Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2021, 15:57   #74
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Propozycja ze strony de Rivery padła dosyć nieoczekiwanie, choć można było ją przewidzieć. Człowiek wrzucał obie grupy elfów do jednego worka, nie patrząc na możliwości obu grup. Dla Rivery jeden elf nie różnił się specjalnie od innego elfa i kapitan najpewniej uznał, że łucznicy towarzyszący Amrisowi mają te same wyszkolenie co wojownicy Ektheliona.
- Dogadamy się kapitanie. W szczególności odnośnie luzowania się - Ekthelion kiwnął głową. Szczegóły wolałby ustalić albo z Amrisem, albo bezpośrednio z jego podoficerem dowodzącym.

Dżungla zabierała, ale i dawała.To było coś, czego wojownicy Ektheliona nauczyli się przez cały miesiąc trenując i polując w pobliżu Portu Wyrzutków. Poranek i rzęsiste przebudzenie wojownicy Ektheliona przywitali najpierw pospiesznie pakując manatki i zabezpieczając głównie zapasy jedzenia, potem zaś jednak zrzucili nieco odzienia, i wykorzystali ciepły deszcz do porannej toalety, która choć krótka, nieco otrzeźwiła wojowników przed kolejnym dniem podróży, który w odróżnieniu do poprzedniego był dużo cięższy. Elfy wykorzystały więc deszcz w sposób twórczy. Przed wyruszeniem w drogę, starannie porozkładali swoje wełniane kubraki na grzbietach przydzielonych dla nich zwierząt, jak również dwóch swoich, które jak zauważył Kilrath znajdowały się w dobrych, choć khazadzkich rękach. Kiedy deszcz w końcu przestał padać, słońce bardzo szybko podsuszyło kubraki. Długie koszule i długie buty jednak wciąż mieli poubierane. O ile deszcz mógł zmyć z twarzy i ciała znużenie i brud, to rozwadniał również glebę i ściółkę, z której wypełzało wszelkiej maści robactwo.


Pomoc elfów Amrisa mogłaby być wybawieniem, bo busz miejscami był tak gęsty, że miecze i długie noże ulthuańczyków były w użyciu niemal przez cały czas, gdyby nie fakt, że właściwie trzeba było ich pilnować na równi ze swoimi, co po prostu dodawało roboty.
To, że nikt nie ucierpiał z powodu zadrapań, ukąszeń insektów i innych pułapek dżungli należało uznać za sukces. Szczególnie, że pod wieczór można było zobaczyć już palisadę osady norsmenów.

Decyzja o wysłaniu jako parlamentariusza nowego w ekspedycji, i właściwie nieznanego elfa nieco zdziwiła Ektheliona. Wiedział, że norsmeni są nieufni w stosunku do elfów i bardziej do tej delikatnej roli pasowałby Bertrand, lub nawet baronowa. Norsowie lubili towarzystwo kobiet, i być może człowieczy dowódca, zawiadujący osadą dałby się zwieść urokowi szlachcianki. Postanowił jednak nie ingerować, za to zrobić wszystko, by w razie problemów, parlamentarzyści mogli przynajmniej liczyć na osłonę jego wojowników.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline