Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2021, 08:08   #971
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Proces rozpoczął się standardowo. Standardowe formułki powitalne, standardowy początek, opis zarzutów, które Gustaw już poznał, standardowe pytanie czy się przyznaje i zdaje na łaskę sądu czy życzy sobie formalnego procesu… Wcześniej stojący tylko i czekający aż ta część farsy zwanej dla niepoznaki “sądem wojskowym” Gustaw musiał coś powiedzieć. I, jeśli odpowiedź byłaby przecząca (czyli że się nie przyznaje), poprosić o świadków i zadać im pytania. Albo od razu odpalić mowę końcową. Po nim miał mówić oskarżyciel. Ku zdziwieniu Gustawa, był nim Magnus. Trzecim sędzią był zamiast niego inny, nie znany mu z nazwiska człowiek. Choć von Grunnenberg miał wrażenie, że już go gdzieś kiedyś widział.
Gustaw szukał w głowie osoby pasującej do trzeciego sędziego. Nie mógł tego znaleźć więc pochylił się do swojego obrońcy.
- Kim jest ten nowy jegomość jako sędzia?- zapytał, a von Richthoffen ze zdumienia aż szeroko otworzył oczy.
- Chcesz się bronić zaburzeniami z pamięcią? Wilhelm von Knochen? Kapitan Ość? - wyjaśnił szeptem, nie mając pojęcia, że Gustaw wyruszył w pole zanim ściągnięto kapitana z emerytury, by dowodził obroną Wissenlandu po wydarzeniach w nulnijskim garnizonie i późniejszej zdradzie Brocka, a jedyny kontakt jaki mieli, to przez posłańca w Meissen. Gustawa trochę zmartwiło, że jego nominalny dowódca nie jest głównym sędzią, ale miał przynajmniej jednego “sojusznika”. Plus, akurat do niego słał raporty. Co prawda zupełnie niezgodne z tym co mu rozkazano, ale wysyłał.
Po czym zwrócił się do sądu.
- Nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów szanowni Panowie sędziowie.- Grzecznie i jak przystało odpowiedział na pytanie.
- Zarzut odnośnie tchórzostwa w obliczu wroga jest niesłuszny. Stawałem wraz z moimi ludźmi długi czas. Zmęczenie, rany i to na mojej osobie są do teraz widoczne. Nie raz pokazywałem się, że wróg mi nie straszny a jedynie bezpieczeństwo ludzi, którzy byli pod moją opieką. Do tego szanowni sędziowie sami wiedzą, że wśród zdobyczy granicznych byli jeńcy. Umowę jaką zawarłem z granicznymi była spowodowana ich bezpieczeństwem i ich wolnością. Do tego kuzynka jaśnie nam panującej Elektorki mogła ucierpieć, więc postanowiłem usunąć to zagrożenie i nie toczyć przegranej walki. Armia Wissenlandu była na tyle daleko a wróg tak zorganizowany, że nim by pomoc doszła już by nie było kogo ratować. Na to są świadkowie w postaci moich ludzi i Jaśnie Panienki von Libwitz.- Wygłaszał mowę Gustaw używając jak najwięcej zdolności swojej mowy do sędziów. Argumenty Gustawa wydawały się być trafne i wyglądało na to, że działają na sędziów.
- Sprawa niewykonania rozkazu już przez mojego przełożonego została wykonana a ta misja na przełęczy była następstwem tego. Rozkaz wykonałem, a co do dokładności wydaje mi się, że powinien mój przełożony ocenić, gdyż on znał go dokładnie. Przełęcz broniłem według rozkazu. Tyle ile się dało. Nie miałem rozkazu ginąć wraz z moimi ludźmi i mogłem reagować na zaistniałe sytuacje. Sprawę z Khazadami także za pomocą moich ludzi, a raczej krasnoludów będących pod moją komendą wykonałem. Na dowód może świadczyć, że w obozie były krasnoludy przysłane z Karaku. Sytuacja jaka zaistniała na przełęczy po odwiedzinach szanownego oficera.- Tu Gustaw wskazał swojego obrońcę.
- Nie mogłem począć inaczej. Placówka obrony już nie istniała a umowa musi być spełniona. Do czasu pojawienia się oficera w postaci mojego obrońcy utrzymywałem posterunek obronny przez co i mylnie zostało to odebrane w siłach Imperialnych i wykonano atak. Gdy już sprawa iż posterunek idzie w ręce sił głównych już musiałem odstąpić od uznawania przełęczy jako miejsca obrony. Krasnoludy obserwowały i gdybym naraził na zerwanie jej i złamanie nie tylko nadszarpnęło by mój honor, ale także Imperialne a nawet człowiecze słowo by straciło wiarę wśród krasnoludów. Stosunki z nimi dla całego Imperium są ważne a osobiste waśnie muszą być odłożone na bok. To był powód zezwolenia na opuszczenie przełęczy przez siły Brocka i części Granicznych, którzy według umowy przystąpili do najemnej kompanii. Na świadków proszę prosić Krasnoludów, którzy byli na przełęczy i ludzi, którzy tam byli.- mówił Gustaw dalej, tym razem jednak nie bardzo go rozumieli - “sprawa niewykonania rozkazu została wykonana przez przełożonego”? Cóż to mogło znaczyć?
W żaden sposób nie odniósł się też do treści zarzutów.
- Zdrada i spisek? Odzyskanie części dóbr i jeńców chyba wskazuje na to, że z wrogiem nie spiskowałem. Gdyby mnie i moich ludzi Graniczni pokonali to by na posterunku dolnym zostawili kilku co lepszych wojaków i by armia goniąca utknęła na długo a wróg z całym łupem i jeńcami uciekłby na swój teren. Więc uważam, że w obliczu takiej sytuacji nie miałem zbyt wielkiego wyboru i nie ma to nic wspólnego ze zdradą czy jakimś spiskiem. Spod mojego miecza jak i moich podkomendnych dziesiątki jak nie setki padło granicznych a i znalazło się wśród nich kilku ważniejszych.- podkoloryzował von Grunnenberg, ale nie było nikogo, kto mógłby mu to udowodnić.
[i]- Jeśli chodzi o zdradę i spisek przy zawieraniu układu z Granicznymi to nie sam jeden ustalałem warunki. Krasnolud był przy tym jako obserwator jak i mag i kilku innych. W politycznej szermierce nie jestem mistrzem i niestety wszyscy zostaliśmy na przełęczy przechytrzeni. Jak tylna straż granicznych przybyła według umowy to nie było szans z nimi stawać bo mieli przewagę. Myślałem nad pojedynkiem z Herr Otto, ale ze względu na honor dany, że nie złamię umowy miałem ręce związane. Na to świadkowie są w postaci Krasnoludów, żołnierzy i Jaśnie Panienki von Liebwitz.
- Co do ostatniego zarzutu zabójstwa, uważam, że powinno się w innym postępowaniu tym zająć. Wcześniejsze za oskarżenia są czysto wojskowe a to ostatnie nie i do tego nie widzę żadnych dowodów na moją winę w tym przypadku- Gustaw po raz kolejny dał znać o swoich wywrotowych poglądach na rolę oskarżonego podczas procesu, który według niego nie musi udowadniać swojej niewinności, co stało w jaskrawej sprzeczności z ustaloną tradycją i linią orzeczniczą Imperialnych sądów i groziło dodatkowym wyrokiem za obrazę sądu. Na jego szczęście szybko odezwał się obrońca:
- Nie przyznajemy się do winy, Wysoki Sądzie. Chcielibyśmy powołać na świadków… - wszedł mu w słowo obrońca, ale Gustaw kontynuował - Działałem w samoobronie. Pan von Rudger narkotyzował pannę von Liebwitz co mi się nie podobało i wyraziłem temu sprzeciw. Jestem szlachcicem i takiego traktowania dam z wyższych sfer nie mogę tolerować. Wystąpiła sprzeczka w której odmówiłem pomocy w narkotyzowaniu szlachcianki i wtedy Herr Rudger rzucił się na mnie. Odruchowo się zasłoniłem mieczem, który miałem w dłoni i ten nadział się na moją broń. Jestem żołnierzem i to ma się wyuczone, że w chwili zagrożenia się człowiek broni. - ...
 
Hakon jest offline