12-03-2021, 15:37
|
#15 |
| W czasie rozmowy przyszły mu do głowy kolejne pytania. - Ile czasu minęło odkąd uciekliście?
- Tak z dwie godziny już tu czekamy, ale nikt nie chciał przyjść i pomóc - powiedziała Rose. - A gdzie są mieszkańcy tej osady. I jak wyglądają rodzice? - nie wiadomo czym był potwór, a nie chciał by rodzice stali się ofiarami z ich ręki. - Nie wiem, gdzie są inni. Zwykle nie wychodzimy z domu, więc nie wiemy, gdzie podziali się mieszkańcy. Mama ma na imię Elisabeth, jest wysoka, szczupła i ładna. Tata to Gustav, on jest niższy od mamy i ma duży brzuch. I kręcone wąsy. Na pewno ich rozpoznacie.
- Dziękuję Rose. Postaramy się odnaleźć ich całych i zdrowych.
- Niedługo wracamy! - rzekł wesoło starając się dodać dzieciom otuchy * * *
Zaraz po wejściu przytrzymał towarzyszy. - Wszystko wokół ma niespotykaną aurę. Nigdy czegoś takiego nie widziałem - rzekł zaaferowany. - To co widzicie może nie być prawdziwe. Lepiej uważajmy. * * *
Na pytanie Cahnyra przecząco pokręcił głową. Nauka nigdy nie była jego mocną stroną. Dopiero laga na plecach motywowała go do czytania.
- Au. - aż westchnął przypominając sobie razy które otrzymał.
Przyglądał się obrazom starając się dostrzec podobieństwo. Do dzieci i ich rodziców. Zafrasowany podrapał się po czuprynie. Nie potrafił ocenić. - John, widzisz tu podobieństwo?
- Ale patrzyłeś chociaż?! - spytał podirytowany. - John mówi, że te czaszki jakoś małe są, może dziecięce. Znacie się na tym? - miał nadzieję, iż mężczyźni nie zignorują jego pytania. Bycie najmłodszym miało dużo zalet, ale wadą był brak posłuchu. - Dobrze prawicie, o szlachetni. Prowadźcie. a ja będę zabezpieczał tyły - Puck ustawił się za plecami wojowników mając baczenie na drzwi z drugiej strony.
|
| |