Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2021, 08:08   #971
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Proces rozpoczął się standardowo. Standardowe formułki powitalne, standardowy początek, opis zarzutów, które Gustaw już poznał, standardowe pytanie czy się przyznaje i zdaje na łaskę sądu czy życzy sobie formalnego procesu… Wcześniej stojący tylko i czekający aż ta część farsy zwanej dla niepoznaki “sądem wojskowym” Gustaw musiał coś powiedzieć. I, jeśli odpowiedź byłaby przecząca (czyli że się nie przyznaje), poprosić o świadków i zadać im pytania. Albo od razu odpalić mowę końcową. Po nim miał mówić oskarżyciel. Ku zdziwieniu Gustawa, był nim Magnus. Trzecim sędzią był zamiast niego inny, nie znany mu z nazwiska człowiek. Choć von Grunnenberg miał wrażenie, że już go gdzieś kiedyś widział.
Gustaw szukał w głowie osoby pasującej do trzeciego sędziego. Nie mógł tego znaleźć więc pochylił się do swojego obrońcy.
- Kim jest ten nowy jegomość jako sędzia?- zapytał, a von Richthoffen ze zdumienia aż szeroko otworzył oczy.
- Chcesz się bronić zaburzeniami z pamięcią? Wilhelm von Knochen? Kapitan Ość? - wyjaśnił szeptem, nie mając pojęcia, że Gustaw wyruszył w pole zanim ściągnięto kapitana z emerytury, by dowodził obroną Wissenlandu po wydarzeniach w nulnijskim garnizonie i późniejszej zdradzie Brocka, a jedyny kontakt jaki mieli, to przez posłańca w Meissen. Gustawa trochę zmartwiło, że jego nominalny dowódca nie jest głównym sędzią, ale miał przynajmniej jednego “sojusznika”. Plus, akurat do niego słał raporty. Co prawda zupełnie niezgodne z tym co mu rozkazano, ale wysyłał.
Po czym zwrócił się do sądu.
- Nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów szanowni Panowie sędziowie.- Grzecznie i jak przystało odpowiedział na pytanie.
- Zarzut odnośnie tchórzostwa w obliczu wroga jest niesłuszny. Stawałem wraz z moimi ludźmi długi czas. Zmęczenie, rany i to na mojej osobie są do teraz widoczne. Nie raz pokazywałem się, że wróg mi nie straszny a jedynie bezpieczeństwo ludzi, którzy byli pod moją opieką. Do tego szanowni sędziowie sami wiedzą, że wśród zdobyczy granicznych byli jeńcy. Umowę jaką zawarłem z granicznymi była spowodowana ich bezpieczeństwem i ich wolnością. Do tego kuzynka jaśnie nam panującej Elektorki mogła ucierpieć, więc postanowiłem usunąć to zagrożenie i nie toczyć przegranej walki. Armia Wissenlandu była na tyle daleko a wróg tak zorganizowany, że nim by pomoc doszła już by nie było kogo ratować. Na to są świadkowie w postaci moich ludzi i Jaśnie Panienki von Libwitz.- Wygłaszał mowę Gustaw używając jak najwięcej zdolności swojej mowy do sędziów. Argumenty Gustawa wydawały się być trafne i wyglądało na to, że działają na sędziów.
- Sprawa niewykonania rozkazu już przez mojego przełożonego została wykonana a ta misja na przełęczy była następstwem tego. Rozkaz wykonałem, a co do dokładności wydaje mi się, że powinien mój przełożony ocenić, gdyż on znał go dokładnie. Przełęcz broniłem według rozkazu. Tyle ile się dało. Nie miałem rozkazu ginąć wraz z moimi ludźmi i mogłem reagować na zaistniałe sytuacje. Sprawę z Khazadami także za pomocą moich ludzi, a raczej krasnoludów będących pod moją komendą wykonałem. Na dowód może świadczyć, że w obozie były krasnoludy przysłane z Karaku. Sytuacja jaka zaistniała na przełęczy po odwiedzinach szanownego oficera.- Tu Gustaw wskazał swojego obrońcę.
- Nie mogłem począć inaczej. Placówka obrony już nie istniała a umowa musi być spełniona. Do czasu pojawienia się oficera w postaci mojego obrońcy utrzymywałem posterunek obronny przez co i mylnie zostało to odebrane w siłach Imperialnych i wykonano atak. Gdy już sprawa iż posterunek idzie w ręce sił głównych już musiałem odstąpić od uznawania przełęczy jako miejsca obrony. Krasnoludy obserwowały i gdybym naraził na zerwanie jej i złamanie nie tylko nadszarpnęło by mój honor, ale także Imperialne a nawet człowiecze słowo by straciło wiarę wśród krasnoludów. Stosunki z nimi dla całego Imperium są ważne a osobiste waśnie muszą być odłożone na bok. To był powód zezwolenia na opuszczenie przełęczy przez siły Brocka i części Granicznych, którzy według umowy przystąpili do najemnej kompanii. Na świadków proszę prosić Krasnoludów, którzy byli na przełęczy i ludzi, którzy tam byli.- mówił Gustaw dalej, tym razem jednak nie bardzo go rozumieli - “sprawa niewykonania rozkazu została wykonana przez przełożonego”? Cóż to mogło znaczyć?
W żaden sposób nie odniósł się też do treści zarzutów.
- Zdrada i spisek? Odzyskanie części dóbr i jeńców chyba wskazuje na to, że z wrogiem nie spiskowałem. Gdyby mnie i moich ludzi Graniczni pokonali to by na posterunku dolnym zostawili kilku co lepszych wojaków i by armia goniąca utknęła na długo a wróg z całym łupem i jeńcami uciekłby na swój teren. Więc uważam, że w obliczu takiej sytuacji nie miałem zbyt wielkiego wyboru i nie ma to nic wspólnego ze zdradą czy jakimś spiskiem. Spod mojego miecza jak i moich podkomendnych dziesiątki jak nie setki padło granicznych a i znalazło się wśród nich kilku ważniejszych.- podkoloryzował von Grunnenberg, ale nie było nikogo, kto mógłby mu to udowodnić.
[i]- Jeśli chodzi o zdradę i spisek przy zawieraniu układu z Granicznymi to nie sam jeden ustalałem warunki. Krasnolud był przy tym jako obserwator jak i mag i kilku innych. W politycznej szermierce nie jestem mistrzem i niestety wszyscy zostaliśmy na przełęczy przechytrzeni. Jak tylna straż granicznych przybyła według umowy to nie było szans z nimi stawać bo mieli przewagę. Myślałem nad pojedynkiem z Herr Otto, ale ze względu na honor dany, że nie złamię umowy miałem ręce związane. Na to świadkowie są w postaci Krasnoludów, żołnierzy i Jaśnie Panienki von Liebwitz.
- Co do ostatniego zarzutu zabójstwa, uważam, że powinno się w innym postępowaniu tym zająć. Wcześniejsze za oskarżenia są czysto wojskowe a to ostatnie nie i do tego nie widzę żadnych dowodów na moją winę w tym przypadku- Gustaw po raz kolejny dał znać o swoich wywrotowych poglądach na rolę oskarżonego podczas procesu, który według niego nie musi udowadniać swojej niewinności, co stało w jaskrawej sprzeczności z ustaloną tradycją i linią orzeczniczą Imperialnych sądów i groziło dodatkowym wyrokiem za obrazę sądu. Na jego szczęście szybko odezwał się obrońca:
- Nie przyznajemy się do winy, Wysoki Sądzie. Chcielibyśmy powołać na świadków… - wszedł mu w słowo obrońca, ale Gustaw kontynuował - Działałem w samoobronie. Pan von Rudger narkotyzował pannę von Liebwitz co mi się nie podobało i wyraziłem temu sprzeciw. Jestem szlachcicem i takiego traktowania dam z wyższych sfer nie mogę tolerować. Wystąpiła sprzeczka w której odmówiłem pomocy w narkotyzowaniu szlachcianki i wtedy Herr Rudger rzucił się na mnie. Odruchowo się zasłoniłem mieczem, który miałem w dłoni i ten nadział się na moją broń. Jestem żołnierzem i to ma się wyuczone, że w chwili zagrożenia się człowiek broni. - ...
 
Hakon jest offline  
Stary 15-03-2021, 22:50   #972
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
- Na pierwszego świadka prosiłbym Roz Bauer.- odezwał się Gustaw i patrzył jak wchodzi wywołana. Roz jest ubrana w przyzwoity strój mieszczański lepszego sortu.
- Czy panna była świadkiem negocjacji jakie prowadziłem z siłami Granicznych?-
- Tak.
- Będąc w obozie granicznych widziała Panna wielkość sił granicznych i uważa by dało się ich powstrzymać siłami jakie były w mojej mocy?-
- Nie. Siły wroga były wielokrotnie przeważające wojska pozostające w dyspozycji Pana von Grunnenberga.-
Kobieta przez chwilę waha się po po ostatnim pytaniu i zwraca się do sędziego.
- Czy mogłabym jeszcze coś dodać?
Sędziowie nie mieli nic przeciwko, oskarżyciel także nie protestował.
Natomiast Gustaw aż przystanął na chwilę by usłyszeć co ma Roz do powiedzenia. Miał jeszcze pytania, ale poczeka z nimi bo może nie będzie sensu ich zadawać.
Roz prawie zasalutowała na zgodę sędziego i skłoniła się dodatkowo.
- To moja własna opinia na temat sytuacji Pana von Gunnenberga i jego oddziału. Z tego co udało mi się dowiedzieć, Pan von Gunnenberg nie dowodził oddziałem wyszkolonych żołnierzy, a raczej… - zagryzła zęby odruchowo, jak to zwykła robić - dowodził zbieraniną rekrutów, których proweniencja była wątpliwej jakości. Przynajmniej części. W obliczu niezwykle trudnego zadania, Pan Dowódca był skoncentrowany na jego wykonaniu, wykorzystując posiadane zasoby osobowe i z konieczności musząc na nich polegać. Część z tych osób wykazała się niezwykłym bohaterstwem. Natomiast z mojego doświadczenia, na podstawie zachowania członków oddziału, podejrzewam, że w oddziale byli też szpiedzy. Prawdopodobnie Otto Wernicky’ego. Czy byli na czyiś usługach od razu, czy też zostali zrekrutowani w trakcie tego nie wiem. Niemniej wiadomo o co najmniej jednym zdrajcy. Druga z osób również zniknęła bez śladu po odejściu Wernicky’ego. Stąd można też podejrzewać, że te osoby mogły sabotować działania oddziału i przekazywać kluczowe informacje przeciwnikowi. Trudne warunki misji, stała obecność na wrogim terenie oraz konieczność współpracy w grupie niezwykle utrudniały wykrycie takich osób.
- Dziękuję za podzielenie się Panny opinią i wiedzą z czasów obrony przełęczy.- Gustaw kiwnął głową w podzięce za opowieść Roz.
- Czy według Pani wiedzy i spostrzeżeń usilnie i z premedytacją zawarłem umowę w, której Herr Wernycki mógł zostać objęty ochroną umowy wchodząc w skład tylnej straży?-
- Według moich spostrzeżeń i wiedzy nikt ze nie był tego świadomy, a drugiej stronie negocjacji zależało na wprowadzeniu obrońców przełęczy w błąd - Roz zwróciła swoją twarz w stronę oskarżyciela i skinęła głową.

Kiedy Gustaw zakończył zadawanie pytań Roz, podszedł do niej von Rudger.
- Ale nie zaprzecza Pani, że zawarł taką umowę? - zapytał.
- Nie zaprzeczam.
- Z czyjej inicjatywy powstał zapis umożliwiający objęcie ochroną umowy Wernickiego?
- W umowie nie było zapisu, który miał umożliwić ochronę Wernickyiego.
- Oskarżony przed chwilą sam przyznał, że na mocy podpisanej przez niego umowy Wernicky mógł zostać objęty ochroną umowy wchodząc w skład tylnej straży. Zapytam ponownie - z czyjej inicjatywy powstał zapis, cytuję “Punkt drugi: Tylna straż podda się dowódcy obrony przełęczy. 2a) Nie poniosą oni żadnej kary i zachowają swój dobytek. 2b) Dołączą do oddziału Harkina Brocka i podpiszą stosowny kontrakt na przynajmniej roczną służbę.”?
- Ach. Chodzi o ten zapis - Roz wyglądała na zaskoczoną.
- Nic mi nie wiadomo o tym, aby intencją tego zapisu była ochrona Wernicky'ego. Wstępną propozycję porozumienia złożył Wernicky powołując się na ustalenia z jakimś Kolegium. Z jakim i kiedy to było ustalone, tego nie wiem. Potem ta umowa była przedmiotem dalszych negocjacji.
- A co mają do tego intencje? - zdziwił się oskarżyciel. Zdumienie podzielał także sąd i publiczność. Kogo, na Sigmara, obchodziły intencje? Sądzono czyny - Uproszczę pytania dla świadka: Kto negocjował umowę? Czy Wernicky został objęty ochroną tego zapisu?
- Umowę negocjowali Pan von Gunnenberg, dwóch oficerów Harkina Brocka, akolitka Leo de la Vega, mag Loftus Ritter ze strony obrońców przełęczy. W negocjacjach uczestniczył także krasnolud Galeb Galvinson, który został uznany za stronę neutralną. Ze strony wojsk Granicznych negocjowali Otto von Wernicky.
- Tak, tak, proszę przejść do drugiej części pytania - oskarżyciela nie obchodzili podwładni Wernickiego, to nie ich sądzono.
- Tak. Został objęty, gdyż zgłosił się do straży tylnej.
- Czy umożliwienie Wernickiemu ucieczki i bezkarności kwalifikuje się według Świadka jako działanie na jego korzyść czy niekorzyść?
- Nie umiem ocenić. Z obecnej perspektywy doprowadziło to do znalezienia się Wenickyiego po drugiej stronie przełęczy. Obrońcy przełęczy działali jednak w warunkach dominującej przewagi wroga i to w nich musieli podejmować decyzje.
- Świadek nie jest w stanie ocenić czy zapewnienie komuś bezkarności jest dla niego korzystne?
- teatralnie zdziwił się oskarżyciel drwiąco się uśmiechając - wycofuję to pytanie. Za to mam inne - co dostał oskarżony za zgodę na te warunki?
- Umowa nie obejmowała personalnie Pana von Gunnenberga. Obrońcy przełęczy, którymi dowodził otrzymali 12,5% wozów. W Imperium pozostało...
- Ile wozów dostał personalnie oskarżony?
- przerwał bezceremonialnie oskarżyciel. Sędziowie, wkurzeni irytującą manierą Roz, która odpowiadała “obok” zadanych pytań, nie zareagowali.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Nie słyszałam aby Pan von Gunnenberg uznał, że jakieś wozy powinny należeć bezpośrednio do niego.
- Dziewięć
- uśmiechnął się oskarżyciel wymachując listą - znaleziono przy nim też kilkanaście bardzo cennych bibelotów. Sędziom przedstawiam ją jako dowód w sprawie - położył im papier na blacie.
- Chciałbym dodać wyjaśnienie by mylnie nie odczytano słów oskarżenia.- Zwrócił się Gustaw.
- Oskarżony miał już swój czas na zadawanie pytań świadkowi - pouczył go sędzia - oskarżony będzie mógł wyjaśniać podczas swojej mowy końcowej.
- Przedmioty w moim posiadaniu jak można zauważyć są charakterystyczne i należą do zrabowanych rzeczy dostojnikom Wissenlandu. Moim zamiarem było oddać je prawowitym właścicielom uznając je za pamiątki rodowe. Głupcem bym był gdybym tak znaczone rzeczy brał i jeszcze ich nie ukrył wiedząc, że niebawem nadciągną siły główne.- Dodał von Gruneberg.
- Jak świadek nazwałby sytuację, gdy oficer Armii Wissenlandu, w zamian za korzyść majątkową, zawiera z przestępcą umowę dzięki której ów przestępca może pozostać bezkarny?
- Negocjacjami... z przeważającym wrogiem, których celem było uchronienie jak największej ilości dóbr Imperium, bo rozumiem, że nie jest to pytanie teoretyczne, tylko o Pana von Gunnenberga.

- Sprzeciw. Chciałbym nadmienić, że to manipulacja świadkiem a wcześniej świadek już odpowiedział co do tej sprawy.- Wtrącił się Gustaw.
- Odrzucony. Oskarżony sam już wcześniej sugerował świadkowi odpowiedzi.

- Kim byli ci zdrajcy, o których Pani wspomniała?
- Zdrajcą był żołnierz Karl Topher nazywany Diukiem. Osobą która w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła jest Leonor de la Vega, ale to nie musi oznaczać zdrady. Jak powiedziałam większość żołnierzy z oddziału Pana von Gunnenberga wykazała się bohaterstwem w ostatnim czasie.
- Przed chwilą żołnierze Jaśnie Oświeconej Elektorki byli dla świadka, cytuję, “zbieraniną wątpliwej proweniencji”, zaprzeczyła Pani także, by byli “wyszkolonymi żołnierzami”. Kto według świadka odpowiada za brak kompetencji u podwładnych oskarżonego?
Teraz mówi Pani, że większość żołnierzy von Grunnenberga wykazała się bohaterstwem. Mogłaby Pani podać imiona i nazwiska tychże bohaterskich żołnierzy?

- Ach - Roz skłoniła głowę w kierunku oskarżyciela - myślałam, że pochodzenie i staż oddziału został zbadane przez Pana przed rozpoczęciem procesu. Wydawało mi się, że szkolenie żołnierza w trakcie pokoju trwa dwa lata. Ludzie z oddziału Pana von Gunnenberga nie byli szkoleni tyle czasu z tego co mi wiadomo, ale to najlepiej będzie potwierdzić. Pochodzenie zaś nie wyklucza zostania bohaterem. Bohaterskimi czynami wykazali się z moich informacji na przykład krasnolud Detlef albo akolitka Leo de la Vega.
- Ta sama, która przed chwilą została za możliwą zdrajczynię uznana? Świadek mówił o większości oddziału. Proszę zatem o podanie danych pozostałych bohaterów. Proszę także wysoki Sąd o upomnienie świadka
- Świadek ma nie wdawać się w polemiki z pytaniami, a na nie odpowiadać
- Przypominam: Kto według świadka odpowiada za brak kompetencji u podwładnych oskarżonego? Proszę podać dane żołnierzy, którzy wykazali się bohaterstwem
- Nie mówiłam o niekompetencji podwładnych, nie uważam ich za niekompetentnych, nie mogę więc odpowiedzieć na to pytanie. Bohaterstwem wykazali się obrońcy Meissen (dokleje potem nazwiska).
- Rozumiem. Zatem większość żołnierzy dowodzonych przez oskarżonego była bohaterami. Dziękuję. Skoro już przy podwładnych oskarżonego jesteśmy:
- W tajemniczych okolicznościach zaginął członek oddziału… Jakie działania poszukiwawcze podjął oskarżony?

- Nie wiem czy okoliczności zniknięcia żołnierza Karla były tajemnicze. Dowiedziałam się, że został zabity w starciu z krasnoludami stając po stronie sług demona chaosu. W tym czasie Pan von Gunnenberg i obrońcy przełęczy prowadzili bitwę z wielokrotnie wyższymi siłami wroga z księstw Granicznych.
Oskarżyciel spojrzał na sędziów.
- Proszę o uznanie świadka za wrogiego
Sędziowie także byli zirytowani zachowaniem świadka. Najwyraźniej miała ich za durniów.
- Ostrzega się świadka, że dalsze takie zachowanie zostanie uznane za obrazę sądu. Proszę odpowiadać na pytania.
- W tajemniczych okolicznościach zaginął członek oddziału, Leo de la Vega. Jakie działania poszukiwawcze podjął oskarżony? - wobec milczenia świadka oskarżyciel powtórzył pytanie
Roz wyglądała na strapioną.
- Przepraszam. Źle zrozumiałam pytanie. Myślałam, że pyta Pan o inną osobę. Nie wiem. W sytuacji napięcia narastającego pomiędzy tylną strażą Wernickiego, najemnikami Brocka oraz obrońcami uznałam, że najważniejszym zadaniem będzie jak najszybsze złożenie raportu dowództwu Armii Imperium i opuściłam obóz.

- Na podstawie jakich zachowań członków oddziału podejrzewał świadek zdradę? Jakich działań oskarżonego była Pani świadkiem, które podjął, by zaradzić możliwości zdrady?
- Walkę po stronie demona chaosu uważam za zdradę. Nie towarzyszyłam Panu von Gunnenbergowi przed śmiercią Karla więc nie byłam świadkiem jakichkolwiek jego działań.
- Którzy członkowie oddziału walczyli po stronie Chaosu? - zdumiał się oskarżyciel - I skoro nie towarzyszyła Pani oskarżonemu przed śmiercią Karla, to skąd Pani wie, że zdradził?
- Zbierałam informacje od obrońców przełęczy. Krasnoludy, w tym dwóch z oddziału Pana von Gunnenberga starły się z demonem i jego sługami. W tej bitwie padł pokonany przez nich Karl Topher. Najwyraźniej gdy Pan von Gunnenberg dowodził oddziałem bezpośrednio potrafił zmobilizować ich do bohaterstwa. Gdy przejął dodatkowe obowiązki dowódcy przełęczy, które wymagały konfrontacji z o wiele liczniejszym wrogiem, oraz dodatkowo obciążały go zadaniami jeden z członków oddziału mógł zdezerterować w trakcie starcia z wrogiem.
- Świadek tam był? Widział wydarzenia? Przyjmując na chwilę, że jest w tych rewelacjach jakaś część prawdy - kim byli owi słudzy demona, z którymi rzekomo starli się krasnoludowie z oddziału oskarżonego?
- Nie, nie byłam i nie widziałam. Świadkowie opisywali je jako potwory wstające ze zwłok poległych.
- Nie rozumiem. Karl Topher był sługą demona, który wstał z czyjego ciała? Czy może szedł sobie demon z Karlem Topherem i zobaczyli jakieś ciała poległych…? Świadek mógłby wyjaśnić skąd wzięli się tam jacyś polegli?
- Nie był, tak mówili świadkowie. Skąd wzięli się polegli nie dopytywałam. Wernicky lub jego ludzie też mogli wiedzieć o demonie i go szukać.
- Kto jeszcze walczył po stronie chaosu? -
zapytał, pamiętając że Roz użyła liczby mnogiej.
Roz wyglądała przez chwilę na strapioną.
- Interesowałam się postacią Leonor de la Vegi. Opisywana była jako niezwykła bohaterka dokonująca niezwykle ryzykownych czynów w walce, albo zupełnie szalona osoba, która to ostatecznie zaginęła. Mam co do jej zachowania wątpliwości i uważałam, że powinnam o tym wspomnieć.

- Ma pani bardzo dużą wiedzę na temat wydarzeń, motywacji oskarżonego, przebiegu negocjacji… skąd? Była pani ich świadkiem?
- Moim głównym celem w obozie było zbieranie informacji. Staram się oddzielać zaobserwowane fakty od informacji zebranych oraz własnych opinii. Nie byłam uczestnikiem, ale same rozmowy nie odbywały się… negocjacje nie odbywały się w ciszy
- Roz spuściła wzrok.

- Gdzie Pani była, że wszystko Pani słyszała i widziała, nie będąc uczestnikiem?
Roz zaczęła wyglądać na nieco podirytowaną.
- Nie słyszałam wszystkiego, ale i negocjatorzy nie zachowywali się cicho. Moje umiejętności i wrodzone cechy, które otrzymałam dzięki łasce bogów pozwalają mi widzieć i słyszeć rzeczy dla innych niedostępne - wyraźnie zadrżała - więcej nie powiem. Zawsze służę Imperium. To trudna praca.
- Świadek jest medium? Prorokiem? Magiem?
- Nie, nie i nie.
- i spojrzała niepewnym wzrokiem na sędziego.
- Świadek zatem podsłuchał głośne negocjacje. Brawo. Z pewnością jest to osiągnięcie. Jakie środki ostrożności podjęte przez granicznych i przez oskarżonego musiał świadek pokonać by zbliżyć się na wystarczającą odległość?
- Nie wiem jakie środki podjęli graniczni. Negocjacje odbywały się w odległości od obozu, w której nie byli słyszalni dla przeciętnego człowieka. Na miejsce spotkania udały się osoby zaproszone. Nie wiem jakie dodatkowe rozkazy w tej sprawie wydawał Pan von Gunnenberg.
- Świadek sugeruje że słyszał to wszystko nie ruszając się z obozu?
- Nie.
- Zatem świadek wyszedł z obozu i zbliżył się do negocjatorów niezauważony. Po drodze nie zauważył także żadnych środków ostrożności podjętych przez granicznych czy oskarżonego. Dobrze rozumiem?

Roz spojrzała na sędziego.
- To część mojej pracy. Mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale bez świadków.
Sędzia zaprosił do stołu obrońcę, oskarżyciela i świadka.
- Słuchamy.
- Przekradłam się wykorzystując swoje umiejętności. Nie musiałam być na tyle blisko co przeciętny człowiek.
Roz po raz kolejny zignorowała pytanie. Sędzia już chciał coś powiedzieć ale się połapała.
- I nie zaobserwowałam innych środków ostrożności. Nie w miejscu w którym się znajdowałam. Korzystałam głównie ze słuchu. Posiadaną wiedzę potem weryfikowałam po powrocie negocjatorów.
- Jak?
- Rozmawiałam z osobami z oddziału Pana von Gunnenberga. Pomagałam mu też w przekazywaniu informacji do tych osób oraz zbierałam dla niego plotki w obozie. Do obozu obrońców trafiły wojska Granicznych, a przez przełęcz przyjeżdżały ich wozy.
- Z kim, chodzi o osoby z oddziału oskarżonego rozmawiała pani o szczegółach negocjacji?
- Nie. Ale wiedząc to co już wiedziałam, mogłam jedynie potwierdzać to, gdzie miałam wątpliwości. Udało mi się też zobaczyć umowę.
- Jak? Kiedy?
- Pan Otto von Wernicky nie był wystarczająco ostrożny. - wahanie Roz przedłużało się. W końcu połapią się, że zmyśla - Kawalkada wozów uzgodnionych w umowie powoli przesuwała się wzdłuż przełęczy. Sam proceder pilnowany ze strony obrońców wyglądał dość chaotycznie przed i za obozem. Było oczywiste, że również rzeczy istotne dla Wernickyego będą się tam pojawiać. Przez jakiś czas ze względu na wypadek, wszystko stało. Wóz z dokumentami poruszał się w nocy. Udało mi się do niego podejść. Nie spodziewałam się tego dokumentu pośród jakichś zestawień sprzętu i notatek kwatermistrzowskich.
- sędziowie, oskarżyciel, a nawet obrońca buchnęli gromkim śmiechem. Półprawdy, uniki, kreatywne nierozumienie pytań… to wszystko się zdarzało. Ale tak bezczelne kłamstwo słyszeli pierwszy raz.

- Nie mam więcej pytań - powiedział von Rudger.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 17-03-2021, 21:35   #973
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
proces: Magnus von Rudger, Gustaw von Grunnenberg, Loftus Ritter

- Na drugiego świadka prosiłbym Loftusa Rittera.- Zwrócił się do sędziów oskarżony.
- Czy Pan uważa moje poczynania w obliczu wroga jako tchórzostwo? Podpisanie umowy z granicznymi było tego świadectwem?- Gustaw zadawał pytania w sposób prosty nie krępujące nikogo.
Loftus, wędrowny czarodziej wszedł na salę rozpraw bez większego entuzjazmu. Pytanie które usłyszał było dość mocno ryzykowne. Jego osoba, skoro był podwładnym Gustawa to w niewielkim stopniu mogła pomóc. Za to z całą pewnością mogła mu bardzo zaszkodzić.
- Gustaw von Grunnenberg pierwotnie odrzucał propozycję pertraktacji, a następnie je przeciągał, aby uniemożliwić przejazd granicznych do ostatnich chwili. Jedynej zdrady w trakcie obrony przełęczy dopuściła się tak zwana Dziewica z Meissen. Objęła dowodzenie nad pośpiesznie utworzonym oddziałem złożonym z ochotników, jeńców i okolicznej ludności, a następnie tchórzliwie zdezerterowała, czym doprowadziła do rozpadu tych sił i dezorganizacji obrony. Mógł to być kluczowy czynnik, który zmusił dowódcę obrony przełęczy do podjęcia kolejnych decyzji i zapewne uniemożliwiało to pochwycenie Wernickiego. Jednak mimo niesprzyjających okoliczności ocalił część zagrabionych dóbr przed wywiezieniem, czy zakazała granicznym spalenia własnego obozu.
Loftus postanowił poświęcić swoje “dziecko” coś co tworzył od wielu dni, ideę w która sporo zainwestował. Jednak jeśli dobrze rozumiał zasadę tej gry to jakiś kozioł ofiarny musi się znaleźć. Dał więc armii osobę która nie ma jak się bronić, w gruncie rzeczy już nie żyje, do tego nie pochodziła z imperium, a do tego nie pochodzi z lokalnej szlachty. A wręcz da argument oficerom, żeby w przyszłości nie obsadzać na stanowiskach osób z zewnątrz.
- Świadek zechce odpowiadać na pytania - pouczył Loftusa sędzia.
- Nie uważam działań Gustaw von Grunnenberg za tchórzostwo, podpisanie umowy nie jest tego przykładem.
Sprecyzował pokornie młody mag.
- Czy wykonywałem rozkaz wydany mi w Meissen, który mówił o dotarciu do przełęczy i przeszkadzanie w transporcie łupów do Księstw Granicznych i powstrzymanie sił wycofujących się w miarę możliwości?- Gustaw sprytnie spróbował zmienić zarówno treść, jak i sens otrzymanych rozkazów, ale oskarżyciel był czujny. I równie sprytny.
- Proszę zaprotokołować, że oskarżony przyznał się do otrzymywania i wykonywania rozkazów spoza łańcucha dowodzenia - zamiast zgłosić sprzeciw, że oryginalne rozkazy brzmiały inaczej, przedstawił pytania Gustawa jako dowód na zdradę.
Gustaw był zbity z tropu z lekka. Nie za bardzo rozumiał o co chodziło. Jaki dowód na zdradę?
Po chwili namysłu zrozumiał, że przeinaczając treść otrzymanych rozkazów sprawił wrażenie, że dostał i starał się wykonać zamiast nich inne, które, w odróżnieniu od oficjalnych, nie mówiły o zablokowaniu przełęczy, a o “dotarciu do niej i przeszkadzaniu w miarę możliwości”.
- Miałem do dyspozycji garstkę rekrutów i mimo to zablokowałem przełęcz dzięki porozumieniu z Herr Brockiem. Część oddziału w postaci krasnoludów wysłałem by zdobyli wiedzę potrzebną do wykonania drugiego rozkazu. Uważam, że posłanie rodaków było lepszym rozwiązaniem niż opuszczenie posterunku i zaprzepaszczenie obrony szczególnie, że Herr Brock ze mną się umawiał i nikogo z moich ludzi by nie słuchał. No, ale wracając do pytań. Czy Panie Loftus zgadzacie się, że takie posunięcie jakie wykonałem było najbardziej optymalne w zaistniałej sytuacji i czy według Pana świadczy to o zdradzie czy spisku jakim się param według oskarżyciela?-
Wędrowny czarodziej nie wtrącał się w wymianę zdań, odczekał chwilę
- Mogę zaświadczyć, że nie posiadam wiedzy dotyczącej aby Gustaw von Grunnenberg brał udział w spisku bądź zdradzie. Nie jestem kompetentny, żeby oceniać jego plany, nigdy nie dowodziłem żadnym oddziałem. Wysoki Sądzie jako jako jego kapral mogę jedynie wyrazić zdanie, że to weteran bitwy nad Soll, który jako jeden z nielicznych utrzymał swoją pozycję, zatrzymał przeprawę wroga na drugą stronę rzeki i był w stanie w sposób zorganizowany się wycofać. Zaznaczając, że o ile dobrze mi wiadomo, była to jego pierwsza bitwa, tak samo jak dla rekrutów z których składał się jego oddział. Jako lojalny poddany Książęcej Mości obronił Meissen w czym pomogli mu najemnicy Brocka. Więc i tym razem zapewne zrobił wszystko, aby zdobyć przełęcz i wypełnić rozkaz. -
A czy był najbardziej optymalny plan, mag pewne kwestie rozwiązałby inaczej ale to przemilczał.
- Ponownie pouczam świadka, by odpowiadał na zadane pytania. Bitwa nad Soll nie jest przedmiotem tego śledztwa. Pouczam także oskarżonego, by zadawał pytania, a nie wtrącał wyjaśnień, ich miejsce jest podczas mowy końcowej. Kapralu Ritter, proszę odpowiedzieć na pytanie… - spojrzał na pisarza, który przypomniał jego treść:
- Czy wykonywałem rozkaz wydany mi w Meissen, który mówił o dotarciu do przełęczy i przeszkadzanie w transporcie łupów do Księstw Granicznych i powstrzymanie sił wycofujących się w miarę możliwości?
- Jeśli tak brzmiał, to rozkaz został wykonany.
Ritter miał nadzieję, że nie będzie musiał wchodzić w szczegóły. Wystarczyły mu jego wcześniejsze przesłuchanie.
- Czy według Pana wiedzy, a wiemy, że Pan inteligentnym człowiekiem jest. Może stwierdził w moich poczynaniach czy słowach jakiekolwiek działanie spiskowe i powodujące zdradę Imperium, Wissenlandu czy jaśnie nam panującej Wielkiej Księżnej Elektorki Emmanuelle von Liebwitz?-
- Akcja odbicia Magritty von Liebwitz mimo, że nie był to pierwotny cel i zadanie oddziału świadczy o lojalności wobec Wielkiej Księżnej Elektorki Emmanuelle von Liebwitz. - Na to pytanie odpowiedział krótko, mając nadzieję, że nie będzie już kolejnych.
- Po raz ostatni ostrzegam świadka przed konsekwencjami obrażania Sądu odpowiedziami nie na temat - wymijające odpowiedzi Loftusa nijak mające się do pytań wyraźnie nadwyrężyły cierpliwość sądu - Proszę odpowiedzieć na pytanie.
- Pokornie proszę Wysoki Sąd o wybaczenie, nie dostrzegłem w działaniach Gustawa von Grunnenberga zdrady.
- Ostatnie pytania mam a propo śmierci herr von Rudgera.- Zwrócił się do obecnych po czym odwrócił się ponownie do maga.
- Był Pan przy śmierci Herr von Rudgera?-
Loftus bał się tego wątku, niestety został on poruszony.
- Nie byłem świadkiem tego wydarzenia.
Tym razem mag nie dodawał nic od siebie, co robił wie zarówno Gustaw jak i jego obrońca więc jeśli uznają to za potrzebne to sami tę kwestię poruszą. W co osobiście szczerze wątpił, bo działania w jaskini mogły zakończyć się tragicznie dla Kadetki, co w konsekwencji mogłoby dodatkowo zaszkodzić Baronowi.
- Czy po poczynaniach i słowach, które padły z ust von Rudgera można było mieć co najmniej brak zaufania do osoby herr von Rudgera i czy w sytuacji w jaskini uważa Pan, że zdolny byłem do zabicia z zimna krwią oficera Armii Wissenlandu?-
Ritter już jest po własnym procesie, ale jego problemy wcale się nie skończyły. Co gorsza zaczynał mieć wrażenie że Gustaw ma zamiar przysporzyć mu dodatkowych wrogów, co mogło mieć przełożenie na jego sytuację po oddaniu go w ręce Kolegium.
- Wysoki Sądzie wątpię, aby mój dowódca był zdolny do zabicia z zimną krwią oficera Armii Wissenlandu. Nie mogę odpowiedzieć jednak na pierwszą część pytania gdyż nie byłem świadkiem wszystkich rozmów pomiędzy panami Oficerami.
- I ostatnie pytanie. Czy kiedykolwiek i do kogokolwiek użyłem przemocy? W sensie czy jak miałem styczność z jakimkolwiek przedstawicielem szlachty, wojskowych w sumie kimkolwiek spory rozwiązywałem siłą, przemocą czy groźbą?- Dodał ostatnie pytanie i był gotów poprzeć ewentualną większą wypowiedź Loftusa, która by dobrym świadectwem okryła Gustawa.
Szary Czarodziej popatrzył z błaganiem w oczach na obrońcę Gustawa. Nie wiedział dlaczego pozostaje on taki bierny. Ale takie pytanie nie powinno nigdy paść na tej sali. Ostatni zdecydowanie preferowali siłowe rozwiązania problemów, chyba że udało im się w tym przeszkodzi tak jak choćby na polanie na której musiał złamać zasady rzucania czarów aby zapobiec rzezi. Od samego początku, od chwili gdy oddział został sformowany przez cały jej szlak bojowy dochodziło do aktów przemocy.
-Tak.
Mag mógł rozmydlać prawdę, błądzić i nazywać nie decyzyjność, brak konsekwencji, spóźnione chaotyczne i często sprzeczne rozkazy Gustawa genialnymi planami mylenia wrogów. Taktyką której graniczni nie byli wstanie przewidzieć. Ale na to pytanie nie można było inaczej odpowiedzieć, nie było jak z niego wybrnąć, nawet gdyby zaryzykował użycie czarów, to aż tak przekłamać rzeczywistości nie zdoła. Odpowiedział więc najkrócej jak się dało i zamilkł.


Zamilkł tylko na chwilę, gdyż teraz zaczął wypytywać go Magnus von Rudger,
- Poprzedni świadek wspominał, że źródłem zapisów umowy między Wernickim a oskarżonym był jakiś mag. Czy mógłby świadek rzucić na to trochę światła?
- W czasie negocjacji było obecnych dwóch magów, byłem to ja oraz piromanta po stronie Granicznych. Nie mogę określić roli wrogiego maga w negocjacjach i jego wpływu na zapisy w umowie. Moja rola sprowadzała się do tonowania nastrojów, może byłem jej moderatorem. Nie byłem jej sygnatariuszem, ani gwarantem.
- Świadek sugeruje, że członek Kolegium, o którym wspominała pani Roz Bauer stał po stronie Wernicky’ego? Czy miała na myśli Pana?
- Podjąłem działania mające na celu ustalenia tożsamości członków Kolegiów którzy opowiedzieli po stronie Wernickiego. Sprawa ta została poruszona i złożyłem już wyjaśnienia. Pozwolę sobie je powtórzyć, dokument który zdobyłem miało trafić w moim zamyśle nienaruszone do Kolegium Cienia. Magister Piromanta zabezpieczył je swoją pieczęcią i magią, przedwczesne złamanie pieczęci miało spopielić ten dokument. Nie wiem natomiast kogo miała na myśli Roz Bauer. Odpowiednie osoby podpisały traktat i ustalały jego warunki. Zgodnie z zamysłem dowódcy obrony, który zwlekał i starał się zyskać na czasie, jedynie nie dopuściłem do przedwczesnego zerwania pertraktacji.
- Czy świadek miał wpływ na zapisy umowy?
- Co najwyżej pośredni.

- Świadek był podwładnym oskarżonego przez ostatnie tygodnie, prawda? Proszę o opisanie stosunku oskarżonego do otrzymywanych rozkazów.
- Tak to prawda. Oskarżony był zdeterminowany wypełnić rozkazy, uważał wypełnienie ich za swój obowiązek i honor. Wykazywał się własną inicjatywą i interpretacją, w stosunku do rozkazów potrafi działać nieszablonowo.
- Na przykład zamiast dowiedzieć się, dlaczego krasnoludy z Karak Hirn nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Drugie - zablokować przełęcz w Czarnych Górach, którą do Wissenladu napływały z Księstw Granicznych posiłki dla Wernickiego, a wypływały jego bogactwa, skupił się na dotarciu do przełęczy i przeszkadzaniu w transporcie łupów do Księstw Granicznych i powstrzymaniu sił wycofujących się w miarę możliwości?
-Przełęcz została czasowo zablokowana poprzez wysadzanie skał i zrobienie osuwiska. Z mojej wiedzy Gustaw von Grunnenberg podjął działania mające na celu uzyskanie również informacji w sprawie Karak Hirn. Szczegółowych informacji powinien udzielić więc sam oskarżony lub krasnoludowie z oddziału.
- W jaki sposób oddział wyszedł z Meissen na misję?
- Mocno wyekwipowany, podejmując liczne działania maskujące. Jeśli dobrze pamiętam oficjalnie oddział wyszedł na patrol, nieoficjalnie rozpuszczono plotki przez stworzoną siatkę wywiadowczą o polowaniu na zbiegłego cyrulika, dezertera. Lokalnych przewoźników wynajęto do przygotowania łodzi, a ostatecznie oddział wyszedł pieszo.

- Jak świadek myśli, dlaczego tylko jego grupa dotarła do Przełęczy? Czy fakt, że graniczni zostali poinformowani o istnieniu innych takich grup mógł na to wpłynąć? Kto z oddziału byłby zdolny do takiego czynu?
- Nieszablonowe decyzję Gustawa von Grunnenberga, podejmowanie ryzykownych działań i determinacja oddziału mogła o tym zaważyć. Do tego pozyskanie wsparcia mistrza Markusa Tivioli. Na końcowym etapie szczególnie istotni byli Khazadowie obecni w drużynie. Ich znajomość terenu, okolicznych ścieżek.
Graniczni mogli uzyskać informację o innych grupach po rozbiciu i przesłuchaniu członków jednej z nich. Plotki o innych grupach pojawiały się wśród wrogów na posterunkach które mijaliśmy. Za naszym oddziałem Wernicky wysłał doborowy oddział dowodzony przez niejakiego Parszywca, który miał nas zlikwidować. To jego oddział przechwycił między innymi mojego posłańca wysłanego do Kolegium.

- Wernicky wysłał… Skąd świadek wie o działaniach Wernicky’ego?
-Źle się wyraziłem, graniczni wysłali za nami oddział Parszywca, który miał nas wyeliminować. Przez długi okres tropił, aż doszło do potyczki.
-Ach tak, źle się świadek wyraził. Ile razy podczas tego przesłuchania świadek się “źle wyraził”? Nie, nie, wycofuję pytanie. Nie Wernicky już zatem, ale jacyś Graniczni wysłali za wami oddział Parszywca. Kto mógł być w stanie wysłać “doborowy oddział” za wami i skąd świadek wie, przez kogo i w jakim celu został on wysłany?
- Świadek tak zawnioskował ponieważ od chwili zgłoszenia się do armii jako ochotnik walczył z tymi granicznymi. Proszę więc o wskazanie jak mam ich nazywać. A domyślam się, że Parszywiec ze swoimi ludźmi próbował nas powstrzymać, zabić, lub pojmać bo nas śledził, tropił i zaatakował.
- Nie zdziwiło świadka że “doborowy oddział” nie dał rady nie tylko pokonać, ale nawet nie zadać poważnych strat “garstce rekrutów”?

- Wróg wpadł w zasadzkę w trakcie przeprawy przez rzekę, to zniwelowało jego jakąkolwiek przewagę. Ponadto prawdopodobnie zlekceważył nasz oddział. Mógł też nie spodziewać się, że w oddziale znajduje się osoba obeznana z arkanami magii. Możliwe, że wykorzystaliśmy jeszcze specjalne ładunki wybuchowe, czy zapalające. W naszym oddziale były też osoby które zostały w tej potyczce ranne. Jeśli Wysoki Sąd pozwoli, to przypomnę iż oddział Gustawa von Grunnenberga współpracował i przyciągnął do służby byłych zwiadowców Wron z Wittenhausen od których wiele się nauczył. Skutecznie zorganizował i bronił Meissen, na skutek jego działania najemnicy Brocka ponownie przeszli na stronę Imperium, nie tylko odstąpili od oblężenia miasta i współpracy z granicznymi, ale też w późniejszym okresie wsparli obronę miasta, czy blokowali granicznym przejazd przez przełęcz. Ponadto oddział przebił się przez teren na którym przebywali nieumarli kierowani przez wampira. Co nie oznacza, że oddział, którym dowodzi Gustaw von Grunnenberg nie poniósł strat, obecnie jego skład osobowy jest znacznie uszczuplony.
Wysoki Sądzie odnoszę jednak wrażenie, że oskarżyciel wolałby i bardzo żałuję, że cały oddział nie zginął w walce z Parszywcem i jego ludźmi. Dzięki czemu graniczni przeszliby przez przełęcz ze wszystkimi dobrami, mniejszymi stratami oraz wieloma szlachetnie urodzonymi jeńcami.

Oskarżyciel uśmiechnął się przy tym wybuchu świadka i to nawet wcześniej niż sędzia po raz kolejny przywołał świadka do porządku, przypominając, że już dwa razy nakazał świadkowi ograniczać się do odpowiedzi na pytania.
- Przed chwilą padło stwierdzenie, że krasnoludy z oddziału zabiły Karla Tophera, podczas walki ze sługami demona. Czy świadek wie coś więcej na ten temat?
- Nie byłem świadkiem tych wydarzeń, z zasłyszanych informacji wynika, że w tej potyczce zginął też mistrz Markus Tivioli. Brały w niej udział siły granicznych, gobliny, pomioty chaosu, demon oraz khazadzi. Khazadzi mieli nie dopuścić do wyjścia oddziału granicznych na tyły obrońców przełęczy.
- Wysoki Sądzie, kolejny świadek podaje dowody “ze słyszenia”. Od kogo świadek usłyszał te rewelacje o demonie i całej reszcie? Czy mógłby świadek przybliżyć, kto walczył przeciwko komu? Krasnoludy, jak mniemam, walczyły według tych wieści z granicznymi. A reszta po czyjej stronie działała?
- Wysoki Sądzie oskarżyciel świadomie pyta o wydarzenia, w których nie mogłem uczestniczyć. Proszę więc o wyrozumiałość gdyby moje odpowiedzi były niepełne lub były moimi przypuszczeniami. Staram się jednak powstrzymywać od zbędnych dywagacji. Jestem przekonany, że krasnoludy walczyły z granicznymi. Z racji wcześniejszej współpracy z mistrzem Markusem Tivioli jestem przekonany, że próbował unicestwić demona oraz powstrzymać siły granicznych. W tym celu zapewne posługiwał się goblinami, gdyż tak postępował wcześniej. Jeśli jaśnie pan chce zadać bardziej szczegółowe pytania powinien je wystosować do khazadów z oddziału, gdyż to od nich usłyszałem o tych wydarzeniach lub krasnoludów z Karak Hirn.

- Świadek współpracował z Mistrzem Tivioli przy jakiej okazji?
- Pośrednio jeszcze w Meissen. Później nawiązałem z nim kontakt poprzez zaszyfrowane wiadomości, prosiłem o pomoc w realizacji zadania. Następnie bezpośrednio konsultowałem z nim wydarzenia z drogi na przełęcz, które powinny być w gestii zainteresowania Kolegium. Ponadto sprawę bezpieczeństwa Magritty von Liebwitz oraz wampiryzmu, czy demona. Szczegóły współpracy z mistrzem Markusem Tivioli to wewnętrzne sprawy Kolegium, których ujawnić bez zgody Kolegium Cienia nie mogę.

- Oczywiście. Rozumiem, że była to bardzo delikatna sytuacja. Z jednej strony Mistrz Tivioli i jego gobliny, z drugiej Karl Topher z oddziału Oskarżonego, graniczni i demon, z trzeciej krasnoludy. Wiem już zresztą, że nie było świadka podczas bitwy. A czy był może podczas niej obecny jakiś inny członek oddziału oskarżonego, poza krasnoludami?
- Oleg, zwiadowca.
- Świadek wie, co się z nim stało?
- Zmarł od odniesionych ran.
- Czy świadek wie może gdzie owi krasnoludzcy członkowie oddziału się znajdują?

- Khazadzi mieli chronić Magritte von Liebwitz, tak aby nie wpadła w ręce najemników Brocka ani nie została przechwycona przez siły Wernicky’ego. Po negocjacjach obozowali w pobliżu punktu obrony, nie posiadam jednak wiedzy na temat ich aktualnego miejsca pobytu. Nie wiem jakie otrzymali dalsze rozkazy. Możliwe, że realizują zadanie i ustalają dlaczego krasnoludy z Karak Hirn nie zatrzymały granicznych. Odpowiedzieć na to pytanie powinien Gustaw von Grunnenberg.
- Świadek posiadał i podzielił się podczas procesu bardzo cenną informację o zdradzie Leonory de la Vega. Dlaczego nie było tej informacji w raporcie? Świadek nie podzielił się tą informacją z dowódcą oddziału?
- Nie wiem jak brzmiały poszczególne raporty. Nie przypominam sobie abym wspomniał teraz o Leonorze de la Vega. Sytuacja na przełęczy była dynamiczna.
- Musiałem coś źle zrozumieć. Zatem to nie Leonora de la Vega była dziewicą z Meissen?

- Była tak nazywana.
- Przez kogo? Albo prościej, by Wysoki Sąd miał jasność o kim rozmawiamy - czy świadek ją tak nazywał? Czy świadek nazywał tak kogoś jeszcze?
- Mieszczan, wieśniaków, pozostałych żołnierzy, najemników. I na dalsze pytanie odpowiem dwa razy tak.
- Kogo jeszcze świadek tak nazywał?
- Kobietę, którą tak okrzyknął tłum w czasie odwrotu po nocnym ataku na obóz nieprzyjaciela.
- Świadek wie kim była, jak się nazywała?
- W tamtym momencie nie, była ciemna noc. Panowało duże zamieszanie. Pośpiesznie organizowałem siły, które miały wesprzeć wycofujących się po nocnej wycieczce. Za pozwoleniem Wysokiego Sądu, chciałbym uzupełnić wypowiedź.

- W oczach chłopów każda kobieta która wykazała się charyzmą i odwagą mogła zostać okrzyknięta mianem Dziewicy z Meissen, Róży Przełęczy. Dawała pospólstwu nadzieję, której wtedy potrzebowali.
- Zwracam Wysokiemu Sądowi uwagę, że świadek po raz kolejny odpowiada na pytanie inne niż zadane.
- Świadek został pouczony już wielokrotnie
- zgodził się sędzia - w ramach eksperymentu procesowego Sąd pozwoli oskarżonemu, który póki co jest bezpośrednim przełożonym świadka wymierzyć i wykonać karę za niewykonanie rozkazu. Świadka tymczasem prosi się o odpowiedź na pytanie, które nie brzmiało “czy świadek w tamtym momencie, ciemną nocą wiedział” ale czy świadek wie. Teraz.
- Była to kobieta, która przedstawiła się jako Roz Bauer.
- Wracając do przerwanej odpowiedzi, na końcowym etapie obrony posterunku, z uwagi na walki między obrońcami przełęczy, a awangardą armii pościgowej, ucieczką chłopów podjąłem działania, które w moim zamyśle miały powstrzymać te walki. Bezpośrednio udałem się na spotkanie z oddziałami, które szły nam na odsiecz i zaproponowałem ich szybkie wprowadzenie do obozu. Licząc, że tymi działaniami uda się wzmocnić na tyle pozycję Gustawa von Grunnenberga, że będzie mógł odzyskać inicjatywę i zyska przewagę nad tylną strażą granicznych, która w tym momencie była na posterunku. Nie miałem więc możliwości w tamtym momencie zdania raportu swojemu dowódcy.
- Chwileczkę
- oskarżyciel przejrzał swoje notatki - Czy to nie świadek dostarczył raport od oskarżonego?
-Dowódca obrony widząc moje poczynania, zdążył zatrzymać mnie w drodze i przekazać pismo.
- I nie można wtedy było nic mu przekazać?
- Nie ponieważ liczył się czas. Ponadto Gustawa von Grunnenberga o moich zamierzeniach powiadomić miał Bert, niziołek, członek oddziału.

- Dziękuję, nie mam więcej pytań.


-Wysoki Sądzie proszę o możliwość swobodnej wypowiedzi celem rzucenia światła na sytuację w jakiej znalazł się Gustaw von Grunnenberg. Jest to dowódca, który z najwyższym oddaniem służy Imperium. Jego wadą i zaletą jest, to że ma tendencję do analizowania rozkazów na swój sposób. Dzięki temu nie ograniczył się tylko do wykonania rozkazu, a odzyskał ważnego jeńca. Po drodze zwalczał sługi chaosu, jakim z pewnością był wilkołak, czy guślarka władająca telepatią i mocą manifestowania skażonego wiatru dhar. Mimo iż nie otrzymał żadnego wsparcia od pozostałych grup dywersyjnych, podzielił swój oddział, aby wypełnić rozkaz w całości i zebrać informację od khazadów. Gustaw von Grunnenberg przekonał Brocka, że warto zaatakować wspólnie granicznych i czekać na odsiecz. Widząc, że jego siły topnieją, a ludzie z oddziału się wykrwawiają i stanowią coraz to niższą wartość bojową podjął grę, którą może i nie wygrał, ale też na pewno nie całkowicie przegrał. Wysoki Sąd musi mieć świadomość, że Oddział ostatnich w chwili obrony przełęczy liczył mniej ludzi niż jest palców u rąk. Najemnicy Brocka to weterani, ale nie można było od nich oczekiwać całkowitego poświęcenia. W chwili pewnej porażki zapewne odwrócili by się przeciwko obrońcom, a wytrwali przy nich praktycznie do końca, gotowi przy sprzyjających okolicznościach do pochwycenia Wernicky’ego. Uwolnieni chłopi nie stanowili żadnej realnej siły, mogli jedynie stwarzać pozory, a ostatecznie porzucili obronę, czym uniemożliwili podjęcie dalszych walk. Wysoki Sądzie już zmierzam do końca, za pozwoleniem Wysokiego Sądu pozwolę sobie zadać tylko jedno pytanie oskarżycielowi. Jaśnie panie von Rudger, proszę o wytłumaczenie jak powinien zachować się dowódca obrony przełęczy w momencie gdy przez powyższe okoliczności został on zmuszony do negocjacji w namiocie otoczonym przez granicznych? Pamiętając przy tym, że pod swoją opieką ma panienkę Magrittę von Liebwitz.
Loftus Ritter czuł się zmęczony, psychicznie wyczerpany, opuścił salę z ulgą. Czy pomógł Gustawowi? Ciężko było mu powiedzieć. "Ostatni" byli dla niego ważni, gotów był się dla nich narazić. Ale w tym przypadku nie wiele mógł zrobić, zresztą on sam miał zostać oddany w ręce Kolegium, oby uznali go za użytecznego... Bo mag wiedział, że nie ma żadnych solidnych kart przetargowych.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 23-03-2021, 06:33   #974
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
- Na kolejnego świadka prosiłbym Panienkę Magrittę von Liebwitz.- - poprosił Gustaw i mimo sprzeciwu von Rudgera, który argumentował, że to niepotrzebne narażanie dziewczyny na silne emocje. Przeważyło jednak zdanie sędziego von Knochen, który poparł prośbę swojego podwładnego. Magritte von L. uparła się wystąpić w mundurze, ku zgorszeniu obecnych tam mężczyzn. Z niepokojem dostrzegła Gustawa na ławie oskarżonych.
- Czy Panienka towarzyszyła mnie i mojemu oddziałowi z przymusu? Czy Panienka czuła się zagrożona w obecności mojej i moich ludzi do czasu przejęcia przełęczy przez siły Wissenlandzkie?- Gustaw chciał delikatnie pokazać, że przesłuchiwana nie była porwana a sama chciała mu towarzyszyć.
- Do niego zostałam przydzielona przecież - zdziwiła się pytaniem - W garnizonie jeszcze. A, potem! Potem też chciałam. Dziękuję, że mnie nie odesłałeś do Nuln. A zagrożona się czułam tylko jak mnie ten krasnolud zabrał między swoich. Brzydko pachnieli. Ale mówił, że Ty kazałeś.
[i]- Czy Panienka czuła się bezpiecznie w towarzystwie świętej pamięci Herr von Rudgera?
- Nie, bo chciał mnie odwieźć do domu, a ja chciałam walczyć! Ale potem krasnolud uderzył go w głowę. Potem bałam się tylko przez moment, jak bałam się, że mnie odeślecie do Nuln. I jeszcze jak groził, że Was wszystkich za zdradę powieszą - odpowiedziała.
- Czy zażywa panienka jakieś środki narkotyczne i czy panienka była pod ich wpływem gdy wyzwoliliśmy panienkę z rąk granicznych?-
- Nie zażywam! Jak możesz o takie rzeczy damę pytać! To oni czymś mnie napoili, ci co nas złapali! Potem dopiero w jaskini się obudziłam.
- Panienko von Liebwitz. Chciałem wykluczyć ponad wszelką wątpliwość iż środki narkotyzujące są poza zainteresowaniem Panienki.- Dodał by uspokoić szlachciankę. Gustaw prawdę mówiąc już miał dość przesłuchiwania kogokolwiek. Nie szło mu to dobrze i wiedział o tym. Odwrócił się dość dyskretnie do obrońcy z pytaniem w oczach czy można jeszcze jakoś świadka wykorzystać, ale czemu to robił? Obrońca był tak samo jak on wojskowym i na prawie mało się znał. Do tego nie znał sprawy a Gustaw mu nie objaśnił wcześniej nic. W sumie już Gustaw nie miał więcej pytań i zdał się na oskarżenia von Rudgera.
- Dziękuję świadkom. Nie mam więcej pytań.- Tylko dodał w myślach. “Które bardziej by mnie pogrążyły”.
Oskarżyciel nalegający wcześniej na nieprzesłuchiwanie Panienki von L. miał teraz związane tym ręce i nie zdecydował się na zadawanie jej pytań.



- Przecież nie jesteś oskarżony o porwanie szlachcianki… - zdziwił się obrońca - Czemu nikogo nie zapytałeś o fakty stawiające Ciebie w dobrym świetle albo o potwierdzenie słów z mowy otwierającej? Może ja mam Ciebie przepytać, tylko powiedz szybko o co, jeśli tak - zapytał.
Gustaw zastanowił się przez moment i kiwnął głową.
[i]- Możesz przesłuchać mnie z rzeczy potwierdzających mowę wstępną. Cały czas byliśmy w zasięgu wroga i czujność i paranoja była wszechobecna. Możesz także poruszyć temat, że wykonanie zadania o przełęczy było priorytetem i nie wykonanie go w szybkim czasie mogło wiązać się z wywiezieniem znaczących osób w Imperium i w najlepszym wypadku by okupu za nich chcieli. Możesz także potwierdzić iż ludzie, których miałem byli jeszcze niedawno zwykłymi obywatelami bez przeszkolenia. Z więzień wyjęci z łapanki itd. Ryzykowanie kombinacyjnych rozwiązań byłoby ryzykowne i nie wiadomo czy podołają je moi podkomendni. Poza tym już trochę mnie poznałeś i usłyszałeś. Możesz sam coś wymyślić. No i spytaj mnie o obronę przełęczy. Co zrobiłem czy tylko siedziałem bawiąc się w partyzanta.

- Proszę powiedzieć jakie działania Pan podjął po dotarciu na przełęcz by wykonać rozkaz.- Zwrócił się obrońca do Gustawa.
- Po przybyciu na przełęcz rozkazałem zrobić zawał. Wybrałem wraz z krasnoludami z mojego oddziału miejsce gdzie najwięcej komplikacji by taki zawał zrobił. Posiadaliśmy materiały wybuchowe ciągnięte z Meissen więc użyliśmy ich do wysadzenia skał. Sami Panowie co tam byli widzieli zawał i miejsce gdzie krew nie zdążyła spłynąć po kamieniach.- Zwrócił się do sędziów, którzy tam byli, oskarżyciela i obrońcy.
- Podjął Pan jakieś działania gdy siły granicznych dotarły do zawaliska?- Zadał następne pytanie obrońca von Gruneberga.
- Gdy siły granicznych nadciągnęły zorganizowałem obronę na gruzowisku. Odpieraliśmy wiele szturmów na nasz linię z uwzględnieniem by nie tracić zbyt dużo sił wiedząc, że wróg musi tędy przejść. Zorganizowałem i sam poprowadziłem nocny atak na obóz wroga gdzie przetrzymywali uprowadzoną ludność cywilną z okolicy. Odbiłem wszystkich kopaczy i niszcząc bądź zabierając ze sobą sprzęt do odgruzowywania, zmuszając wroga by musiał swoich żołnierzy wysyłać do odkopywania dając tym samym nam możliwość unieszkodliwienia znacznej części jego ludzi. To może nawet zaświadczyć Panienka von Liebwitz, którą zostawiłem na posterunku obserwacyjnym gdzie wypatrywała wraz z kilkoma ludźmi zachodzących nas wrogów z czego wywiązała się znakomicie. - Tu Gustaw skinął głową do Magritt.
[i]- Dzięki tym uwolnionym w których była Panna Roz Bauer dowiedziałem się o znaczniejszych jeńcach. Trzymałem siły wroga przez kilka dni w miejscu wymyślając nowe uciążliwe pułapki by wróg nie mógł swobodnie zorganizować ataku na nasze pozycje.
- Czyli Pan bezczynnie nie stał i nie podjął odrazu rokowań z granicznycmi. Jakie to Pan działania podjął by móc tak długo sie utrzymać?- Ciągnął uwierzytelnianie osoby obrońca wierząc, że generał Ość zastanowi się lub nie nad skazywaniem swego podwładnego.
- Kilkukrotnie wpuszczałem siły wroga za zawał by później go odciąć od reszty sił i wybić do nogi. Niestety ten proceder musiałem zakończyć z braku sił i zauważenia tego przez wroga.- Wymieniał Gustaw co zrobił na przełęczy by rozwiać myśli, że był tam na biwaku.
- Co spowodowało, że Pan nie czekał dłużej na siły główne Wissenlandzkiej armii?- Dodał pytanie obrońca.
- Po kilku dniach słysząc jak wolno posuwają się siły Imperialne z odsieczą i widząc szansę dla jeńców i by Panienka von Liebwitz nie wpadła w ręce wroga. Oraz mogąc stawiać warunki Otto Wernyckiemu uznałem, że lepiej będzie wykorzystać pozycję do negocjacji. Wiedziałem, że pod naporem najlepszych, świeżych ludzi granicznych nie utrzymam się, ale nawet jesli nie chciałem by w złości Graniczni zniszczyli dobra zrabowane z Imperium czy też by nie pozbyli się jeńców. Wierzę, że to ludzie są siłą Imperium a nie kilka skał. Teren można odbić, ale ludzi łatwo się nie zastąpi, szczególnie, że słyszałem o kilku istotniejszych personach. -
- Podczas przesłuchania jednego ze świadków padło stwierdzenie, że był Pan w posiadaniu różnych rzeczy nie należących do Pana co sugeruje oskarżyciel wskazuje na wzięcie łapówki od Otto von Wernyckiego.- Zadał jeszcze jedno pytanie oskarżyciel po tym jak Gustaw nie miał możliwości wcześniej się odnieść do tego.
[i]- W rzeczy samej. Byłem w posiadaniu wielu przedmiotów i to dość charakterystycznych jak klejnoty rodowe, sygnety i według mojej oceny pamiątki rodowe znamienitrzych obywateli Wissenlandu. Jednak nie były one przedmiotami z łapówki czy innej opłaty za domniemaną zdradę a podczas przekraczania przełęczy po podpisaniu umowy kazałem takie rzeczy wybierać i moim zadaniem było przekazanie ich należytym właścicielom. Jedynie co miałem nie charakterystycznego to rynsztunek bojowy w postaci zbroi, którą także z przejeżdżających wozów wziąłem na użytek ochrony przy ewentualnych walkach.
- Czy posiada Pan jakieś pieniądze i co Pan zrobił z dotychczasowymi pieniędzmi, które były w Pana posiadaniu?-
[i]- Nie posiadam. Wszystkie posiadane i uzyskane pieniądze wydawałem na wyekwipowanie oddziału. Jak świadek Loftus wspomniał z Messen oddział wyszedł wyekwipowany w proch i inne przedmioty. Te rzeczy nabyliśmy z własnych pieniędzy prywatnych. Moich jak i moich podkomendnych by wykonać rozkaz. Mogę nawet wspomnieć, że zapożyczyłem się u jednego z moich krasnoludzkich podkomendnych by opłacić odszkodowanie za rany jakie poniósł jeden z żołnierzy granicznych zaciągniętych do obrony posterunku a ranny podczas łapania języka przez główne siły Wissenlandzkie.
- Dziękuję. Nie mam więcej pytań do oskarżonego.- Zwrócił się obrońca do sędziów i kiwnął elegancko głową do oskarżyciela a zarazem swego zwierzchnika.

- W pytaniu obrońca skupił się na posiadaniu pieniędzy przez oskarżonego. Czy oskarżony wszedł ostatnio w posiadanie innych niż pieniądze dóbr materialnych? Jeśli tak to jakich i skąd się wzięły?-
- Rzeczy, wozy przejęte na przełęczy. Te które są w umowie a pod pieczę dowódcy obrony przełęczy przeszły. O innych rzeczach już wcześniej na pytanie obrońcy odpowiedziałem.-
[i]- Pod pieczę… Czyli że oskarżony nie jest i nigdy nie był ich właścicielem? Zatem czyją są własnością?
- Wissenlandu i Imperium. Nie jestem kwatermistrzem by rozdzielać zrabowane dobro prawowitym właścicielom. Moim celem było tylko odzyskanie ich z rąk granicznych. Jedynie co ewentualnie planowałem to uzupełnienie zapasów przez oddział z tych rzeczy. W obliczu pertraktacji z Wernyckim i Brockiem była opcja przez nich wysunięta, że dowódca otrzymuje swój udział. To myślenie najemników i chciałem to wykorzystać by więcej granicznym z rąk wyrwać.-
- Zatem dlaczego oskarżony rozdzielał te dobra pomiędzy krasnoludy, członków swojego oddziału oraz chłopów?
- Chłopom się należało bo to dobro ichnie. Członkom oddziału bo uznałem, że trzeba się wyposażyć na późniejsze rozkazy. Uzupełnić zapasy. A Krasnoludom bo tym co rozdzielać chciałem należeli do oddziału.

Złapawszy oskarżonego na kolejnym kłamstwie von Rudger uśmiechnął się.

[i]- Oskarżony z pewnością pamięta o co oskarżył dowódcę Trzeciej Kompanii po bitwie nad Soll.
- W jakiej sytuacji były wojska nad Soll a w jakiej na przełęczy. Uważam, że porównywanie jest błędne. Pamiętam o co oskarżałem. Bitwę byśmy wygrali gdyby nie siły Brocka a dowódca Trzeciej Kompanii siłą porwał mojego dowódcę i zdrady się dopuścił umawiając się, że pomoże w zniszczeniu mojej Kompanii by w przyszłości zlikwidować ją.
- Na jego szczęście oskarżony doskonale poradził sobie z tym sam -
uśmiechnął się oskarżyciel - oskarżony wytacza poważne oskarżenia. Ma jakieś dowody na ich poparcie?
- Wysoki Sądzie. Ten proces chyba nie dotyczy tamtych spraw. Świadków było pod dostatkiem po bitwie a zbieraniem dowodów się nie zajmowałem. Od tego są inne siły, które zapewne działają w tej kwestii i gdybym był potrzebny do tego zgłosiłyby się po mnie.

- Oskarżenie wycofuje to pytanie.

- Kto rozkazał oskarżonemu bronić Meissen?-
- Wysoki sądzie ta sprawa już została rozstrzygnięta przez oficera Herr Wilhelma von Knochen i w rehabilitacji dostałem rozkazy związane ze sprawą, które wykonałem. To pytanie nie jest związane z obecną sprawą.- Gustaw nie odpowiedział lecz wytłumaczył i spojrzał by sędzi dodatkowy potwierdził jego słowa, ale był gotowy odpowiedzieć jeśli sąd nakaże.
- Wysoki Sądzie, wykazuję właśnie tendencję oskarżonego do łamania rozkazów, jaką oskarżony przejawiał od samego początku tej kampanii. - przekonał sędziów von Rudger.
- Proszę odpowiedzieć
- Nikt nie wydał takiego rozkazu. Samowolnie podjąłem taką decyzję z dwóch powodów. Chciałem odciążyć oblegany Pfeidorf z sił wroga. Moja garstka ludzi nic by nie wskórała tam znacznie a tu zatrzymała dużą ilość wojska wroga. Drugi powód uznałem za duże ryzyko utraty wojska na barkach, które były atakowane przez wroga z brzegu i wielce prawdopodobne bym z oddziałem nie dotarł nawet do Pfeidorfu.-
- Kompania to dla oskarżonego “garstka ludzi”?
- Nie jest to mała liczba. Garstką nazwałem gdyż w tej chwili pomyślałem o ludziach z którymi wyruszyłem na przełęcz. -
- Oskarżony ma problemy z rozumieniem pytań? Czy celowo usiłuje wprowadzić Wysoki Sąd w błąd? Wycofuję pytania. Proszę odpowiedzieć raz jeszcze zatem, tym razem pamiętając, że podczas obrony Meissen dowodził oskarżony niemałą liczbą ludzi.
- Kompania nie jest garstką ludzi.- Odpowiedział zażenowany Gustaw. Denerwował go już oskarżyciel , ale nie dał po sobie poznać.
Oskarżyciel i sędziowie czekali, aż Gustaw odpowie na pytanie…
- Głównym powodem było odciążenie północy landu od wroga ściągając na siebie znaczną część jego sił. Do tego miasto wyglądało na dobre miejsce do obrony no i była tam krasnoludzka placówka i chciałem wykazać, że Imperium o nich nie zapomniało dla dalszych dobrych relacji z khazadami.


- Pfeildorf nie był jeszcze wtedy oblegany. Oskarżony już wcześniej wiedział jaki jest cel granicznych?
- Nie znałem. Domyślałem się i zasłyszałem. Granicznu przybyli łupić więc wywnioskowałem, że na północ będą chcieli iść a że Meissen chcieli brać to i Pfeidorf zapewne będą chcieli atakować.

- Oskarżony zatem jako pełniący obowiązki porucznika lepiej od przełożonych wiedział jakich sił do obrony Pfeildorfu potrzeba? Słuchamy zatem. Jakich sił wymagała obrona Pfeildorfu?
- Nic takiego nie twierdziłem, że wiem ile ludzi do obrony potrzeba, ale siły w Pfeidorfie były o niebo większe od moich.
- To znaczy jakie? Skąd oskarżony znał stan garnizonu w Pfeildorfie?
- Nie znałem.- Odpowiedział Gustaw.
- Przed chwilą oskarżony zeznał, że były “o niebo większe” od jego.
[i]- Tak uważałem. Siły walczące nad rzeką i cały czas przybywające do Wissenlandu.
- Podsumowując - oskarżony nie wiedział jakie siły bronią Pfeildorfu, zlekceważył rozkaz wycofania się do Pfeidlorfu i usiłował powstrzymać Trzecią Kompanię przed wykonaniem rozkazów.
- Na pierwszą część o siłach w Pfeildorfie odpowiadam tak. Na część zlekceważenia odpowiem, że nie zlekceważyłem tylko kreatywnie starałem się myśleć. Na kwestię Trzeciej Kompanii nie chciałem powstrzymać tylko przedstawiłem mój pomysł i zachęcić do kreatywnego działania.

[i]- W złożonym w Meissen raporcie wskazywał oskarżony także na powody, dla których się nie udała. Skąd oskarżony wiedział jak wyglądała obrona Pfeildorfu?
[i]- Nie wiedziałem a jedynie mógłbym przypuszczać jak mogłaby wyglądać. W głowie miałem obronę Meissen.

- Trzecia Kompania wyruszyła spod Soll później, a dotarła do Pfeildorfu. Raporty twierdzą, że ją także chciał oskarżony zatrzymać w Meissen.
- Tak. Proponowałem dowódcy zostanie wiedząc o atakach na barki.
- Gdyby się oskarżonemu udało, kto broniłby Pfeildorfu? I skąd oskarżony wiedział o atakach na barki zanim się choć jeden z nich wydarzył?
- Widząc wroga po drugiej stronie brzegu i uznając, że sam bym tak zrobił. Płynięcie rzeką przez teren gdzie obydwa brzegi są w posiadaniu wroga.

Kłamstwa Gustawa robiły się coraz bardziej absurdalne, więc oskarżyciel przeszedł do dalszej cześci.
- Jaki był ostateczny los Meissen?
- Niestety miasto zostało poddane.
- dlaczego?
- Tego nie wiem. Wiem, że dostałem rozkaz udania się na przełęcz, który już w szczegółach znamy i musiałem wraz z niektórymi ludźmi ruszyć. Niestety byłem skupiony na nowym zadaniu a nie rozważaniach słuszności tego co się stało.
- Czy według wiedzy oskarżonego utrzymanie Meissen po upadku Pfeildorfu i z częściowo zburzonymi murami było możliwe?
- Na gruzach można się bronić. Zależy jakie siły wróg by wysłał i w jakim posiadaniu byłby garnizon.
- Oskarżony nie znał sił jakie były w Meissen kiedy z niego wyruszał? Ale spytam inaczej: czy dalsze utrzymywanie Meissen w sytuacji, gdy wróg kontrolował rzekę dzięki zdobyciu Pfeildorfu było sensowne?
- Tak. Moim zdaniem miasto jest w strategicznym miejscu. Blokuje rzekę i wypływające towary z Wissenlandu i przybywające barki z posiłkami. Obrona miasta, twierdzy itd wymaga mniejszej liczby ludzi niż stawanie w otwartym polu. Do tego Granicznym pokazałem, że siły Wissenlandkie są zaskakujące i musiałby cofnąć wojska do zajęcia miasta. Mój regiment w tych warunkach musiałby pokonać siłami 2-3 regimentów i sprzętu. Siły Brocka odstąpiły od miasta i Granicznych przez co musiał siły spod Pfeidorfu ściągać chcąc wyeliminować zagrożenie. Przez co na linii głównego frontu było by łatwiej zorganizować obronę i następnie atak.
- Oskarżony zatem miał nadzieję, że po upadku Pfeildorfu do Meissen dotrą nowe siły Imperialne?
- Uważam Meissen za miejsce strategiczne przy takim przebiegu najazdu wroga. Więc myślałem, że zostanie to wykorzystane.
- Oskarżony ma nas za durniów? - zezłościł się skład sędziowski. Nawet przychylny do tej pory Wilhelm von Knochen był zniesmaczony zachowaniem podsądnego.
- Jeszcze jedno pytanie na ten temat - ile żywności pozostało w mieście?

- Żywności zostało bardzo mało i raczej bez nadzoru odgórnego w wydawaniu zniknąłby w jednej chwili.-
- Jak oskarżony ocenia współpracę z krasnoludami z Meissen?
- Krasnoludy nie chciały się mieszać w obronę i po negocjacjach udzieliły pomocy obronie oraz zgodę, że obrońcy będą mogli schronić się w ich budynkach.
- Jak oskarżony przekonał je do współpracy?
- Głównie oczerniając granicznych i przypominając starożytną przysięgę o pomocy za Sigmara. Do tego przedstawiając iż miejscowi kiepsko będą na krasnoludy patrzeć i interesów ludzie z Messen nie będą chcieli z nimi robić. Wokół tych trzech spraw krążyłem.-
- Czy słowo “gaar” mówi coś oskarżonemu?
- Tak. Człowiek bez honoru.-
- oskarżony wierzyłby komuś takiemu?
- Nie jestem krasnoludem więc mógłbym.-
- A krasnoludy traktowałyby kogoś takiego jak powietrze?
- Sprzeciw, sugestia!
- Zmienię pytanie. W jaki sposób krasnoludy traktowałyby kogoś takiego?

- Nie uznawały go jako partnera do czegokolwiek. Nie jestem specjalistą w tej kwestii.-
- Myślę, że oskarżony jest najlepszym specjalistą w promieniu wielu staj. Czy oskarżony został ogłoszony gaar?
- Tak. Zostałem ogłoszony gaar w Meissen. Uważałem, że krasnoludy są dyskryminowane na tle rasistowskim i ktoś pociąga sznurki tego w Nuln. Przedstawiłem to krasnoludom w Meissen i oczekiwały, że zlikwiduje ten problem. Jednak moje przypuszczenia nie do końca sie sprawdziły i nie wywiązałem się dotychczas z tego.-

- Proszę podzielić się z wysokim sądem dokładnym brzmieniem rozkazów otrzymanych przez oskarżonego w Meissen, przed wyruszeniem na Przełęcz - “poprosił” von Rudger.
- Pierwsze - dowiedzieć się, dlaczego krasnoludy z Karak Hirn nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Drugie - zablokować przełęcz w Czarnych Górach, którą do Wissenladu napływały z Księstw Granicznych posiłki dla Wernickiego, a wypływały jego bogactwa.- Oświadczył Gustaw bez wahania.
- Tak brzmiała część pierwszego, o którym już wiemy. Ale pytałem, o ten, cytuję: który mówił o dotarciu do przełęczy i przeszkadzanie w transporcie łupów do Księstw Granicznych i powstrzymanie sił wycofujących się w miarę możliwości? Kto wydał ten rozkaz
- Nikt nie wydał takowego rozkazu. To moje sam uznałem iż trzeba zrobić w takiej sytuacji jaka zaistniała, że Graniczni całymi siłami się wycofywali.-
- Oskarżony jest pewien, że nikt nie wydał mu takiego rozkazu?
- Tak. Jestem pewien.-
Odpowiedział Gustaw zastanawiając się nad jeszcze jedną linią obrony jaką mógłby się pokierować a mianowicie o chorobie psychicznej wynikłej z przeżyć ostatnich czasów, lecz na razie przemilczał to i zostawił dla siebie.
- Jeszcze chwilę temu oskarżony upierał się, że wykonywał taki rozkaz, ba, nawet pytał świadka o to.
- Chodziło mi o główny rozkaz. Ten prawdziwie brzmiący.
- Dlaczego zatem oskarżony pytał świadka, czy wykonywał nieprawdziwy rozkaz?
- Źle się wyraziłem. Po przybyciu na przełęcz zmieniłem rozkaz w głowie by i z innym przeświadczeniem myślałem. Rozkaz prawdziwy znałem i wykonałem mimo to.


- Dowiedzieć się dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Zablokować Przełęcz. Nie było ani słowa o konieczności wyjścia w tajemnicy? Albo o wysłaniu wiadomości o sukcesie lub porażce misji?
- Miało być w tajemnicy więc wroga staraliśmy się zmylić barkami i informacjami o innym celu wyjścia z miasta. Co do wiadomości to był taki rozkaz i dostałem gołębie pocztowe.-
- Aha. dziwne, że o tych fragmentach otrzymanych rozkazów oskarżony przypomniał sobie dopiero gdy zapytałem o nie wprost. Oskarżony przybliży Wysokiemu Sądowi, w jaki sposób miał zameldować o powodzeniu bądź niepowodzeniu misji.
- Gołębiami pocztowymi.
- Proszę o rozwinięcie tematu.
- Z informacjami o wykonywaniu rozkazów i sukcesie lub nie miałem wysyłać gołębie z kartką.
- Kto rozkazał doczepić kartki?
- Nie rozumiem. Chyba w ten sposób się korzysta z gołębi pocztowych?

[i]- Jeśli się chce by wróg w razie przechwycenia gołębia poznał meldunek to z całą pewnością tak. Wysoki Sądzie, do Nuln dotarły dwa ptaki wysłane przez oskarżonego. Zamiast zgodnie z rozkazem użyć obróżek, których znaczenia wróg nie znał, wysłał meldunki otwartym tekstem.
Gustaw był z lekka zaskoczony sformułowaniem wypowiedzi oskarżyciela, ale nic nie powiedział.


- Dowiedzieć się dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają. Zablokować Przełęcz. Czy choć te fragmenty rozkazu oskarżony wykonał?
- Tak.- Stwierdził Gustaw.
- Rozumiem. Misja jest już zatem zakończona, dobrze rozumiem?
[i]- Misja nie została zakończona bo moi krasnoludowie z oddziału jeszcze nie wrócili z wieściami z Karaku.
- Proszę Wysoki Sąd o przywołanie świadka do porządku.
- Oskarżony się zdecyduje czy zeznaje że wykonał rozkaz, czy że jeszcze go wykonuje - poparł oskarżyciela Sąd.
- Na tą chwilę mogę powiedzieć, że wykonałem. Krasnoludy z oddziału natomiast mogą przynieść dodatkowe informacje, dlatego taki bałagan w zeznaniach Wysoki Sądzie.-
- Skoro oskarżony zadanie wykonał to po co dodatkowe informacje? Mamy rozumieć, że rozkaz został wykonany częściowo?
- Do całkowitego wykonania rozkazu potrzebni mi są Khazadzi z oddziału i wiedza jaką zdobyli. Informacje, które posiadam można by uzupełnić i wypełnić luki w nich.
- Czyli do tego momentu rozkaz nie został całkowicie wypełniony?
- Wysoki Sądzie. Wytłumaczyłem już jak sytuacja wygląda a działania oskarżenia jest nękaniem.

- Oskarżony unika odpowiedzi na pytanie.
- Oddalam sprzeciw. Proszę odpowiedzieć - Sąd także jest ciekawy czy rozkaz został wypełniony całkowicie czy jednak nie.

- Został wykonany.-
- Wysoki Sąd z pewnością ucieszy się wysłuchując odpowiedzi na pytania dotyczące braku zaangażowania krasnoludów. A być może także na pytanie, dlaczego nie zostały one zawarte w żadnym z raportów. I dlaczego nie ma tu z nami krasnoludzkich członków oddziału oskarżonego, jeśli rozkaz został już całkowicie wykonany.
- Krasnoludy udały się z misją złożenia raportu Królowi, iż nie było złamania interesów Królewskich. Nie było łamania umów i przedstawienie Imperium jako godnego do jakichkolwiek negocjacji.
- zatem dlaczego krasnoludy nie zatrzymały inwazji i czemu nadal nie pomagają?

- Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Sprawa jest poufna i jedynie mojemu przełożonemu mogę złożyć raport z tego.- Oznajmił Gustaw zerkając na swojego dowódcę.
Ten zareagował i zaprosił Gustawa do stołu. Odesłał nawet pisarza, pozwolono natomiast podejść von Rudgerowi.
- mam pełne zaufanie do moich kolegów i przełożonego. Czekam na raport - słowa Gustawa mogła usłyszeć teraz tylko czwórka wysokich oficerów.
Gustaw podszedł i po słowach przełożonego popatrzył po twarzach zebranych.
- Krasnoludy dostały list od Jaśnie nam panującej Księżnej Emmanuel von Liebowitz by nie reagowały.- Gustaw uważnie obserwował reakcje słuchających.
Na ile mógł to ocenić - szok i niedowierzanie, przechodzące w złość.
Sędziów zatkało. Oskarżyć Panującą o zdradę na własnym o to procesie - nie mieściło im się w głowach. Pierwszy pozbierał się von Rudger:
- Jeśli masz nadzieję, że ktoś da się sprowokować i wyzwie taką szuję na pojedynek byś mógł zginąć z honorem, to się mylisz - wycedził - nawet Cię nie zetną. Będziesz wisiał - jego nienawiść do Gustawa była tak szczera jak oddanie Elektorce. Uciszył go głos jednego z sędziów.
- Von Grunnenberg, lepiej żebyś miał mocne dowody na to - powiedział Wilhelm von Knoche.
- Panowie sędziowie i Panie von Rudger. Ja naszej Jaśnie Panienki Księżnej nie oskarżam i pierwszego na otwarte pole wyzywam, który tak twierdzi. Mówię co się dowiedziałem. Z tego co mi moi krasnoludowie mówili list nie był oficjalny. Teraz Panowie sędziowie wiedzą czemu na nich czekałem. Dowodów nie mam i nie chcę mieć i prędzej zaszlachtuję pierwszego, który takowe dostarczyć zechce. Nie jest w mojej mocy drążenie tego u krasnoludów ani nie jestem szpiegiem by szukać zdrajcy. Uważam, że ktoś sfałszował list, ale nie znalazłem nikogo takowego a podczas misji wojennej w polu trudno się tym zająć. Więc Panowie sędziowie. Wykonałem rozkaz. Dowiedziałem się i taką informacje dostałem. Ja w nią nie wierzę tak jak Panowie, ale kłam krasnoludom ciężko zadać bez znacznych konsekwencji dla Imperium. Uważam iż ktoś bardzo potężny uknuł ten spisek by naszą kochaną Księżną pogrążyć, osłabić Wissenland, oraz tym samym Imperium wykorzystując sytuację na północy.
Sędziowie próbowali poukładać sobie nowiny w głowach.
- Krasnoludy przekazały, że dostały nieoficjalny list od Elektorki, który kazał by nie reagowali… Widziałeś ten list? Jesteś pewien, że powiedziały ci prawdę?
- Ja byłem na przełęczy. Te informacje otrzymałem od moich krasnoludów. Wcześniej Herr Brock pokazał mi list w którym było by nie płacić żołdu dla Brocka i dlatego się zbuntował. List widziałem wraz z moimi ludźmi na przełęczy. Jaśnie Panienka Magrita von Liebwitz przyznała, że autentycznie wygląda podpis Księżnej. Moi krasnoludowie widzieli list u Króla. Więc sądzę, że były podobne i fałszerstwo mogło być robione na szeroką skalę. No ale te rzeczy są poza moim zasięgiem i sprawa delikatna się wydaje. Nie chciałem przez to poruszać tej kwestii przy ludziach u których nie znałem intencji.
- Czyli tylko słowa różnych ludzi i nieludzi, którym się wydaje, że coś widzieli. Niemniej dobrze, że nie próbowałeś szerzyć plotek. Na dobre by to nie wyszło. Wyłączam ten wątek z procesu, oskarżeniu nakazuje się porzucić przesłuchanie co do drugiego rozkazu jaki miał wykonać oskarżony
- powiedział po zastanowieniu przewodniczący.


- Poprzedni świadkowie podawali sprzeczne relacje na temat kogoś zwanego przez nich “Dziewicą z Meissen” i jej zdrady lub zaginięcia - jako jej dowódca z pewnością wiecie jak było naprawdę.
- Dziewicą z Meissen nazywano Leonorę de la Vega z mojego oddziału. Podczas obrony Meissen, że tak się wyrażę błyszczała i była nadzieją mieszkańców pokazując się z bardzo dobrej strony podczas obrony. Niestety Panna Leonora zginęła. ...
- Jak? Kiedy?
- Podczas potyczki z goblinami.
- Jest oskarżony pewien? Czy mógłby podać choć przybliżoną datę i okoliczności jej śmierci?
- Pięć sześć dni przed przybyciem sił Wissenlandu na przełęcz.
- odpowiedzi oskarżonego były do tej pory nadzwyczaj rozwlekłe. Nagle są nad wyraz zdawkowe. Oskarżony nie odpowiedział też na pytanie o okoliczności jej śmierci.
- Zginęła po pojmaniu przez goblinoidy. Szczegółów jej śmierci nie znam.
- Już nie podczas potyczki, a po pojmaniu… czy to były te same gobliny o których zeznawali poprzedni świadkowie?
- Tak.


- Skoro zginęła, nie mogła być obecna na przełęczy w czasie rokowań z granicznymi. A jakąś dziewicę z Meissen widziano. Wyjaśni to świadek?
- Tak wyjaśnię. Dla celów wzmocnienia morale u uwolnionych ludzi tak mówiono. Nie protestowałem z tym widząc pozytywne efekty tego.
- Nie protestowałem? A to nie oskarżony tam dowodził? Wycofuję. Przyjmuję że nie przypadkiem użył oskarżony tych słów.
Czyli nie działała na Wasz rozkaz?
-Padła propozycja wśród moich ludzi i przystałem na nią.
- Czyli działała na Wasz rozkaz?

- Za moim przyzwoleniem.-
Sędziowie byli zmęczeni unikaniem odpowiedzi, co skrzętnie wykorzystał von Rudger:
- Oskarżony nie odpowiedział na pytanie.
- Sąd weźmie to pod uwagę.
- Jej zniknięcie z Posterunku także było “za Waszym przyzwoleniem”?
- Tak.



- Czy oskarżony wiedział o współpracy granicznych z demonem?
- Tak. Jeden z moich byłych ludzi. Karl Topfer został opanowany przez demona a krasnoludy udaremniły jemu przeprowadzenie sił na tyły obrony.
- I nie przeszkadzało to oskarżonemu w dogadaniu się z nimi?
- Przeszkadzało, ale wcześniej wytłumaczyłem czemu to zrobiłem, do tego gdyby jeńcy trafili pod łapy demona o wykupie by raczej mowy nie było a jeśli to bałem się, że mogą wrócić już nie tacy sami.
- Całe tłumaczenie oskarżonego opierało się na tym, że z Wernickym można paktować. Żeby z kimś negocjować i podpisywać pakty trzeba ufać, że ich dotrzyma. Oskarżony ufał komuś zadającemu się z demonami?
- Przy rozmowach z Otto von Wernyckim czułem, że nie był świadomy tego z kim współpracuje. W końcu prowadził ich Karl a nie demon jak podają świadkowie.
- Rozumiem. Uznał oskarżony, że można mu zaufać, bo był nieświadomy.
- Nie. Zaryzykowałem i miałem się na baczeniu. Krasnoludy były obserwatorami i gdyby zdradził liczyłem, że będzie się obawiał przyszłych relacji z nimi.
- To bardzo dobrze, kiedy oficer kieruje się w kontaktach z wrogiem ostrożnością i ma się na baczeniu. Sam układ z Wernicky’m to też majstersztyk. Od kogo wyszła propozycja takich warunków?
- Ja prowadziłem i wraz z moimi ludźmi konsultowałem je. Niestety nie wyszły jak Pan oskarżyciel kpi jako majstersztyk. Do czego się przyznaję.
- “Miałem się na baczeniu”... Oskarżony woli się przyznać do niekompetencji niż do zdrady?
- Sprzeciw!
- Wycofuję.
- Przyznaję się, że popełniłem błąd i zaślepiony chęcią schwytania Wernyckiego, oraz uwolnieniem jeńców i dóbr Wissenlandzkich nie dostrzegłem możliwości, którą wykorzystał Wernycki.
- Którą oskarżony Wernicky'emu stworzył! - podkreślił oskarżyciel.
- Dzięki tej umowie pozostanie bezkarny.
- Podczas jej tworzenia nie zauważył nikt z moich ludzi i ja furtki, która się zrobiła.
- Czyli obroną oskarżonego jest to, że zadziałał na korzyść wroga Imperium przez swój brak kompetencji przy negocjacjach?
- Nie. Skupiłem się na uwolnieniu jeńców. Odzyskaniu dóbr a tą lukę odkrył i wykorzystał wróg.
- Nie. Czyli to nie przez brak kompetencji oskarżonego Wernicky odniósł korzyść. Wysoki Sąd zwrócił uwagę, że świadek przyznał się właśnie do zdrady. Skoro zaprzeczył, że to było niechcący to jedyny logiczny wniosek jest taki, że było to celowo.
- “Nie” odnosi się do tego iż nie uważam, że tu brak kompetencji coś wniósł. Każdy popełnia błędy i nie znaczy, że specjaliści nie mają kompetencji. O to mi chodzi.
- Pozwolę sobie zatem zmienić pytanie: oskarżony zadziałał na korzyść wrogów Imperium ponieważ popełnił błąd?
- Tak.

Sędziowie spojrzeli po sobie. Potem na uśmiechniętego od ucha do ucha von Rudgera. Ten nie zamierzał jednak kończyć:
- Oskarżony skutecznie negocjował z krasnoludami w meissen, przekonał je do udziału w obronie miasta, przekonał zdrajcę Brocka do nieatakowania miasta a nawet do przyjścia miastu z odsieczą, potem jako jedyny doprowadził oddział na przełęcz po drodze przechodząc przez posterunki granicznych, przekonał Magritte von Liebwitz do podążania za jego rozkazami, choć nawet jej matce i wujowi się to nie udało. Zgadza się?
- Tak zgadzam się poza ostatnim stwierdzeniem. Panienka von Liebwitz sama chciała podróżować ze mną i oddziałem a ja uznałem, że lepiej będzie jak zostanie przy mnie.


- Proszę nie być tak skromnym, w raporcie opisała jak chciała walczyć i dał jej oskarżony dowództwo nad posterunkiem obserwacyjnym podczas potyczki.
- Panienka paliła się by sie wykazać a ja uznałem by nie spłoszyć jej i dla jej bezpieczeństwa wysłałem ją na obserwację w asyście.
- doskonały pomysł
- zgodził się oskarżyciel - Pomyśleć o tym w ogniu walki, dowodzenia… nie pierwszyzna widzę takie warunki dla Pana?
Gustaw popatrzył na sędziów.
- Jej bezpieczeństwo było jednym z priorytetów, ale dziękuję.
- Nie mam doświadczenia w takich sprawach jeśli Pan o to pyta.-

- Nie ma Pan doświadczenia w walce i dowodzeniu? - zdziwił się oskarżyciel - Świadkowie kłamali?
- Dowódca musi pokazać się z jak najlepszej strony. Dawać przykład i taki starałem się dawać. Przed najazdem granicznych krótko byłem wojsku i nie dowodziłem oddziałami.
- Bitwa nad Soll, oblężenie Meissen, obrona Przełęczy... niejeden oficer nie ma takiego doświadczenia.
- Licząc te walki można by uznać, że jestem doświadczony, ale przy np. Pańskim doświadczeniu to drobinka. Wszystkiego uczyłem się na bieżąco.


- Czy dostał oskarżony jakiś rozkaz w ciągu ostatnich dni? Taki który mówił, że nie wolno oskarżonemu zejść z przełęczy i że krasnoludy zdradziły?
- Tak.-
Odpowiedział Gustaw.
[i]- i mimo to oskarżony porzucił obronę oraz oddał Magritte Von Liebwitz krasnoludom?
- Sprzeciw. Już tłumaczyłem czemu usiadłem do rokowań.
Sędziowie spojrzeli po sobie.
- Kiedy padlo pytanie o ten rozkaz?
- Tłumaczyłem już czemu usiadłem do rokowań a to wiąże się z tym pytaniem.
- Pytanie dotyczy oddania Magritte krasnoludom mimo wiedzy że nie można im ufać. Sąd nie przypomina sobie by oskarżony siadał do rokowań z krasnoludami.
- A tak. Przepraszam. Źle zrozumiałem pytanie.-
Odezwał się lekko kręcąc głową Gustaw.
[i]- Magritte von Liebwitz została pod opieką moich krasnoludów wraz z przydzielonymi do nich wojownikami.
- Mimo że rozkazy jasno mówiły że krasnoludy zdradziły.
- Moje krasnoludy nie zdradziły i lepiej niech Pan oskarżyciel nie mówi im tego iż zdradziły. Bo mimo uznanym za gaar krasnoludy zostały by wykonać zadanie.
- Krasnoludy z twierdzy zostały uznane za gaar?
- zaskoczyło to von Rudgera i sędziów.
- Nie rozumiem do czego Pan zmierza. Mówi Pan o informacji przekazanej przez Roz Bauer. Ja uznałem, że moje krasnoludy nie zdradziły i nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Tym moim ufałem bardziej niż ludziom Brocka czy uwolnionym ludziom. Wernycki liczył się z krasnoludami i byłem najbardziej pewny jej bezpieczeństwa z nimi.
- Czyli mówiąc "moje krasnoludy" ma oskarżony na myśli kogo?
-Detlefa Thovaldssona i Galeba Galvinsona
- Twierdza Hirn przydzieliła im wojowników w jakim celu? Czy byli pod pańskimi rozkazami?
- Nie wiem w jakim celu byli przydzieleni. Ja im nie rozkazywałem.
- Czyli oskarżony wpuścił na przełęcz krasnoludy przybyłe w nieznanym celu, co do których uzyskał oskarżony informację, że zdradziły Imperium i oddał im w ręce rodzinę Elektorki -
podsumował oskarżyciel.

 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 25-03-2021 o 06:54.
Hakon jest offline  
Stary 30-03-2021, 22:07   #975
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Mowa końcowa oskarżyciela

Oskarżyciel po takich zeznaniach oskarżonego i świadków obrony nie czuł już potrzeby powoływania własnych. Pewnym siebie głosem zaczął:
- Gustaw von Grunnenberg. Przyjrzyjcie się mu. Wybitny dowódca. Zdolny strateg i taktyk. Człowiek, który trafnie przewiduje przyszłe działania wroga. Wzbudza w swoich ludziach lojalność… Ba! Nie tylko w nich! Roz Bauer spotkała go ledwie kilka dni temu, nawet nie należy do jego oddziału, a w sądzie kłamała dla niego, gotowa oddać za niego życie. Omotał nawet szlachetnie urodzoną pannę von Liebwitz, bratanicę Elektorki, warto by się było zastanowić w jakim nikczemnym celu usiłował oddać ją krasnoludom… ale do rzeczy, do rzeczy. Wzbudza lojalność, inspiruje do bohaterstwa, doskonale radzi sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Wszystko to mówią o nim jego świadkowie, świadkowie obrony.
A tu proszę - dokładając najwyższej staranności, ostrożnie i rozważnie przyglądając się umowie, popełnił prosty błąd. Zaślepiła go chciwość, jak sam przyznał. Cóż, łapówka była zaiste spora, niejeden by się pewnie skusił, w końcu w sytuacji w jakiej się znalazł, i tak nie miał innego wyjścia. Cóż, można się z tym by było zgodzić. Gdyby nie to, że oskarżony starannie dopilnował by w takiej właśnie “beznadziejnej, usprawiedliwiającej paktowanie z wrogami Imperium, zdrajcami i sprzymierzeńcami demonów” sytuacji się znaleźć.
Nawet świadkowie obrony zeznali, że musiał pozwolić granicznym przejść, bo nie miał sił do obrony. A nie miał sił do obrony, bo ludzie z Armii Ludowej uciekli. A uciekli przez zdradę i zniknięcie Dziewicy z Meissen. Którą to okazała się być Roz Bauer, która to, jak zeznał oskarżony, działała za jego przyzwoleniem.
Wybrał nadzwyczaj ciekawe miejsce do obrony - Posterunek w najwyższym punkcie Przełęczy. Idealne miejsce do obserwacji… i paskudne do obrony, zważywszy na szerokość przejścia i szczupłość sił oskarżonego. Tymczasem może ćwierć dnia drogi dalej jest miejsce, w którym jego siły mogły bronić się znacznie, znacznie dłużej… ale tam się nie pojawił. Dopilnował też, by nikt z jego oddziału tam nie pojechał. Cóż, stamtąd trudniej byłoby uciec w razie czego, ale wątpię by tylko tchórzostwo oskarżonego za tym stało.
Ale już długo wcześniej zaplanował całą sytuację - oskarżony każe nam wierzyć, że “przypadkowo” trafił na Magrittę i “uratował ją”, przy okazji zabijając oficera Armii Wissenlandu, który chciał ją odwieźć do Nuln, do kochającej matki i wuja. A potem pilnował, by zawsze była zagrożona… świetny wybieg, dzięki któremu każde jego działanie będzie mogło być usprawiedliwione - i to właśnie słyszeliśmy w trakcie procesu - “może i uciekłem od walki, może i zrobiłem błędy, ale zawsze myślałem tylko o tym, że musiałem zapewnić jej bezpieczeństwo”... I jeszcze o jeńcach… Tych, którzy zostali zwolnieni na parol za ciężkie pieniądze dzień przed podpisaniem umowy… O tym Roz Bauer zaraportowała, ale najwyraźniej oskarżony nie pomyślał, że tak łatwo będzie ukazać jego kłamstwo.

Mimo dokładnych rozkazów by wyjść w tajemnicy obudził pół miasta. Przechodził, co potwierdzili nawet jego świadkowie, przez posterunki Granicznych. I to od samego początku, choć mógł łatwo ich uniknąć. Celowo przeszedł na drugą stronę Soll, spotkał się z Granicznymi, przenocował razem z nimi i dopiero wtedy wrócił na lewy brzeg.
Przyznał, że znał cele operacyjne Wernicky’ego jeszcze zanim znał je sztab generalny czy jego dowódcy. Czy zaraportował je komukolwiek? Nie. Za to aktywnie starał się zapobiec obsadzeniu Pfeildorfu siłami Wissenlandu. Jak nazwać człowieka, który domyśla się gdzie zostanie zaatakowane Imperium, ale nie tylko nikogo o tym nie ostrzega, ale jeszcze zmniejsza siły obronne tegoż miejsca?
Zapobiegł skutecznie - Pfeildorf został obsadzony jedynie połową planowanych sił i został zdobyty przez Wernicky’ego. Oskarżony tłumaczy, że nie wiedział jakie siły bronią Pfeildorfu, ale w takim razie czy nie powinien zaufać swoim rozkazom? Tymczasem zlekceważył rozkaz wycofania się do Pfeidlorfu i usiłował także powstrzymać Trzecią Kompanię. Oskarżony, jak sam przyznał, liczył, że jeszcze jakieś dodatkowe siły Wissenlandu trafią do Meissen, choć zostało pozostawione przez oskarżonego bez żywności i jedynie z połową murów oraz bez szans na posiłki, więc te siły skazane byłyby także na zagładę.
A nawet stojąc tu przed Wysokim Sądem bezczelnie kłamał, jakoby bał się ataków na barki, ponieważ obydwa brzegi były pod kontrolą wroga - do Meissen przecież dotarł pierwszy, zanim wróg choćby zbliżył się do miasta, a płynąc z prądem bezpiecznie dotarłby do Pfeildorfu tak jak Trzecia, która wyruszyła pół dnia po nim.
Spójrzmy też na inne sprzeczności w jego własnych zeznaniach - mówił, że krasnoludom mógł ufać - a jednak nie odesłał Magritty von Liebwitz pod ich opieką do sił głównych, zamiast tego zostawił ją w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Choć to i lepiej - jak zaświadcza podpisana przez niego umowa, krasnoludy z Karak Hirn były i są stroną neutralną. Jak można ufać sojusznikom, którzy stali się “neutralni” w chwili próby? Zapewne gdy samemu też nie jest się lojalnym, łatwiej. Mieszał się przy określeniu czy wykonał rozkaz - mówił, że wykonał w pełni, ale krasnoludy posłał, by zdobyły informacje. Jeśli zdobyłby pełne informacje to po co wysyłać je jeszcze raz? A jeśli nie zdobył wszystkich informacji to jak rozkaz może być wykonany całkowicie?
Rozkaz zablokowania przełęczy też podobno wykonał całkowicie. Tak mówił, gdy go o to pytano. Ale podczas swojej mowy wstępnej mówił co innego - twierdził, że bronił “ile było można”, ponieważ bał się umrzeć. Tego typu myślenie pasuje może do chłopstwa, ale nie jest godna szlachcica ani tym bardziej oficera Armii Wissenlandu. Cóż, jeśli to nie jest tchórzostwo w obliczu wroga to nie wiem co miałoby nim być.
Chwała Sigmarowi, że oskarżony bronił Przełęczy, a nie naszej Pani. Wysoki Sąd wyobrazi sobie co by było gdyby dowódca Gwardii naszej Elektorki stwierdzili “a nie, wrogów za dużo, zabiją ją to trudno, nam ginąć nie kazano, broniliśmy ile dało rady”.

Przyjrzyjmy się też oddziałowi Gustawa von Grunnenberga.
Karl Altmeier. Zamieszany w zabójstwo Księżnej Etelki Toppenheimer.
Leonor de la Vega, kultystka Chaosu. Jak sam oskarżony przyznał, zginęła w walce z tymi samymi goblinami, o których mówili świadkowie obrony. Czyli zginęła w walce z siłami dowodzonymi przez Magista Tivioli. Nie jest ostatnią ofiarą magii...
Loftus Ritter, który, cytuję “bardzo żałuje, że cały oddział nie zginął w walce z Parszywcem i jego ludźmi, dzięki czemu graniczni przeszliby przez przełęcz ze wszystkimi dobrami, mniejszymi stratami oraz wieloma szlachetnie urodzonymi jeńcami.”. Który doskonale wie, kogo i kiedy za nim posyłają. I uparcie twierdzi, że Otto “Parszywiec”, dezerter z Armii Wissenlandu dowodził elitarnym oddziałem Wernicky’ego. Który twierdzi, że nie znalazł czasu by przekazać wieści o zdradzie swojemu dowódcy, ale znalazł czas by przekazać je innemu członkowi oddziału.
Który mówiąc tyle na sali sądowej, jakoś zapomniał wcześniej powiedzieć o tym na przesłuchaniach. Podobnie jak Roz Bauer która zapomniała napisać o wielu informacjach w raportach, za to na bieżąco wymyślała je na procesie. Kto kazał im kłamać? Dlaczego?
Bert Redfoot - jeden z grupy przestępczej, która odpowiada za sprzedaż ziarna z wojskowych spichrzy i napełnienie ich zepsutym. Znaleziono przy nim także zaszyfrowany dziennik transakcji należący do kwatermistrza Nulneńskiego garnizonu.
Karl Topher, który według słów samego oskarżonego prowadził granicznych i służył demonom. To już druga osoba z oddziału oskarżonego, która im służy. Sporo, nieprawdaż?
Dwóch krasnoludów, których oskarżony odesłał, choć podobno zadanie już wykonali.
I Oleg, zwiadowca, który został znaleziony martwy na posterunku. Martwy, z ranami zadanymi magią. Dlaczego przyniesiono go do obozu, pilnując by nie umarł po drodze? Czego chciał się dowiedzieć od niego oskarżony? Dlaczego dopilnował by nie przeżył by opowiedzieć nam, co naprawdę się wydarzyło? Zginął w tej samej potyczce, w której zginął Mistrz Tivioli. I od jego magii. Wysoki Sąd rozważy po czyjej stronie zatem Oleg walczył… Wiemy, że krasnoludy były neutralne, zatem nie miały powodu by atakować granicznych. Kogo zatem mogły zaatakować? Wszyscy wiemy co sądzą o goblinoidach i magach. Mamy uwierzyć, że Imperialny Mag sam postanowił umrzeć, bo tak mu było wygodniej?
Skoro już o magu mowa - dlaczego von Grunnenberg nie skorzystał z jego pomocy w obronie? Jak zapewnił sobie niechęć maga?

I skoro już na niego zeszło, na koniec sam Gustaw von Grunnenberg. Szlachcic, który ukrywał przed swoimi kolegami i przełożonymi to że jest szlachcicem. Który jak sam twierdzi ufał wszystkim - Wernicky’emu, granicznym, sługom demonów… ale nie własnym dowódcom. Jak nazwać człowieka, który bardziej współpracuje z wrogami i zdrajcami niż z własnymi przełożonymi?
Czy nie wydaje się Wysokiemu Sądowi dziwne, że człowiek, który najpierw sam mówi, że bitwa nad Soll została przegrana przez Brocka, że padł Pfeildorf, ba, że cała prowincja stanęła wręcz otworem przed grabieżą i mordami granicznych przez zdradę tegoż Brocka nagle doskonale się z nim dogaduje i przy obronie Meissen i potem przy “obronie” Przełęczy.
Współpracuje im się tak dobrze, że żegnając się z nim odstąpił mu przy tym wiele wozów ze złupionymi dobrami. Tymi samymi, których, według własnych słów, nie posiadał, a jedynie były pod jego pieczą. Część z nich także rozdał swoim ludziom, krasnoludom, oraz przywłaszczył sobie sam. Oczywiście po to by je “oddać”. Przyznam, że zdobywanie łupów na wojnie to prawo każdego żołnierza, ale oskarżony podkreślał, że to nie łupy.
Jakież to haki miał na Gustawa von Grunnenberga zdrajca Brock, że oskarżony dopilnował, by się nie spotkał z Imperialnymi żołnierzami?

Nie ufał też rozkazom. Za każdym razem “wiedział lepiej”, jak przekonywał nas świadek obrony, Loftus Ritter. Ale odpowiedzmy sobie na jedno pytanie: czy na działaniach oskarżonego skorzystali Harkin Brock i Otto von Wernicky? Sam Oskarżony twierdzi, że “być może popełnił jakieś błędy”, że “źle wyszło, ale chciał dobrze”... Tak jakby robiło to jakąś różnicę. Doceniam, że nie próbował bronić się niekompetencją. I zgadzam się z nim - nie jest niekompetentny. Oskarżony sprytnie to sobie wymyślił, zaplanował i przeprowadził. Nie sam. Przy pomocy swoich ludzi. Być może warto byłoby poddać ich wszystkich poważniejszym przesłuchaniom niż byliśmy do tej pory w stanie. Kiedy już przestaną być żołnierzami…

Podsumowując:
Wysoki Sąd widzi dowody na działanie Gustawa von Grunnenberga na korzyść Otto von Wernicky’ego i na niekorzyść Wissenlandu, Elektorki i Imperium. Na niewykonanie rozkazów. Na działania nielicujące z honorem oficera Armii Wissenlandu, łapownictwo i tchórzostwo. Nawet nie jest w stanie przyjąć odpowiedzialności za swoje czyny, ale zwala wszystko na innych. Oskarżony nawet w trakcie procesu nie przestał oskarżać innych - czy to dowódcy Trzeciej Kompanii, czy to swoich przełożonych, którzy wydawali złe rozkazy, które musiał interpretować na własny sposób, czy to sztabu, który źle zaplanował obronę, obrońców Pfeildorfu, którzy źle bronili. Dzięki bogom, że nie spróbował jeszcze zrzucić winy na Elektorkę. Ale za to spróbował schować się za spódnicą Magritty von Liebwitz... Nie pozwólmy mu na to. Ten tchórz i zdrajca nie zasługuje ani na swój stopień, ani na mundur, ani na prawo do stąpania po ziemi Wissenlandu. Ani na życie.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 09-04-2021, 06:25   #976
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw wyszedł na środek i zasalutował przed sędziami i wyższymi stopniami po czym gdy dano mu znać spoczął.
- Wysoki sądzie. Jestem niewinny i żadne z przedstawionych sugestii i spekulacji nie dowodzi mojej winy. Jestem żołnierzem, który nie odbył żadnych szkoleń oficerskich a mimo to przyznano mnie dowództwo nad oddziałem. Błędy popełniałem, ale uczę się na błędach. W warunkach na tyłach wroga w jednej chwili sytuacja przedstawia się tak a kilka chwil później już może inaczej. Starałem się działać odpowiednio do sytuacji i okoliczności. Raz wychodziło raz niestety komplikowało się. Wiele z tego co przedstawia oskarżyciel wskazuje, że mogłem być winny tych zarzutów, ale jak już przedstawiłem Wysokiemu Sądowi jestem niewinny. Do tego pokazałem się z dobrej strony wielokrotnie. Np. W Meissen zlecono mi misję. Czy tamte decyzje były wyssane z palca? Gdybym był zdrajcą to po co miałbym pod Soll czy Meissen stawiać czynny opór wrogowi i nie przejść na stronę wroga? Ozłocono by mnie łupami a ja wybrałem ciężkie służbę za Księżną, Wissenland, za Imperium. Do tego kto by rozmawiał z jakimś żołnierzem nieznanego pochodzenia by z nim współpracować? Nic nie znaczyłem przed początkiem i na starcie kampanii Granicznych. Czy stchórzyłem w obliczu wroga? Nie i nigdy tego nie zrobię. Imperium jest moją ojczyzną i walczyć będę o nie. Wissenland jest jego częścią więc i o niego będę walczył, ale nie tylko wygrane bitwy. Poświęcenie ludzi daje wolność i przetrwanie naszego wielkiego Cesarstwa i potężnego Wissenlandu.- Mówił wykorzystując całą moc swoich umiejętności oratorskich.
- Co do śmierci brata oskarżyciela to przykro mi, lecz zginął gdyż się broniłem co przedstawiłem w przesłuchaniu. Reasumując zarzuty którymi mnie oskarżyciel obarczył są jego intrygą chcącą mnie zdyskredytować i skazać za przeszłość w której nie byliśmy przyjaciółmi.
Wysoki sądzie proszę o uniewinnienie i oczyszczenie mnie z zarzutów.-
Skwitował spokojnie, ale grzecznie Gustaw.
- Jestem sługą Imperium i tak do końca moich dni pozostanie.
 
Hakon jest offline  
Stary 13-04-2021, 20:59   #977
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw nie odniósł się w swojej mowie końcowej ani do przedstawionych dowodów ani do mowy końcowej von Rudgera, ani do przedstawionych w niej sprzeczności w swoich zeznaniach, ani, skoro już o tym mowa, nawet do tego co sam zeznał podczas procesu. Niby od momentu w którym sam przyznał się do działania na korzyść granicznych oraz do pozwolenia Roz Bauer na zniszczenie sił broniących Przełęczy można się było domyślać wyroku, ale mógłby przynajmniej powalczyć o niższy wymiar kary... ale zachowywał się tak, jakby skazanie go i jego podwładnych o zdradę i spisek i przekazanie ich wywiadowi do "głębszych" badań stanowiło całkiem akceptowalny wynik...

- Dobra robota, Kapitanie - rozległo się nagle od strony publiczności. Przerywanie procesu nie było czymś zdarzającym się często, zwłaszcza w trybunałach wojskowych, w końcu o ile oskarżonego nie można jeszcze w trakcie rozprawy rozciągnąć na ziemi i wlepić trzydzieści razów bykowcem to już natrętowi za obrazę sądu jak najbardziej. Ten trybunał był może nadspodziewanie łagodny, skoro tolerował zachowania Loftusa i Roz, ale zwykły żołnierz powinien się jednak bać przerywać, nawet tylko po to by wyrazić poparcie. Osoba, której głos przed chwilą się rozległ, nie była jednak żołnierzem.

Na mundurze miał dystynkcje pułkownika, ale jeśli to co Gustaw o nim słyszał było prawdą, noszący ten mundur mógł mieć dowolny stopień. Spowinowacony z Elektorką dzięki małżeństwu swojej siostry z jej bratem, wuj Magritte von Liebwitz, szara eminencja dworu w Nuln, szef wywiadu (gdyby Wissenland oficjalnie miał wywiad) prowincji mógł wchodzić gdzie chciał, nosić co chciał i przerywać komu chciał. I gdy taki jednym ruchem dłoni pokazuje, że niebiorący bezpośrednio w rozprawie ludzie mają "oddalić się prędziutko" nawet oficerowie liniowi spełniają tę "prośbę" bez sarkania. Przynajmniej nie głośno, i na pewno nie publicznie.

- Naprawdę dobra robota, Kapitanie von Rudger. Świetnie połączone fakty, nie chciałby Pan pracować dla mnie? - zapytał, i, ledwie chwilę czekając na niemal niezauważalne pokręcenie głową Magnusa, kontynuował - Oczywiście że nie, u mnie mało heroizmu i wykazać się nie ma jak - pokiwał głową, niby zasmucony.
- Ja tylko z jedną, tycią uwagą. Skoro już udowodniliście, że Roz to nie Leo przez co podpis Leonory de la Vegi na umowie z Wernicky'm jest sfałszowany i tym samym umowa zapewniająca mu bezkarność, jako taka, jest nieważna, o czym imć Wernicky nie ma pojęcia i będzie można go schwytać nie narażając na śmierć mojej córki... to jest, przepraszam, mojej siostrzenicy, złupionych dóbr na zniszczenie, a samej Armii Wissenlandu na niepotrzebne straty... to czy w takim razie czy Gustaw von Grunnenberg nie powinien, nie wiem, medalu jakiegoś dostać, albo co? Ach, nie, medal jest tylko dla tych, co spowodują wielkie straty w bitwie, dobrze, jeśli straty są po stronie przeciwnika, ale nie jest to konieczne...

Istnieją granice tego, jak bardzo człowiek daje się ośmieszać zanim zareaguje.
[i]- Oskarżony sam przyznał się do zdrady - działania na korzyść granicznych i spiskowania z Roz Bauer celem obniżenia sprawności bojowej obsady Przełęczy. A spisanego protokołu nawet Wy nie podważycie[i] - zaprotestował Magnus von Rudger.

- Zdrada i spisek... Zapomnieliście po raz kolejny podkreślić, że oskarżał o niekompetencję wszystkich swoich przełożonych. Lepiej go powieśmy zanim nie daj Sigmarze udowodni, że ma rację. No cóż, oskarżony ewidentnie nie nadaje się do wojska. Ale ja, cóż, ja potrzebuję ludzi, którzy, gdy im kazać przejść przez zamknięte drzwi, sprawdzą czy przypadkiem nie ma gdzieś klamki i to, dajcie Bogowie, jeszcze przed próbą siłowego wyważenia. Nawet, jeśli w ten sposób nie wypełnią rozkazu literalnie - wyjaśnił, dodając kolejny powód, dla którego uznał Gustawa za przydatnego.


- Dobra robota, Kapitanie - powtórzył się. Von Rudger nie rozumiał dlaczego. Von Grunnenberg też nie. Von sędziowie też nie.
- Dobra robota, Kapitanie von Grunnenberg - uśmiechnął się wuj Magritte - Nie ufacie byle komu i chcieliście złożyć raport wywiadowczy? Nawet gdybym nie zdążył dotrzeć, dokładnie tam by Was wysłali. I Was i resztę oddziału. I nawet się nie połapali. Brawo. - zakończył.

Armijna kariera Gustawa von Grunnenberga (i Ostatnich) właśnie się zakończyła. Ale służba Wissenlandowi - w żadnym wypadku.
Dla ciekawych - wyrok:
Morderstwo - niewinny.
Tchórzostwo - niewinny.
Niewykonanie rozkazu - niewinny.
Zdrada i spisek - winny (przyznał się).

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-04-2021, 08:41   #978
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw z lekka był zaskoczony pojawieniem się takiej persony na procesie, ale nie dał tego poznać po sobie. Jednak z każdą chwilą czół, że wuj Magritte gra na nosie von Rudgera a w tym zbiera się gorycz porażki. Mimo to Gustaw był zniesmaczony wyrokiem. Przynajmniej kwestią o zdradzie. Co do spisku jeszcze by mógł się zgodzić, że sam do tego doprowadził, ale nie do zdrady.

- Wysoki sądzie i szanowny ... Chciałbym jedynie dodać, że zdrajcą nigdy nie byłem i nie będę i z tą częścią wyroku się nie zgadzam.- Gustaw na koniec strzelił obcasami i zasalutował wycofując się.

Gustaw von Grunneberg był zniesmaczony podsumowaniem iż się nie nadaje do wojska i czynnego udziału w bitwach. Bolało go to bardzo, ale nie zamierzał już więcej się wtrącać gdy wyżsi szarżą rozmawiają. W sumie jako człowiek działający dla wuja Magritte będzie miał większy wpływ na przychylność Księżnej a i taki przychylny jemu dostojnik stoi za nim to i intrygi dworskie otwierają się na nowy rozdział.
"- Teraz będzie moja szansa na załatwienie Ciebie von Rudger.-" W myślach powiedział sobie patrząc na bezsilnego Kapitana.

Ostatnia wypowiedź zmieszała wszystkich, łącznie z Gustawem. Ten nie myśląc długo strzelił obcasami i zasalutował jak powinno być regulaminowo to wykonane.
- Tak jest.- Odpowiedział Kapitan Gustaw von Grunneberg.
Gustaw zastanawiał się co się stanie z jego podkomendnymi bo już swój najbliższy los znał o ile po drodze nie zostanie zasztyletowany by mu pomnik postawić pośmiertnie.
 
Hakon jest offline  
Stary 17-04-2021, 17:23   #979
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw von Grunnenberg nie mógł powstrzymać się od bezczelnego kłamstwa, lub, co gorsza, byciem wrogiem Imperium (a może zupełnie zapomniał do działania na korzyść wrogów Wissenlandu, do czego się przyznał podczas procesu?) oraz obrażenia sędziów w szczególności, a Armii Wissenlandu w ogólności podważaniem prawomocnego wyroku Trybunału. Cóż, widział siebie już najwyraźniej w wywiadzie i nie dbał o to co o nim myślą w Armii. Już wcześniej dość długa lista osób, miast, ras i instytucji, która go nie lubiła wydłużyła się zatem jeszcze bardziej. Na jego szczęście, Magritte von Liebwitz lubiła go nadal. A jej ojciec uznał go za pożytecznego. Zresztą, on sam awansem na Kapitana ustawił Gustawa w kontrze do wojskowych, którym wlazł w kompetencje, więc tak czy inaczej, von Grunnenberg nie miałby u nich za wysokich notować po jego przyjęciu.
Było też widać, że on nie lubi armijnych. I bardzo mu się spodobał brak zaufania jaki wobec nich prezentował oskarżony szlachcic oraz oskarżenia, jakie pod ich adresem wysuwał. Czy podobało mu się zainteresowanie córki mało znaczącym szlachcicem, na którym ciążył wyrok za zdradę i spisek (choć póki Gustaw był pod opieką wuja Mag, żadnej kary Armia i tak nie mogła mu wymierzyć, niemniej orzeczenie istniało)? Trudno było Gustawowi powiedzieć. Natomiast wyraźnie zależało mu, żeby porozmawiać z Gustawem sam na sam. I to szybko. Miał powody...


Loftus Ritter miał w tym czasie inne sprawy na głowie. W trakcie procesu ujawnił wiele informacji, których zabrakło w raportach. Biały Magister patrzył na niego podejrzliwie już wcześniej, a teraz bardzo mu się nie zgadzało zachowanie młodego maga z wyobrażeniem tego, jak taki powinien się zachowywać czy komu winien był lojalność. Odesłanie takie pod strażą do Kolegium "i niech tam się martwią" było oczywiste, mag cienia tego się zresztą spodziewał, ale najpierw upomnieli się o niego inni...


Aresztowanie Roz Bauer nie było niczym zaskakującym po zeznaniach maga, który najpierw niemalże na siłę uczynił ją Dziewicą z Meissen, a teraz wykorzystał by zrzucić na nią winę z Gustawa. Gdyby szlachcic rozegrał to sprytniej, wyszedłby z procesu czysty jak łza, a jedyną winną byłaby ona. Ale von Grunnenberg najwyraźniej pamiętając jak ona kłamała dla niego, nie wahał się skłamać także dla niej. Z tego co o nim słyszała, jego honor i tak szorował już po dnie... ale jak widać, zasadę wzajemności znał i stosował.
Niemniej, za sam współudział "czapa" i tak się jej należała. O ile szlachcic mógł się wymigać banicją a maga pewnie odeślą by ukarali go swoi (Kolegium zazdrośnie strzegło swojej autonomii) to ją mogli obwiesić na miejscu. Dlatego nawet się nie zdziwiła, gdy po nią przyszli. Zdziwiła się dopiero gdy zobaczyła dokąd ją prowadzą...


Cała trójka (choć każdy osobno) została ugoszczona w zajętym przez Służbę Skarbu (no bo kto nazywa wywiad wywiadem? Niby wróg i tak się w końcu domyśli, ale częsta zmiana nazw, lokalizacji i zakresu obowiązków nieco pomagała. Maluczcy nie słyszeli i nie interesowali się, a ci co się mieli bać, bali się) budynku. I każdy z nich domyślił się, że choć w pomieszczeniu nie widzi nikogo poza mężczyzną, który uratował Gustawa, to jednak zupełnie samotni nie są. Gustaw poznał to po twarzy i postawie rozmówcy, który czuł się pewnie i bezpiecznie, Loftus - po mrowieniu środka pleców, jakby szósty zmysł ostrzegał go przed wycelowaną w niego kuszą, a Roz... cóż, niejeden raz to ona była ubezpieczeniem takiej rozmowy, więc wiedziała jak to działa.

I każdy z nich został powitany dwiema informacjami i jednym pytaniem. Pierwsza była taka, że co prawda grzechy oddziału i grzeszki pytanego są znane Służbie ale, co było drugą informacją, nie są dla niej interesujące.
A pytanie brzmiało: "Co się do kurwy nędzy zadziało podczas tej inwazji?".

Jasnym było, że spisku o tym zasięgu nie sposób było ukryć przed Służbą Skarbu, o ile spiskowcy nie mieli potężnych sprzymierzeńców. I zapewne jakieś informacje ich rozmówca ma. Ale albo im nie dowierza (jak każdy dobry wywiadowca) albo wierzy, ale i tak chce je zweryfikować (jak każdy dobry wywiadowca), albo ma pewne informacje, nie dowierza im i chce je zweryfikować, ale przy okazji chce zweryfikować także ich.

A spieszył się z rozmowami, ponieważ, jak ujawnił - w mniej niż godzinę po jego przybyciu tutaj, niejaki Truskawa, niziołek, który mógł mieć bardzo interesujące informacje, "popełnił samobójstwo", a pilnujący piwnicy przerobionej na celę wartownik "zniknął".

***

Tymczasem, w nieodległej krasnoludzkiej twierdzy, Rada dalej debatowała, powoli dochodząc do rozwiązań, na których zależało Królowi Alrikowi. Królewskie kuźnie i magazyny były otwarte dla bohaterów, którzy pokonali demona oraz zielonoskórych, co było oficjalnym powodem nagrodzenia ich. A nieoficjalnym - przyniesione przez nich informacje o spisku i zdradzie wśród umgich, za które mogą zapłacić khazadzi. Oficjalnie nikt ich nigdzie nie wyśle - albowiem choć krasnoludy są honorowe, to ich polityka nie jest tak prostolinijna jak się powszechnie uważa (co zresztą jest im na rękę), ale Detlef i Galeb zostali poproszeni przez samego Króla o działanie. Tymi właśnie słowami. By mógł kiedyś przysiąc, że jedyne czego żądał to działań służących dobru krasnoludów i sojuszowi z Imperium.
Ale że Alrik był nie tylko mądry ale i ostrożny, postanowił wysłać z tą dwójką oddziału, który dopilnuje żeby dotarli do Nuln. Potrzebny był tylko jakiś cel po drodze...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 22-04-2021 o 21:52.
hen_cerbin jest offline  
Stary 22-04-2021, 20:40   #980
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zbrojownia króla Alrika przepełniona była najznakomitrzymi wyrobami sztuki rzemieślniczej. Bronie i pancerze wszelkiej maści, ekwipunek bojowy przedniego sortu. Galebowi było aż ciężko gdy mijał stojaki z rynsztunkiem, bowiem spędzić mógłby cały tydzień odczytując z metalu jakimi technikami i jakiego surowca użyli wytwórcy.
Zatrzymał się przed jednym stojakiem na którym spoczywał dość prosta zbroja płytowa bez zdobień. Wprawne oko Galeba dostrzegło staranne ukształtowanie napierśnika i płyt oraz wielką precyzję wykonania. Pod bandażami pojawił się szeroki uśmiech. Brak zdobień, ciemnoszara barwa, surowość formy. Dokładnie taki pancerz mu odpowiadał. Zatknięty na drągu pełny hełm z posępną maską wpatrywał się w runiarza oczekując aż ten go założy.
Druga twarz, przypomniał sobie jak ofiarował swój poprzedni hełm Valayi.

Z oręża dobrał sobie półtoraręczny młot z hakiem - idealny do przebijania pancerzy i stylisku dość długim aby chwycić broń oburącz by nadać ciosom jeszcze większy impet. Nie potrafił uderzać tak by kogoś pozbawić przytomności, wolał więc postawić na oręż jednoznacznie śmiercionośny.

Gdzieś pomiędzy mieczami zdołał też znaleźć solidną szablę o pojedynczym zbroczu którą wykonał kilka próbnych cięć. Zaostrzone z obu stron pióro dawało możliwość zadawania cięć powrotnych i gładkich pchnięć (manewr ten wymagał wprawy i był świetny by omijać tarcze i wrogie zasłony). Rozglądając się dostrzegł stojaki z kuszami. Choć przez ostatnie tygodnie chciał korzystać z łuku to patrząc na broń wybrał bez wyrzutów kuszę wraz z kołczanem bełtów o grotach z hartowanej stali.

Ostatnią rzeczą z uzbrojenia do dobrania była tarcza. Równie prosto i starannie wykonana jak pozostała część dobranego arsenału. Od biedy mogły zostać wykonane przez sprawnego umgiego rzemieślnika. Lecz… co ważniejsze, nie miały wyraźnych znaków pochodzenia z Karak Hirn.

***

Król wezwał Galeba po raz kolejny do siebie, bowiem w planach miał wysłanie z Galvinsonem i Thorvaldssonem zbrojnego oddziału by dopilnować ich dotarcia do stolicy. Galeb zastanowił się chwilę nad “celem” jaki można dla tej grupy wymyślić. W końcu kiwnął głową.
- Dziedzictwo Bugmana. Lager Stoutson, mistrz piwowarski, buduje karczmę pośród ruin browaru. Choć z pewnością on i jego kamraci radzą sobie dobrze można mu dostarczyć trochę zapasów, a i może znajdą się jacyś ochotnicy chętni do pomocy w jego przedsięwzięciu.

Pomyślał o dwóch krasnoludzkich żonach do których dostarczyli listy i które z pewnością chciałyby napisać do mężów. Tak czy inaczej planował odwiedzić Lagera w drodze powrotnej do Nuln. Możliwe że znajdzie się ktoś chętny tam podążyć... albo wysłać jakąś wiadomość.

- Ale jest też druga opcja. W głębi prowincji znajduje się odizolowana wioska - Nobitz. Byłem tam z paroma towarzyszami zapytać o zapasy. Otruli nas, uśpili i orabowali. W nocy zbiegliśmy. Oddają cześć jakiemuś potworowi mieszkającemu w jeziorze nad którym wioska jest położona. Chcieli złożyć nas w ofierze temu czemuś, by zapewnić sobie pomyślne połowy.
- Galeb zamilkł na moment - Widnieją w mojej Księdze Uraz. Chętnie skorzystałbym z pomocy kilku sprawnych wojowników by wyrównać rachunki. Nikogo też zapewne nie zdziwi jeżeli zechcą po tej misji odprowadzić mnie i Detlefa do Nuln.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 23-04-2021 o 19:59.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172