W jedności siła, a w grupie zawsze raźniej.
Tak mawiali mądrzy ludzie, a w sytuacji, gdy za plecami czaiły się ogry, a gdzieś daleko z przodu - banda (zapewne) kultystów, im liczniejsza była ta grupa, tym było bezpieczniej.
A jeśli faktycznie szli śladami kultystów, to obecność śledczej w grupie była nawet mile widziana.
To zaś, że z powodu śledczej i jego grupy kontakty Karla z Janą musiały zostać nieco ograniczone, można było jakoś przeżyć.
-
Myśleliśmy, że to po prostu inna grupa poszukująca Bastionu - odpowiedział śledczej. -
Konkurenci, ale nie wrogowie - dodał. -
Nie sądziliśmy, że będziemy musieli z nimi walczyć. Ale nie możemy pozwolić, by jakieś mroczne kulty swobodnie się rozwijały w tej okolicy. Jeśli ma pani rację, pani Daecher, to pomożemy w walce z tym kultem. * * *
Noc była paskudna i Karl cieszył się, że wszyscy są bezpieczni, pod dachem. Co prawda płonący w kominku ogień dawał mało światła i mało ciepła, ale nie lało się na głowę, wiatr po refektarzu nie hulał, a leżąca na sąsiednim posłaniu Jana w każdej chwili mogła się przytulić. Dwie osoby i dwa koce dawały więcej ciepła...
Nie zdążył się za bardzo tym ciepłem nacieszyć, nie zdążył też zasnąć, gdy do refektarza wkroczył Jens z informacją o burzy, której centrum zdawał się być Bastion.
-
Idziemy sprawdzić - skinął głową na swoich ludzi.
Odrzucił koc by ubrać buty, gdy krzyk Allif postawił wszystkich na nogi.
Karl położył się w spodniach, pozostawało ubrać buty. Potem kurtka, miecz i pistolety...
Z bronią w ręku ruszył na dwór zastanawiając się, czy powodem alarmu są ogry, które postanowiły ponownie złożyć wizytę, czy też w okolicach Bastionu zaczęło się dziać coś dziwnego.