Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2021, 10:34   #31
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
- Ma się rozumieć, że teraz pod przykrywką będziemy podróżować - Viggo odpowiedział Vessie a na słowa Klausa o “dziadku” tylko prychnął. - Jeszcze ten dziadek nieraz cię zaskoczy w czasie podróży, herr Weghorst.

Obok Bardin wypytał Maxa o interesujące go sprawy.
- Studiowałem, czy raczej wciąż studiuję, prawo i ustroje polityczne. Chcę być mądrym i prawym władcą swego królestwa, a ukończenie uniwersytetu w Nuln bardzo mi w tym pomoże. Wiele pożytecznej wiedzy wyniosłem z zajęć i zamierzam część, jeśli nie większość, zaimplementować w Vidovdanie. Myślę, że władca, który śmiało sięga po narzędzia sprawdzone w innych krajach może tylko poprawić życie swoich poddanych. Uważam też, że nie wolno zamykać się na wiedzę, gdyż ona nas rozwija a czerpanie dobrych wzorców od innych jest najlepszym, co można zrobić dla swego ludu. - Książę mówił z podnieceniem, po czym odchrząknął. - Imprezy? Cóż, nie imprezowałem z innymi żakami, bardziej skupiony byłem na celu, jakim jest nauka, niż marnotrawieniu czasu na picie alkoholu. Poza tym go nie lubię. Po piwie i winie zaczyna szybko boleć mnie głowa, mocniejszych trunków bałbym się w tej sytuacji sprawdzić, bo może nawet bym umarł.

Słuchając Weghorsta, Maximilian co jakiś czas kiwał głową, przytakując.
- Oczywiście, awanturnik z Wissenburga, którego rodziców zabiły orki. Zrozumiałem. Postaram się jednak nie odzywać, gdy spotkamy nieznajomych, pozwalając wam rozmawiać i poprowadzić dyskusję tak, jak chcecie. Sam nie mam w tym doświadczenia. Tak samo, jak w walce. Odebrałem sporo lekcji szermierki, ale nigdy nie używałem rapiera ani nigdy nikogo naprawdę nie zraniłem. Mam nadzieję, że nie będę musiał, gdyż w głębi duszy jestem pacyfistą - uważam, że wszelkie konflikty można zażegnać otwierając się na szczerą i konstruktywną rozmowę, o ile druga strona też chce osiągnąć consensus. Na miecz Viggo możecie jednak liczyć, to doświadczony weteran wielu bitew. I ze zwierzoludźmi i z nieumar…
- Wystarczy, panie, oni nie muszą i pewnie nie chcą tego wiedzieć
- wtrącił się siwy ochroniarz. Książę zmitygował się i skinął mu tylko głową.

- Wszystkie rzeczy, o które herr Bardin zabiegał są upakowane na juczniaku, do tego macie racje żywnościowe na tydzień dla siebie i żarcie dla zwierząt. - Wtrącił w końcu baron von Schtauffen i przytaknął Felixowi. - Oczywiście, oczywiście. Musimy przebrać księcia.
Pstryknął palcami na stojącego w drzwiach wielkiego chłopa, a ten zniknął w kamienicy, po dłuższej chwili przynosząc przyduży, znoszony płaszcz z głębokim kapturem. Po włożeniu go, książe Maximilian wyglądał jak strach na wróble, ale przynajmniej nie rzucał się zbytnio w oczy.
- W ciągu pięciu dni powinniście dotrzeć tam, gdzie rzeka Trebeczka krzyżuje się z drogą na Vidovdan - powiedział baron. - Oczekujcie nas, przyjedziemy najszybciej, jak się da. Jeśli z jakiegoś powodu my dotrzemy pierwsi, poczekamy na was. A teraz na koń i w drogę.

Dosiedli zwierząt, które okazały się być dobrze ułożone i nie trzeba było być mistrzem jeździectwa, by je okiełznać, po czym ruszyli drogą wyjazdową z miasteczka. W stronę Szlaku Mroźnych Kłów.

* * *

Zasnute ciemnymi chmurami niebo towarzyszyło im przez cały czas odkąd opuścili Kreutzhofen. Na przedzie jechał Zachariasz, przepatrując teren, za nim Vessa, Klaus i Felix. Viggo z księciem pozostawali w środku, a pochód zamykali Bardin z Galebem. Pierwsze godziny jazdy przez upstrzony gdzieniegdzie zagajnikami teren upłynęły spokojnie; w południe zatrzymali się na krótki popas i pół godziny później ruszyli w dalszą drogę. Książę trzymał się blisko swego ochroniarza, co jakiś czas jedynie odpowiadając na pytania, gdy został zagadnięty.


Było spokojnie, a podróż nie nastręczała póki co żadnych problemów. Od Szlaku Mroźnych Kłów dzieliło ich jakieś pół dnia drogi. Koło czwartego dzwonu wjechali w kolejny spory zagajnik, a jadący przodem Zachariasz po jakimś czasie zatrzymał swego kuca i ostrzegawczo uniósł zaciśniętą pięść. Reszta zbliżyła się do niego powoli.
- Co się… - zaczął Maximilian, ale Viggo palcem przyłożonym do ust szybko go uciszył.
Kilkadziesiąt metrów dalej, w poprzek drogi, leżały trupy dwóch koni, które blokowały trakt. Nawet z tej odległości można było spokojnie dostrzec wystające z ciał zwierząt drzewce strzał upstrzone czarnymi lotkami. Gobliny. Lub jak mawiali khazadzi - grobi, tego mogli być pewni. Bohaterowie rozejrzeli się po najbliższej okolicy, jednak pomiędzy gęsto rosnącymi drzewami niczego podejrzanego nie dostrzegli. Byli tylko oni i truchła zwierząt.
 
Quantum jest offline  
Stary 03-03-2021, 12:38   #32
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jakoś poszło. Zachariaszowi nie umknęło zachowanie ochroniarza, który za bardzo nie pozwolił młodemu księciu na opowiadanie o jego przeszłości. Niziołek uznał, że ten temat poruszy przy wieczornym ognisku, a gorzałka z pewnością rozwiąże staremu język. Dobrze by było poznać takie szczegóły i wiedzieć czego spodziewać się po nowych towarzyszach. Młodego miał już rozpracowanego, pozostawał Viggo…

*

Okazja, żeby sprawdzić bojowe umiejętności ochroniarza przytrafiła się już wkrótce. Zagajnik, droga między drzewami, martwe konie. Doskonałe miejsce na zasadzkę. Zachariasz spodziewał się, że gdzieś wśród pni czają się sprawcy masakry.

- Czekacie. Ja sprawdzę – oznajmił tylko, co było dosyć nietypowe dla wiecznie rozgadanego niziołka. W bezpiecznej odległości zatrzymał kuca, zeskoczył na ziemię, zostawiając wszystko poza kordem i kuszą. Podszedł kilka kroków do przodu i zniknął między drzewami, nie sprawdzając nawet czy ktokolwiek go posłuchał. Nie mylił się. Czając się w krzakach dostrzegł nieopodal dwóch zielonoskórych. Poczuł też ich charakterystyczny zapach. Kolejnych dwóch ukryło się kawałek dalej. A więc czterech. Wszyscy uzbrojeni. Pewnie było ich więcej, zarówno po tej jak i po przeciwnej stronie drogi. Zachariasz nie sprawdzał. Postarał się ostrożnie, cicho i niezauważalnie wycofać, tak aby zdać relację czekającym na trakcie kompanom.
 
xeper jest offline  
Stary 03-03-2021, 16:21   #33
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zarówno baron jak i książątko byli na tyle mądrzy, że Max wyruszył w drogę nie wyglądając jak najważniejsza w grupie persona.
Konie również były na tyle mądre, że nie usiłowały sprawdzać umiejętności jeździeckich osób, które znalazły się na ich grzbiecie. Na dodatek mieli zapasy na parę dni, można więc było powiedzieć, że podróż zaczęła się całkiem nieźle.

* * *


Miłe złego początki - powiadano.
Leżące na drodze, naszpikowane strzałami trupy koni, nie oznaczały nic dobrego, przynajmniej dla jeźdźców wspomnianych wierzchowców. Co prawda ich zwłoki nie rzucały się w oczy, ale trudno było sądzić, by uszli z życiem.
Kto i kiedy został napadnięty, to było interesujące, ale dokładne sprawdzenie okoliczności napadu było w tym momencie możliwe, ale mało rozsądne, jako że napastnicy mogli mieć ochotę na kolejną zdobycz.

No i okazało się, że podejrzenia były słuszne, jako że Zachariasz wykrył paru goblinów. A jego przypuszczenia, że dokoła jest ich więcej, były bardziej niż prawdopodobne.

- Normalnie bym powiedział, że należy się podkraść i ich wytłuc - powiedział cicho Felix - ale nie powinniśmy narażać Maxa. Może lepiej by było objechać to miejsce szerokim łukiem? - zaproponował.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-03-2021, 17:18   #34
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Z drugiej strony jest ich tylko czterech, i aż żal zostawiac taką niebezpieczną drogę dla innych. Viggo i Max mogą zostać na tyłach. Ja mogę narobić hałasu i skupić na siebie uwagę...jak zwykle. - Vessa wyraziła ochotę zmierzyć sie z zielonoskórymi ale wiadome było, że ich kolektyw w czasie braku naglego ataku raczej na szybko przegłosuje czy się przemykać czy robić raban.
 
Obca jest offline  
Stary 03-03-2021, 17:39   #35
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Słuchając księcia, Klaus czytał z niego, jak z otwartej księgi - Maximilian wciąż był mentalnym dzieciakiem, trzymanym do tej pory pod kloszem, nieskażonym prawdziwym znojem życia i pełnym wiary w to, że uda mu się zmieniać świat na lepsze. Nie potępiał go za to, przecież był szlachcicem, to i inaczej patrzył na rzeczywistość. No i mimo wszystko różnił się od tych wszystkich młodych szlachetków, co to myśleli, że jak pójdą w miasto, to wszystko im wolno, a jak był problem, to chowali się za ochroniarzy, z którymi zwykle podróżowali. Max przynajmniej był szczery - nie umiał walczyć, chciał tylko dobrze rządzić swoim krajem i lubił się uczyć. Klaus był pewny, że za parę lat postrzeganie chłopaka się zmieni, bo życie deptało takich ludzi jak on. Nie w jeden, to w drugi sposób. A Księstwa Graniczne to raczej nie był dobry teren do “praworządnych” rządów.

Mimo wszystko to nie była jego sprawa. Mieli go dostarczyć za granicę, to go dostarczą, a potem ich drogi się rozejdą. Odjeżdżając na swoim karoszu, skinął tylko baronowi głową, po czym zatopił się w swoich myślach. Miał nadzieję, że gdy wróci do Kreutzhofen, Kaya nie będzie już na niego zła za to, że wymknął się z jej domu bez pożegnania. Choć z doświadczenia wiedział, że akurat w tym temacie kobiety bywały raczej pamiętliwe.

***

Początkowo podróż przebiegała spokojnie, ale jak wiadomo, nie mogło to trwać wiecznie. Pół dnia drogi od Szlaku Mroźnych Kłów natrafili na martwe konie, ułożone na trakcie tak, by utrudnić przejazd ewentualnych podróżnych.
- Pułapka jak nic - rzucił cicho do pozostałych.

Zachariasz postanowił sprawdzić lasek po jednej stronie drogi i okazało się, że w zaroślach czekało czterech uzbrojonych zielonych. Pewnie zaczęliby do nich szyć z łuków, gdyby tylko zbliżyli się do martwych zwierząt.
- Czterech, ale po tej stronie drogi - powiedział cicho, gdy Felix i Vessa skończyli. - I tylko tylu zobaczył Zachariasz, a nie wiadomo, czy ich więcej tam nie siedzi. No i po drugiej stronie w krzakach też mogą być. - Westchnął. - Nie jest naszym zadaniem wybijanie zielonych na tej drodze. To sprawa strażników dróg. My mamy chronić Maxa, więc przyłączam się do pomysłu Felixa, żebyśmy obeszli to miejsce łukiem. Ale jeśli będziecie się upierać, żeby pozbyć się gobasów, to pójdę z wami, przecież nie będę siedział na dupie. Viggo zostanie z Maxem w bezpiecznej odległości i będzie miał na niego oko, tak na wszelki wypadek. Decydujcie, bo nie ma sensu sterczeć tak pośrodku drogi.

Klaus sięgnął po kuszę samopowtarzalną i sprawdził, czy magazynek jest dobrze załadowany. Zerknął przy okazji na Bardina i Galeba, ciekaw ich zdania - słyszał wielokrotnie, że krasnoludy nie cierpią zielonych, więc pewnie obaj będą chcieli się z nimi rozprawić.
 
Ayoze jest offline  
Stary 03-03-2021, 18:59   #36
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

- Lubicie mieć na plecach wilczych jeźdźców albo tropicieli grobi? - zapytał zgryźliwie Rhunki - Wszyscy potrafimy przemknąć tak by strzały zielonych nas nie sięgnęły? Wszyscy potrafimy się skradać? Kto z was umie opatrywać zwierzęta i neutralizować truciznę? Albo weźmie na siebie swoją część zapasów z martwego zwierza? Rozumiem że też nie pamiętacie pierwszej zasady wojny - nie zostawiać za plecami wroga? Bo objechanie tego miejsca zajmie wam dużo dłużej niż zdajecie sobie sprawę. Cokolwiek by nie mówić o grobi... tropicieli mają irytująco dobrych.

Galeb chwycił za młot, wyjął go zza pasa, przyjrzał się broni i wzruszył ramionami. Gobliny nie były godne runicznej broni. Młot wrócił za pas, w dłoni Runiarza pojawiło się zakrzywione ostrze przypominające szablę.

- Zacznijcie zachowywać się jak weterani, nie jak pierdoły. - warknął - Cofniemy się na szlaku ze zwierzętami, by nie ucierpiały. Bardin zostanie z Maxem i Viggo. Zachariasz będzie pilnował w gęstwinie by nie zostali sflankowani. Ja, Vessa i Felix zaatakujemy grobich po jednej stronie drogi. Klaus byłbyś w stanie zakraść się by osłaniać naszą flankę i zaskoczyć tych zielonych którzy przyjdą im z pomocą?
Co wy na to?



 
Stalowy jest offline  
Stary 03-03-2021, 19:50   #37
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Bardin nie odpuścił tematu studiowania przez Maksa i przy najbliższej okazji zagadnął go ponownie.
- No na mój rozum, to źle robisz, omijając imprezy. To część edukacji. Nie, żebym coś wiedział o rządzeniu krajem, ale wiesz... na okręcie byłem ogniomistrzem, więc tak trochę to wiem. No i z moimi ludźmi to niejedno żeśmy wypili. Jak będziesz tylko w książki wsadzał nos, to nie będziesz wiedział, co myślą prawdziwi ludzie. A przy dobrym trunku rozwiązują się języki i łatwo dowiedzieć się, co kogo gryzie. Wiadomo, to nie ta ranga, ale nawet nasz kapitan ze swoimi oficerami pijał. No a jak nie na studiach, to kiedy chcesz się takich rzeczy nauczyć? Wrócisz do siebie i - gwizdnął przeciągle. - To twoja jedyna szansa w życiu. Szkoda - westchnął.

- Jak to mówiłeś? - poczochrał się z tyłu głowy. - Nie wolno zamykać się na wiedzę. No właśnie. A ty się zamykasz. A co do trunków. Życie to nie jebajka, jak mawiano u mnie na studiach. Władca musi być dobry we wszystkim. A wiadomo, że uodpornić się na truciznę można przyjmując małe jej dawki - wygłosił teorię, której nigdy w praktyce nie testował. - Proponuję, abyś na postojach golnął sobie malucha, w ramach treningu - wstał, trzasnął młodego po plecach i poszedł odlać się na boku. Jego towarzysze podróży wiedzieli, że nie grzeszył ogładą towarzyską. Nawet jak na krasnoluda. Pewnie skutek zbytniego spoufalania się z bracią żakowską...

* * *

Innym razem zagadnął Maksa o jego państwo.
- Słuchaj, Maks, a ty nie potrzebujesz tam u siebie kogoś z doświadczeniem? Wiesz, żeby jakąś produkcję broni uruchomić? Albo gildię jakąś założyć? Albo akademię wojskową? Sam widzisz, na naukę do Nuln jeździłeś. A twoim poddanym nie nadałaby się taka uczelnia pod ręką? Mógłbym tam tego i owego nauczać. Nie ja jeden zresztą machnął ręką wokół, zatrzymując się palcem wskazującym na Galvinsonie. - Może byś znalazł dla nas jakieś zajęcie, jak już cię dostarczymy na miejsce, hę?

* * *

- Jak to obejść, w rufy kopani? - poparł pobratymca Bardin. - Mózgi wam odjęło? Chcecie zostawić ich za plecami? A jak potem nas wezmą w nocy z dwu stron? Mało nas tu? - sekundował bardziej doświadczonemu khazadowi. Rozejrzał się a zaraz potem dodał obracając się szybko - a może właśnie już teraz nas podchodzą od tyłu, gdy my tu gadu gadu - zlustrował swym bystrym wzrokiem okolicę.

- Mogę zostać, mogę osłaniać was z łuku - nie planował dyskutować z pomysłem starszego, chociaż zastanawiał się, czy spotkał go zaszczyt czy wręcz odwrotnie. - Jeżeli trzeba będzie, to mogę też iść przodem - dodał, aby nie wyjść na tchórza. - Nawet możemy przetestować ten koc Bogdanova, czy jest cokolwiek wart - dodał zastanawiając się nad swoim najnowszym nabytkiem. Poprzedniego dnia rozstawiał go na wieczornym postoju i wdał w rozmowę na temat jego skuteczności. Próbował wciągnąć w to Galeba, ale ten, jak zwykle, był dość małomówny. Bardziej tematem zainteresował się Maks, jako ciekawostką techniczną.
- Bo widzisz, gdy ten koc tak sobie dość luźno zwisa, to będzie lepiej zatrzymywał pociski, niż gdyby był napięty. To trochę tak jak z drzewkami. Młode się poddają, gną, ale w końcu wyhamują impet tego, co się na nie rzuca. Gdyby młode drzewo próbował zachować się jak stare, łatwo byłoby je złamać. Dlatego zdecydowałem się go kupić. Pomysł ciekawy a i prosty szalenie. A zobacz, jaką ma powierzchnię, zastępuje kilka tarcz...

- Tylko nie gadać, a ruszać się, bo stoimy tak tu i prosimy się o naszpikowanie jak jeże...


Na wszelki wypadek przygotował swój własnej roboty łuk...
Kliknij w miniaturkę

Bardin opowiedział na jednym z postojów, skąd wziął się jego łuk.
To była niezła żakowska impreza. Po kilku godzinach picia ktoś wpadł na pomysł, aby zrobić konkurs na najpotężniejszy łuk. Pomysł przyjęto głośnym rechotem (popijawa odbywała się głównie w gronie krasnoludów), a potem w ruch poszły szkicowniki, młotki, piły i inne. Mój schemat był prosty, polegał po prostu na połączeniu dwóch łuków ze sobą w odwrócony sposób. No przyznam się, że ideę wyszperałem gdzieś z zakamarków pamięci spowitej alkoholowymi oparami i idea nie była całkiem moja, ale nie o to przecież chodziło, nikt tutaj o plagiat nie posądzał… gotowy łuk, dopasowany akurat do mnie (krasnolud z łukiem, ubaw mieliśmy potem nawet na trzeźwo testując nasze wynalazki!). Wykonanie może nie idealne, ale trochę procentów już przecież było wlane w siebie, nie? Niestety, nie pamiętam, czy konkurs wtedy wygrałem (okazało się, że nikt nie pamięta, kto był zwycięzcą, he he he), ale łuk grzmoci tak, że mucha nie siada! Później już trochę go ozdobiłem malowidłami, które mają budzić grozę (i ukryć mankamenty wykonania). Trochę ciężko go naciągnąć, ale wali tak, że mucha nie siada, a pancerze przebija jak wosk, mówię wam...


 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 04-03-2021 o 12:27.
Gladin jest offline  
Stary 03-03-2021, 20:01   #38
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
- Mówiąc szczerze, to jakbyśmy się trochę cofnęli i przejechali przez ten lasek szerszym łukiem, to nawet pewnie zieloni nie wiedzieliby, że tu byliśmy - powiedział Klaus, patrząc to na Galeba, to na Bardina. - Rozumiem wasze podejście, ale zadanie do którego nas wynajęto jest najważniejsze. Jeśli można wybrać mniej inwazyjne wyjście z sytuacji, to trzeba je wybrać. No ale jeśli chcecie z nimi walczyć, to możecie na mnie liczyć. I właśnie zachowujemy się jak weterani, bo pierdoły poleciałyby od razu w las ich wyżynać, nie wiedząc, ilu wrogów dokładnie tam jest - odgryzł się nieco podszytym drugim dnem komentarzem.

- Zanim cokolwiek zaczniemy robić, sprawdzę drugą część zagajnika. - Zeskoczył z konia i z kuszą samopowtarzalną ruszył między drzewa. - Wstrzymajcie się z działaniem, póki nie wrócę...
Pochylony, z bronią gotową do użycia, ruszył w gąszcz. Rozglądał się, wypatrując zielonych i starając się poruszać najciszej, jak umiał.

Z powodzeniem podyktowanym doświadczeniem zniknął w zagajniku, nie pozostawiając po sobie żadnego dźwięku. Pochylony, przedzierał się przez wyższe krzewy i drzewa, a po kilku metrach jego oko uchwyciło ruch. Zobaczył wychudzonego goblina z łukiem, który jedną ręką dłubał sobie grotem od strzały w uchu, a za nim, przyczajonych przy wyższych krzewach jeszcze czterech innych zielonych, wyglądających na wyraźnie znudzonych. Co prawda co chwilę zerkali w stronę głównej ścieżki, ale robili to od niechcenia i z opuszczoną bronią, jakby siedzieli tu od kilku dobrych godzin i mieli tego serdecznie dość.

Weghorst wycofał się, nie robiąc najmniejszego hałasu i wrócił do towarzyszy.
- Pięciu kolejnych po tej stronie zagajnika. Jeden dłubie sobie grotem strzały w uchu, a reszta wygląda, jakby zaraz miała zasnąć. Pewnie są tu już od pewnego czasu i im się nudzi - powiedział. - Jeśli już mamy się za nich zabrać, to ja mogę wziąć tych znudzonych, ale przydała by mi się Vessa z Felixem do pomocy.
 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 04-03-2021 o 08:12.
Ayoze jest offline  
Stary 04-03-2021, 08:28   #39
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Vessa słysząc o kolejnych zielonoskórych zeskoczyła płynnie z siwka i zostawiła na nim zbędny bagaż, jak płaszcz. Ale wzięła swój toporek do rzucania tarczę i miecz.
Siwka podprowadziła koło miejsca gdzie stali książę i Viggo.
- No ponieważ jesteś pacyfista to ci nawet proponować nie będziemy dołączenia wiec zostaje wam fucha opieki nad końmi. Długo to nie zajmie. Zachariasz zostajesz z nimi pilnować tyłów? - Rzuciła do niziołka upewniając się że ktoś z ich bandy zostanie na wszelki wypadek kolo księcia.
 
Obca jest offline  
Stary 04-03-2021, 20:34   #40
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Dobra, idźcie - pogonił ich Bardzin. - Zabezpieczmy w tym czasie tyły. Może i nam się trafi coś do ubicia.

Cały czas trzymał gotowy łuk i lustrował okolicę za ich plecami. Zerkał też na Maksa i jego ochroniarza, czy nie robią niczego - jego zdaniem - głupiego.
 
Gladin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172