Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2021, 14:28   #828
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Królu, nie. Zostaw rzeczy pozostałych. Za kradzież rzeczy moich towarzyszy nie dostaniesz jedzenia, a baty. Zrozumiano? - spojrzała ostro, a ton jej głosu był stanowczy. Długo jednak nie utrzymywała tego spojrzenia. W jej postawę wdarła się niepewność.
- Idę... w odwiedziny. Dlatego chcę abyś pilnował moich rzeczy jak mnie nie będzie. Jeśli bym nie wracała… to możesz skorzystać z łóżka.

***

Półelfka zostawiła szczuraka w swoim pokoju. Idąc korytarzem czuła jak jej się skręca żołądek. Stanęła przed drzwiami pokoju Kennicka. Nie zwróciła uwagi, ale miała nadzieję, że bracia nie dzielili go ze sobą. Nieśmiało zapukała. Minęła dłuższa chwila, po czym drzwi uchyliły się lekko i w szparze pojawiła się twarz Kennicka.
- Imra. Proszę, wejdź. Bez maskotki? - rzucił, otwierając drzwi z drugą dłonią za plecami. Zrobił krok w tył, a wojowniczka zauważyła, jak jego ogon odkłada na niewielki stolik nóż, który przedtem musiał trzymać. Na blacie obok niego stało kilkanaście różnych fiolek, woreczków i jakaś dziwna aparatura.
Kennick, z chustą na twarzy, wpatrywał się pytającym wzrokiem w półelfkę. Ta lekko speszona przekroczyła próg zerkając ze zmartwieniem na sztylet.
- Wiem, że tu jest dziwnie, ale aż tak się obawiasz?
- Przyzwyczajenia - tiefling wzruszył ramionami - W obcym, czy może niepamiętanym środowisku lepiej zachować ostrożność -
- Mhm, dlatego daję się… maskotce wykazać. Może mi nie zabierze wszystkiego. - Imra pewniej minęła diabelstwo i odwróciła się do niego.
- A przyszłam, bo się umówiliśmy, że mi opowiesz co wiesz o moim rodzie. Co prawda wydajesz się zajęty.
Śledczy zerknął na stół i machnął ręką z lekceważeniem.
- To może poczekać. Co do maskotki, mam nadzieję, że masz pełną świadomość, czym jest to stworzenie i o tym nie zapominasz. To nie jest dzikus, którego można ucywilizować - powiedział, po czym rozejrzał się po pokoju - Ale nie po to tu przyszłaś, prawda? Nie widzę powodu, żebyśmy rozmawiali na stojąco. Dużego wyboru nie ma, ale usiądź proszę - wskazał, pokazując pojedyncze krzesło oraz skromne łóżko tuż obok.
Kobieta pacnęła na łóżku. Najpierw miała wyprostowaną postawę, potem się zgarbiła zaciskając dłonie w pięści na kolanach. W końcu przetarłą szyję.
- W sumie, to nawet nie wiem od czego zacząć cię pytać. Em, może… wspomniałeś, że są z Kyonin, tak?
Kennick przysiadł na krześle, pokój był jednak na tyle mały, że byli od siebie na wyciągnięcie ręki. Kiedy mówił, jego ogon przemykał się między flakonami na stole.
- Tak, ród wywodzi się z Kyonin, elfiej nacji na południe stąd, słynącej z ksenofobii. Przypuszczam, że twoje przykre doświadczenia są spowodowane między innymi właśnie tym. O, jest! - powiedział, gdy jego ogon owinął się wokół nieco większej flaszki, uniósł ją i wsunął mu w dłoń - Nie spodziewałem się odwiedzin, więc mogę ci zaoferować tylko to do picia. Używam go jako bazy dla mikstur, niezbyt mocny, ale w smaku niezgorszy. Zaraz znajdę jakieś naczynie.
- Nie potrzeba - Imra sięgnęła po butelkę i jak na żołnierza przystało gulnęła prosto z naczynia. - Mm, ziołowe. Nie wiem skąd, ale jestem pewna, że dużo gorsze rzeczy przyszło mi pić.
Kiwnęła z uznaniem oddając naczynie.
- To, co w sumie jeszcze o nich wiesz? Znaczy o rodzie.
Kennick uśmiechnął się, przyjmując butelkę. Nie ściągając chusty, pociągnął łyk nalewki i kontynuował.
- Nie ma tego wiele, część może być bardziej moimi dedukcjami na bazie faktów. Twój ród wywodzi się od elfów, które nie uciekły z Kyonin podczas Upadku, przez tysiąclecia pilnując dawnych miast i cierpliwie czekając na powrót pobratymców. Zakładam, że to właśnie w tamtych ciężkich czasach zwrócili się ku Pharasmie, co teraz wyróżnia ich na tle kyoninskiej arystokracji, zarówno pod względem religii, jak i twardszego stąpania po ziemi. Ród Orirel jest jednym z tych, dzięki którym pozostali mogą pozwolić sobie na izolację – w końcu ktoś musi sprowadzać z zewnątrz bardziej egzotyczne towary i dbać o handel. Mają spore wpływy w Greengold, jedynym mieście otwartym na handel zagraniczny oraz gości innych ras.
Imra chwile przyswajała informacje.
- Pewnie bardziej personalnych faktów nie znasz, co? Znaczy nawet nie wiem czy chcę abyś wiedział, bo się zacznę bać - uśmiechnęła się na ten żart. - Ten list który dostaliśmy dał mi po prostu do myślenia i zastanawiam się czy… no czy mnie jakoś nie wydali za mąż albo co.
- Niestety, tylko oficjalne zapiski. A herbarze są uaktualniane co kilka lat. W tamtym nie było nic o twoim zamążpójściu. Zresztą, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł zaciągnąć cię do ołtarza wbrew woli - dodał rozbawiony, podając kobiecie butelkę.
Wzięła ją i tym razem upiła większy łyk niż poprzednio.
- Hm, ja tam nie wiem. Szlachta ma swoje zasady… które w teorii tylko na wpół mnie dotyczą - wzruszyła ramionami i spojrzała na tielfinga uważnie zatrzymując się na masce.
- Chyba teraz nie musisz z tym siedzieć. Naprawdę mi nie przeszkadzają twoje zęby. - Powiedziała oddając butelkę.
Ten zawahał się przez moment, po czym odsłonił twarz. Obserwował chwilkę reakcję Imry, po czym uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję - powiedział. Wydawało się, że chce coś jeszcze dodać, ale odchrząknął tylko - Cóż, ktoś mi kiedyś powiedział, że większość szlachty od ulicznych gangów różni się tylko funduszami.
- Chcę wierzyć, że to nie jest prawda - Imra pokręciłą głową. - W sumie mi jeszcze jedno chodzi po głowie. W liście było coś o tym, że… jesteście z Sadimem eksperymentem? Dobrze zrozumiałam?
- Taak, będę musiał dokładnie zainteresować się tym tematem, jeśli znajdę chwilę - Kennick zamyślił się na moment - Ale w zasadzie, to brzmi chyba bardziej prawdopodobnie niż to, że jedna kobieta urodziła najpierw diabelstwo, a potem aasimara, nie uważasz? - zapytał żartobliwym tonem.
Kobieta chyba nie kupiła do końca tego tonu.
- Nie wiem co jest bardziej prawdopodobne, matka rodząca dwójkę o różnej krwi, czy mieszanka trzech różnych w jednym ciele. - Imra uniosła brew. - Może nie mieliście tego samego ojca po prostu.
Śledczy pokiwał głową.
- Tak zawsze zakładaliśmy, to było wtedy najlogiczniejsze rozwiązanie, chociaż wciąż dziwne. Smocza, ale też niebiańska czy czarcia krew ma tendencję do pozostawania na całe pokolenia, manifestując się od czasu do czasu. O ironio, czytałem kiedyś, że badacze nie odkryli jeszcze, jaka reguła za tym stoi - nic bardziej mylnego, jak widać - wskazał na swoją twarz.
- Znaczy? Nie rozumiem tego ostatniego - półelfka spytała sięgając pbutelkę. W tym tempie nic śledczeniu nie zostanie na mikstury.
- Większość badaczy twierdziła, że nie wiadomo, jak śledzić manifestacje nadnaturalnej krwi w późniejszych pokoleniach. A skoro ja i Sadim jesteśmy wynikiem eksperymentu, to ktoś albo odkrył ten sposób, albo jeszcze lepiej, nauczył się to kontrolować - w głosie Kennicka brzmiała ciekawość.
- Ty… jesteś tym zaintrygowany? No dobrze - półelfka w końcu wstała aby ukraść tę butelkę. - myślałam, że jakoś bardziej to tobą wstrząśnie, albo co. Jesteś niemożliwy.
Uśmiech pojawił się na moment na twarzy Imry nim kolejny łyk zmazał go. - Albo i niesamowity. To jak szybko i jak dużo wiesz jest… przytłaczające.
- Potraktuję to jako komplement - śledczy kiwnął głową w podziękowaniu - Wiedza pozwoliła mi przetrwać dzieciństwo, a potem można powiedzieć, że zarabiałem nią na życie. I pewnie nie raz wpakowała w tarapaty - uśmiechnął się.
-Hmm - kobieta mruknęłą, ale chyba myślałą o czymś innym niż do końca słuchała Kennicka. Zerknęła na to co stało na stole. Nagle po prostu wpakowała się tieflingowi na kolana.
- Opowiedz mi co tu robiłeś.
Śledczy błyskawicznie opanował zaskoczenie, a w jego oczach coś zabłyszczało. Oparł się ramieniem o stół, odchylając nieco, by móc lepiej przyjrzeć się Imrze.
- Ot, zwykłe porządki, sprawdzałem, które reagenty trzeba uzupełnić – powiedział, kiedy jego ogon przesuwał się po kolejnych, mniej lub bardziej opróżnionych buteleczkach. Dłoń położył na udzie kobiety - Nic, co nie mogłoby poczekać - dodał z uśmiechem.
- Miło, bo w sumie mam do ciebie jeszcze jedno pytanie nim zrobię coś diametralnie głupiego.
- Pytaj o co chcesz, jestem ciekaw co masz zamiar zrobić -
- Nie śnimy, prawda?
- To byłby bardzo przyjemny sen, ale jestem pewien, że to rzeczywistość - Kennick spojrzał Imrze głęboko w oczy. Ta uśmiechnęła się delikatnie i nachyliłą się aby pocałować go prosto w usta. Spotkali się w połowie drogi - tiefling uniósł się na krześle i oparł dłoń na jej karku.
Nie kłamał wcześniej, zęby w niczym nie przeszkadzały.
 
Asderuki jest offline