Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595
Ponurzy anabaptyści trzymający straż na zewnątrz sali audiencyjnej musieli usłyszeć co nieco z głośnej wymiany zdań w środku, bo w ich wzroku majaczyła ledwie skrywana wrogość. Cały klasztor zresztą wydał się Angeline znienacka gniazdem rozdrażnionych żmii gotowych kąsać na pierwszy znak nieposłuszeństwa wobec swojej królowej. Delegacja Sanguine została ewidentnie odprawiona z kwitkiem i dziedziczka nie miała wątpliwości, że wymiernie zasłużył się w tym jej krnąbrny brat. Jego kolejne żądanie – aby wykorzystała swe powaby dla ugłaskania Furora – słusznie ją rozdrażniło, chociaż zdawała sobie sprawę, że była dla Abdela ostatnią deską ratunku w kwestii relacji z Nevą.
I zamierzała mu wystawić za tę przysługę stosowny rachunek.
Co nie zmieniało faktu, że próba załagodzenia sytuacji musiała zaczekać na bardziej dogodną chwilę. Lucio nie opuścił komnaty razem z dostojnymi gośćmi, pozostał za zatrzaśniętymi drzwiami wraz z wyniosłą i arogancką suką mieniącą się władczynią Lucatore. Angeline bawiła się przez chwilę w myślach wyobrażeniem wyzwanej na pojedynek Żelaznej Emisariuszki, rażonej pistoletową kulą albo ostrzem szlacheckiej szpady; koniec końców zarzuciła jednak te płoche fantazje skupiając swą uwagę na przemierzanych szybko korytarzach fortecy.
Domyślała się, że wzniesiony na szczycie góry klasztor musiał skrywać mnóstwo sekretnych pomieszczeń, przejść i lochów. Delegacja prowadzona była najkrótszą drogą ku bramie, toteż jej członkowie tylko z grubsza mogli oszacować rozmiary oglądanej od środka budowli, ale Angeline wiedziała, że sama manufaktura elyzjańskich olejów musiała zajmować całe piętro, jeśli nie więcej – a przecież w klasztorze nie tylko wytwarzano te słynne na całą Europę specyfiki, był on również koszarami anabaptystów i prywatną rezydencją tragicznie zmarłego Altaira. Ileż tajemnic wyznawcy Złamanego Krzyża musieli ukrywać w tym odosobnionym i pilnie strzeżonym miejscu!
Nosząca się na czarno eskorta delegacji nie pozwalała na zwolnienie tempa, niemo dając gościom do zrozumienia, że wedle woli Emisariuszki nie są już dłużej mile widziani w klasztorze. Przeciąwszy brukowany dziedziniec, Frankowie znaleźli się po chwili za klasztorną furtą.
Angeline Lea Sanguine wciągnęła w płuca haust rześkiego chłodnego powietrza, jakże przyjemnie odmiennego od dusznej wilgoci Delty Rhone. Wychowana od kołyski w białych murach Montpellier, wciąż nie potrafiła się przyzwyczaić do panującej w północnej Purgarii aury. Ani do majestatycznej panoramy Alp, które rysowały się strzelistymi konturami na zachmurzonym widnokręgu.
Ordynator Carmino Ferro stał kilkadziesiąt kroków w głębi wiodącej na sczyt drogi, z założonymi za plecy rękami i ze spojrzeniem wbitym w górski pejzaż. Słysząc donośny trzask zamykanej furty obejrzał się ponad ramieniem, posłał frankońskiej delegacji skwaszone spojrzenie.
- Nie my jedni sponiewieraliśmy dzisiaj dobre samopoczucie jej wysokości Nevy – rzuciła półgłosem przywołując wspomnienie pełnego emocji pożegnania Szpitalnika z Emisariuszką – Dobrze wiedzieć, że mamy tu przynajmniej jednego sprzymierzeńca w niedoli, bracie.
Gęstniejące chmury wieściły nadejście przelotnej burzy. Mając to na względzie Angeline szybko straciła dobry humor, nie uśmiechało jej się bowiem wcale schodzenie w dół po niebezpiecznie śliskich kamieniach.
- Panie Barthez, zechce mi pan użyczyć swego silnego ramienia? – spytała oglądając się w stronę szefa ochrony Sanguine.
Gorące i duszne lato roku 2595. Delegacja młodych szlachciców z rodu Sanguine opuszcza rodzinne Motpellier, aby poprzez tętniący rozrywkami Tulon, a następnie przez cuchnący plebejstwem Okopcony Szlak dotrzeć do Bergamo w północnej Purgarii. Misją posłów jest zawarcie porozumienia handlowego z rządzącym Bergamo Białym Wilkiem; kontrakty te mają bowiem zapewnić Frankom z Montpellier dostęp do rynków zbytu z obejściem pośrednictwa Neolibijczyków w Tulonie.
Misja kończy się połowicznym sukcesem. Władcy Bergamo są zainteresowani zawarciem sojuszu z Sanguine, jednakże wpierw domagają się aktu dobrej woli ze strony poselstwa. Żyjący za ich wschodnią granicą wyznawcy Złamanego Krzyża doświadczyli właśnie wielkiej straty – oto zmarł Altair Benesato, jeden z członków Rady Ośmiu stanowiącej najwyższy krąg przywódców tego militarystycznego kultu, a zarazem pan na Lucatore, gdzie w górskim klasztorze wytwarzane są biologiczne stymulanty zwane olejami elysjańskimi. Biały Wilk postanawia posłużyć się cudzoziemskimi gośćmi, by za ich pośrednictwem wybadać sytuację na ziemiach politycznych i religijnych konkurentów.
Ograniczona do twardego rdzenia delegacja dociera do Lucatore, gdzie wzbudza powszechne zainteresowanie, pada ofiarą napaści ze strony mechanicznego latającego drona, zyskuje wielkie zaufanie podstarzałego namiestnika i wchodzi w zwadę z Żelazną Emisariuszką.
Bardziej szczegółowe przypomnienie dotychczasowej fabuły w kolejnych postach.