Frank odwrócił się powoli. Skrzypiące liście pod stopami zdradzały go zarówno i wiedział o tym zanim usłyszał głos. Spojrzał na mężczyznę w szatach. - Rozglądam się. - powiedział obserwując bacznie mężczyznę. - To stara nekropolia, podobno gdzieś tu leżą moi przodkowie. - musiał zająć człowieka rozmową by sprawdzić go. - A co kapłan Avacyn robi w tej nekropolii? Na zewnątrz nie ma strażników. Wiesz może gdzie są?-
Na wszelki wypadek ustawił się w taki sposób by nie dać kapłanowi możliwości bezpośredniego ataku. Miecz wyglądał na dobry, ale efektywny był w bezpośrednim starciu, a jego kusza efektywna była w zasięgu w jakim byli.
Frank nie spodziewał się ataku znienacka, ale jeśli był to wyznawca truposzy, to sponiewierany rozmową może zaatakować. A tego wolałby uniknąć. - Zajmujesz się tymi pielgrzymami co czekają na zewnątrz? - spytał starając się podtrzymać rozmowę dopóki nie zorientuje się w zamiarach człowieka. |