Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2021, 17:20   #71
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Backertag; popołudnie; dżungla w okolicy Leifsgard


- Amrisie, myślę, że biorąc pod uwagę twoje wczorajsze słowa jesteś odpowiednią osobą aby negocjować z Norsmenami nasze przybycie. Kawaler Cesar też wczoraj okazał się niezłym wyczuciem to moglibyście pójść razem. Chyba, że ktoś jeszcze ma ochotę? - chociaż w grzecznej formie to jednak na pospieszenie zwołanej naradzie kapitan wybrał dwóch ochotników aby robili za parlamentariuszy i przedstawicieli reszty ekspedycji. Ot aby przypadkiem gospodarzom nie przyszło do głowy, że to jakaś wyprawa wojenna co przybyła ich napaść.

- Dziękuję kapitanie. Reprezentowanie wyprawy będzie dla honorem. - odpowiedział elf uprzejmym tonem. Czekając jednocześnie czy ktoś jeszcze zgłosi się do grupy.

- Chętnie dołączyłbym również jako parlamentariusz. Jako szlachcic myślę że jestem odpowiedni do tej roli. - odezwał się Bertrand, zastanawiając się czemu został pominięty, skoro on też aktywnie brał udział w tamtej naradzie dzień wcześniej.

Medykus skwitował wyróżnienie uprzejmym acz zdawkowym skinieniem głowy.
- Przydałby się też ktoś, kto zna norsmeński. Choćby pobieżnie. Może wśród żołnierzy jest ktoś taki? - Obrzucił spojrzeniem dowódców poszczególnych jednostek i samego kapitana, który i swoją dość multikulturową załogą wszak dysponował.

- Słuszna uwaga. Myślę, że ktoś się znajdzie. - kapitan zgodził się z pomysłem estalijskiego brodacza. Zmrużył oczy chyba robiąc w myślach przegląd odpowiednich kandydatów do tej roli ale widocznie miał kogoś odpowiedniego kto mógłby wesprzeć posłów swoimi zdolnościami językowymi.

- A twój udział Bertrandzie będzie na pewno w sam raz. - Carlos zgodził się także na kandydaturę Bretończyka w tym poselstwie.

- Czy jeszcze coś mamy do omówienia nim ruszycie w drogę? - kapitan rozejrzał się po twarzach jakie go otaczały w tej soczystej, zielonej masie tropikalnego lasu jaka otaczała ich wszystkich.

- Dziękuje, Carlosie. Czego właściwie oczekujemy od Norsemenów poza możliwością przejścia przez ich tereny? - Zastanowił się Bertrand.

- Prawda do gościny i noclegu. Najlepiej aby zgodzili się nas przenocować wewnątrz murów. Jeśli by były jakieś wątpliwości a jednak dało się jeszcze negocjować to możecie posłać po mnie. Na razie najważniejsze aby ich nie spłoszyć i by nie wzięli nas za wrogów. Możemy im zapłacić za ten nocleg i uzupełnienie zapasów. Ale na razie to najważniejsze aby nie wzięli nas za wrogów. - kapitan przyjął te pytanie Bretończyka ze spokojem i zrozumieniem. Odpowiedział szybko i pewnie podkreślając, że przede wszystkim chciałby uniknąć rozlewu krwi i kłopotów.

- O. Jest Olaf. Olaf zna norsmeński. - odwrócił się gdy do stojącej na wygniecionej butami i kopytami ścieżce podszedł ten wytatuowany mięśniak jaki tak często mu towarzyszył. Szybko przekazał mu po co go wezwał i wskazał na trzech parlamentariuszy. Olaf pokiwał głową na znak, że przyjął to do wiadomości i jest gotów pomóc jako tłumacz.

Amris co prawda sądził, że Norsmeni znają staroświatowy a przynajmniej niektórzy z nich.. Był jednak zadowolony z obrotu sprawy. Obecność własnego tłumacza dawała jednak komfort, że nikt nie przekręci ich podczas tłumaczenia chcąc wprowadzić zamęt. Przywitał Olafa skinieniem głowy.
- Miałbym jeszcze jedną sprawę kapitanie. Wspominałem o niej podczas rekrutacji do wyprawy. Chciałbym za pana pozwoleniem i pomocą tu zebranych dowódców i doradców. - spojrzał po zgromadzonych z szacunkiem - rozpowszechnić wiedzę wśród oddziałów o poszukiwaniu przeze mnie następującej rośliny.

Amris wyjął rulon z jej dokładnym obrazem Ufege na środek stołu. Których przed wyprawą przygotował kilkanaście, na taką właśnie chwilę.
- Dobrze zapłacę za wskazanie miejsca gdzie to roślina rośnie lub przeniesieniem jej do mnie przycinając ją na liniii ziemi. - Amris wyjaśnił sposób zdobycia rośliny który najmniej narażał ją na uszkodzenia.

- Amrisie jestem przekonany, że wieczorem przy kolacji będzie mnóstwo czasu i okazji na takie sprawy. Ale w tej chwili najważniejsze to załatwić bezpieczny nocleg na tą kolację i załatwianie takich spraw. - estalijski kapitan rozłożył dłonie w pokojowym geście ale widocznie miał inaczej niż elficki mag rozłożone priorytety na tą rozmowę i nadchodzące negocjacje.

- Oczywiście kapitanie - odpowiedział elf - Nie chciałem jednak tracić całego dnia i rozpocząć poszukiwania natychmiast. Zająłbym teraz raptem kilka minut a samo szukanie zioła nie spowalniałoby nas. - wyraził opinię lecz nie naciskał nic ponad tę opinię. Czarodziej był gotowy schować mapę.

Medykus rzucił okiem na rysunek. Jako żywo takiej rośliny nie widział. Ale to samo mógł powiedzieć o połowie innych jakie rzuciły mu się w oczy gdy przemierzali deszczowy las. Niemniej wyglądał na zainteresowanego.
- Powinieneś panie Amrisie spytać o to przede wszystkim naszego czarnoskórego przewodnika. Będę miał do niego sprawę wieczorem. Jeśli życzysz, dołącz. Posłużę tłumaczeniem.

Czarodziej uśmiechnął się do medyka.
- Dziękuję. Planowałem udać się do naszego tłumacza i Amazonki Kary. Z chęcią skorzystam z propozycji pomocy. Gdy zakończymy sprawę posłowania. - Amris skinął głową Cesarowi.
 
Icarius jest offline