Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-03-2021, 15:54   #421
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595

Ponurzy anabaptyści trzymający straż na zewnątrz sali audiencyjnej musieli usłyszeć co nieco z głośnej wymiany zdań w środku, bo w ich wzroku majaczyła ledwie skrywana wrogość. Cały klasztor zresztą wydał się Angeline znienacka gniazdem rozdrażnionych żmii gotowych kąsać na pierwszy znak nieposłuszeństwa wobec swojej królowej. Delegacja Sanguine została ewidentnie odprawiona z kwitkiem i dziedziczka nie miała wątpliwości, że wymiernie zasłużył się w tym jej krnąbrny brat. Jego kolejne żądanie – aby wykorzystała swe powaby dla ugłaskania Furora – słusznie ją rozdrażniło, chociaż zdawała sobie sprawę, że była dla Abdela ostatnią deską ratunku w kwestii relacji z Nevą.

I zamierzała mu wystawić za tę przysługę stosowny rachunek.

Co nie zmieniało faktu, że próba załagodzenia sytuacji musiała zaczekać na bardziej dogodną chwilę. Lucio nie opuścił komnaty razem z dostojnymi gośćmi, pozostał za zatrzaśniętymi drzwiami wraz z wyniosłą i arogancką suką mieniącą się władczynią Lucatore. Angeline bawiła się przez chwilę w myślach wyobrażeniem wyzwanej na pojedynek Żelaznej Emisariuszki, rażonej pistoletową kulą albo ostrzem szlacheckiej szpady; koniec końców zarzuciła jednak te płoche fantazje skupiając swą uwagę na przemierzanych szybko korytarzach fortecy.

Domyślała się, że wzniesiony na szczycie góry klasztor musiał skrywać mnóstwo sekretnych pomieszczeń, przejść i lochów. Delegacja prowadzona była najkrótszą drogą ku bramie, toteż jej członkowie tylko z grubsza mogli oszacować rozmiary oglądanej od środka budowli, ale Angeline wiedziała, że sama manufaktura elyzjańskich olejów musiała zajmować całe piętro, jeśli nie więcej – a przecież w klasztorze nie tylko wytwarzano te słynne na całą Europę specyfiki, był on również koszarami anabaptystów i prywatną rezydencją tragicznie zmarłego Altaira. Ileż tajemnic wyznawcy Złamanego Krzyża musieli ukrywać w tym odosobnionym i pilnie strzeżonym miejscu!

Nosząca się na czarno eskorta delegacji nie pozwalała na zwolnienie tempa, niemo dając gościom do zrozumienia, że wedle woli Emisariuszki nie są już dłużej mile widziani w klasztorze. Przeciąwszy brukowany dziedziniec, Frankowie znaleźli się po chwili za klasztorną furtą.

Angeline Lea Sanguine wciągnęła w płuca haust rześkiego chłodnego powietrza, jakże przyjemnie odmiennego od dusznej wilgoci Delty Rhone. Wychowana od kołyski w białych murach Montpellier, wciąż nie potrafiła się przyzwyczaić do panującej w północnej Purgarii aury. Ani do majestatycznej panoramy Alp, które rysowały się strzelistymi konturami na zachmurzonym widnokręgu.

Ordynator Carmino Ferro stał kilkadziesiąt kroków w głębi wiodącej na sczyt drogi, z założonymi za plecy rękami i ze spojrzeniem wbitym w górski pejzaż. Słysząc donośny trzask zamykanej furty obejrzał się ponad ramieniem, posłał frankońskiej delegacji skwaszone spojrzenie.

- Nie my jedni sponiewieraliśmy dzisiaj dobre samopoczucie jej wysokości Nevy – rzuciła półgłosem przywołując wspomnienie pełnego emocji pożegnania Szpitalnika z Emisariuszką – Dobrze wiedzieć, że mamy tu przynajmniej jednego sprzymierzeńca w niedoli, bracie.

Gęstniejące chmury wieściły nadejście przelotnej burzy. Mając to na względzie Angeline szybko straciła dobry humor, nie uśmiechało jej się bowiem wcale schodzenie w dół po niebezpiecznie śliskich kamieniach.

- Panie Barthez, zechce mi pan użyczyć swego silnego ramienia? – spytała oglądając się w stronę szefa ochrony Sanguine.


Gorące i duszne lato roku 2595. Delegacja młodych szlachciców z rodu Sanguine opuszcza rodzinne Motpellier, aby poprzez tętniący rozrywkami Tulon, a następnie przez cuchnący plebejstwem Okopcony Szlak dotrzeć do Bergamo w północnej Purgarii. Misją posłów jest zawarcie porozumienia handlowego z rządzącym Bergamo Białym Wilkiem; kontrakty te mają bowiem zapewnić Frankom z Montpellier dostęp do rynków zbytu z obejściem pośrednictwa Neolibijczyków w Tulonie.

Misja kończy się połowicznym sukcesem. Władcy Bergamo są zainteresowani zawarciem sojuszu z Sanguine, jednakże wpierw domagają się aktu dobrej woli ze strony poselstwa. Żyjący za ich wschodnią granicą wyznawcy Złamanego Krzyża doświadczyli właśnie wielkiej straty – oto zmarł Altair Benesato, jeden z członków Rady Ośmiu stanowiącej najwyższy krąg przywódców tego militarystycznego kultu, a zarazem pan na Lucatore, gdzie w górskim klasztorze wytwarzane są biologiczne stymulanty zwane olejami elysjańskimi. Biały Wilk postanawia posłużyć się cudzoziemskimi gośćmi, by za ich pośrednictwem wybadać sytuację na ziemiach politycznych i religijnych konkurentów.

Ograniczona do twardego rdzenia delegacja dociera do Lucatore, gdzie wzbudza powszechne zainteresowanie, pada ofiarą napaści ze strony mechanicznego latającego drona, zyskuje wielkie zaufanie podstarzałego namiestnika i wchodzi w zwadę z Żelazną Emisariuszką.

Bardziej szczegółowe przypomnienie dotychczasowej fabuły w kolejnych postach.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2021, 14:23   #422
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595

Barthez nie miał ochoty prowadzić arytokratki pod rękę, poprawił strzelbę dziwnie skupiony na zamku z jakiego się oddalali, jakby miała za nimi wypaść ze środka zgraja żądnych krwi anababtystów, ale z przelotnym uśmiechem wysunął ramię ku kuzynce Abdela:

- Oczywiście jaśnie pani.

Wizyta w klasztorze nie poszła ani trochę po myśli delegacji. Nie tylko niewiele się dowiedzieli, ale jeszcze zostali personas non grata w mateczniku Nevy. Jedno tylko coraz mocniej kołatało się w głowie Alpejczyka. Że morderca mógł wywodzić się spośród murów klasztorów, a że już obstawiał, że był nim nieodrodny bastard Altaira, toteż tym bardziej chciałby mieć mozliwośc nieco bardziej swobodnego wejścia do klasztoru. No ale cóż, tak po prawdzie powodzenie misji było mu obojętne, a to że Abdel zawiódł na całej linii, nie było jego problemem, przynjamniej do czasu, kiedy dziedzic Sanguine wpadnie na pomysł sekrtnej inflirtacji klasztoru przez Bartheza i jego ludzi! Na który to pomysł Nathan będzie musiał popukać się w czoło.

Wyszedł z zamyslenia i wbrew normalnemu protokołowi spytał doktora Ferro:

- A czemuż to nie możecie przebadać doktorze syna Altaira i Nevy? Czyżby mogło wyjśc na jaw coś co mogłoby wykluczyć go z dziedziczenia?
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-03-2021, 16:32   #423
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595

Ordynator już wcześniej przejawiał zrozumiałą dyskrecję, kiedy rozmowa schodziła na temat syna Baptysty, toteż Angeline Lea nie żywiła zbytnich nadziei na nagłą wylewność Szpitalnika. Tym bardziej poczuła się zaskoczona, kiedy Ferro westchnął ciężko i potarł czubkami palców skronie.

- Tajemnica lekarska zobowiązuje mnie do zachowania pewnych informacji w sekrecie, ale nie obejmuje swą klauzulą wszystkiego. Altair zawsze odrzucał moje prośby o przystęp do dziecka, chociaż cieszy się ono opinią wyjątkowo chorowitego i wiecznie niedomagającego na zdrowiu. Nigdy też nie wyjawił powodu, ale same pytania zwykły go gniewać. Podejrzewam, że maczała w tym swe sprawy Neva. Żelazna Emisariuszka strzeże swego dziecka bardziej niźli wcześniej sztandaru Złamanego Krzyża na bitewnych pola Adriatyku.

Czerwonokrzyżowiec obejrzał się na wysokie mury klasztury, na jego dachy i okutą żelazem furtę.

- To miejsce kryje wiele tajemnic, do których nawet tak zaufany człowiek jak ja nie ma przystępu – powiedział wieloznacznym tonem – Lecz jakie motywy nie kierowałyby Nevą, nie mają one niczego wspólnego z aktem dziedziczenia Lucatore. Baptysta sprawuje pieczę nad tym miejscem jako reprezentant Rady Ośmiu. W Katedralnym Mieście najpewniej już teraz trwają walki o schedę po Altairze. Rada prędzej czy później wyśle tutaj kogoś, kto przejmie klasztor pod swój nadzór.

- Neva sprawiała wrażenie bardzo pewnej siebie podczas audiencji – zauważyła trzymająca Bartheza pod ramię dziedziczka – Gdyby nie pańskie wyjaśnienia, mogłabym przyjąć, że pozostanie tutaj jako władająca miastem wdowa po kres swoich dni.

- Proszę nie zapominać, że Emisariuszka cieszy się doskonałą reputacją. To lojalna obrończyni wiary, dowiodła tego własną krwią i cierpieniem. Śmierć Baptysty nie przekreśla jej dokonań i pozycji. Pozostanie w mieście jako wdowa z należnymi jej przywilejami, najpewniej wciąż mieszkając w samym klasztorze. Być może zachowa też zwierzchnictwo nad tutejszym garnizonem, wszelako ostatnie słowo w bardzo ważkich sprawach należeć będzie do następcy Altaira. Ale to i tak wielki uszczerbek na jej dumie...

- A zatem to najpewniej Neva z jakiegoś powodu chce zachować w tajemnicy stan zdrowia potomka? – indygowała nadal Angeline Lea – Czy tego nieszczęsnego pacholęcia naprawdę nikt nie widuje?

- Podobno tylko garstka zaprzysiężonej świty, zbyt lojalna bądź przerażona gniewu Nevy – odparł Szpitalnik – Wyznam szczerze... choc może to zbyt naciągane podejrzenie... lecz kiedy Altair wysłał mi wiadomość, że pilnie chce się ze mną spotkać, jakieś przeczucie sprawiło, że pomyślałem od razu o synu. Lecz skoro Neva ani słowem o nim nie wspomniała, musiał to być inny powód.

Wzrok Ferro pobiegł ku zachmurzonemu niebu, przybierającemu coraz ciemniejszą barwę szarości.

- Proponuję nie zwlekać z zejściem do miasta – powiedział – Lada moment zacznie padać.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-03-2021, 15:11   #424
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595

Temperatura powietrza pod bramą monastyru spadła do bardzo nieprzyjemnego poziomu. Dziedzic wzdrygnął się na widok pokrywającej jego przedramiona gęsiej skórki, jął kontemplować wzrokiem unoszące się z ust obłoczki pary. Nigdy dotąd nie doświadczył podobnego zjawiska, bo aura w gorącym klimacie Delty Rhone chroniła go przez cały rok od podobnych niekomfortowych doznań.

Zaiste, buchająca z ust dziedzica para doskonale nadawała się do zobrazowania targających nim emocji. Arogancka i butna suka dzierżąca władzę w tym obskurnym wilgotnym miejscu miała maniery pastucha, a nie osoby pretendującej do miana cywilizowanej i obytej w świecie. Gdyby nie kryła się tchórzliwie za Furorem i jego żołnierzami, Abdel gotów był wredną pizdę spoliczkować za sposób, w jaki go potraktowała!

Na zewnątrz ewidentnie zanosiło się na deszcz i perspektywa ta do końca zwarzyła samopoczucie pierworodnego Sanguine. Przemoknięcie w tak chłodnym klimacie groziło rozmaitymi chorobami, być może nawet śmiertelnie niebezpiecznym zapaleniem płuc. Niedoczekanie tego podstępnego starucha jego ojca, by szczezł w tej odległej krainie ku jego uciesze oraz satysfakcji dziedziczącej ród przyrodniej siostry! Zerkając w górę na złowieszcze chmury Abdel przyśpieszył kroku, zaczął następować na pięty Angeline oraz prowadzącemu ją pod ramię Barthezowi. Gdyby pisane mu było poślizgnięcie się na stromym szlaku, gotów był upaść wprost na plecy nieświadomie asekurującej go pary ratując w ten sposób własną czcigodną osobę.

- Mam pewną hipotezę na temat tego pacholęcia... jak ono się właściwie zwie? – dziedzic zawiesił znacząco głos odwracając wzrok w stronę Szpitalnika.

- Vikal – podpowiedział skwapliwie czerwonokrzyżowiec.

- Otóż to, Vikal – skinął głową dziedzic – Być może Neva nie wypuszczała na światło dzienne syna, a Altair demonstracyjnie się nim nie interesował, ponieważ to bękart? Baptysta podobno bez przerwy bywał w podróży, prawda? Kobieta pozostawiona zbyt długo samej sobie ulega nieuchronnie chuci, to naukowo zbadane zachowanie właściwe słabej płci, wszak nie bez powodu zwie się ją właśnie mianem słabej. To by tłumaczyło, dlaczego Altair nie obnosił się wszem i wobec z ojcowską dumą. Bękarty w tym zdziczałym ortodoksyjnym społeczeństwie muszą mieć ciężkie życie.

- To... interesujące – powiedział wywołany spojrzeniem do odpowiedzi ordynator, wyraźnie skonfundowany przypuszczeniami Abdela – Wyjątkowo mało prawdopodobne, wszelako nie mogę takiego scenariusza całkowicie wykluczyć...

- Bez przesadnej skromności gotów jestem stwierdzić, że przewyższam pana dalece praktyczną wiedzą na temat takich dworskich intryg – odparł z wyższością Abdel – I teraz pojawia się pytanie, czy to właśnie istnienie bękarta mogło się w jakiś posób przyczynić do tragicznego zgonu czcigodnego Baptysty? Potrafię sobie wyobrazić wariant, w którym czara goryczy zostaje przelana i Altair postanawia pozbyć się obmierzłego bachora... cóż, podobnie niesprawiedliwe praktyki zdarzają się nawet w szlachetnych rodach Montpellier. A ktoś inny wówczas stara się temu przeciwstawić i jedynym rozwiązaniem wydaje się temu komuś śmierć ojca?

- To są bardzo poważne oskarżenia – zastrzegł natychmiast Carmino Ferro – Bez względu na pańskie podejrzenia szczerze przestrzegam przed pochopnym szafowaniem podobnymi zarzutami. Mnóstwo tutaj wścibskich uszu, które gotowe przekazać takie słowa dalej, a Żelazna Emisariuszka bywa bardzo porywcza. Tak dalece, że w ekstremalnych przypadkach mogłaby nie uszanować nawet immunitetu cudzoziemskiego posła.

- Tylko prawda może nas wyzwolić z okowów miałkiego życia – oznajmił z emfazą Abdel – To dlatego prawdomówność uchodzi w mych oczach za tak znamienitą cechę charakteru i nie zamierzam się jej wyrzekać jedynie dla zaspokojenia czyjegoś próżnego ego. Jeśli zaś miałbym za swe ideały ponieść konsekwencje... cóż, w tym głowa pana Bartheza, abym doznał przy tym jak najmniejszego uszczerbku, za to właśnie sowicie go opłaca mój ukochany rodziciel, niechaj trwa w zdrowiu i dobrobycie jak najdłużej. A teraz zechciejcie przyśpieszyć nieco kroku, bo zaraz chyba lunie!
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-03-2021, 15:14   #425
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Uliczki Lucatore, południe 2 lipca 2595

Najczarniejszy scenariusz Abdela na szczęście się nie spełnił i deszcz przeszedł gdzieś bokiem, a porywisty zimny wiatr stał się dużo mniej dotkliwy, kiedy grupa Franków zeszła pomiędzy budowle miasteczka. Wciąż rozważając z ostrożnym w słowach Szpitalnikiem różne hipotezy tyczące się tematu śmierci Altaira, niedawni goście Żelaznej Emisariuszki dotarli do placu przed rezydencją namiestnika Benesato.

- A cóż to za plebejskie harce? – zapytał dziedzic obrzucając wymownym spojrzeniem dziesiątki stłoczonych na dziedzińcu ludzi, zarówno noszących pretensjonalne stroje rolników jak i odzianych na ciemno anabaptystów z klasztoru – Cóż się tu wyczynia?

- Grupowa modlitwa w intencji duszy zmarłego Baptysty – wyjaśnił Carmino Ferro – To zwyczajna w takich okolicznościach praktyka, wiele odbędzie się jeszcze takich czuwań. Altair był w oczach tych ludzi wielkim człowiekiem, długo nie podniosą się po tak tragicznym ciosie w tutejszą kongregację.

- Możemy obejść to zbiegowisko bokiem? – zasugerował Abdel – Ktoś taki jak pan najlepiej wie, że podobne wiece są z natury wielce niehigieniczne.

Abdel Abdelem, ale może ktoś z Was BG jednak chciałby bliżej przyjrzeć się temu czuwaniu?


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-03-2021, 14:49   #426
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Uliczki Lucatore, południe 2 lipca 2595

Alpejczyk chętnie przyjrzałby się owemu, jak to zgrabnie określił Abdel, plebejskiemu zbiegowisku, głównie dla lepszego rozeznania się w opiniach ludności Lucatore. Nie chciał się tam wyrywać na wyścigi wszakże zostawiając delegację bez ochrony. Oczywiście nie do końca bez ochrony, bo orszaku ambasadora Franki było kilku zaufanych ludzi, którym mógł zawierzyć w ciemno eksortę rodu. Potrzebował raczej zręcznej wymówki, aby odłączyć się od grupy.

Spojrzał po swoich próbując się rozeznać czy któryś z jego ludzi nie jest przypadkiem wyznawcą Pneumy, bo najlepiej w towarzystwie kogoś w praktyckach anabatystów byłoby się udać, aby nie popełnić jakiejś rażącej gafy.

Natomiast dobra wymówka szła pod rękę z Barthezem. Najemnik uśmiechnął się do Angeline i delikatnie obrócił córkę Sanguine w stronę niedalekiego tłumu czuwających mieszczan:

- Ciekawy zwyczaj, nieprawdaż? - po czym dodał cichcem: - może warto byłoby się mu przyjrzeć z bliska?
Barthez będzie naciskał na Angeline, żeby chciała zobaczyć czuwanie. Alepjczyk weźmie ze sobą któregoś ze swoich ludzi, jeśli będzie takowy anabatystą, ale to niekonieczne. Z resztą szybko omówi procedure przejścia do kwater i sygnały awaryjne.



 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-03-2021, 20:06   #427
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Uliczki Lucatore, południe 2 lipca 2595

Wbrew naleganiom kuzyna napastliwie stąpającego zaraz za plecami Angeliny i Bartheza, Leon nie zamierzał się spieszyć, deszcz wydawał się najmniejszym ze zmartwień. Powtarzając już czwarty raz tą samą ścieżkę czuł się na niej coraz pewniej, rozważał czy może nim zawróci do delty, zaprzyjaźni się z owa stromą górską drogą na dobre.

Słuchając słów Abdela i widząc ewidentnie poruszenie jego osoby nabrał nawet obaw, czy kiedykolwiek będzie mu dane wrócić, zaczął się bowiem o dziedzica poważnie obawiać, gdyż ten gotów był zginąć w złości w górskiej przepaści na przekór ojcu, albo mając nadzieję, że Barthez postawiony przed wyborem ratowania jednego z dzieci Ventriculle wybierze jego. Żeby zapobiec owemu scenariuszowi przymusowego wygnanie, mogącego być ceną tak niefortunnego zajścia, postanowił powściągać samobójcze zapędy kuzyna na ile będzie to możliwe, kłamać kiedy trzeba i wróżyć z fusów, co inni będą chcieli usłyszeć.

Co mówiono po drodze konfrontował z tym co zobaczył w klasztorze. Pewny już, że poważnie powinien rozmówić się z Abdelem i Angeline Lee, nie mogąc się tylko zdecydować, czy nie wciągnąć w sprawę najpierw Bartheza. Alpejczyk wydawał się rozumieć rodzinne i dynastyczno-hierarchiczne spiski, lepiej niż by chciał przyznać.

Kiedy dotarli przed dom namiestnika, wciąż powściągliwie milczał, czekając kiedy para gwizdnie w nim jak w gotującym saganie. Leon Thibaut ogarnął wzrokiem zgromadzenie ważąc kto zacz za ludzie. Na słowa szefa ochrony chwilę się zawahał nim wtrącił swoje. Sam zainteresowany był tym co się działo w miasteczku i łasy na każdy możliwy trop, nie chciał jednakowoż wyjść na szpiega przed kuzynką i kapitanem najemników. Zgromadzona tłuszcza nie wydawała się jednak najlepszym towarzystwem na schadzkę, a dodatkowe ramię i oczy mogły okazać się bezcenne.

- Prawda, ciekawe obyczaje. Takie pierwotne, ale warto by poznać lepiej tych ludzi i co nimi kieruje, sposób w jaki myślą. Nie żebym uważał to za czarujące, czy obiecujące objawienie. Chętnie przyjrzę się bliżej zgromadzeniu, a drogi kuzyn będzie mógł uwznioślić swój umysł jakimś przednim trunkiem nim skonfrontujemy spostrzeżenia.

Co to za ludzie, to znaczy z jakiego odłamu, fanatycy biczownicy, tępi zbrojni, mieszczanie awanturnicy, przekupieni zadymiarze?

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-03-2021, 16:12   #428
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Słysząc pozornie życzliwą sugestię kuzyna Abdel nieomal zastrzygł uszami. Oczami swej nader żywej wyobraźni ujrzał natychmiast jak wraca do domu pielgrzyma w otoczeniu zaledwie garstki oddelegowanych przez Bartheza strażników i jak pada ofiarą jakiegoś podstępnego napadu, czy to zleconego przez tę arogancką sukę Nevę czy też może przeprowadzonego przez zielonookiego intruza z dostępem do mechanicznych dronów. Nie, podział sił w tak wrażliwej strategicznie sytuacji był najgorszym pomysłem, jaki mógł wpaść do głów jego krewniaków.

- Po chwili namysłu muszę przyznać ci rację, Leonie – Abdel pokiwał spolegliwie głową podnosząc jednocześnie ku nozdrzom wyciągniętą z kieszeni perfumowaną chusteczkę – Wszak należy do obowiązków ambasadora zgłębianie tajników lokalnego folkloru, a ja nie zamierzam się przed moimi obowiązkami uchylać. Panie Barthez, niech pańscy ludzie mają baczenie na to, aby ci prostacy nie zbliżyli się zanadto do naszych osób. Mężczyźni tacy jak ja czy kuzyn Leon poradziliby sobie w tłoku bez problemu, ale po co ryzykować zdrowie mojej ukochanej siostry.

Wciągnąwszy w nos delikatny zapach perfum dziedzic złożył chustkę w schludny czworokąt, schował ją z powrotem do kieszeni i zmierzył pełnym dostojnego zdecydowania wzrokiem tłum zajmujący rozległy plac.

- Zaszczyćmy tych prowincjuszy naszą obecnością – oznajmił strzelając dla podkreślenia wagi swych słów palcami.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-03-2021, 19:48   #429
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Nathan Barthez oszacował wprawnym okiem, że na placu miasteczka tłoczyło się prawie półtorej setki ludzi, w sporej części noszących skromne stroje rolników i rzemieślników, ale wymieszanych w niemal równej proporcji z odzianymi w pstrokate ubiory pielgrzymami spoza Lucatore oraz rozmiłowanymi w czerni anabaptystami, zarówno noszącymi broń orgiastykami jak i wspartymi na swoich starannie oczyszczonych z ziemi motykach ascetami.

Wzrok wszystkich skierowany był na sklecone z drewnianych belek podwyższenie, naśladujące w całkiem udany sposób scenę. Alpejczyk potrzebował krótkiej chwili, aby zrozumieć, że ośmioro dzieci znajdujących się na podwyższeniu brało udział w jakimś przedstawieniu. Siedmioro z nich, chłopców i dziewczynek ubranych w białe nocne koszule z haftami Złamanego Krzyża na piersiach, otoczyło półkręgiem ósme dziecko, nieco od nich większego chłopca.

- Moi pobożni bracia i siostry, moi wierni wojownicy! - zakrzyknął cienkim dziecięcym głosem ósmy aktor - Walczycie od tak wielu dni, głodni i zmęczeni! Wytrwajcie w tej walce, a wspólnie uczynimy z zakrwawionych pól Adriatyku prawdziwe Ogrody Edenu!

Kładąc lewą rękę na sercu ukrytym pod zszytym ze skóry kubrakiem imitującym zbroję, chłopiec uniósł wysoko w górę ściskającą drewniany miecz prawicę. Zgromadzony na placu tłum widzów zabuczał w wyrazie aprobaty dla słów dziecka, zafalował uniesiony emocjami. Dźwięki te przeszły w pohukiwanie i gwizdy, kiedy na krawędź sceny wdrapało się jeszcze inne dziecko, tym razem odziane w koźlą skórę i z przyprawioną wełnianą brodą. Uzbrojone w drewniany scimitar, dziewiąte pacholę jęło wygrażać za jego pomocą reszcie aktorów.

- Cóż to za urokliwe plebejskie pląsy - oznajmił z udawaną aprobatą Abdel - Jak mniemam, to rekonstrukcja jakiegoś chwalebnego momentu z dziejów życia Baptysty?

- Burzliwe czasy zmagań o kontrolę nad Niziną Adriatyku - odparł z zauważalną wstrzemięźliwością Carmino Ferro. Oparty o swą laskę, kutą z metalu i zwieńczoną kapsułą, we wnętrzu której w mętnym płynie unosił się nieruchomy kawałek organicznej tkanki, Szpitalnik wydawał się dzielić uwagę pomiędzy występ dziecięcych aktorów oraz zgromadzonych na placu ludzi. Musiał wyczuć ukrytą w pozornie uprzejmej opinii Abdela nutę sarkazmu, ale nie podchwycił tego prowokacyjnego wątku - Nie ma namiestnika Benesato ani jego narzeczonej. Galia Lombardi cieszy się bardzo złą reputacją wśród miejscowych. W sumie to dobrze, jej obecność mogłaby doprowadzić do społecznych niepokojów.

- O ile mi wiadomo, ród Lombardich nie nawrócił się publicznie na wiarę Świątyni Jehammeda - zauważyła Angeline Lea, samym dźwiękiem imienia Pasterza ściągając na siebie kilka podejrzliwych i niepochlebnych spojrzeń - A przynajmniej nie odnieśliśmy takiego wrażenia podczas pobytu w Bergamo.

Dziedziczka spojrzała pytająco w stronę Szpitalnika, ale ordynator wydawał się nie słyszeć jej słów. Jego pobladłe znienacka oblicze skierowane było na kapsułę dzierżonej w ręce laski.

Na kawałek zatopionego w mętnej wydzielinie końskiego mięsa, który znienacka drgnął wbrew wszelkiej logice. Po czym drgnął po raz drugi i trzeci.

Przeraźliwy dziewczęcy krzyk wzbił się ponad pomruk obserwującego występ tłumu, dobiegając gdzieś z krawędzi placu, gdzieś z boku miejsca zajmowanego przez frankański poczet. Dołączyły do niego kolejne krzyki, tym razem dorosłych. Tłum gapiów zafalował ponownie, z niespokojnym zdenerwowaniu, które natychmiast przypomniały Barthezowi o wybuchu paniki miejscowych podczas ceremonii pogrzebowej na cmentarzu.

- Tu coś jest! - Carmino Ferro odzyskał głos, oderwał szeroko otwarte oczy od kapsuły laski, po czym runął w tłum roztrącając bezceremonialnie ludzi w drodze do miejsca, z którego dobiegał pisk jakiejś dziewczynki.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-03-2021, 13:29   #430
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Rzut oka na uwięzionego w szklanym naczyniu molluska wystarczył Barthezowi aby zorientować się, co się święci. W pierwszym odruchu, chciał ruszyć za lekarzem, ale pomiarkował się. Przecież nie był tu sam. Nie tego uczono go w alepjskich fortecach. Był dowódcą. Jego zadaniem było przeżyć, nawet kosztem własnych ludzi by móc skutecznie dowodzić. Dlatego też wedle starych podręczników dowódcy w zamierzchłych czasach nosili jedynie broń boczną taką jak pistolet i jakiś rodzaj broni białej, której mieli w zamyśle używać jedynie do bezpośredniej obrony. Trudno nie było się z tym zgodzić: pistoletem, czy mieczem było o wiele łatwiej zranić napastnika w bezpośredniej odległości, niż nieporęcznym karabinem. Pomijając kwestie dowódcze, miał na głowie arystokratyczne rodzeństwo, którym włos z głowy nie mógł spaść. Fakt, że mateczniku Anababtystów było jakieś wynaturzenie wydawało się Alepjczykowi czymś niesamowitym, niezależnie czy był to jakiś zbłąkany leperos czy homo degenesis. Krzyki ciżby tylko utwierdzały go w przekonaniu, że nie mieli do czynienia z kilkoma zagubionymi przez Apokaliptyków owocami Płonu.

Pomimo targających umysłem wątpliwości rozkazy wydał błyskawicznie. Jego ludzie nie byli tak dobrze wytrenowani do walki z Wynarturzonymi jak Sangowie kapitana Perraulta, mający ogromne doświadczenie zdobyte w Delcie Rhonu. No a obecność rodziny Sanguine w tym miejscu była kompletnie niepotrzebna. Machnął ręką i z uliczek i podcieni wychynęło kilku z jego ludzi, ochraniających delegację z bezpiecznego perymetru. Nie wiedząc z czym dokładnie mogą mieć do czynienia założył opcję bardziej niebezpieczną i podjął odpowiednie kroki. Lepeij było dmuchać na zimne. Żeby jednak móc powziąść dalsze kroki, musiał wiedzieć więcej. Bez wahania wyciągnął broń dla podkreślenia arystokratom, że to nie przelewki i zakomenderował:

- Udacie się z moją ochroną jak najszybciej do pałacu! - widząc otwierającego usta Abdela krzyknął tylko: - Bez dyskusji! Powiadomcie Perraulta o możliwości kontaktu z wynaturzonymi. Ochronę naszej siedziby zostawiam w gestii kapitana!

Któryś z ochroniarzy delikatnie skierował dziedzica w odpowiednią stronę. Barthez skinął na czterech Sangów, którzy tworzyli poczet honorowy Abdela na czas wycieczki do klasztoru, zostawiając wybór Leonowi i Lei: - Wy za mną! Sprawdzimy co się tam wyprawia!

Sangowie epicko powiewając szkarłatnymi płaszczami i Alpejczyk wysforowali się do przodu goniąc doktora Ferro.
Alpejczyk i 4 Sangów ruszy na zwiad. Coś (stawiam na jakiś leperosów albo inne wynaturzenie) musi być bardzo blisko, bo mollusk działa w zasięgu kilkunastu - kilkudziesięciu metrów. Z arystokratów może dołączyć mająca jako takie pojęcie o wojaczce Lea i ewentualnie Leon. Nie ma tam miejsca dla całej rodziny. Jeśli dziedzic ruszy śladem zwiadu, to Barthez zaciągnie go do kwater choćby za włosy

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172