Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2021, 19:50   #37
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Bardin nie odpuścił tematu studiowania przez Maksa i przy najbliższej okazji zagadnął go ponownie.
- No na mój rozum, to źle robisz, omijając imprezy. To część edukacji. Nie, żebym coś wiedział o rządzeniu krajem, ale wiesz... na okręcie byłem ogniomistrzem, więc tak trochę to wiem. No i z moimi ludźmi to niejedno żeśmy wypili. Jak będziesz tylko w książki wsadzał nos, to nie będziesz wiedział, co myślą prawdziwi ludzie. A przy dobrym trunku rozwiązują się języki i łatwo dowiedzieć się, co kogo gryzie. Wiadomo, to nie ta ranga, ale nawet nasz kapitan ze swoimi oficerami pijał. No a jak nie na studiach, to kiedy chcesz się takich rzeczy nauczyć? Wrócisz do siebie i - gwizdnął przeciągle. - To twoja jedyna szansa w życiu. Szkoda - westchnął.

- Jak to mówiłeś? - poczochrał się z tyłu głowy. - Nie wolno zamykać się na wiedzę. No właśnie. A ty się zamykasz. A co do trunków. Życie to nie jebajka, jak mawiano u mnie na studiach. Władca musi być dobry we wszystkim. A wiadomo, że uodpornić się na truciznę można przyjmując małe jej dawki - wygłosił teorię, której nigdy w praktyce nie testował. - Proponuję, abyś na postojach golnął sobie malucha, w ramach treningu - wstał, trzasnął młodego po plecach i poszedł odlać się na boku. Jego towarzysze podróży wiedzieli, że nie grzeszył ogładą towarzyską. Nawet jak na krasnoluda. Pewnie skutek zbytniego spoufalania się z bracią żakowską...

* * *

Innym razem zagadnął Maksa o jego państwo.
- Słuchaj, Maks, a ty nie potrzebujesz tam u siebie kogoś z doświadczeniem? Wiesz, żeby jakąś produkcję broni uruchomić? Albo gildię jakąś założyć? Albo akademię wojskową? Sam widzisz, na naukę do Nuln jeździłeś. A twoim poddanym nie nadałaby się taka uczelnia pod ręką? Mógłbym tam tego i owego nauczać. Nie ja jeden zresztą machnął ręką wokół, zatrzymując się palcem wskazującym na Galvinsonie. - Może byś znalazł dla nas jakieś zajęcie, jak już cię dostarczymy na miejsce, hę?

* * *

- Jak to obejść, w rufy kopani? - poparł pobratymca Bardin. - Mózgi wam odjęło? Chcecie zostawić ich za plecami? A jak potem nas wezmą w nocy z dwu stron? Mało nas tu? - sekundował bardziej doświadczonemu khazadowi. Rozejrzał się a zaraz potem dodał obracając się szybko - a może właśnie już teraz nas podchodzą od tyłu, gdy my tu gadu gadu - zlustrował swym bystrym wzrokiem okolicę.

- Mogę zostać, mogę osłaniać was z łuku - nie planował dyskutować z pomysłem starszego, chociaż zastanawiał się, czy spotkał go zaszczyt czy wręcz odwrotnie. - Jeżeli trzeba będzie, to mogę też iść przodem - dodał, aby nie wyjść na tchórza. - Nawet możemy przetestować ten koc Bogdanova, czy jest cokolwiek wart - dodał zastanawiając się nad swoim najnowszym nabytkiem. Poprzedniego dnia rozstawiał go na wieczornym postoju i wdał w rozmowę na temat jego skuteczności. Próbował wciągnąć w to Galeba, ale ten, jak zwykle, był dość małomówny. Bardziej tematem zainteresował się Maks, jako ciekawostką techniczną.
- Bo widzisz, gdy ten koc tak sobie dość luźno zwisa, to będzie lepiej zatrzymywał pociski, niż gdyby był napięty. To trochę tak jak z drzewkami. Młode się poddają, gną, ale w końcu wyhamują impet tego, co się na nie rzuca. Gdyby młode drzewo próbował zachować się jak stare, łatwo byłoby je złamać. Dlatego zdecydowałem się go kupić. Pomysł ciekawy a i prosty szalenie. A zobacz, jaką ma powierzchnię, zastępuje kilka tarcz...

- Tylko nie gadać, a ruszać się, bo stoimy tak tu i prosimy się o naszpikowanie jak jeże...


Na wszelki wypadek przygotował swój własnej roboty łuk...
Kliknij w miniaturkę

Bardin opowiedział na jednym z postojów, skąd wziął się jego łuk.
To była niezła żakowska impreza. Po kilku godzinach picia ktoś wpadł na pomysł, aby zrobić konkurs na najpotężniejszy łuk. Pomysł przyjęto głośnym rechotem (popijawa odbywała się głównie w gronie krasnoludów), a potem w ruch poszły szkicowniki, młotki, piły i inne. Mój schemat był prosty, polegał po prostu na połączeniu dwóch łuków ze sobą w odwrócony sposób. No przyznam się, że ideę wyszperałem gdzieś z zakamarków pamięci spowitej alkoholowymi oparami i idea nie była całkiem moja, ale nie o to przecież chodziło, nikt tutaj o plagiat nie posądzał… gotowy łuk, dopasowany akurat do mnie (krasnolud z łukiem, ubaw mieliśmy potem nawet na trzeźwo testując nasze wynalazki!). Wykonanie może nie idealne, ale trochę procentów już przecież było wlane w siebie, nie? Niestety, nie pamiętam, czy konkurs wtedy wygrałem (okazało się, że nikt nie pamięta, kto był zwycięzcą, he he he), ale łuk grzmoci tak, że mucha nie siada! Później już trochę go ozdobiłem malowidłami, które mają budzić grozę (i ukryć mankamenty wykonania). Trochę ciężko go naciągnąć, ale wali tak, że mucha nie siada, a pancerze przebija jak wosk, mówię wam...


 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 04-03-2021 o 12:27.
Gladin jest offline