14-03-2021, 19:37
|
#78 |
Markiz de Szatie | Backertag, okolice osady Leifsgard, popołudnie
Róg zawiesił na szyi, mając nadzieję, że zwróci go kapitanowi bez jednego użycia. - Dobrze, rozejrzymy się za suchszym miejscem, w pewnym oddaleniu od osady. Dziękuję za dodatkowych żołnierzy, to znacznie ułatwi rozbicie obozu i nadzór nad naszym gościem. - Jutrzejszym rankiem dołączymy do reszty wyprawy. - pewnym głosem wyraził swoje przekonanie. - Warto byłoby ustalić punkt zborny tak, by nie pogubić się w dżungli i na pewno przydałby się nam elfi tropiciel...
Carsten planował rozbić obóz w bezpiecznym oddaleniu od rzeki, na w miarę równym terenie, by uniknąć podmycia, czy zalania błotem na skutek większych opadów deszczu. Oddział Anastasio nie kazał na siebie długo czekać. Żołnierze z wytartym na twarzach doświadczeniem, bliznami z toczonych kampanii. Marzący o bogactwie, sławie i niejednokrotnie polepszeniu swojej pozycji.
Po wymianie uprzejmości z dowódcą nastąpił czas wytężonej pracy. Zmierzch czaił się, niczym zdradliwy cień za ich plecami i należało bez zbędnej zwłoki poczynić przygotowania. Grupa wykarczowała niewielką połać dżungli, głównie gęstą roślinność i krzewy, by bezpośrednio nie zaskoczyły ich ataki spod osłony bujnej roślinności. Namiot Kary i asystujących jej kobiet miał znaleźć się w centrum skromnego obozowiska. Dookoła pierścieniem planował rozstawienie pikinierów. Eisen zasugerował też, aby tej nocy nie palić ognisk, które niepotrzebnie mogły zwrócić na nich uwagę. Zamiast tego zaproponował niewielkie łuczywa wbite w ziemię. Nie wiedział czego można się spodziewać ze strony Norsów. Zakładał różne reakcje na kolejną grupę w okolicach osady i podejrzliwość wojowniczych osadników, jeśli odkryją, że nie wszystkie siły Rivery nocowały w Leifsgardzie.
Carsten porozmawiał z Zoi, przywoławszy wczorajsze wydarzenia. - Może byłem zbyt podejrzliwy, co do tej panny de Truville - przyznał przed dziewczyną. - Ale sytuacja nie jest zwyczajna i raczej powinniśmy ograniczać zainteresowanie Karą. A co do tych... krokodyli - żywo w pamięci miał jeszcze obrazowe przedstawienie ich przez gesty Pigmeja. - To naprawdę ryzykowaliśmy, poszedłbym o zakład, że te zwierzęta mają swoje krwiożercze instynkty. Ufanie w szczęście, niewiele by tutaj pomogło w przypadku niespodziewanego i agresywnego ataku. - Spodziewasz się kłopotów dzisiejszej nocy? - zmieniła temat. - Zawsze spodziewam się kłopotów... - odpowiedział niewzruszony.
Noc zbliżała się nieuchronnie, ochroniarz nie potrzebował nawet spoglądać w niebo, wystarczała mu odczuwalna większa dokuczliwość wszelkich napastliwych owadów...
Ostatnio edytowane przez Deszatie : 15-03-2021 o 16:25.
|
| |