Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2021, 17:35   #140
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Z udziałem Ombrose

Jacek opieszale pozbierał się z ziemi. Entuzjazm Rosjanki rzeczywiście napawał optymizmem, był niemal zaraźliwy. Julia okazała się dzielniejsza, niż podejrzewał. Niewiele dziewczyn tak szybko pozbierałoby się do kupy po tym, jak niemal zostały uduszone. On z pewnością jeszcze nie doszedł do siebie… Przeklęty Sebastian Ceyn. Nie powinien był słuchać bredzącego w malignie historyka. To miała być ta tajemna moc, która pomoże mu chronić Julię? Czerw prawie ją zabił. Ciarki przechodziły po plecach Gołąbka na samą myśl o tym, jak niewiele brakowało, by zacisnął dłoń na jej krtani.

- Odpuść jej - mruknął do Katii, słaniając się bliżej wyjścia z chatki. Czuł się otępiały, jakby pijany, lecz nadal miał zakodowane w głowie, by mieć oko na Rosjankę. Zastanawiał się dlaczego to robi. Bo była ładna? Zakochał się? Bo był rycerski? Bo bał się klątwy Sebastiana Ceyna? Bo miał silny instynkt bronienia innych? Nie wiedział. Rozważania nie miały sensu. Czuł, że godziny istnienia jaźni Jacka Gołąbka są policzone. Po prostu to czuł.
- Jak twoja ręka?
Skierował mgliste spojrzenie na twarz, potem na dłoń Katii.

Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie. Nie spodziewała się, żeby Jacka to naprawdę interesowało. Zastanawiała się, czy chodziło o jakieś wyrzuty sumienia w związku z tym, że to on odciął jej tę część kończyny. Choć z drugiej strony wcale nie taki był jego zamiar, więc mógł nie poczuwać się do odpowiedzialności. No i dobrze, Katii nie obchodziło jego nastawienie do sprawy.
- Mrowi i boli w chuj - odpowiedziała dziewczyna. - Ale tak z plusów, to mogę poruszać palcami. Nie za bardzo, ale włókna nerwowe połączyły się z sobą. Jednak jestem totalnie wykończona. Nie zostało we mnie ani trochę mocy i pewnie nie powinnam się tym chwalić. Nie lubię się przyznawać do słabości. Robię to dlatego, bo pewnie i tak się już tego domyślacie - westchnęła.
Jacek kiwnął tylko głową na znak potwierdzenia.

Rzeczywiście, wyglądała raczej kiepsko. Była blada i drżąca. Katia na pewno mogła cieszyć się wspaniałą urodą, lecz w tej chwili pewnie niewielu ludzi nazwałoby ją piękną. Wyglądała na chorą i wykończoną, jak gdyby schudła w międzyczasie kilka kilogramów. Włosy straciły połysk i przykleiły się do skroni z powodu potu.
- Jak Czerw? - Ceyn odbiła piłeczkę z pytaniem.

Chłopak oparł się o framugę. Nie spieszył się z odpowiedzią. Jego spojrzenie powędrowało z powrotem w stronę Julii. Dobrze, że już nie krzyczała. Powoli zbliżała się do nich reszta kolegów i koleżanek z klasy. Sam nie wiedział czemu nie cieszy się z tego pojednania. Czuł tylko większy niepokój.
- Jeżeli czerw przejmie kontrolę… - zaczął wreszcie niepewnie. - Co wtedy? Co będzie chciał zrobić?
- To bardzo prosty umysł, jednak posiada swoją inteligencję - odpowiedziała Katia. - Z biegiem czasu twoje pragnienia i jego się z sobą stopią. Chodzi mi o te najbardziej podstawowe. Zabić kogoś, kogo nie cierpisz. Zaruchać kogoś, kogo pożądasz. Zjeść coś, na co masz ochotę… albo na co ochotę będzie miał Czerw. Potrzebuje szczególnych składników do życia i wielu pewnie nie znajdziesz w zwyczajnej ludzkiej diecie. Nie zdziw się, jak najdzie cię ochota na ludzkie włosy. Albo na kocie ogony. Stąd wziął się między innymi mit o satanistach zabijających koty. To nie taki znowu mit. Czerwie kochają kocie mięso…
Źrenice Jacka rozszerzyły się nieznacznie. To wszystko brzmiało jak… Zezwierzęcenie. Po prostu zezwierzęcenie. Brak panowania nad impulsami. Podejmowanie decyzji pod wpływem aktualnych pragnień i żądz. Całkowita bezwzględność oraz egoizm. I jeszcze te koty… Gołąbek bardzo je lubił, ale inaczej niż czerw. Podziwiał ich grację, majestat, zwinność… A także zwyczajnie uważał te istoty za rozkoszne. Na samą myśl o tym, że miałby próbować zjeść kota, zbierało go na wymioty. Najwyraźniej czerw gustował w bardzo chudym mięsie.

Tymczasem Julia stanęła w oknie. Chyba nie do końca słuchała pozostałych.
- To oni! - krzyknęła. - Nadchodzą!
Wyrwała Jacka z obrzydliwych rozmyślań. Spojrzał w stronę nadchodzących i zaklął cicho pod nosem. Nie miał pojęcia co robi tutaj Agata. Ostatni raz gdy ją widział, musieli rozpaczliwie barykadować drzwi. Sądził, że Julia uprzedzała Amandę oraz Alana… Eks-jąkała ruszył w stronę przybyszy.
 
Bardiel jest offline