Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2021, 15:11   #424
Surelion
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, południe 2 lipca 2595

Temperatura powietrza pod bramą monastyru spadła do bardzo nieprzyjemnego poziomu. Dziedzic wzdrygnął się na widok pokrywającej jego przedramiona gęsiej skórki, jął kontemplować wzrokiem unoszące się z ust obłoczki pary. Nigdy dotąd nie doświadczył podobnego zjawiska, bo aura w gorącym klimacie Delty Rhone chroniła go przez cały rok od podobnych niekomfortowych doznań.

Zaiste, buchająca z ust dziedzica para doskonale nadawała się do zobrazowania targających nim emocji. Arogancka i butna suka dzierżąca władzę w tym obskurnym wilgotnym miejscu miała maniery pastucha, a nie osoby pretendującej do miana cywilizowanej i obytej w świecie. Gdyby nie kryła się tchórzliwie za Furorem i jego żołnierzami, Abdel gotów był wredną pizdę spoliczkować za sposób, w jaki go potraktowała!

Na zewnątrz ewidentnie zanosiło się na deszcz i perspektywa ta do końca zwarzyła samopoczucie pierworodnego Sanguine. Przemoknięcie w tak chłodnym klimacie groziło rozmaitymi chorobami, być może nawet śmiertelnie niebezpiecznym zapaleniem płuc. Niedoczekanie tego podstępnego starucha jego ojca, by szczezł w tej odległej krainie ku jego uciesze oraz satysfakcji dziedziczącej ród przyrodniej siostry! Zerkając w górę na złowieszcze chmury Abdel przyśpieszył kroku, zaczął następować na pięty Angeline oraz prowadzącemu ją pod ramię Barthezowi. Gdyby pisane mu było poślizgnięcie się na stromym szlaku, gotów był upaść wprost na plecy nieświadomie asekurującej go pary ratując w ten sposób własną czcigodną osobę.

- Mam pewną hipotezę na temat tego pacholęcia... jak ono się właściwie zwie? – dziedzic zawiesił znacząco głos odwracając wzrok w stronę Szpitalnika.

- Vikal – podpowiedział skwapliwie czerwonokrzyżowiec.

- Otóż to, Vikal – skinął głową dziedzic – Być może Neva nie wypuszczała na światło dzienne syna, a Altair demonstracyjnie się nim nie interesował, ponieważ to bękart? Baptysta podobno bez przerwy bywał w podróży, prawda? Kobieta pozostawiona zbyt długo samej sobie ulega nieuchronnie chuci, to naukowo zbadane zachowanie właściwe słabej płci, wszak nie bez powodu zwie się ją właśnie mianem słabej. To by tłumaczyło, dlaczego Altair nie obnosił się wszem i wobec z ojcowską dumą. Bękarty w tym zdziczałym ortodoksyjnym społeczeństwie muszą mieć ciężkie życie.

- To... interesujące – powiedział wywołany spojrzeniem do odpowiedzi ordynator, wyraźnie skonfundowany przypuszczeniami Abdela – Wyjątkowo mało prawdopodobne, wszelako nie mogę takiego scenariusza całkowicie wykluczyć...

- Bez przesadnej skromności gotów jestem stwierdzić, że przewyższam pana dalece praktyczną wiedzą na temat takich dworskich intryg – odparł z wyższością Abdel – I teraz pojawia się pytanie, czy to właśnie istnienie bękarta mogło się w jakiś posób przyczynić do tragicznego zgonu czcigodnego Baptysty? Potrafię sobie wyobrazić wariant, w którym czara goryczy zostaje przelana i Altair postanawia pozbyć się obmierzłego bachora... cóż, podobnie niesprawiedliwe praktyki zdarzają się nawet w szlachetnych rodach Montpellier. A ktoś inny wówczas stara się temu przeciwstawić i jedynym rozwiązaniem wydaje się temu komuś śmierć ojca?

- To są bardzo poważne oskarżenia – zastrzegł natychmiast Carmino Ferro – Bez względu na pańskie podejrzenia szczerze przestrzegam przed pochopnym szafowaniem podobnymi zarzutami. Mnóstwo tutaj wścibskich uszu, które gotowe przekazać takie słowa dalej, a Żelazna Emisariuszka bywa bardzo porywcza. Tak dalece, że w ekstremalnych przypadkach mogłaby nie uszanować nawet immunitetu cudzoziemskiego posła.

- Tylko prawda może nas wyzwolić z okowów miałkiego życia – oznajmił z emfazą Abdel – To dlatego prawdomówność uchodzi w mych oczach za tak znamienitą cechę charakteru i nie zamierzam się jej wyrzekać jedynie dla zaspokojenia czyjegoś próżnego ego. Jeśli zaś miałbym za swe ideały ponieść konsekwencje... cóż, w tym głowa pana Bartheza, abym doznał przy tym jak najmniejszego uszczerbku, za to właśnie sowicie go opłaca mój ukochany rodziciel, niechaj trwa w zdrowiu i dobrobycie jak najdłużej. A teraz zechciejcie przyśpieszyć nieco kroku, bo zaraz chyba lunie!
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem