Za prawdę powiadam wam, że największym szokiem jest dokończenie sesji przez Bielona. Z każdym kolejnym odpisem i deklaracją oczekiwałem, że to już koniec, że nie będzie więcej odpisów i sesja upadnie, a jednak nie upadała. Trwała dalej niczym skała na wzburzonym morzu.
Z powyższego wynikały moje starania wyciśnięcia jak największej ilości soków z tej fabularnej pomarańczy zanim zgnije i trzeba będzie ją wyrzucić. Stąd pojawiłem się już w rekrutacji, bo przecież już element fabularny inicjujący temat rekrutacji mógł być ostatnim elementem tej gry. Jak już tam napisałem wyżej - nie zgniła i nie trzeba było nic wyrzucać.
Najbardziej podobała mi się scena w lesie. Skradanie, podchodzenie do jakiejś podejrzanej grupki obozowiczów, sięganie po sztylety i uspokojenie sytuacji przez medyka, a potem atak hordy przeciwników i kulminacja w postaci pojawienia się bestii z lasu. Klimat.
Wydaje się, że ten styl lepiej pasował do mniejszej liczby graczy niż większej, ale to tylko takie odczucia.
Sven na początku miał dwie motywacje: kasa i rodzina. Później doszedł do tego strach przed potworem z lasu. Zdaję się, że ten trzeci w nim wygrał i dlatego Sven robił wszystko, żeby pozostać jak najdłużej w podziemiach klasztoru. Gnojarz nie miał żadnego doświadczenia bojowego, więc sensowną była jego śmierć w niebezpiecznych komnatach.
Co do śmierci Svena ze względu na moje nieodpisywanie - w porządku. Rzeczywiście mogłem ostrzec na forum, że nie będzie mnie kilka dni.
Podobnie jak Michael wiem, że to tylko biznes, nic osobistego. Niestety aktualnie mam za dużo do napisania poza forum i z tego względu mało co tu bywam - ale jakbym miał wolniejszy okres to z pewnością zgłoszę się do innych twoich gier/gawęd.
Jeszcze raz dzięki za grę i pozdrawiam.