Nocny popas przy Leśnej Drodze
Doświadczywszy gniewnego wybuchu Aleena, Kethrys zawarczał zupełnie bezwiednie, obnażył swe zęby prezentując w całej okazałości odziedziczone po orkowym rodzicielu kły. Gotowy w pierwszej chwili rzucić tropicielowi wyzwanie, w mig się jednak opamiętał rachując cosik w głowie i zerkając jednocześnie w stronę szlachetnie urodzonych.
Tak, chłodne wyrachowanie mogło mu w tej chwili przynieść więcej pożytku niźli chwila mściwej satysfakcji wyniesionej z obicia Aleenowi kijem grzbietu. Elf najwyraźniej nie zrozumiał sensu słów mieszańca i jego prób pozostania w grupie w miejsce przedzierania się przez knieję w parze; wszak tanowie jasno orzekli, że życzą sobie zwiadu pod Dziurawą Twierdzą, a Kethrys nie zamierzał po dobroci iść w tamto miejsce z samym tylko elfem, zwłaszcza tak temperamentnym.
Nawet perspektywa obrabowania zwłok Aleena z cennego noża nie była dla Ogara dość kusząca, aby ten zgodził się oddalić od grupy ze świadomością istnienia grasującego w pobliżu żarłacza.
Kiedy zatem szlachetnie urodzony półolbrzym wyraził zaskakująco roztropną aprobatę dla propozycji mieszańca, ten podziękował tanowi zdawkowym skinięciem głowy chichocząc jednocześnie złośliwie w duchu.
Jego oczy przez cały ten czas myszkowały w mroku nocy szukając wśród leśnej gęstwy najmniejszego śladu zbliżającego się niebezpieczeństwa.