował z Jakiem. Dzisiaj ruszył od razu do innych heroldów.

- Witajcie - powiedział. - Miło was widzieć. Całych i zdrowych. To naprawdę nie jest oczywiste. Szczerze mówiąc obawiałem się, że któregoś z was nie zobaczę. To wielki dar, że przynajmniej ten jeden lęk został rozproszony - uśmiechnął się lekko. - Wczoraj uzyskałem informacje na temat Sharda. Przekazałem je wam przez telefon. Jeśli chcecie, to mogę powtórzyć. Poza tym byłem odwiedzić magazyn. Jest zalepiony taśmami policyjnymi. Wszystko wysprzątali. Nie mamy pojęcia, co się spaliło, a co ludzie przechwycili. Przed budynkiem stoją tajniacy. Czy może widzieliście ich wcześniej? - zapytał.

Odblokował telefon i pokazał zebranym zdjęcia.

- W każdym razie zapamiętajcie ten numer tablicy rejestracyjnej i starajcie się omijać taki pojazd szerokim łukiem. Tam nie znajdziecie przyjaciół. Oczywiście wrogowie zapewne znajdują się w znacznie większej liczbie samochodów, więc ostrożność powinna być zachowana w każdym przypadku. Co jeszcze się wczoraj zdarzyło? A tak, schowałem nasz Kielich. Jeżeli ktoś was zaatakuje na balu lub nie tylko na balu, to spróbujcie walczyć. Ale jeśli nie uda wam się wygrać, to powołajcie się na mnie. Opowiedzcie o kielichu i o tym, że tylko ja wiem, gdzie go znaleźć. I że tylko wy możecie mnie odnaleźć, poza tym wam ufam. To przedłuży nieco wasze życia o te całe nonsensowne poszukiwania mnie. Bo potrafię się dobrze chować - Qwerty uśmiechnął się lekko. W tej chwili wyglądał niespodziewanie urokliwie. Może dlatego, bo rzadko się uśmiechał i było to jakąś nowością. - Ten kielich jest cholernie cenny i tylko ja wiem, gdzie go znaleźć. Co czyni mnie cennym. Tylko dlatego pójdę na ten bal. Inaczej byłoby to prawdziwym samobójstwem. Ale wy równie jesteście cenni, bo znacie mnie - uśmiechnął się do zebranych. - A będziemy jeszcze cenniejsi, kiedy wykradniemy Annie pieczęć. Bo chyba wszyscy to planujemy.



Rozejrzał się po współpracownikach.



- Czy któryś z was dowiedział się czegoś ciekawego poprzedniej nocy? Byliście może w teatrze?
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 02-03-2021 o 21:54.
Ombrose jest offline  
Stary 03-03-2021, 09:32   #160
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Obudział się w całkiem wyluzowanym nastroju, ale już pierwsze słowa Qwertego przywołały go do porządku, pokazując, że poczuł się zbyt pewnie i zbyt poluzował ostrożność.

Fuck! - zaklął w myślach Tony gdy usłyszał o tajniakach pod hotelem i zdenerwował się sam na siebie, że mógł to przeoczyć. On! Szmugler, kryminalista i cwaniak, a dał się podejść psom jak naiwne dziecko. Wyglądało, że policja orientuje się duzo lepiej niż im się wydawało, a to oznaczało zwiększenie środków ostrożności. Najchętniej rozdzieliłby się, taka kolorowa grupka indywiduów przyciągała uwagę jak jasna cholera, ale wolał się trzymać razem. Ale kwestie takie jak noclegi w niespodziewanych miejscach, częste zmiany garderoby, a nawet charakteryzacja musiały wejść heroldom w krew. Przynamniej na jakiś czas aż sprawy przycichną i psy wrzucą ich teczkę na najbardziej zakurzoną półkę. Tak robił za życia, kamuflował się, sypał groszem gdzie trzeba było, ale nie kozaczył. To nie było dobre dla biznesu, cwaniakowali Cyganie i cały czas mieli na karkach oddechy coppers.

Początkowe przerażenie minęło na szczęście równie szybko jak i się pojawiło, gdy tylko Tony zdał sobie sprawę, że wampir mówił o magazynach a nie hotelu.

A Castelli juz miał w myślach awaryjny plan działania dla siebie na takie wypadki, na szczęśceie nie musiał wprowadzać ich w życie już teraz. Samemu miał zamiar wykorzystać swoje wady. Skoro był mikrym chłopem o nieml kobiecej fizjonomii, to będzie czasem zmieniać się w kobietę. Peruka i jakieś damskie ciuchy nie powinny były sprawić problemów. O zmianie miejscówki i tak była juz mowa i choć nie było jeszcze nieodzowną koniecznością, to Castelli i tak wolałby spać gdzieś indziej niż w mimo wszystko ryzykownym hotelu.

Tony poklepał z uznaniem Sir Uiopa po plecach za jego przezorność, po czym streścił wizytę w teatrze. No i oczywiście napomknął o środkach bezpieczeństwa jakie należało podjąć. Wybierając się do Shard musieli mieć stuprocentową pewność, że nie przyciągną za sobą policyjnego ogona. To byłoby niewybaczalną skazą na Maskaradzie i mogliby, zresztą słusznie, zapłacić za coś takiego gardłami.

- Myślę, że powinniśmy wcześniej niż później zwinąc stąd nasz bajzel. Tak trzeba. Myślę, że dla odmiany powinniśmy zrezygnować z hotelu. Osobiście sugerowałbym jakiś pustostan, ale bez ghuli to ryzykowna akcja. Można spróbować przejąc jakiś dom z pomocą naszych zdolności, wysłać domowników na wakacje na jakie zawsze chceili jechać. Takie są moje propozycje. Ja spróbuje załatwić dyskretny transport w okolicę Shard, ale nie będzie to streched limo, od razu mówie.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 08-03-2021 o 15:56.
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172