Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-02-2021, 11:59   #61
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pod troskliwą opieką Jany Karl doszedł nieco do siebie - nie na tyle jednak, by móc ruszyć śmiało w dalszą drogę. No chyba że miał zamiar w taki sposób popełnić samobójstwo.
No i, jak się okazało, nie sama droga stanowiła kolejne zagrożenie.

- Świetna robota, Allif - pochwalił elfkę. - I ten koziołek, i, w jeszcze większym stopniu, odkrycie obozu ogrów.
- Nie ma mowy o tym, byśmy ruszyli w dalszą drogę
- mówił dalej - dopóki one są w pobliżu. Zapewne zastanawiają się, czy nie zaatakować raz jeszcze. A dopóki się nie rozmyślą i nie powędrują w siną dal, musimy tu zostać. Bez murów dokoła nie mamy szans, by ujść z życiem ze starcia z taką bandą.
- Trzeba by zatroszczyć się o zapas drewna i jedzenia
- dodał. - Robi się coraz zimniej, a przy ognisku będzie zdecydowanie przyjemniej.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-02-2021, 20:02   #62
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Po zbudowaniu pierwszej wersji barykady Anthon wysłał chłopaków (jednego po drugim) aby obeszli perymetr poszukując innych dróg którymi ogr (lub goblin) mógłby się dostać do środka. Byłaby to wtopa gdyby zabezpieczyli bramę, a wróg wszedł bokiem.

- Jeśli Allif czuje się na siłach… i uznasz, żę to było by dla Ciebie bezpieczne - drugą część zdania skierował już do długouchej - bardzo cenne byłoby obserwować ogry. Gdyby w którymś momencie choćby dwa odeszły na jakieś polowanie czy coś można by zorganizować szybkie uderzenie aby wyeliminować pozostałego. Widzieliście jak skurwole wielkie są. W pierwszej kolejności pewnie zjedzą kilka goblinów zbyt głupich aby uciec na czas, ale potem będą musiały kombinować. Pewnie jedzą kilka razy więcej niż my wszyscy razem wzięci. To ich słabość.
 
Arvelus jest teraz online  
Stary 19-02-2021, 09:27   #63
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - 2519.X.06; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny zamku
Czas: 2519.X.06 Konistag (6/8); popołudnie
Warunki: jasno, końcówka dnia, łag.wiatr, pogodnie, mroźno


Wszyscy



- Ładnie się goi. Myślę, że lada dzień już wszystko będzie dobrze. A teraz chodźcie na kolację. Allif udało się znów przynieść coś dobrego. - zielarka o włosach barwy żywego ognia uśmiechnęła się do swoich obu pacjentów. Odkąd parę dni temu Anthon wydobrzał na tyle, że nie potrzebował już doglądania to Jana mogła się skupić na dwóch pozostałych poszkodawanych podczas starcia z ogrami. Obaj byli ciężko ranni i osłabieni utratą krwi i samą boleścią rany. Ale te parę dni odpoczynku pozwoliło im krok po kroku wrócić do normy. Ochotnik milicji z Lenkster już prawie miał zabliźnioną ranę na boku. Krwistoczerwona barwa pociemniała i pokryła się strupem świadczącym, że się dobrze goi. U Karla było podobnie chociaż ten jeszcze był nieco obolały to jednak i tak czuł się o wiele lepiej niż świeżo po walce w bramie. Jana przemywała rany jakimś ziołowym naparem i co rano zmieniała opatrunki. Więc może dlatego nie wdało się zakażenie które zatrułoby cały organizm i mogło zabić równie skutecznie jak miecz czy kula. W każdym razie sprawy wydawały się mieć ku lepszemu.

- Te ogry też się kurują. Wciąż tam są. - blond elfka musiała usłyszeć słowa zielarki gdy wszyscy oprócz Manfreda usiedli przy stole. Przez ten czas wymuszonego postoju udało się tutaj w refektarzu całkiem przyzwoicie urządzić. Na przykład znaleźć w miarę cały, solidny stół który chociaż noszący piętno czasu i rozpadu jak cały ten zamek nadal nadawał się do spożywania posiłków. Brakowało tylko Manfreda który akurat dyżurował na wieży bramnej.

Przez te parę dni sytuacja na swój sposób nabrała pewnej rutyny. Elfka na całe dni znikała z zamku po to by coś upolować no i obserwować obóz ogrów. Jana zajmowała się rannymi oraz przygotowywaniem posiłków z własnych zapasów oraz tego co zdołała upolować Allif. A zwierzyny było w okolicy na tyle dużo, że elfia tropicielka ani razu nie wróciła z pustymi rękami. Raz był to tylko jeden zając no ale był. Na trójkę mężczyzn spadło więc zarówno trzymanie warty w dzień jak i większość pospolitych prac w tym zamkowym obozie. Nawet z ogrami coś nie było więcej kłopotu. Wydawało się, że oberwali równie mocno jak obrońcy i podobnie potrzebowali czasu aby się pozbierać. Przy samym zamku więcej się jak na razie nie pokazały.

- Dziś jest pełnia Morrslieba. To zły znak. Złe rzeczy dzieją się jak piekielny księżyc jest w pełni. - mruknął Alex wyglądając przez dawno temu rozbite okno. Co prawda był jeszcze dzień i na zewnątrz było jeszcze jasno. Ale ten dzień już się kończył i niedługo zaczną się wieczorne szarości zmierzchu a wewnątrz pomieszczenia to już zaczynał się robić półmrok. Dlatego na stole tam i tu stały różne patyki z płonącymi końcówkami jakie nieźle sprawdzały się w roli świec.

- Nie gadaj takich głupot Alex. Bo dopiero coś wykraczesz. - zażartowała Jana też spoglądając na chwilę za okno. Jeszcze panował dzień ale rzeczywiście przeklęty księżyc był dzisiaj bardzo dobrze widoczny. I wydawał się większy niż normalnie jakby się zbliżył do tego ziemskiego padołu. Ale to pewnie przez tą pełnię. Nieregularny rytm sprawiał, że w przeciwieństwie do Mannlieba trudno było przewidzieć kiedy będzie miał nów a kiedy pełnie. Jakiś rytm miał ale kompletnie chaotyczny na dzisiejszą, może jutrzejszą noc chyba rzeczywiście wypadała pełnia. O ile jak wieszczyły niektóre proroctwa pewnego dnia nie spadnie na ziemię przynosząc śmierć i zniszczenie.

- To prawda, lepiej nie zapeszać bo złe przyjdzie. - tarczownik pokiwał głową przyznając rację rudowłosej zielarce. Poza tym kolacja była całkiem smaczna i napychanie własnego żołądka w to pogodne popołudnie było całkiem przyjemne i zajmujące. W ten rytm przy stole wdarł się krótki gwizd z zewnątrz jaki sprawił, że na moment wszystkie twarze i ręce przy stole zamarły. Manfred! Musiał coś dostrzec ze swojej wieży i to raczej blisko bo z wieży było widać całkiem spory kawałek doliny. Ale przez ten las jaki porastał wzgórze to z bliska dopiero jak coś lub ktoś pojawił się przynajmniej na skraju tego lasu.

Spokój kończącego się dnia został zakłócony przez pośpiech, krzyki, popędzanie się nawzajem, łapaniem za broń i tupot nóg. Jeszcze przebiec przez dziedziniec i skierować się ku bramie.

- Ktoś jedzie! - krzyknął cicho Manfred stając po wewnętrznej stronie bramy i wskazując gestem gdzieś za mury. Jeszcze parę chwil i obrońcy mogli zająć właściwe do obrony pozycje jak i samemu się przekonać czemu ochroniarz Karla podniósł alarm.

Na zewnątrz rzeczywiście było widać jeźdźców. Dokładniej czwórkę. I kilku, może dziesiątkę pieszych. Zbliżali się do skraju lasu i zaraz mieli wyjechać na to w miarę puste przedpole zamku.

- Łowcy czarownic… - cicho szepnął Alex wykazując bojaźń jaką zwykle ta profesja wywoływała wśród maluczkich. Ale nie tylko u nich. Postać na czarnym koniu jaka wydawała się sercem tej grupy rzeczywiście posiadała wysoki, ścięty kapelusz jaki tak przypadł do gustu tak wielu łowcom, że stał się ich nieoficjalnym znakiem rozpoznawczym. Także tam na zewnątrz musieli dostrzec ruch na murach bo kondukt zatrzymał się z kilkadziesiąt kroków od murów i po chwili rozmowy jeden z konnych spiął konia i raźno podjechał pod samą bramę.

- Pochwalony! - odezwał się gromko zbrojny na koniu widocznie mając wprawę w takich sytuacjach. Nosił na szyi gruby łańcuch ze znakiem komety z dwoma ogonami. - Śledcza Doreen Daecher prosi o gościnę! Jesteśmy w służbie lordów Lenkster! - krzyknął z dołu przedstawiając się jak zwyczaj tego wymagał. Zwyczaj też wymagał by osobom wykonującym służbę w imieniu panującej władzy pomagać choćby przez udzielenie gościny. Na podobnej zasadzie działały listy żelazne.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-02-2021, 17:43   #64
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


- Łowcy czarownic -

Na to hasło Anthon zatrzymał się wpół kroku
- Zaraz do was dołączę - klepnął Alexa w ramię i wrócił się w głąb ruin.
W marszu myślał o jakiejś kryjówce i wymyślił. Naprężył się odsuwając wielki kamulec na bok, po czym sięgnął do pasa. Zdjął jedną z sakiew i wyciągnął z niej mechanicznego trybo-żółwia. Ten wyciągnął się jak po śnie i spojrzał na Anthona swoimi szklanymi oczami gdy tern gołą ręką wykopywał kilka cali ziemi. Włożył go w otwór i przykrył kamieniem.
- Czekaj tu na mnie grzecznie - polecił swojemu chowańcowi, po czym poszedł po swoje rzeczy w refektarzu. Z podwójnego dna w plecaku wyciągnął swój emblemat magistra alchemii. Wciąż zawinięty w płótno włożył go do kieszeni. Może się przyda.

Potem przybrał swój zwyczajowy wyraz twarzy zakapiora i wyszedł do gości.

 
Arvelus jest teraz online  
Stary 20-02-2021, 20:58   #65
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pod czułą i staranną opieką Jany Karl doszedł do siebie na tyle, że zaczął nawet myśleć o ruszeniu w dalszą drogę, problemem jednak były obozujące niedaleko ogry. Nie było gwarancji, że uda się niespodziewanie wymknąć z zamku i ruszyć w drogę, a starcie w lesie... Lepiej było o tym nie myśleć.

Jak się jednak okazało, nie ogry zawitały pod bramy zamku.

- Cała ich gromada... - stwierdził, gdy okazało się, że jadących "ktosiów" jest kilkunastu. - Za dużo, jak na mój gust. Szkoda, że nie wytłukli po drodze ogrów. Ułatwiliby nam życie - dodał.


- Pochwalony - powiedział, podchodząc do zapory, zagradzającej przejście. - Karl von Schatzberg - przedstawił się. - Jesteśmy w misji zleconej przez ratusz w Wolfenburgu. Zapraszamy - dodał, wykonując odpowiedni gest ręką - chociaż u nas niebogato i wejść trudno. Ogry grasują dokoła - wyjaśnił.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-02-2021, 15:31   #66
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - 2519.X.06; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny zamku
Czas: 2519.X.06 Konistag (6/8); zmierzch
Warunki: światła pochodni, jasno, na zewnątrz sła.wiatr, deszcz, b.mroźno


Wszyscy



W zrujnowanym reflektarzu dzisiejszego wieczora zrobiło się gwarniej i tłoczniej niż do tej pory gdy obozowało w nim pół tuzina osób. Teraz zaś doszedł tuzin kolejnych. Niemniej pomieszczenie było pomyślane na obsługę całego zamku więc i tak tłoku nie było. Nawet ten stół jaki dotąd służył wolfenburskiej wyprawie też pomieścił dodatkowych gości. Na pewno było przyjemniej niż na zewnątrz bo wraz ze zmierzchem się rozpadał deszcz i zrobiło się bardzo zimno.

Goście zaś przywieźli ze sobą swoje zapasy chociaż i przy nich domową atmosferę najbardziej zapewniała Jana która potrafiła się odnaleźć i w tej niespodziewanej sytuacji. Przy wspólnym stole można było się też lepiej poznać i wymienić wiadomościami. Nie było trudno zauważyć, że sercem większej grupy jest śledcza Dacher. Ale trzeba było przyznać, że w pełnej krasie potrafiła wyglądać majestatycznie.



https://spikeybits.com/wp-content/up...or-sisters.jpg


- Tak, słyszałam o was. Byliście w Lenkster. Można by rzecz, że od jakiegoś czasu podążamy także po waszych śladach. Ilsa i Gretchen też o was wspomniały. - wyglądało na to, że śledcza nie była zaskoczona z kim ma do czynienia. Ale szybko okazało się, że wysłannicy wolfenburskiego ratusza nie są przedmiotem jej śledztwa.

- Idziemy nie tylko waszym tropem. Przed wami poruszała się jeszcze jedna grupka. Ich szukamy. - oświadczyła ponura kobieta co miała tak poważny wyraz twarzy jakby nigdy się nie uśmiechała.

- To złodzieje. I to nie tacy zwykli. Zrabowali nagrobki ze starego cmentarza przy Lenkster. Zdziwiło mnie to. Zwykle z cmentarzy rabuje się groby. Czasem świeże trupy dla nielegalnych eksperymentów. Ale nie tym razem. Tym razem zrabowano same nagrobki. - wyjaśniła śledcza bez większych emocji. Sięgnęła po swój brązowy kielich i upiła łyk dla zwilżenia gardła.

- Do momenty gdy się okazało, że w tym czarnym marmurze tkwi spaczeń. Niewiele ale jednak. A przy takiej ilości to robi się już całkiem sporo. I to był cel rabusiów. Po czym rozpoczęli wędrówkę w góry. A wy ich śladem. Ledwo dzień lub dwa po obrabowania cmentarza. Chociaż z początku szliście inną trasą. Na wasze ślady trafiliśmy później. Stąd moje pytanie. Co wam wiadomo o tym rabunku na cmentarzu. I tych co podróżują przed wami. - śledcza streściła w paru zdaniach wydarzenia z ostatnich tygodniu od wyruszenia twierdzy z ostlandzkiego pogranicza z Hochlandem. Brzmiało jakby szukała kolejnych informacji na temat rabusiów spaczeniowych nagrobków. Ale też sprawdzała co gospodarze wiedzą na ten temat.

Ze świty śledczej wyróżniał się Oswald. Ten to ozwał się pod murami kim są. Łysy mięśniak miał gębę zawodowego najemnika albo zakapiora. Na plecach miał miecz a od siodła odpiął łuk i kołczan. Jednym z konnych był Jens jaki był posiadaczem całej kolejcji broni palnej rozwieszonej od własnych pleców po olstra przy siodle. Wyglądał na kogoś kto preferuje właśnie taki rodzaj broni i walki. Najstarszym wiekiem mężczyzna z kolei wyglądał raczej na jakiegoś uczonego albo skrybę. Może przez te okulary jakie miał na nosie. Wydawał się też najbardziej przystępny i przyjazny dla obcych. Przedstawił się jako Sebastian Eifel, kronikarz. Wyglądał na takiego co właśnie w grupie śledczych zajmuje się całą papierologią.

- Poza tym w okolicy zdarzały się porwania. Właściwie zniknięcia. Zawsze pojedyncze osoby z jakichś wiosek co oddaliły się od reszty. Pasterze, podróżni, praczki, dzieci. Właściwie prowadziłam to śledztwo gdy dostałam zawiadomienie o tym rabunku na starym cmentarzu. Zniknął wam ktoś w ten sposób? Albo słyszeliście o czymś takim? - skoro była okazja to Dacher zapytała o coś co widocznie było jej ostatnią sprawą nim pojawili się ci rabusie nagrobków. Z opisu wyglądało to właśnie tak, zniknięcia. Czasem porzucony koszyk z praniem, jakaś broń jeśli ktoś miał, czasem trochę krwi ale poza tym nic. Żadnych śladów walki, żadnych ciał, żadnych tropów prowadzących do ciał czy jakiejś kryjówki no nic. Jedno z takich tajemniczych zniknięć było w jednej z ostatnich wiosek jakie natrafili już w górskiej dolinie. Ale to było jakieś 2 tygodnie temu jeszcze na górskim pograniczu gdzie zdarzały się wioski. Bo potem aż do dzisiaj nie spotkali żywej duszy poza tymi dwoma wojowniczymi sigmarytkami co w opuszczonej stanicy starały się uporządkować świątynię swojego patrona.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 21-02-2021, 16:41   #67
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karl przez moment wpatrywał się w śledczą.

- Słyszeliśmy o tym rabunku, gdy byliśmy w Lenkster i to wszystko - powiedział. - Do tej chwili zdawało mi się to najgłupszym rabunkiem, a jakim do tej pory słyszałem - przyznał. - No ale teraz rozumiem. Spaczeń wiele rzeczy tłumaczy.

- Nie, nie słyszałem o żadnych porwaniach
- spojrzał na pozostałych - ale, prawdę mówiąc, nawet bym się nie zainteresował zaginięciami, bo to wszędzie się zdarza. Tu wilki, tam gobliny, nieopodal ogry. Lasy są niebezpieczne i każde zniknięcie poszłoby na karb nieostrożności czy pecha.

- Ci, co idą przed nami, mają ładnych parę dni przewagi
- mówił dalej. - Gdy byliśmy w Jaargart - machnął ręką w kierunku, skąd przybyli - słyszeliśmy o śladach kopyt sprzed tygodnia. A my tu utknęliśmy na parę dni, bośmy się z ogrami starli, więc jeśli tamci od nagrobków się spieszą, to ze dwa tygodnie przewagi mają.

- Uważam, że powinniśmy ruszyć razem
- dodał na koniec. - I tak droga w tym samym kierunku prowadzi.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-02-2021, 23:21   #68
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Anthon miał ochotę palnąć się dłonią w paskudny ryj gdy usłyszał jak Karl proponuje łowcom wspólną podróż… szybko rzucił okiem na towarzyszy… niestety wszyscy byli już praktycznie zdrowi, więc nie można było podłożyć planowi nogi tekstem “ale będziecie musieli poczekać dwa-trzy dni aż dojdziemy do siebie” na co najpewniej by się nie zgodzili.

Łowcy czarownic… jaki chędożony pech! Dosłownie każdy byłby lepszy (włącznie z kultystami Niszczycielskich Potęg bo z nimi byłoby wiadomo co należy zrobić).

- Jeśli ominęły ich przygody jak nasza z goblinami, a teraz z ogrami to nawet więcej niż kilka dni - dopowiedział Anthon - z drugiej strony te nagrobki wcale lekkie nie są, raczej nie jadą wozami. My nasze musieliśmy porzucić jakiś czas temu, może je mijaliście mości panowie.

- Ale jeśli chcemy szybko ruszać to powinniśmy może z ogrami coś zrobić. Albo postarać się aby przynajmniej nas nie zaskoczyły na trakcie.

 
Arvelus jest teraz online  
Stary 02-03-2021, 13:44   #69
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 24 - 2519.X.07; noc

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny zamku
Czas: 2519.X.06 Konistag (6/8); wieczór
Warunki: światła pochodni, jasno, na zewnątrz sła.wiatr, deszcz, b.mroźno


Wszyscy




Pora była późna, pewnie już trochę przed północą albo i po a mimo to nie wszyscy spali jak na tą późną porę wypadało. Po tym jak już kolacja się skończyła podróżni zaczęli się szykować do snu. Ci z ratusza na swoje koce i derki rozłożone na podłodze reflektarza a ci z grupy śledczej Dacher dopiero się mościli na swoich nowych miejscach. Zwyczajowo jak to bywało podczas podróży i wspólnym obozowaniu dwóch przypadkowo spotykających się grup raczej się ze sobą nie mieszały. Niepisaną i nie zaznaczoną granicę stanowił kominek od którego bił przyjemny blask i ciepło. Z jednej strony rozłożyli się dowódcy jednej a z drugiej drugiej grupy. A za reszta ich grup.

Zostało jeszcze ustalić kto i kiedy ma warty. Nawet to wspólne obozowanie na dobre wyszło pod tym względem bo jak każda grupa wystwiała jednego strażnika to była jedna dwójka albo dwie osoby w dwóch miejscach. Zamku nadal najłatwiej się pilnowało z murów a te były zbyt obszerne aby były w zasięgu wzroku z jednego miejsca. W naturalny sposób można było jeszcze porozmawiać przed zaśnięciem czy to wewnątrz własnej grupy czy z kimś z tej drugiej.

- Widzieliśmy wasze wozy w poprzednim zamku. - jeszcze przy kolacji Deacher odpowiedziała Anthonowi na jego słowa. Było to całkiem możliwe skoro śledcza z Lenkster wspomniała Ilse i Gretchen które zostały w tamtej ruinie aby odbudować świątynie swojego patrona.

Od obu służek Sigmara dowiedziała się także o owej goblińskiej bandzie chociaż oni sami ich nie spotkali a i tamten kawałek jechali jeszcze inną trasą. Zaś ogrami tu na miejscu była nieco zaskoczona. Tutaj przydatna okazała się pomoc blondwłosej elfki jaka z obu grup była najbardziej obyta w temacie. Biorąc pod uwagę gdzie ogry obozowały to podróżujący łowcy mogli ich po prostu minąć bez kontaktu wzrokowego. Zwłaszcza jak chcąc wspiąć się na zamkowe wzgórze zeszli z dna doliny jaką podróżowali do tej pory. Tak samo zresztą jak wcześniej grupa Karla i Anthona. A ogrzy obóz był na dnie doliny, nawet nieco bardziej po przeciwnej do zamku strony.

- Zaś zniknięcia Herr von Kurtze to nie. To nie były wilki ani gobliny. Przynajmniej te zniknięcia jakich nie udało mi się dotąd wyjaśnić. Owszem dwa czy trzy dało się rozwiązać w podobnie prozaiczny sposób. Ale nie te o jakich mówi. Wilki ścigają ofiarę i potem ją rozszarpują i pożerają. Zostaje więc krwawa jatka i resztki ciała. Gobliny są słabe, rzadko udaje im się kogoś zabić jednym trafieniem. Muszą podejść do ofiary, nawet do pojedynczej to przynajmniej w kilka sztuk. Potem gonią albo walczą jeśli uda im się osaczyć ofiarę. Na koniec zabijają, rabują i porzucają ciało. I jeszcze muszą się oddalić. Podobnie rabusie, banici i inne szumowiny napadające na bogobojne sługi imperatora. A przypadki o jakich mówię nie zostawiły po sobie nic takiego. Żadnych ciał. Zwykle niewiele krwi i właściwie bez widocznych śladów walki. Nie znaleziono ciał nawet w nieco dalszej okolicy gdyby ktoś czy coś pofatygowało się przenieść trupa gdzieś dalej. Po prostu ktoś jest a potem nie ma. - śledcza pokręciła głową na znak, że podobne domysły jakie wysnuł Anthon nie są jej obce i widocznie też je brała pod uwagę. Niemniej musiała je odrzucić z racji braku dowodów jakie by poparły takie najbardziej pospolite tezy. A te mniej prawdopodobne wydawały się mgliste i tajemnicze a przez to groźne. Widocznie urzędniczka z Lenkster miała ambicję wyjaśnić tą sprawę to i pytała o nią każdego kogo się dało. Ale w tej bezludnej, górskiej okolicy pewnie nie trafiła na zbyt wielu świadków. Całkiem możliwe, że od roztania z Ilse i Gretchen byli pierwszymi ludźmi na jakich trafili łowcy. Ale jak sama Deacher wspomniała na początku z powodu tego nietypowego rabunku na starym cmentarzu musiała przerwać to śledztwo w sprawie tajemniczych zaginięć.

- A podróżować razem dobry pomysł Herr von Schatzberg. Możliwe, że mamy lub będziemy mieć tych samych wrogów. - śledcza zgodziła się też z sugestią Karla aby ostatni odcinek do Bastionu pokonać razem. Zwłaszcza jak nie do końca było wiadomo jak liczna jest grupa rabusiów przed nimi. Pewnie jednak większa niż kilka osób.

W końcu jednak trzeba było szykować się do snu. Ludzie zdejmowali z siebie to co jeszcze mieli na sobie wierzchniego przy kolacji. Pancerze, pasy, broń i mościli się na swoich posłaniach rozłożonych na pradawnych dechach podłogi. Allif przysiadła na podłodze i cicho śpiewała jakąś nostalgiczną pieśń przygrywając sobie małym instrumentem na kilka strun. Pieśń była po elficku więc poza nią pewnie nikt nie rozumiał o co dokładnie chodzi. Ale dało się wyczuć żal i tęsknotę a spokojna pieśń sprzyjała zadumie a nawet zasypianiu. Nawet śledcza została w samej koszuli i spodniach przez co wydawała się jakaś mniej chłodna i oficjalna. Nawet młodsza niż by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka chociaż kobiety w jej wieku to już zwykle były mężate i miały gromadkę urwisów. A śledcza musiała mieć w przeszłości jakieś przykre przygody bo jak się podrapała po lewej ręce podwijając nieco rękaw ukazała się brzydka blizna. Jakby kiedyś kwas czy ogień strawił jej lewe ramię.

- Coś się stało w rękę? Dokucza ci? - zainteresowała się Jana która do tej pory raczej przez cały wieczór starała się nie wychylać i była cicha chowając się w cieniu kolegów. Nie zabierała głosu i dało się wyczuć, że obdarza łowców czarownic naturalnym lękiem jaki budziła ta profesja.

- Stare dzieje. Nie sądziłam, że taki długi to będzie pościg. Wzięłabym więcej maści. A tak to mi się skończyła. No nic. Modlitwa będzie musiała wystarczyć. - Deacher pokiwała głową z ciemnymi, prawie czarnymi włosami na znak, że spostrzeżenia zielarki są słuszne ale też nie chciała z tego powodu robić ambarasu.

- Mogłabym zrobić maść. Ale musiałabym pójść do lasu po zioła i jagody. A sama się boję. . - rudowłosa zielarka zaproponowała szybko zerkając najpierw na śledczą do jakiej mówiła ale pod koniec na Karla jakby liczyła na jego wsparcie w tej sprawie. - Ale to by pewnie do obiadu zeszło to szukanie a potem robienie tej maści. - wyjaśniła, że to jednak raczej nie jest zajęcie na pacierz przed śniadaniem.

- Do obiadu? No zobaczymy jak to będziewyglądało jutro. Może zrobimy dzień przerwy aby odpocząć. W jeden dzień tygodnia zwłoki i tak nie nadrobimy. - śledcza zaciągnęła z powrotem rękaw koszuli drapiąc się po ramieniu ostatni raz i widocznie słowa zielarki dały jej do myślenia. I potem jakoś po kolei ruch i rozmowy cichły a w zamian coraz więcej posłań nieruchomiało gdy podróżni próbowali zasnąć.


---



Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny zamku
Czas: 2519.X.07 Angestag (7/8); noc
Warunki: światła pochodni, jasno, na zewnątrz sła.wiatr, burza, b.mroźno




https://live.staticflickr.com/3757/1...e187ac1b_b.jpg



Górska pogoda okazała się bardzo zmienna. I po całym, chłodnym ale spokojnym i słonecznym dniu po zmierzchu niebo zasnuły chmury i w końcu lunął z nich deszcz. A wreszcie rozpętała się burza. Grzmiało i błyskało, ktoś komu wypadła akurat warta na pewno miał pełne prawo narzekać na swój los. Ale i pozostali mieli kłopot z zaśnięciem i snem. Może przez grzmoty i błyski jakie drażniły uszy i przeszkadzały spać. A może jeszcze coś wisiało w powietrzu. Jakieś napięcie i niepokój. Jak dawno zapomniany smak, zapach albo nazwa która próbuje wydobyć się z mroków niepamięci ale tak słabo, że nie można było być pewnym. Inni też to musieli czuć bo co chwila ktoś się przekręcał z boku na bok albo unosił głowę jakby któryś z grzmotów go obudził albo nie dawał spać. Tak mijał pacierz za pacierzem a w miarę upływu wieczornych a w końcu nocnych godzin sytuacja jakoś się nie uspokajała. W końcu ktoś wstał i wyszedł za potrzebą a potem wrócił. Śledcza leżała na wznak z otwartymi oczami wpatrując się w prawie niewidoczny po ciemku sufit. Ktoś podszedł cicho do kominka i dorzucił drewna do ognia by zrobiło się cieplej a przede wszystkim jaśniej.

Gdy usłyszeli szybkie kroki z zewnątrz jakie odbiły się od starej, drewnianej podłogi chyba mało kto już spał bo wiele głów podniosło się z posłań aby spojrzeć na ociekającego wodą strażnika. To był ten obwieszony bronią palną, Jens. Zatrzymał się przy posłaniu śledczej ale widząc, że mało kto śpi tylko trochę ściszył głos.

- Ta burza jest jakaś dziwna. Rozmawiałem z Allif ona też tak uważa. - powiedział wskazując kciukiem na dziedzniec z jakiego przyszedł. Akurat jemu przypadł dyżur razem z blondwłosą elfką. I wsparł się autorytetem starej rasy aby nie zabrzmieć zbyt gołosłownie.

- Dzieje się coś dziwnego? - Deacher zapytała cicho podnosząc na razie tylko głowę znad posłania aby spojrzeć na ociekającego wodą strażnika.

- Wydaje się, że ta burza koncentruje się w jednym miejscu. Allif mówi, że gdzieś tam jest właśnie ten Bastion. - strzelec powiedział ostrożnie machając dłonią w bastionowym kierunku.

- Dobrze, zobaczmy to. Oswald i Sebastian, ruszcie się. - zdecydowała śledcza odrzucając koc i sięgając po swoje ubranie. Łysy mięśniak i starszy skryba też odrzucili swoje nakrycia i sięgnęli po ubrania. Alex i Igor po drugiej stronie kominka spojrzeli pytająco na Karla co oni mają robić w takim wypadku. Pomógł im krótki, urwany kobiecy krzyk z zewnątrz jaki towarzyszył kolejnemu błyskowi burzy. Nie było pewności kto krzyczał ale w tej chwili na zewnątrz powinna być tylko Allif. Krzyk ten jak na potęgę poderwał cały reflektarz. Pierwszy wybiegł Jens który jako jedyny był ubrany, reszta starała się złapać co się da by nie biec na bosaka i w samych koszulach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 02-03-2021, 15:43   #70
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W jedności siła, a w grupie zawsze raźniej.
Tak mawiali mądrzy ludzie, a w sytuacji, gdy za plecami czaiły się ogry, a gdzieś daleko z przodu - banda (zapewne) kultystów, im liczniejsza była ta grupa, tym było bezpieczniej.
A jeśli faktycznie szli śladami kultystów, to obecność śledczej w grupie była nawet mile widziana.
To zaś, że z powodu śledczej i jego grupy kontakty Karla z Janą musiały zostać nieco ograniczone, można było jakoś przeżyć.

- Myśleliśmy, że to po prostu inna grupa poszukująca Bastionu - odpowiedział śledczej. - Konkurenci, ale nie wrogowie - dodał. - Nie sądziliśmy, że będziemy musieli z nimi walczyć. Ale nie możemy pozwolić, by jakieś mroczne kulty swobodnie się rozwijały w tej okolicy. Jeśli ma pani rację, pani Daecher, to pomożemy w walce z tym kultem.

* * *


Noc była paskudna i Karl cieszył się, że wszyscy są bezpieczni, pod dachem. Co prawda płonący w kominku ogień dawał mało światła i mało ciepła, ale nie lało się na głowę, wiatr po refektarzu nie hulał, a leżąca na sąsiednim posłaniu Jana w każdej chwili mogła się przytulić. Dwie osoby i dwa koce dawały więcej ciepła...

Nie zdążył się za bardzo tym ciepłem nacieszyć, nie zdążył też zasnąć, gdy do refektarza wkroczył Jens z informacją o burzy, której centrum zdawał się być Bastion.

- Idziemy sprawdzić - skinął głową na swoich ludzi.

Odrzucił koc by ubrać buty, gdy krzyk Allif postawił wszystkich na nogi.
Karl położył się w spodniach, pozostawało ubrać buty. Potem kurtka, miecz i pistolety...
Z bronią w ręku ruszył na dwór zastanawiając się, czy powodem alarmu są ogry, które postanowiły ponownie złożyć wizytę, czy też w okolicach Bastionu zaczęło się dziać coś dziwnego.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172