5-8 marca 2050, pozycja strzelecka na dachu
Dźwięk wystrzału poniósł się głuchym echem po okolicy. Hector momentalnie zastrzygł uszami zachodząc w głowę, czy to aby nie Tyler albo inny z osadników nie ruszył mu w końcu z pomocą. Bo jeśli to był motocyklista, do kogo mógł strzelać z pozycji parteru... chyba, że natknął się na inny cel! Czy to możliwe, aby Grzyby zaatakowały tym razem za dnia, zwabione do osady hałasem kanonady?
Dzikie myśli kłębiły się w głowie Latynosa tworząc w niej istny emocjonalny tygiel. Mężczyzna zmienił pozycję z niewygodnej na jeszcze niewygodniejszą, potem wrócił do poprzedniej zagryzając ze zdenerwowania wargi. Warunki panujące na dachu mocno mu doskwierały, ale świadomy tego, że tylko w tym miejscu był chwilowo bezpieczny, nie zamierzał się nigdzie stamtąd ruszać.
Pozostawało mu grać na zwłokę i czekać, aż wyczerpie się cierpliwość pozostałych motocyklistów.