09-03-2021, 18:47
|
#528 |
| Smirnov czuł się jak wrak, podobnie jak wrakiem powoli stawał się van, którym kierował. Ten pojazd był u kresu wytrzymałości.
- Żywcem się nie dam...YEBAT MENYA TY CHE BLYAT?! - przeklnął głośno Vadim ujrzawszy groteskową intepretację ludzkiej twarzy Arthura - Napraw mu ten stelaż do chuja Dick, przecież za chwile będzie miał drugą dupę zamiast gęby!
Rosjanin tymczasem musiał coś na szybko wykombinować. Z jednej strony NCPD gwarantowało im w pewnym sensie przeżycie. Tylko co to za życie w ciupie z co najmniej ćwiarą na koncie? Towaru było tu tyle, że policyjne psy narkotykowe naćpałyby się samą wonią. I właśnie dlatego należało próbować szczęścia. Jak niejeden uciekający przed policyjnymi interceptorami. Adrenalina wciąż buzowała w ciele fiksera, dławiąc bół na synapsach i wynosiła organizm w rezerwy swojej wytrzymałości. To była ostatnia szansa. Potem nastanie już tylko błoga ciemność i świat się skończy. Czy tylko na chwilę, czy na zawsze - ta myśl dodawała samobójczego pocieszenia, że przecież cierpienie i koszmar miną. To był stan między totalnym napięciem cieslenym, a błogim uniesieniem ducha. Lawirując między tymi dwoma światami, Vadim gdzieś instyktownie dojrzał skręt w fabryczną alejkę. Opuszczona dawno po pożarze fabryka akcesoriów erotycznych, okazać się mogła jedyną szansą na wywiezienie w pole pościgu. Dwa lata temu coś tu nawet wybuchło i teren przemysłowy pokryły kawałki różnego rodzaju produktów o dość specyficznym przeznaczeniu. Fakt, że droga stawała się co raz bardziej chujowa, był niezaprzeczalny. Lecz właśnie w tym Vadim upatrywał swoją szansę. Bo choćby szedł chujową doliną, to on był największym...
__________________ Something is coming... |
| |