Woods był wściekły. W Londynie otrzymał dwa zadania: dostarczenie belgijsko-niemieckiej pary kaprali oraz transport archiwum paryskiego oddziału Spectry. Jak to w ogóle było możliwe, że choć jego samolot się rozbił, musiał przedrzeć się przez linię frontu, został uwięziony i poddany przesłuchaniom, przez co do Paryża dotarł ze sporym opóźnieniem, to cholerne archiwum wciąż nie było gotowe do transportu? Istnieje spore ryzyko, ba, właściwie pewność, że w trakcie misji coś się nie uda. Na przykład samolot, którym się podróżuje, może zostać zestrzelony. I może to być kwestia błędnego doboru załogi, która zmyli drogę, niedostatków technicznych pojazdu lub zwykłego pecha. Trzeba się z tym zmierzyć. Ale to co odwalała komórka Sorena zakrawało o czystą amatorszczyznę. We wrześniu Polacy odwalili podobny numer, Woods o tym wiedział, dzięki czemu archiwum ich wywiadu dostało się w ręce Abwehry. Ale żeby Francuzi?
Z trudem powstrzymał się, by nie palnąć Francuzowi kazania. Restauracja nie była do tego najlepszym miejscem, a potem... Cóż, czy to by cokolwiek zmieniło, gdyby się wydarł na tego głupca? Przyspieszyłoby tok wydarzeń? Nie. Woods i tak musiał czekać, i czynił to w pokorze.
Poprosił Sorena o kontakt z Londynem i wysłał meldunek o dotychczasowych postępach misji. Dość ogólnikowy meldunek. Wysyłając go nie wiedział, że za parę godzin będzie się witał z tymi, o których meldował, że "nie posiada aktualnych danych" na ich temat. Nawet się ucieszył, widząc obie panie całe i zdrowe, czego oczywiście nie dał po sobie poznać.
W Paryżu nie brak atrakcji i sposobów na spędzanie wolnego czasu, jednak Woods, nawet pomny obietnicy złożonej belgijskiemu żołnierzowi, postanowił nie ruszać się z hotelu. Gorąca kąpiel, czyste ubranie, wygodny fotel i ciepły posiłek to wszystko, czego w tej chwili potrzebował. I oczywiście papieros, jakżeby inaczej. W takich warunkach doczekał wieczornego spotkania.
Anglik nie ufał powierzonemu im kapralowi, ale też nie chciał zniechęcać go do współpracy, wtrącając do jakiegoś aresztu z tym drugim. Zaproponował pozostawienie go w hotelu, ale pod dyskretną obserwacją. Gdyby Sorenowi brakowało ludzi był gotów zaproponować, że sam się tym zajmie. W końcu zadanie Sorena nie było tak naprawdę ich misją, a hotel był naprawdę komfortowym miejscem, po tych wszystkich niewygodach, związanych z podróżą po francuskiej ziemi.