Przysłuchiwał się opowieści starego patrząc w stronę obozowiska. Nie dziwił się, że Viggo miał nie po drodze z Tobiasem, skoro ten wykorzystał jego córkę a uczucie do niego niemal doprowadziło do jej śmierci. Jednocześnie, skąd mógł mieć pewność, że ochroniarz mówi prawdę? Jedynie skonfrontowanie jego słów z tym, co Wirtz miałby do powiedzenia w tym temacie pokazałoby pełny obraz. Na razie Klaus nie zamierzał zasypywać tamtego pytaniami o przeszłość. Tylko dyskretnie obserwować.
Gdy wyruszyli, a Viggo zrównał się w pewnym momencie z Maxem i Tobiasem, Klaus przekazał pozostałym informacje.
- Viggo ma żal do Tobiasa, że ten w przeszłości zostawił jego córkę, przez co ta prawie się zabiła - szepnął do wszystkich. - Nie wiem, ile w tym prawdy, ale myślę, żeby mieć na oku wszystkich Vidovdańczyków. Przypomniało mi się, że na spotkaniu w karczmie Siegfried mówił o dyskretnej misji, a wysyłając kolejnych ochroniarzy - zakładając, że to on ich przysłał - przeczyłby temu. No chyba, że nam nie ufał i dlatego to zrobił, chociaż trochę mi się w to nie chce wierzyć. W każdym razie nie podoba mi się to, a do tej pory w życiu przeczucia mnie nie myliły. Miejcie oczy szeroko otwarte.
Pod wieczór znaleźli dobre miejsce na obóz, a Tobias wyszedł z propozycją mieszanych wart.
- To najlepsze wyjście, wszyscy wtedy będą mogli się spokojnie wyspać - powiedział spokojnym głosem Klaus, patrząc na mężczyznę. - Kolejność i pary ustalimy przy kolacji. W mojej i twojej grupie jest nas wystarczająco dużo, by książę i jego ochroniarz mogli nockę przespać w spokoju, więc ich nie liczymy. I to nie podlega dyskusji.
Chciał, żeby Viggo był blisko Maxa, tak w razie czego. Po rozstawieniu namiotu i kolacji, Bardin skinął na niego porozumiewawczo głową, więc poszedł z krasnoludem na stronę. I tak miał pełny pęcherz, więc wykorzystał ten czas na odlanie się i wysłuchanie krasnoluda.
- Zaraz przejdziemy się z Zachariaszem po najbliższej kniei, żeby sprawdzić, czy czasem nikt tam nie czeka na jakiś znak. Zach jest zwiadowcą, a ja z nas wszystkich mam bardzo podobne do niego umiejętności, więc przelecimy szybko tak, żeby nikt nas nie zauważył. Wy w tym czasie zachowujcie się naturalnie.
Gdy wrócił do obozowiska, odczekał dłuższą chwilę, po czym przysiadł się do Zachariasza.
- Chodź, sprawdzimy ten zagajnik ze wszystkich stron - rzucił cicho do kompana. - Bardin podejrzewa jakąś pułapkę, więc nie zaszkodzi przejść się po lesie i sprawdzić, czy nikt tam sobie nie siedzi cichutko w krzaczorach, czekając, aż pójdziemy spać. - Poczekał na odpowiedź kompana i ruszył w stronę pogrążonego w półmroku lasku.