- Dobra, idźcie - pogonił ich Bardzin. - Zabezpieczmy w tym czasie tyły. Może i nam się trafi coś do ubicia.
Cały czas trzymał gotowy łuk i lustrował okolicę za ich plecami. Zerkał też na Maksa i jego ochroniarza, czy nie robią niczego - jego zdaniem - głupiego.